Czesi w Essen
Czesi zadebiutowali w Essen w roku 2006 jako Czech Board Games i było to, tak jak mówi w audycji Pancho, stowarzyszenie do promocji czeskich autorów. Rozmawiałem w Petrem Murmakiem wtedy w Essen, pokazując mu Neuroshimę HEX i rozmawiając na temat możliwości wydania jej w Czechach i dość dokładnie opisał mi wtedy ten pomysł – poszczególni wydawcy z Czech wybrali po swoim najlepszym autorze, produkcie i wystawili na stoisku. W ten sposób na Essen pojawiło się – przynajmniej teoretycznie – wszystko co Czesi mieli najlepszego. Najgłośniejszym tytułem spośród tam prezentowanych było oczywiście Through the Ages, które ostatecznie wpadło w ręce amerykańskiego dystrybutora FRED Distribution, który przygotował amerykańską edycję tej gry (choć z dużymi przygodami i wpadkami).
Sukces inicjatywy naszych sąsiadów z południa nie dziwi. Ich stoisko było oblegane, a wyrwanie Petra na chwilę rozmowy w snack barze graniczyło wtedy z cudem. Ich pomysł był strzałem w dziesiątkę.
Rok później, w 2008 Czesi pojawili się w Essen już na dwóch niezależnych stoiskach – jedno to niezmiennie Czech Board Games, czyli stowarzyszenie promujące czeskich autorów, drugie zaś to Czech Games Editions, czyli właśnie Petr Murmak, Vladimir Chvatil i dwie fajne gry Galaxy Trucker oraz League of Six. Jak tłumaczył mi Petr, po powrocie z Essen w CBG pojawiły się dwie frakcje. Jedna, nazwijmy ją “szlachetna”, która chciała promować rodzimych autorów, oraz druga, nazwijmy ją “pragmatyczna”, która chciała po prostu wydawać gry i zarabiać. Czech Games Edition to ci goście z zacięciem biznesowym, ci, którzy odkryli jak wielki sukces może dać prezentacja dobrej gry w Essen i postanowili pójść tym tropem.
Czesi więc wpierw zachowali się tak, jak Polacy nie potrafią – łącząc się i pomagając sobie wzajem, a potem zachowali się już jak Polacy, czyli pokłócili się i podzielili.
Czesi i Polacy w Essen
Portal nie miał funduszy na debiut w Essen w 2006, tak więc nasza przygoda w Essen ma roczne opóźnienie. Spróbuję jednak porównać Portal i Czech Games Edition, czyli Polaków i Czechów w wersji komercyjnej, czyli zakładając że debiutujemy w 2007. W swoim debiucie CGE zaprezentowało dwie gry, Galaxy Truckera oraz League of Six. Portal też pojechał do Essen z dwoma tytułami, Neuroshimą HEX oraz Glikiem. Zarówno Czesi jak i my sprzedaliśmy wszystkie egzemplarze jakie przywieźliśmy na targi, zarówno my jak i Czesi zebraliśmy bardzo dobre recenzje, Czesi szczególnie za Galaxy Truckera, Portal szczególnie za Neuroshimę HEX – obie gry na BGG mają aktualnie notę 7.7. Portal sprzedał licencję na NS HEX jednemu z największych amerykańskich wydawców czyli Z-Man Games, Galaxy Trucker trafił zaś w ręce innego giganta, czyli Rio Grande Games. Można powiedzieć, że idziemy łeb w łeb, z niewielką przewagą Czechów (League of Six zrobiło więcej szumu niż Glik).
Jak będzie wyglądał rok 2008? Czesi jadą do Essen z nową grą Vladimira Chvatila, Portal jedzie z nową grą Michała Oracza. Czesi jadą do Essen z dodatkiem do Galaxy Truckera, Portal z dodatkiem do Neuroshimy HEX. Łeb w łeb, robimy podobne kroki, podobne decyzje – stawianie na swojego najlepszego autora i promowanie wydawnictwa, umacnianie swojej marki. Na chwilę obecną nie jest jeszcze pewne czy Czesi będą mieli na Essen jeszcze jedną grę (na ostatnim Pionku Petr Murmak nie był tego jeszcze pewien), podobnie ma się sprawa z Portalem – mamy dwie bardzo dobre gry Folka, ale nie wiem, czy damy radę ogarnąć to organizacyjnie i finansowo. To są naprawdę duże operacje.
