Dokładnie tydzień temu zadzwonił domofon. Przed drzwiami czekał listonosz z paczką. Co było w środku? Oczywiście Glik. Moja pierwsza wydana gra. Było to dla mnie ciekawe przeżycie. Kolejne spełnione marzenie. Rozpakowałem pudełko i z trwogą zajrzałem do środka. Lubię Ignacego – szefa portalu, powoli poznaję ludzi pracujących w tej firmie, są bardzo mili, fajnie się z nimi gra ;-), co nie zmienia faktu, że Portal nie wydaje dobrze gier. Szczególnie seria Dobra Gra jest nie do końca tym, co chciałoby się mieć w rękach. Machina miała okropne żetony, Atomuuuówki źle pocięte karty. Z tym większą ciekawością spojrzałem do środka. Co będzie z moim Glikiem. Pierwsze wrażenie było dobre. W porównaniu do Machiny żetony są rewelacyjne. Wcześniej wycięte, polakierowane, jest ok. Plansze – trochę gorzej. Są na grubym papierze, fajnie się je układa, są lakierowane – żetony się super ślizgają… niestety jeszcze są problemy z pocięciem. Portal ma, nad czym pracować. Ogólnie jednak jest lepiej niż myślałem. Wyjąłem grę i zagrałem kilka razy. W Glika dawno już nie grałem. Szereg nowych gier które dostaję do recenzji, które kupuje i wreszcie które wymyślam powoduje, że do starszych wracam rzadziej. Nie będę pisał jaki jest Glik, bo to wy gracze musicie ocenić, dla mnie jest dobry… i tu chciałem się na chwilę zatrzymać…
Wczoraj byłem w kredensie. Wychodząc z knajpy wraz z Alem i Tomkiem rozmawialiśmy na temat gier, w które graliśmy. Alek stwierdził, że grał w same swoje gry. Oczywiście chodziło mu o gry, które przywiózł. U mnie sytuacja była zabawniejsza. Grałem wczoraj w trzy swoje gry, tzn. przeze mnie wymyślone. Tyle kilometrów żeby zagrać w coś co dość dobrze w końcu znam ;-) Warto było. Pomijam fakt, że mimo wszystko zagrałem jeszcze w trzy inne gry, w tym jedną, której nie znałem. Gdy siadam do swojej gry, jest to ciekawe przeżycie. Jeśli jest to gra w fazie wstępnej produkcji, to wszystko jest ok. Zasady gry zmieniają się czasami w trakcie rozgrywki, jest to fajna zabawa, ale i ciężka. Inna sytuacja jest, gdy gra jest w 99% gotowa, a ja siadam do niej z ludźmi, których na co dzień nie znam. Tak było wczoraj. Najpierw był Glik, ostra rozgrywka z Tomkiem, Ignacym i AvantaRem. Byłem zdumiony, jak brutalna może być tak gra. Wygrał Ignacy, byłem drugi… Potem usiedliśmy do Qubixa w egzemplarz Ignacego, który zamówił sobie u stolarza. Okazało się, że moja samoróbka nie jest taka zła. Może zostanę stolarzem ;-) Jak to zwykle bywa, napadliśmy na siebie wraz z Ignacym, wykorzystał to Multidej, odskoczył już na początku i wykorzystał małe ogranie czwartego współgracza, który poznał Qubixa wczoraj. Gra była ciekawa, co najważniejsze pokazała mi co muszę jeszcze zmienić… niestety byłem przedostatni :-( Na koniec usiedliśmy do Paintballa, na nowo zaprojektowanej planszy. Spróbowaliśmy rozgrywki drużynowej – dwu na dwu. Może głupio to zabrzmi, ale byłem zachwycony. Na początku drużyna Ignacy + Darek (?) zaatakowała naszą – ja i Multidej – dość ostro. Powoli udało nam się odsunąć ich od naszych baz, a następnie zdobyć przewagę. Gdy zdobyłem jako pierwszy 28 punktów i piony przeciwników przestały wracać na plansze… zaczęło się robić gorąco. Po wielu podejściach, wykorzystaniu trochę szczęścia, udało nam się rozbić drużynę przeciwnika. Wszystkie trzy piony Darka odpadły z gry, zwyciężyliśmy. Graliśmy chyba z 1,5h, ale warto było. Paintball podoba mi się coraz bardziej. Przy odpowiedniej ekipie ta gra jest naprawdę dobra. Nie piszę tego po to by się chwalić, tylko po to, żeby pokazać jak człowiek może się zaskoczyć. Gdy ją wymyślałem, wydawała się ciekawa… przy kolejnych rozgrywkach moje „dziecko” zaskakuje mnie in plus.
Wymyślanie gier, to ciekawa zabawa. To hobby, które coraz bardziej mnie pochłania. Ostatnio specjalnie wyłączam swój umysł, gdy zaczyna zmierzać w kierunku nowych pomysłów. To co mam w szafkach pozwala na długie godziny testowania… tylko brak czasu i testerów. Jeśli ktoś z Was chciałby wziąć udział w sprawdzaniu moich pomysłów, proszę o kontakt. Niestety nic nie mogę w zamian ofiarować, prócz przygody… jako jedni z pierwszych będziecie mogli poznać coś, co w przyszłości może zobaczycie w sklepie…
Zdjęcia z kredensu
Powodzenia Adamie.
To ja Ci wyślę moje gry, ok?
hehe, ja to samo pomyślałem. Moze jakiś układ- testowanie za testowanie :)
Mógłbym napisać: jasne, super… ale prawda jest taka, że nie wyrabiam ze swoimi grami. Niestety nie dałbym rady, nie chcę Was zwodzić…
Ja licze, ze uda mi sie skusic rodzicow na Glik’a w sobote na grillu :D
A spotkanie bylo bardzo mile, szkoda, ze musialem tak szybko wracac :(