Friedemann de Pedro i wydawnictwo Pilot Games, zna ktoś? Podejrzewam, że nie, bo i ja pierwszy raz niedawno o nich usłyszałem. Zresztą nie ma co się dziwić nie mają za sobą żadnej przeszłości związanej z tworzeniem i publikowaniem gier planszowych. Pierwszym ich tytułem będzie właśnie Duel in the Dark, którego będzie można zobaczyć choćby na Essen (prawdziwa premiera przełom lipca/sierpnia). Przy pierwszym rzucie oka wrażenie miałem takie jak pewnie wielu z was może też mieć: „eeee pewnie skomplikowana gra wojenna, mocno losowa, wielogodzinna i trzymająca się ustalonych stereotypów”, po czym stopniowo, czytają wrażenia pierwszych graczy, zasady i mechanikę zaczął mi się tworzyć w głowie bardzo interesujący, szybki i niebanalny produkt.
Tło
Wróćmy jednak do początku. Duel in the Dark odwzorowuje nocne naloty bombowców na teren Rzeszy w 1943 roku. Jeden z graczy przejmuje dowodzenie eskadrą angielskich bombowców oraz ochraniających ich myśliwców Mosquito, a drugi steruje całą obroną Luftwaffe, od myśliwców, przez działa przeciwlotnicze po balony i reflektory. Do tego na całość operacji mają wpływ zmieniające się warunki pogodowe, faza księżyca, stan chmur czy mgła. I to wpływ niebanalny, bo pamiętajmy – wszystko dzieje się w nocy.
Wygląd
Pierwsze co wzbudza duży podziw to wygląd. Plansza przedstawia Niemcy, Francję, część północnej Europy oraz południowo-wschodnią Anglię. Wszystko jest narysowane z niezwykłym pietyzmem, bardzo klimatycznie, pokazując Europę w nocy, z lotu ptaka. Kolejna świetna sprawa to samoloty. Umieszczone są one na plastikowych stojakach, które przechodzą przez środek dzięki czemu można przesuwać samolot w dół i w górę określając stan wysokości na jakiej leci. Podobnie ciekawie wykonane są chmury, które również wiszą nad planszą nadając bardzo atrakcyjny efekt całości.
Rozgrywka
Tłumaczenie podstawowych zasad to około dziesięć minut. Wszystko zaczyna się od rozstawienia niemieckich myśliwców, odkrycia karty pogody regulującej układ chmur, mgłę, chmury burzowe oraz fazę księżyca. Następnie gracz kierujący Brytyjczykami wybiera sobie jakieś miasto, które jest jego celem (tajnie). Trasę lotu tworzy na podstawie odpowiedniego ustawienia czternastu kart i kładzie ją zakryte w stos, tak, że strona niemiecka nie wie co i jak daleko jest celem przeciwnika.
Tura zaczyna się od poruszania Mosquito i wykonywania nim akcji w skład, których wchodzi wystrzelenie flar oznaczających cel lub niszczenie instalacji obrony przeciwlotniczej. Główną rolą myśliwca jest po pierwsze eskorta (myśliwce niemieckie, które wlecą na pole z Mosquito dają Anglikom punkty zwycięstwa, gdzie ich wielkość uzależniona jest od warunków pogodowych) po drugie dostarcza mechanizmu blefowania i wprowadzania w błąd Luftwaffe na temat celu nad jaki lecą bombowce. Następnie ruch i akcje należą do niemieckich myśliwców, może to być m.in.: zmiana wysokości, lądowanie w celu uzupełnienia paliwa oraz atak na bombowce (czyli zdobywanie punktów zwycięstwa dla strony niemieckiej). Na koniec odkrywamy kartę związaną z lotem bombowców i przesuwamy te samoloty. Jeżeli wlecą one na działa przeciwlotnicze lub lotnictwo przeciwnika to generują punkty Niemcom.