Wydaje mi się, że “w temacie Essen” Polska, jeśli miałbym używać tej terminologii z Planszostacji, idzie w łeb w łeb z Czechami. A jeśli jest nawet krok za nimi, to jest to krok niewielki. Kroczek dosłownie.
Talentów bez liku
Nie zgadzam się z tezą jakoby Czesi mieli wielu świetnych autorów, a Polacy nie. Ta teza pada kilkukrotnie w Planszostacji, wspomina się, iż ich rynek rozwija się od dłuższego czasu i były możliwości, by wykształcił planszówkowe talenty. Cóż, skoro poparciem tej tezy jest powtarzane jak mantra nazwisko jednego ledwo Vlady Chvatila. Mają Czesi świetnego autora (i może kiedyś o nim napiszę kilka słów, bo ciekawy to człowiek), ale nie mają wcale rzeszy autorów. Through the Ages? Chvatil. Galaxy Trucker? Chvatil. Prophecy? Chvatil. Robin of Sherwood? Chvatil.
Rzesza dobry gier tak. Rzesza autorów? Nie dostrzegam.
Dostrzegam zaś silną grupę polskich autorów. Ja wiem, że kolejne produkcje Lizardów, Kuźni Gier i całej watachy krakusów sprawiają, że człowiek rwie sobie włosy z głowy i płacze nad polskimi produkcjami i autorami. Wiem. Sam płaczę. Sam rwę włosy. Nie zgadzam się jednak z twierdzeniem, że nie mamy ludzi, których warto by pokazać w Essen. Mamy ich.
Michał Oracz, niech na potrzeby tego artykułu będzie naszym Chvatilem, dobrze? Zrobił Neuroshimę HEX, zrobił Witchcrafta (na Pionku będziecie wreszcie mogli zagrać w tą nową grę i sami ocenić, czy jego nowy tytuł utrzymał wysoki poziom NS HEX), na przyszły rok razem z Michałem szykujemy trzecią grę. Michał nie tworzy szybko. Jedna gra na rok, półtora. Ale tworzy rzeczy bardzo ciekawe.
Adam Kałuża. Zgadzam się z autorami Planszostacji, że Folko tworzy zbyt proste gry. Wiem o tym dużo, bo mam ten zaszczyt i wielką przyjemność grać we wszystko lub niemal we wszystko co Folko tworzy i oceniać, decydować, czy Portal chce to wydać, czy nie, czy odpuszcza. I Portal Folkowi tych gier odrzucił bez liku. Nie zdecydowaliśmy się na wydanie Żabek (wydaje je ostatecznie Granna), nie zdecydowaliśmy się na wydanie Mozaiki (wydaje ją ostatecznie Kuźnia), nie wydajemy Dziewiątki, Pasterzy, Bałwanków, K3 i kilku innych produkcji. Adam jest autorem niecierpliwym, kończy swoje gry zbyt szybko. Wiem o tym ja, on o tym wie też, a ta wiedza to najważniejszy z warunków do tego, by autor się rozwijał. Jeśli wiesz o swoich słabościach, będziesz potrafił je zwalczyć. Powstają więc Wynalazcy, duża gra Folka, bardziej skomplikowana i wymagająca od dotychczasowych. Powstał też Paintball, gra prosta, jak większość gier Adama, lecz gra, do której przysiedliśmy w Portalu i którą zamieniamy w rasową, dużą grę planszową. Ma bardzo ładny silnik, jak zawsze u Adama elegancki i sprytny, a do tego będzie miała dużo dodatków – tego czego produkcjom Adama brakuje, a co my dodaliśmy. Paintball będzie więc prawdopodobnie pierwszą dużą grą planszową Adama, taką, w której rozgrywka zajmuje godzinę, taką, w której gracze mają poczucie, że grają w coś więcej, niż świetną grę Print
& Play.
