Każdy planszoczubek przechodzi niewątpliwie w swojej karierze przez kilka etapów. Na początku jest niepewność związana z odkryciem nowego hobby. Poznaję nowe gry, potem poznaję coraz więcej nowych ludzi, wciągam się, gram, gram, gram. Po jakimś czasie odkrywam BGG i zaczynam notować kolekcję posiadanych gier. Ciężko to uzasadnić, ale jakoś tam się udaje – choćby po to żeby inni widzieli czego jeszcze nie mam gdyby chcieli mi zrobić prezent (czy ktoś kiedyś skorzystał z tej listy w takiej sytuacji?). Albo po to, żeby kumple od planszy wiedzieli co mam i mogli mnie błagać o przyniesienie jakiegoś konkretnego tytułu.
Kolejny etap to ocenianie różnych gier. Tego uzasadnić już raczej się nie da. Ot, jest to mój wkład w popularyzację tego zajęcia – niech inni wiedzą co jest dobre, a co kiepskie. Nie wiadomo po co dokładnie to robię, ale co tam – nie zajmuje to tak wiele czasu. W dodatku wydaje się całkiem sensowne w porównaniu z następnym etapem, w który wkrótce wkraczam. Mianowicie zaczynam notować poszczególne rozgrywki. Po co? Bez celu, ot tak sobie. Bo wydaje się, że jestem już na takim etapie, że wypada to robić. Wszyscy to robią. No i nie minie dużo czasu, gdy tymi posiadanymi i ocenionymi grami oraz zanotowanymi rozgrywkami zaczynam się napawać.
Zaczynam przeglądać, w których miesiącach grałem najwięcej, w jakie gry grywam najczęściej, ile mam rozgrywek w roku i tak dalej. BGG dostarcza szeregu narzędzi, które mogą w tym napawaniu wydatnie pomóc, a BGG to nie wszystko. Takich narzędzi jest więcej i właśnie nimi chciałem zająć się w tym tekście. Do zilustrowania moich wynurzeń użyłem własnych statystyk, dzięki czemu zmuszę także was do napawania się nimi – to chyba już następny etap manii, ale jeszcze nie potrafię w pełni go rozpoznać.
Narzędzia dostarczane przez BGG
Oczywiście każdy zna proste wyszukiwarki rozgrywek, dostępne bezpośrednio z naszego profliu w okolicach licznika rozegranych partii – nimi nie będę się zajmował, wystarczą na jakieś pół godziny napawania. Znacznie więcej i znacznie ciekawsze rzeczy znajdę gdy na stronie mojego profilu kliknę w zakładkę… no, kto zgadnie?… Tak, w zakładkę Stats. Nie wszystkie warto analizować, ale niektóre warto z pewnością.
Na przykład link „Largest disparities in rating”. Bardzo dobry link do napawania. Pokazuje jak na dłoni, w jakich aspektach wyróżniam się z tłumu. Które gry oceniłem dużo niżej niż ogół (to te, które schlebiają prymitywnym, pop kulturowym gustom, ale dla mnie są zbyt banalne), a których ogół graczy nie potrafił docenić (to te zbyt skomplikowane i ambitne dla tłumu). Wprawdzie moja lista zaczyna się mało ciekawie – od Scrabble i Kragmorthy, ale potem są już tytuły z których mogę być dumny – skandalicznie przereklamowany Imperial i niedoceniany Carrom. Ta sama lista jest dostępna również w rozbiciu na gry przeceniane (czyli oczywiście te, które ja cenię nisko, ale inni nie dostrzegają ich oczywistych wad) i niedoceniane (czyli te, które ja lubię, ale inni nie potrafią dostrzec ich wyrafinowanego piękna).
