Pal licho nazwę, samo miejsce sprawdza się dobrze i krótko o grach, przy których udało mi się pobawić.
Najpierw był właśnie Blue Moon. Dopiero na skutek popularności tej karcianki jej autor Reiner Knizia pokusił się o zrobienie wersji planszowej pod znanym wszystkim tytułem Blue Moon City. Zresztą wydanym na naszym rynku dzięki wydawnictwu Galakta.
Czym się charakteryzuje Blue Moon bez City w nazwie?
-
jest dwuosobowy
-
karty są ślicznie zilustrowane; klimat fantasy, przedstawiony ze smakiem i pomysłem
-
jest karcianką pseudokolekcjonerską. Z jednej strony podstawka wystarczy w zupełności do grania. Z drugiej strony trudno się powstrzymać żeby nie dokupić dodatkowych talii.
Mech Wars
Mech Wars to już druga karcianka młodego polskiego twórcy Mateusza Pitulskiego. Powstała przy współpracy z Wojciechem Wiśniewskim, właścicielem wydawnictwa Pole Position. Już od dłuższego czasu czekaliśmy na jakiś polski tytuł na warszawskich spotkaniach, bo choć w ostatnim czasie są one w ofensywie, to z powodu bardzo niskich walorów związanych z grywalnością, zbalansowaniem i ciekawą mechaniką rzadko okazują się czymś w co można zagrać więcej niż jeden raz. Tym samym mało kto je u nas kupuje.
Jak jest z Mech Wars? Rozgrywka polega na zbieraniu zestawów robotów, albo o różnych symbolach czy nazwach albo wprost przeciwnie duplikowaniu ich (zależy od strategii). Zdobyte mechy umieszczamy odpowiednio na swojej planszy, aby np. punktować roboty z tej samej serii w pionie lub poziomie. Od czasu do czasu możemy też zagrać kartę specjalną, zwiększając sobie bonusy lub psując coś innym graczom (to moment interakcji w grze). Nie ma tu specjalnie wyszukanej mechaniki i pola do decyzji, ale na swój sposób wszystko to funkcjonuje.
Pierwsze co muszę przyznać to, że gra nie jest nudna. Po moich utarczkach z niektórymi grami jak Na Sygnale, Gildia czy Pola Naftowe było to novum. Udało mi się wciągnąć w rozgrywkę i partia poszła dość sprawnie. Pewnie po części była to też kwestia tego, że cała gra zajmuje 30 minut… ale nie, byłbym niesprawiedliwy – nie czułem znużenia. Wszystko się kręciło w miarę sprawnie.
Niestety mam trochę łyżeczki dźiegciu do tej beczki miodu… a w sumie całą chochlę. Przede wszystkim mam na myśli oprawę wizualną i nie chodzi tu bynajmniej o styl przedstawienia mechów, bo to wcale źle nie wygląda. Problem jest z czytelnością elementów. W Mech Wars złamano wszelkie możliwe zasady projektowania elementów do gry. Po pierwsze zrobienie tego rodzaju kolorystyki w grze, która polega na zbieraniu zestawów to szczyt złośliwości. Podobnie źle jest z opisami na kartach. Co prawda te najważniejsze opisujące zastosowanie karty na szczęście da się odczytać, najgorzej jednak jest z tymi, które mają nadać klimat – są kompletnie rozmazane. Bardzo słabym pomysłem też jest umieszczenie informacji o modyfikatorach do mechów (+1 i -1) na polu planszy, na którym kładzie się mecha. Tym samym natychmiast zakrywa się tą informację i co chwila trzeba podnosić kartę, zamiast po prostu umieścić napisy +1 i -1 obok.
Niestety jest też sporo innych niedociągnięć. Wykorzystywane wciąż karty z modyfikatorami do mechów mogą się skończyć… no i jest problem. Trzeba szukać jakiś zamienników. Karty specjalne rzadko są wykorzystywane, nie śpieszymy się z ich wykorzystaniem bo nie czujemy takiej potrzeby albo nie możemy spełnić wymagań ich zagrania. Jedna z kart specjalnych jest bardzo mocna, znacznie mocniejsza niż reszta i łamie zasady dobrego zbalansowania rozgrywki. Co więcej nie można bez niej grać w 4 graczy, bo jeden z graczy będzie poszkodowany. Losowość też jest niemała, dużo zależy od tego jakie mechy podejdą w naszej turze. Cóż… wiele brakuje, żeby nazwać Mech Wars w pełni zakończonym produktem.
Mech Wars w polskich produkcjach odwilży nie przyniósł. Jest to kolejna gra przeznaczona dla bardzo młodego i niedoświadczonego gracza (np. gimnazjalisty). I choć nie jest to pozycja tragiczna to też nie chodzi o to, żeby wartościować gry słabe, a taki Mech Wars niestety jest. Szczególnie w kwestii czytelności element
Fajne zdjęcia :-) A moje grr, to obowiązkowy punkt spotkania. W końcu to Agresor. /geko
ja raczej bym napisal nie 'wartosciowac’ tylko 'dowartosciowywac’
jesli chodzi o Hamsterrolle to zastanawiam sie czy w pewnych przypadkach rozgrywka nie bedzie ciagnac sie w nieskonczonosc ( szczegolnie w trybie 2 druzyn) – gdy nikt nie bedzie w stanie 'wyczyscic sie’ z klockow
Komentujac podpis do jednego ze zdjec zaprzeczam jakobym sie sprzedal. Moja dzielna postawa jest raczj dowodem, iz opinie, ktore wyglaszam sa wynikiem ciezkiej walki z testowanymi pozycjami. A Mateusza milo bylo poznac…
Hehe i nawzajem :). Mam nadzieje, że bliżej wakacji uda się ponownie spotkać i służej pograć wspólnie.