Łukasz Pogoda. Ze Stalker wiążę olbrzymie nadzieje. To facet, który tak jak ja ma długą, barwną przeszłość w grach fabularnych. W pewnym momencie Łukasz porzucił gry fabularne na rzecz planszowych i wszedł w ten świat. Dużo grał. Analizował. Poznawał. Uczył się. I w końcu uznał, że jest gotowy. Zrobił grę. A później testował ją. Poprawiał. Pracował nad nią ponad dwa lata, pierwszy prototyp pochodzi z początku roku 2006, finalna wersja to wczesna wiosna 2008. W tym czasie gra miała 8 grywalnych wersji i dwie wersje eksperymentalne. Masa pracy. W końcu Łukasz przysłał gotową, skończoną grę do Portalu. Zagraliśmy w nią raz. Drugi. Trzeci. I bez chwili wahania podpisaliśmy z Łukaszem umowę na wydanie. Jedziemy z jego grą do Essen w 2009 roku. Z podniesioną głową i dumą prezentując kolejną ambitną, ciekawą polską grę. Stalker dał nam gotową, świetną grę. Dopracowaną. Elegancką. Grę, która na każdym kroku krzyczy: “Jej autor wie co to są Eurogry. Jej autor to facet przygotowany do swojej pracy w sposób absolutny.” Jestem nieprawdopodobnie ciekaw kolejnej produkcji Łukasza. Swoją pierwszą grą postawił poprzeczkę bardzo wysoko.
Portal ma w swojej stajni trzech autorów, którzy robią gry gotowe walczyć o uznanie na rynku światowym. Trójkę, którą z dumą będziemy promować w Essen. Trójkę, w którą wierzymy.
Na moje oko, to wcale nie gorzej niż Czesi, co?
Pionków mają wiele
Jesteśmy natomiast bardzo w tyle w stosunku do Czechów jeśli chodzi o to co dzieje się w kraju. O tym jakie gry ukazały się w Czechach mówi Pancho, więc nie będę się powtarzał, wspomnę natomiast o tym co robi czeski fandom. Otóż czeski fandom się brata w sposób Pionko-podobny. Kiedy w grudniu zeszłego roku Petr Murmak z Czech Games Edition po raz pierwszy przybył na Pionka spytałem go czy w Czechach odbywają się podobne imprezy. Odparł, że wiele, że praktycznie w każdym miesiącu w różnych miastach. My mamy jednego Pionka i choć diablo prywatnie jestem dumny z tego, że jestem organizatorem tak wyjątkowej na skalę kraju imprezy, to jednak trzeba przyznać, że trochę to obciach, że tylko w Gliwicach organizuje się taki zlot. W kwietniu przebudził się Wrocław. Myślę, że kolejne Pionko-podobne imprezy zaczną w końcu kiełkować i rodzić się w kolejnych ośrodkach.
Póki co jednak jesteśmy sto lat za Czechami jeśli chodzi o bratanie się nad planszą.
Kuźnia autorów
Nie ma w Polsce zlotu autorów gier. W maju w Czechach odbywa się taki zlot organizowany przez Ladislava Smejkala, właściciela sklepu z grami, jednego z animatorów czeskiego fandomu, na który Portal był zaproszony, niestety, nie damy rady w tym roku tam się pojawić. We Francji podobny zlot jest co roku organizowany przez Bruno Faiduttiego, słynny Ludophatic Gathering. Na takich spotkaniach spotykają się wydawcy i autorzy gier i grają w prototypy. Nie ma w Czechach tak absurdalnych testów, jak te w Polsce, gdy wydawcy rozsyłają po kraju gry do przypadkowych osób i czekają na ich opinie. Tam, w Czechach czy Francji (na podobny zlot w Niemczech wyciągał mnie onegdaj Stalker, ale termin był dość niewdzięczny i musieliśmy ostatecznie zrezygnować) spotykają się zawodowcy, ludzie, którzy znają się na grach i wzajem sobie w nie grają, służąc radą, pomocą, uwagami i pomysłami. I podpisując umowy, wydawcy, autorzy, branża.
W Polsce takiego zlotu nie ma. Na najbliższym Pionku organizujemy spotkanie autorów gier, twórców, niejako robimy pierwszy krok, by ocenić zainteresowanie, zobaczyć ilu ludzi przyjdzie ze swoimi grami i będzie chciało je pokazać, przetestować, wziąć udział w takich warsztatach.