Kolejna dostępna statystyka jest dość zabawna. Jej nazwa to „Five & Dimes”. Doprawdy wstrząsające, jak świetnie oddaje ona współczesne realia manii planszówkowej. Jest to mianowicie lista gier, w które grałem 10 lub więcej razy, oraz lista gier, w które grałem 5 lub więcej razy. I tyle. Nic więcej. Nie ma listy gier, w które grałem 20 i więcej razy. Uznano, że liczby 5 i 10 są w pełni wystarczające. Że zagrać 5 razy w jedną grę, to dość sporo, a 10 razy to już chyba miłość. Ciekawe czy ktoś z nas myśli w ten sposób kupując nową grę w sklepie. „To świetna gra, zagram w nią pewnie ze trzy razy, a może nawet pięć się uda. Dobrze ulokowane pieniądze”. Gier mamy taki zalew, gdzie te czasy gry rodziny spędzały całe lata grając co weekend w Monopoly…
Ostatnie dwie pozycje na liście statystyk dostępnych na BGG, to narzędzia wspomagające ten obłęd, o którym pisałem wyżej. Pierwsza z nich to lista gier, w które grałem, a których zapomniałem ocenić. Można z niej skorzystać i czym prędzej nadrobić zaległość. Wreszcie ostatni link – lista gier, w które grałem ale nie skomentowałem. Może mniej przydatna – nie jestem aż tak zapatrzony w swoją kolekcję, żeby się napawać własnymi komentarzami do gier. Oceny wystarczą.
Fajny artykuł. Czekam na dalszy ciąg.
Bardzo fajny i użyteczny. Okazało się że nie oceniłem kilkunastu gier w które grałem. I o dziwo tych które mi się nie podobały właśnie;)
Jesli chodzi o odchylenia to ja jeden chyba z całej planszopopulacji przejrzałem miernotę EiT oraz Zaginionych Miast;))
Z tą „miernotą” EiT to bym uważał. Pamiętaj, że możesz w ten sposób obrażać ludzi, którzy cenią tę grę.
nie przesadzajmy. miedzy krytycznym ocenianiem gry a obrazaniem w ten sposob osob ktorym ta gra sie podoba jest jednak przepasc. nie powiedzial „’eit’ to gra dla kretynow” przeciez. nie mowiac o tym ze jesli ktos krytykuje gry ktore mi sie podobaja to nie uwazam ze mnie obraza, tylko ze się ośmiesza :-D
@ Filippos
„Jesli chodzi o odchylenia to ja jeden chyba z całej planszopopulacji przejrzałem miernotę EiT oraz Zaginionych Miast;))
”
Niestety nie jesteś pierwszy. Takie samo zdanie ma niejaki Don Simon ;)
Tylko ten ranking ma jedna wade – uzywa wyliczonej, anie prawdziwej oceny, I gry ktore maja malo ocen z dobra srednia, automatycznie w nim laduja jako przecenione, bo bgg ma narzut dolujacy
Jarek nie zapodałeś emotikona ale wierzę że żartowałeś. Ja w swoim komentarzu tak. Nie uważam EiT za miernotę. Nie lubię jej po prostu. Na pewno nie chciałem nikogo obrazić. Mój komentarz był po prostu w takim samym klimacie jak tekst Jacka. Sprawdziłem od razu funkcjonalność którą opisał i takie „wnioski” powstały;)
Po notowaniu liczby rozgrywek pojawił się teraz kolejny etap planszówkowego szaleństwa. Teraz jazzy jest notowanie całego przebiegu rozgrywki: kto grał, kto zdobył ile punktów, kto wygrał, jak wypadła rozgrywka. Kilka osób z mojego otoczenia już to robi (choćby jax czy bazik). Na pewno po miesiącach może być to super lektura, ale ja w to nie wchodzę, za bardzo czasochłonne.
A ja jestem szczęśliwy grając dużo i nic nie notując. Jedyne co mi się chce to zawsze aktualizuję po handlach gry w moim posiadaniu, ale nigdy, przenigdy nie będę notował choćby tego, że grałem. Po co ??? Żeby komuś coś udowodnić? Sobie? Czy siedzieć wieczorami i podziwiać swoje statystyki, albo je analizować? Hmmm… ja w tym czasie gram w planszówki :-)