Czas najwyższy przestać być tylko nickiem z prawej strony ekranu, a zacząć ku chwale ojczyzny pomnażać zasób tekstu na naszym (sic!) blogu. A zatem niniejszym witam serdecznie i dziękując Pancho za tak miłe wprowadzenie niniejszym zaczynam przekuwać możliwość pisania tekstów w ich rzeczywistą obecność.
Chcąc wpisać się w trend panchowskich opowieści z krainy Smolna, a jednocześnie oferując swój wgląd w niektóre nowe tytuły pozwalam sobie tym razem tutaj zamieścić krótką relację z ostatniego pobytu na Smolnej. Nie będę pisał, że niektóre z wymienionych gier mogą doczekać się kiedyś szerszej obecności na łamach wiadomego periodyku ;-).
Niestety pociąg o nazwie „Pancho z nową grą” nie czeka na spóźnialskich, a rozłożona plansza stanowi zbyt wielką pokusę zatem fakt, iż przyszedłem 15 minut później niż się zapowiadałem(mimo, iż wcześniej poinformowałem o tym wyżej wymienionego maszynistę) mógł oznaczać tylko jedno – „Fire & Axe” przynajmniej na razie będę znał z drugiej ręki. A jak sami zapewne wiecie – obsuwa w jednym etapie podróży niczym w domino wpływa na kolejne, stąd z Pancho spotkaliśmy się dopiero na końcu przy grze Colosseum.
Czekając zatem, jeszcze nieświadomy, iż przez długi czas nie uda nam się razem zagrać, zasiadłem z Valmontem, Browarionem, i Gigim (a później jeszcze jednym kolegą, którego imienia nie znam niestety) do Fairy Tale. Karcianka, zupełnie u nas nieznana, którą kupiłem w USA po przeczytaniu kiedyś tam jakiś pozytywnych opinii na BGG. Każdy z graczy miał za pomocą kart wypełnionych po brzegi mangą tworzyć własną baśń jednocześnie przeszkadzając innym. Pomysł świetny, wykonanie kart również (mimo, iż stylistyka japońskiej kreski nie jest moim konikiem), nic tylko się zagłębić się w świat gry. Efekt? Dość mizerny. Gra jest szybka, ma ciekawy mechanizm dystrybucji kart (bierzemy jedną z pięciu otrzymanych kart i resztę oddajemy sąsiadowi i tak karty krążą, aż wszystkie znajdą właścicieli), ale brak w niej jakiejś głębi. Zbyt mało możliwości (raptem 3 rodzaje akcji, które karta wykonuje), niewielka interakcja (tylko jedna z tych akcji, najrzadziej spotykana wpływa w jakikolwiek sposób na współgraczy) i praktycznie zerowy klimat sprawiają, iż gra mnie mocno rozczarowała. Pomyślę, czy warto coś z nią próbować robić, dodać zasady itp.… Może wariant drużynowe będzie ciekawszy…
Szybkie sprawdzenie stopnia zaawansowania Pancho i niezmiennie „już kończą” i niezmiennie „30 minut maksymalnie”. Stąd niestety ominęło mnie tym razem Portobello Market i nie czekając zasiedliśmy do Mission:Red Planet. Kolejna gra, na którą się pozytywnie nastawiłem liczyłem na dobrą zabawę. Sprawdzony z Cytadeli mechanizm wybierania postaci (choć tutaj każdy z graczy ma własny zestaw), ciekawy klimat (podróż na Marsa w XIX w), duża interakcja z innymi graczami, territory control na Marsie (gdzie za pomocą statków wysyłamy własnych astronautów walcząc o przewagi na różnych prowincjach Marsa), świetna grafika miały gwarantować dobrą zabawę. I właściwie się nie zawiodłem. Tłumaczenie reguł (podobnie jak i w przypadku Fairy Tale i Colosseum) było dosyć kulawe (raz czytałem instrukcje, a do tego niektórzy współgracze koniecznie chcieli w tym momencie porozmawiać o stu innych rzeczach, pożartować, zadawać głupie pytania itp. :-) ), a sama gra nie była zbyt płynna i ciężko było momentami przewidzieć wynik naszych działań tym niemniej tytuł zasługuje na uwagę. Na pewno będę chciał próbować w to grać i mam nadzieję opartą na pewnych podstawach, że może ta gra zastąpić czasem wysłużoną Cytadelę.
O Colosseum pisać wiele nie będę. Gra jest rodzinna, jest dosyć luźna i momentami losowa. Handel potrafi ją przeciągać (ale jednocześnie daje szanse na zdobycie potrzebnych kafelków i w odpowiednim gronie daje dużo frajdy), a grafika jest moim zdaniem trochę przeładowana. Tym niemniej warto w nią zagrać – nie wiem, czy nie jest to najlepsza gra Days of Wonder. Ciąg dalszy w przypadku tej produkcji z pewnością nastąpi…
Jak zwykle wieczór skończył się szybciej niż powinien, ale jestem z niego bardzo zadowolony. Choć żałuję, że nie udało się w pełni zrealizować planu. Może za tydzień…
Nie zasłaniaj swojego braku umiejętności tłumaczenia gier jakimiś głupimi argumentami.. A wszystkie pytania były na temat i były logiczne :P
Napiszcie cos wiecej o Fairy Tale. Kiedys Alchemiq na konwentach bardzo propagowal te gre, mi jednak nigdy nie udalo sie w koncu znalezc czasu na rozgrywke.
Więcej już w najnowszym numerze Świata Gier Planszowych :-)
To oczywiście żart z mojej strony.