Myślę, że jeśli rynek w Polsce będzie się rozwijał, taki zlot powstanie. Póki co w zeszyciku notuję sobie różne związane z tym pomysły i uwagi. Powoli szykuję się do zaproszenia przyjaciół z branży na weekend pełen poważnych rozmów o rynku, pełen grania w prototypy i kolejnych burz mózgów. Być może powoli nadchodzi czas na polskie Ludophatic Gathering. Być może niektórzy z was o nim usłyszą jeszcze w tym roku. Zobaczę jak to się potoczy.
Skoda i Polonez
O ile więc na przykładzie Essen i potencjału autorów nie wypadamy źle, o tyle na pewno generalnie jesteśmy w tyle za Czechami. Czy jesteśmy w stanie ich dogonić? Jestem absolutnie pewien, że nie jesteśmy.
Kiedy Czesi wypuszczali Skodę Octawię, my trzaskaliśmy toporne Polonezy.
Kiedy Czesi zdobywali drugie miejsce na Mistrzostwach Europy w piłce, my przegrywaliśmy z Armenią.
Kiedy Czesi zbierają kupę dolarów za tarczę antyrakietową, Polacy kłócą się po co nam ona.
Kiedy turyści z całego świata odwiedzają piękną Pragę, my straszymy warszawskim dworcem centralnym pełnym narkomanów i bezdomnych.
Czesi wyprzedzają nas na każdym, absolutnie każdym polu. Dlaczego z grami miałoby być inaczej?
Trzewik – swietny tekst. Zgadzam sie zwlaszcza z teza na koncu – Warszawa to komunistyczna wiocha w porownaniu z Praga – jak zwykle u Polakow o jedno powstanie za duzo.
A co do spraw planszowkowych. Przy calej sympatii z kilkoma rzeczami nie moge sie zgodzic (i prosze nie traktowac tego personalnie).
1. CGE vs Portal – po owocach ich poznacie… Pod wzgledem ilosci gier jest rownowaga, ale zarowno GT, jak i Sestimesti sa duzo wyzej niz gry Portala. Zwlaszcza GT, ktore przeciez jest gra z samego szczytu… No i wykonanie…
2. Polscy autorzy – po owocach ich poznacie… Zgodze sie, ze w osobach przez Ciebie wymienionych drzemie potencjal i sa wlasciwie jedyna widoczna nadzieja (choc mam nadzieje, ze sporo tworcow nas niedlugo czyms ciekawych zaskoczy). Ale gry, o ktorych mowisz to prototypy, ktorych dobra jakosc potwierdza…ich wydawca :-). Czekam na gre Lukasza i kolejna produkcje Moracza (to bedzie dla niego prawdziwie ciezki test), i wreszcie duza pozycje Adama. Ale oceniajac stan obecny to mamy Neuroshime Hex…i koniec. Gry Adama niestety nie maja wiekszych szans na zdobycie rzeszy fanow, popularnosci i zainteresowania Through the Ages, czy GT.
Bardzo bym przyklasna idei spotkania autorow gier, warsztatow, rozmow…zawsze to dobrze wypic w znajomym gronie :-P. I zdecydowanie uwazam, ze wydatnie podniosloby to poziom polskich produkcji.
Chcialbym, by udalo sie stworzyc w Polsce organizacje podobna do CBG. Przy odrobinie dobrej woli i schowania do kieszeni niepotrzebnych urazow powinno byc to do zrobienia. A wspolne fundusze pomoglyby w promowaniu gier. Dlaczego nie zrobic w Essen wiekszego polskiego stoiska, na ktorym oprocz Portala wystawia sie…no wlasnie, kto?
Okej, Warszawa straszy, ale do Krakowa walą turyści (i nie czepiajcie się, że 80% to głupi Angole przyjeżdżający się nawalić na wieczore kawalerskim, pomarzyć o ładnej Polce w łóżku i potoczyć swój jotumaniony łeb po płycie lotniska z powrotem do mglistej Anglii). Więc jeszcze na tym polu próbujemy choć trochę dogonić Czechów… ;)
I jeszcze słowo w stronę Don Simona: Tak, ja też chciałbym, aby w Polsce była organizacja w stylu CBG. Ale już wielkim krokiem naprzód będzie większa popularyzacja planszówek, więcej Pionków, więcej graczy – bo trzeba mieć zaplecze, trzeba mieć skąd czerpać i dla kogo wydawać gry dla graczy, a nie same produkcje krótkie czy rodzinne :)
O swoich prototypach się oczywiście nie wypowiadam, ale zawsze można je w Warszawie wypróbować… :)
Stalker – jak mamy je probowac, jak Ciebie ciagle nie ma na spotkaniach :-P.