Dodatkowe informacje
Cała rozgrywka powinna zająć nie więcej niż czterdzieści pięć minut. Część bardziej ambitnych graczy może być zaniepokojona: „zapowiadało się tak fajnie, a tu taka krótka gra, tak mało zasad, znowu jakaś prosta gierka dla eurograczy”. Nie do końca. Autor przygotował również zasady zaawansowane z kilkoma ciekawymi rozwiązaniami. Oczywiście daleko jej do bardziej zlożonej gry wojennej, ale potencjał ma. Duel in the Dark zawiera w sobie również zasady do rozgrywania misji w trybie pojedynczego gracza.
Jedyna wada jaka się nasuwa od razu to dość wysoka cena jaką chce wydawca. W USA jeszcze jest jak najbardziej do zaakceptowania, lekko ponad 30$, ale w Niemczech to już ponad 40 Euro. Tak poza tym same interesujące elementy gry: sporo blefowania, podejmowania decyzji gdzie rozstawić obronę przeciwlotniczą, zarządzanie ograniczonym paliwem niemieckich myśliwców, umiarkowana losowość. Pozostaje mi tylko nadal prychać jak ktoś mówi, że nie da się zrobić fajnej gry o bitwach i wojnie bez użycia kostek i tysiąc razy przerabianych schematów. Da się.
Podsumowanie
Gra wystawiana była ostatnio podczas targów Games Expo w Australii, spotkała się tam z bardzo pozytywnym odbiorem. Za jej wydaniem nie stoi zresztą tylko niszowe wydawnictwo Pilot Games (tutaj trochę kłamałem), ale też spore amerykańskie Z-Man Games. Poznali się na dobrym produkcie i szybko położyli na nim łapę. Promocja gry odbywa się bardzo profesjonalnie i wieloma kanałami, nie tylko szybko opublikowano instrukcję, ale stworzono też bardzo ładną stronę internetową . Zachęcam do bardziej szczegółowego zapoznania się z tym ciekawym tytułem. Zobaczymy czy spełni pokładane w nim oczekiwania.
Nie powiem, narobiles mi smaka na te gre. ;)
A ja mam pytanie. Jak to jest, Anglicy lecą zbombardować Niemców, a to właśnie Niemcy mają problemy z paliwem… (jest 5.53 chyba czegoś nie łapię)
Tak, też mnie to zastanawiało, ale tak to w tej grze jest :)
Bo Anglicy latali ciężkimi bombowcami, które bez trudu osiągały Wrocław albo Królewiec, a Niemcy używali dwusilnikowych myśliwców o ograniczonym zasięgu. Jest to całkowicie historyczne i dobrze oddane w grze (o ile wszystko prawidłowo zrozumiałem). Czynnik „odległość od celu” wpływał wyłącznie na tonaż zabieranych przez RAF bomb i czas pozostawania nad terytorium nieprzyjaciela (co groziło zwielokrotnieniem strat). Dla Niemców wysłanie myśliwców na pozorowaną wyprawę, albo nie dość szybkie odnalezienie właściwej formacji bombowej oznaczało dramat, czyli konieczność lądowania w celu uzupełnienia paliwa z groźbą, że myśliwce nie zdążą ponownie przechwycić nieprzyjaciela.
Przepraszam z anonimowość, ale nie mam teraz czasu się zarejestrować. Jestem Andy z Forum Strategii i Forum Gier Planszowych – i jeszcze z paru miejsc :)
Pozdrawiam
Dzięki za wyjaśnienie… tak podejrzewałem, ale spytałem, ponieważ moja wiedza na ten temat jest znikoma :-)
Hi! This is Friedemann de Pedro, is there someone who speaks English or German here? I’m interessted in understanding what you say…
best regards, Friedemann
I answered to you by GeekMail.