A co do popularyzacji – dlaczego mierzyc tylko w polski rynek?
Wiesz, że w piątki nie bywam, niestety, z przyczyn obiektywnych, ale jestem otwarty na propozycje :) Bardzo chętnie się spotkam z Planszostacją w dowolny inny dzień.
Co do popularyzacji — rozmawiamy o budowaniu organizacji a la CBG. Jej powstanie w Polsce jest uwarunkowane również popularnością planszówek w Polsce. Oczywiście, jednym z jej celów byłoby także promowanie gier za granicą. Ale z czegoś trzeba czerpać :)
Szymon, NS HEX i GT mają notę 7.7, czyli taką samą. GT ma wyższe miejsce, bo wiecej ludzi ją kupiło – szczerze wierzę, że w czerwcu, gdy ukaże się farncuska edycja i po wakacjach gdy ukaże się amerykańska, to nota NS HEX nie zejdzie na dół, a liczba ocen poleci mocno w górę.
Szymon, jeśli chodzi o wspólną akcję wydawców – to z kim proponujesz, by Portal się łączył i co warto promować w Essen? Mam wrażenie, że taka trochę schizofrenia jest – z jednej strony pytanie, czemu Portal się z kimś nie łączy, a z drugiej narzekanie, że tylko NS HEX jest warta Essen :)
szkoda ze w pewnym momencie zaczales pisac co u nas BEDZIE porownujac co u czechow JEST, w efekcie dla mnie caly tekst przestal byc przekonujacy. ja zostaje z poczuciem ze uwazasz ze polacy nie sa w tyle bo podobno stalker zrobil jakas gre, i byc moze portal da rade kiedys wydac powazniejsza gre folko.
a czesi maja wydac byc moze gre ktora godzi ameritrashowcow i eurograczy, i nikt kto w nia zagra nie bedzie gral juz w nic innego. poki co jednak porownujmy co JEST.
czechow gra numer 2 jest podobna do polskiej numer 1, czechow gra numer 3 nie ma juz rywala, czechow gra numer ilestam moze rywalizowac z polska gra numer 2, jesli dobrze zrozumialem przeglad stanu bierzacego.
Świetny tekst!
I offtopicowo.
Dodam jeszcze tylko że Polska jest daleko za czechami w kwestii muzyki(bynajmniej nie rubikopodobnej). Imprezy w Ostrawie, Pradze przyciągają takie kapele, którym nawet sie nie chce z trasy np. w Berlinie wyrwać do Poznania Wawy czy Wrocławia.
Szwejki potrafią!
Trzewik – moze w tym roku na to za wczesnie, ale w przyszlym? Warto teraz robic warsztaty, by pozniej miec co pokazywac. No i jesli bedzie jedno stoisko Folko nie bedzie musial latac od wystawcy do wystawcy, by podpisywac egzemplarze swoich gier wydanych w roznych firmach :-)
Pozwolicie, że powalczę sobie z największą narodową przywarą Polaka – niewiarą w Polaka. ;)
„Czesi więc wpierw zachowali się tak, jak Polacy nie potrafią – łącząc się i pomagając sobie wzajem, a potem zachowali się już jak Polacy, czyli pokłócili się i podzielili.”
Kłótliwość i podziały to sport uprawiany powszechnie przez większość ludzi na Ziemi. Abstrahując od stereotypu (na który, oczywiście, znajdą się przykłady, zawsze jakieś są, nie zaprzeczam), nie znam żadnych obiektywnych statystyk, które by wskazywały, że Polacy mają na tym polu jakieś znacząco większe zasługi. A łączyć się też potrafimy. Wystarczy spojrzeć na statystyki międzyjęzykowe Wikipedii (a to akurat przykład wręcz wzorcowy inicjatywy, która opiera się wyłącznie na wspólnej, bezinteresownej pracy ogółu) i sprawdzić sobie na którym miejscu jesteśmy oraz ile znacznie liczniejszych i bardziej zinformatyzowanych narodów wyprzedzamy.
„Czesi wyprzedzają nas na każdym, absolutnie każdym polu.”
Na bardzo wielu polach. Na absolutnie każdym – bzdura. Kwestia doboru przykładów. Wspominasz brzydką Wawę, nic o obleganym turystycznie (choć może nie tak, jak Praga, ale jednak)Krakowie. Wspominasz o piłce nożnej, a nic o np. ręcznej (w której Polacy radzą sobie o niebo lepiej od Czechów). Racja co do Skody, ale z drugiej strony – nie można tu mówić o osiągnięciach narodu, bo tak naprawdę to zasługa korporacji, które akurat z naszymi narodami nie ma nic wspólnego – Skoda miała szczęście trafić pod skrzydła Volkswagena, FSO – nieszczęście – Dewoo. A tarcza to przykład polityczny, a w politykę się nie będę wmanewrowywać. ;)
A są i kontrprzykłady, chociażby fantastyka. Czesi szaleją za Sapkowskim i Pilipiukiem, do tego tłumaczą np. Białołęcką czy Marcina Przybyłka, a u nas znaleźć można tylko jednego Miroslava Žambocha, który zresztą wielkiej sensacji nie robi. Nie wspominając już o tym, że my na świecie mamy silnego reprezentanta w postaci wspomnianego Sapka, czego o Czechach nie można powiedzieć. Plus sporą kolejkę autorów, którzy zasługują na wypromowanie na Zachodzie (że wspomnę tylko o Dukaju czy Grzędowiczu).
Reasumując moją przydługą i średnio na temat wypowiedź – zgodzę się, że gdyby zrobić ranking zasług i osiągnięć międzynarodowych prawdopodobnie Czesi by nas pokonali (chociaż z drugiej strony… ile punktów w takim rankingu może być warte posiadanie własnego papieża? ;). Ba, jestem tak jak część komentujących zdania, że akurat planszówki stanęłyby po stronie przewag naszych sąsiadów. Ale błagam, bez takich bezsensownych sterotypów i utrwalania w kółko kompleksu Polaka. Bo co jak co, ale jestem przekonany, że gdyby Polacy przestali biadolić, że nic im nie wychodzi, to zaczęłoby im wychodzić znacznie więcej.
@bazik: Oczywiście mi bardzo miło, że trzewik tak zachwala moją produkcję, zdaję sobie jednak sprawę, że trudno oceniać nasze możliwości gdy brak faktów dokonanych.
całkowicie zgadzam się z bazikiem – porówujmy o cjest z tym co jest
czy takie te nasze gry okażą się super to się przekonamy – oby tak! marzy mi się taki polski Trucker czy Through the Ages
a ten wpis na blogu będzie idealny do odświeżenia za rok czy dwa – gdy będziemy mieli przerobione na wszystkie strony te polskie zapowiadane hity (a Czesi też kolejne tytuły na koncie)
Kilka uwag z mojego podwórka:
Faktem jest, że jestem osobą niecierpliwą, ale prawda jest również taka, że mam dziesiątki pomysłów, które nie jestem w stanie zrealizować.
Faktem jest, że Ignacy zna sporo moich prototypów, ale równie wiele nie zna ;p
Co do odrzucania gier, to sytuacja jest trochę inna, Ignacy poznał niektóre moje tytuły, bo traktuję go jako kumpla i osobę która może mi powiedzieć co i jak jest źle… ale np. żabki w momencie poznawania były już na tapecie Granny, a poza tym nawet nie chciałem żeby wydawał je Portal ;p
Z innej beczki, jest jeszcze jedna sytuacja która powoduje że moje gry są inaczej odczytywane. Np. Mozaika która ma się pojawić w okolicy miesiąca znana jest (lub mogła być poznana) od jakiegoś roku. Qubix, który wyjdzie kiedyś tam, znany jest w niektórych kręgach równie długo, żabki – również znane, itd. Nie wiem czy to zaleta czy wada, ale faktem jest że dla Polskich Geeków nie są to nowości oczekiwane… ale to już temat na inny wpis…
Adam,
nie mylmy
co innego gry oczekiwane przez Polskich Geeków i ogólnie planszowkowców a co innego gry ktore mogą podbić Essen i świat
te pierwsze mogą być oczekiwane i dobre czy bardzo dobre ale świata nie podbiją bo są zbyt drobne – świetne mogą być Trybiki czy Mozaika czy inne ale nie widzę żeby mogły podbić świat, właśnie dlatego że są takie… drobne
oczywiscie optymalna sytuacja gdy te dwa zbiory gier się zazębiają – tzn gra jest i oczekiwana i bardzo dobra i ma szansę na podbić świat
HA czekam na takie gry
Muszę przyznać, że z dużym zaskoczeniem czytam komentarze Bazika i Jaxa, którzy twierdzą, że odczytali ten tekst jako porównanie przyszłości z teraźniejszością, podczas gdy właśnie rozdział porównawczy, czyli Czesi i Polacy w Essen jest dokładnym porównaniem z datami.