Best Regards,
Pancho
tytuł pojawił się w Rebelu, chyba się skuszę ;)
Wrażenia na gorąco po wczorajszej pierwszej partii: Gra naprawdę trzyma w napięciu! Grałem solo (Niemcami), głównie dla opanowania mechaniki gry. Wersja dla samotnika ma duże ograniczenia, ale nawet przy nich widać, że system działa sprawnie i jest dobrze przemyślany. Z olbrzymim zainteresowaniem czekam na partię dwuosobową! Póki co wygrali „wirtualni” Anglicy 9 punktami, co jednak wcale nie popsuło mi humoru! :)
Instrukcja jest nieskomplikowana, a przepisy łatwe do opanowania, niestety nie wszystko zostało w niej wyjaśnione jak należy. Wszystkim zainteresowanym grą polecam dyskusję o przepisach na BGG http://www.boardgamegeek.com/game/27048
Autor jest niezwykle aktywny i chętny do dyskusji, wyjaśniliśmy sobie już wiele kwestii.
Sam kontakt z grą jest szalenie przyjemny: elementy są solidnie wykonane, fajne wrażenie robi dodanie „trzeciego wymiaru” do płaskiej z natury planszówki. Karty pomocnicze (nawigacyjne, pogody itp.) mogłyby być wydrukowane na grubszym kartonie, ale przy zachowaniu elementarnej dbałości będą służyć długo. Wydawca obiecuje zresztą ich dodruk w solidniejszej postaci.
Dostępne są już trzy niewielkie dodatki do gry, dodające jej smaczków, w przygotowaniu podobno są następne. Trwają też prace nad większym rozszerzeniem, dającym Niemcom możliwość przeprowadzania ograniczonych ataków na terytorium Anglii (tzw. Baby Blitz przy użyciu He 177).
A w ogóle Friedemann ujawnił, że pracuje nad podobną grą, poświęconą działaniom dziennym Amerykanów. Będzie więc można bombardować Rzeszę przez całą dobę, zgodnie z zaleceniami konferencji w Casablance! ;)
Pozdrawiam
Andy
Uzupełnię wpis dotyczący paliwa Andy’ego i napiszę, że Niemcy w ogóle posiadali ograniczone zapasy paliwa lotniczego i każdy bezsensowny lot (znaczy nietrafienie w cel czyli w wyprawę) był stratą nie do odrobienia.
Wszysktim polecam pracę Alfreda Rice’a „Marzędzia mroku” o wojnie radioelektronicznej głównie między Aliantami a Niemcami.
Świetnie opisano przypadek wprowadzenia w błąd niemieckiego kontrolera myśliwców, który ok 200 mysliwców posłał nie tam gdzie trzeba, gdy tymczasem Lancastery obrabiały cel.
Gdy wreszcie kontroler zareagował, (albo piloci samowolnie zmienili sobie zadanie), można było tylko ścigać wracających do domu Anglików.
Anglików było stac na marnotrawstwo paliwa, dla Niemców taki angielski (perfidny :-) ) blef był spora komplikacją.
Pozdrawiam wszystkich, szczególnie Andy’ego, który niemal namówił mnie na kolejną gre lotniczą (pierwsza to Wings of War).
Zulus
Dzięki, Sławku, za dobre słowo! Mam nadzieję, że jeśli tym razem też się dasz namówić, to ponownie będziesz zadowolony :)
Ja tymczasem jestem po rozegraniu około 10 partii dwuosobowych i kibicowaniu kilku kolejnym. Potwierdzam wszystkie wcześniejsze obserwacje: gra jest szybka, łatwa w opanowaniu, ale wymaga solidnego myślenia i kombinowania w trakcie rozgrywki. Przy tym na ogół do samego końca pozostaje nierozstrzygnięta kwestia, kto zwycięży. Ilość możliwych do zastosowania taktyk wydaje się niezmierna, na co nakłada się jeszcze niepewność w fazie planowania co do zamiarów przeciwnika. Na dodatek jak dotąd graliśmy bez wprowadzania przepisów opcjonalnych, które otwierają zupełnie nowe możliwości taktyczne. Myślę, że gra nieprędko się znudzi. Gdyby tylko mieć więcej czasu na granie!
Jest już w Polsce dostępna wersja Duel in the Dark z instrukcją w języku polskim.
Pozdrawiam
Andy