To samo tyczy porównania autorów, też porównuję obecną sytuację, czesi mają jednego Chvatila, my jednego Moracza, co mają czesi w zanadrzu nie wiem, ale wiem co my mamy w zanadrzu, więc napisałem.
Nie mniej, pisząc artykuł starałem się pisać o porównywaniu sytuacji tu, teraz, aktualnie, i wasze odczytanie tego tekstu bardzo mnie zadziwia :)
Pierwsza rzeczą jaką zauważyłem w czeskich grach, jest ogromna różnica w jakości wydania. League of Six i TtA są świetnie wydanie jakościowo i tu wydaje mi się, że odstajemy bardzo. Przy takich porównaniach trzeba dodać, że Czech mają prawie 4 razy mniej ludności niż Polska. Fakt, że średnia „jakość” społeczeństwa u nich jest wyższa, ale my mamy większe możliwości i powinniśmy je wykorzystać. Moim zdaniem głównym hamulcem dla naszego rynku jest za mała sieć dystrybucji detalicznej. Ciężko wydawcy sprzedawać duże nakłady jeśli nie ma tych gier gzdie wstawić a przeciętny polak gdzie kupić.
Dlatego organizacja spotkania branżowego jest niezłym pomysłem aby zacząć rozwijać rynek. Sam z chęcią bym dorzucił cegiełkę do takiej inicjatywy.
Pozdrawiam
Cieślik
trzewik,
a mnie dziwi w tym 'dokladnym porównaniu z datami’ zupełne zignorowaneie Vladimira Suchego (to że jest na razie autorem jednego tytułu nie ma znaczenia wobec tego że MOracz też (na razie) takim jest). Jest jedna łaskawa wzmianka o League of Six ale gdy mowa po projektantach jest on całkowicie zignorowany.
Zresztą zobaczymy co będzie dalej – niech się pokaże Witchcraft, niech się ukaże Sojuz, niech Czesi wydadzą tę grę kooperacyjną umiejscowioną w kosmosie i zobaczymy jak jest sytuacja, kto kogo goni, zostaje w tyle a może idzie łeb w łeb.
Zgadzam sie z Cieslikiem, ze poziom wydania gier czeskich jest wyzszy od polskich. Zgadzam sie, ze problemem sa male naklady – to jest niestety caly czas olbrzymi problem. Jesli chodzi o spotkanie branzowe to na Pionku przedstawie swoj pomysl – pogadamy i zobaczymy co sie z tego wykluje.
Jesli chodzi o Vladka Suchego, to skonfrontowalem go domyslnie w artykule z Folkiem (GT-NS HEX, LoS-Glik), ale wlasnie zaznaczylem w tekscie, ze LoS mialo znacznie lepsze przyjecie niz Glik, bo to faktycznie porzadna Eurogra a nie prosty, mily ale jednak abstract.
Generalnie zgadzam sie – taka przeciez jest teza w podsumowaniu – ze Czesi nas wyprzedzaja i beda wyprzedzac. Nie mniej, kilka atutow tez mamy i coz, moze uda sie z tych atutow cos pozytywnego ugrac.
BTW: dzis na g-p.pl info o wydaniu Zaglady Atlantydy. Nie znam gry, ale wierze, ze Galakta wie co robi i ze gra jest ciekawa. Ktos ja zna? Moze na Pionku bedzie szansa zagrac?
Ja mam tylko jedną uwagę do porównania Vladimir Chvatil – Michał Oracz. OK, Chvatil ma dwie szeroko znane i szeroko chwalone gry – Galaxy Trucker i Through the Ages. Michał ma dwie gry, z których jedna jest szeroko znana i chwalona, a druga już wkrótce będzie. Niby analogia jakaś jest, ale mnie w tym porównaniu uderza jedna rzeczy. GT i TtA to dwie zupełnie różne gry, o kompletnie rozłącznych pomysłach, realiach, mechanikacha. Obie są na swój sposób dobre, ale poza autorem nie mają wspólnych punktów. NsHex i Witchcraft mają z kolei bardzo dużo wspólnego. Zagrałem w prototyp Witchcrafta tylko raz i to jest za mało żeby ocenić tę grę, ale wystarczy żeby wysnuć przypuszczenie że pomysł na Witchcrafta płynie wprost z mechaniki Neuroshimy Hex. Dlatego miałbym opory przed przyrównywaniem tych dwóch autorów przynajmniej do momentu gdy Michał pokaże grę opartą na jakimś nowym, świeżym pomyśle, innym niż te wykorzystane w NsHex.
j_an: Mac Gerdts teżjedzie na jednym pomyśle, ale autorem uznanym jest.
Mnie zrównywanie Michała Oracza z Chvatilem też wydaję się bardzo dużym uogólnieniem. Nie umniejszając nic Moraczowi, jest to jednak debiutant planszówkowy. Neuroshima Hex była sukcesem i są perspektywy na kolejne bardzo dobre produkcje, ale nie fałszujmy rzeczywistości. Chvatil na dzień dzisiejszy to inna liga. Jeżeli byśmy tworzyli jakiś ranking twórców względem ich dorobku, zdobytych nagród, doświadczenia czy popularności to pewnie na szczycie byliby autorzy pokroju Knizii i Kramera. Gdzieś wysoko w stawce byłby pewnie Martin Wallace. I sądze, że Chvatil właśnie z Wallacem może być pomału już dziś porównywany (szczególnie, że mają podobne doświadczenia w różnych gatunkach, Runebound vs Prophecy, Struggle of Empires vs Through the Ages). Chvatil po takim arcydziele jak Through the Ages (tworzenie tak skomplikowanych gier to tytaniczna praca), po super nowatorskim Galaxy Truckerze, po odświeżeniu gatunku gier magimieczowych jakim jest Prophecy, po narobieniu szumy wokół gier osadnikopodobnych grą Graenaland, po tym wszystkim Chvatil to już światowa czołówka, można powiedzieć regularny uczestnik Ligi Mistrzów nawiązując do porównań piłkarskich.
Wydawniwczo doganiamy Czechów. Dzięki wysiłkom Galakty, Lacerty, Egmontu, G3, Rebela i innych jest nieźle. Ale jeżeli chodzi o tworzenie rodzimych gier to nie ma żadnego „łeb w łeb”, nie ma żadnego „doganiamy ich”. Dorobek Chvatila wystarczy aby odsadzić daleko nasze osiągnięcia. A to wcale nie wszystko. Vladimír Suchý i jego League of Six to dowód na to, że obok mistrza urodzili się nowi utalentowani debiutanci. Jest też kilka nowych produkcji, które może nie są wysoko oceniane, ale nie mniej to debiuty, które sugerują, że troche się tam dzieje, że autorzy starają sie rozwijać (Laborigines – Tomas Uhlir i Jakub Uhlir, Legie i Jantaris – Zbyněk Vrána). I to co wielokrotnie powtarzali przedmówcy – poziom wydania to standardy światowe, które u nas w produkcjach polskich autorów rzadko kiedy występują.
Szanuję naprawdę wielki wysiłek Portala, aby to o naszych produkcjach było głośno. Trzymam kciuki żeby kolejne ich produkcje zrobiły furorę na świecie. Jednak te niewielkie różnice jakie dzielą nasze produkcje i ich, o których pisał Trzewik to moim zdaniem mit. Chciałbym, żeby tak było, ale tak nie jest.
P.S. Pomysł z Kuźnią autorów znakomity. Polski Göttingen czy polski Ludophatic Gathering to świetna inicjatywa.