Jeśli są wśród Was szaleńcy pokroju Ala, który w kajecie odhaczał kolejnych twórców, których autograf zdobył, powinniście już teraz rezerwować bilety na przyszłoroczne targi. Tylko tam stężenie znanego autora na metr kwadratowy jest tak duże i możecie nie tylko zniszczyć sobie pudełko jakimś gryzmołem, ale po prostu porozmawiać z Waszym ulubionym projektantem gier, wypytać go o plany na przyszłość (chociaż i tak pewnie nie powie) i podarować swojego ukochanego misia (którego pewnie przez grzeczność weźmie). Mst był dużo skuteczniejszy niż ja i na swoich zdjęciach zdołał bezwstydnie umieścić również siebie (co macie okazję zobaczyć poniżej). Ja, ponieważ nie miałem żadnej gry słynnego twórcy na liście zakupowej, a ulubionego misia zabrał mi Pancho (podobno będzie pasował do jego ulubionej lalki), musiałem zadowolić się zdjęciami z dalszej odległości.
Na targach nie mogło zabraknąć słynnego doktora od planszówek. Co ciekawe nie był specjalnie oblegany (w końcu Ja_n został w domu) i wszyscy chętni mogli z nim porozmawiać. Niestety podpisywał mierne Keltis, więc nie skusiłem się na bliższy kontakt. Dr Knizia sprawia bardzo miłe wrażenie – widziałem go 2 razy, na różnych stoiskach i za każdy m razem ciepło się uśmiechał i cierpliwie rozdawał autografy. Niesamowite wrażenie stać obok człowieka, który stworzył tyle dobrych gier (i Keltis).
Zupełnym przypadkiem, na stoisku Portala, spotkałem charakterystycznego Friedemanna Friese. Korzystając z okazji zrobiłem mu zdjęcie, pogratulowałem wspaniałego Wysokiego Napięcia (ku mojemu zaskoczeniu znał polski tytuł gry i spytał, czy dobrze go wymawia :-) ) i zapytałem o plany na przyszłość. Trochę ekscentrycznie odpowiedział, że tyle jest aktualnie skomplikowanych gier w sprzedaży, że jakoś nie czuł potrzeby. Ale już zaczynają mu pomysły buzować na coś bardziej skomplikowanego i być może ekonomicznego. Mam nadzieję, że już wkrótce świetne Wysokie Napięcie znajdzie godnego następcę.
Razem z Pancho spotkaliśmy się w sobotę z Ericiem Martinem, szefem Boardgamenews i porozmawialiśmy o wielu ciekawych rzeczach, możliwej współpracy, obecności Polaków na targach i specyfice Boardgamenews i sposobach recenzowania gier. Eric był przemiły, bardzo dobrze się nam rozmawiało. Był świadomy obecności polskich gier na targach (w tym gry Adama „Mozaika”, którą kilka dni wcześniej testował) i odwiedził polskie stoiska. Był strasznie zabiegany, więc szybko zrobiłem mu pamiątkowe zdjęcia, podarowałem dwa numery Świata Gier Planszowych i pobiegł dalej.
Udało mi się również porozmawiać z twórcami gry Kraków 1325AD, o której już trochę pisałem. Peter (twórca) i Melchior (grafik) byli bardzo sympatyczni. Porozmawialiśmy o ich przygodzie z samodzielnym wydawaniem gry, odbiorze Krakowa przez graczy, procesie tworzenia i dumie z gotowego działa. Byli oczywiście bardzo zajęci i w końcu nie zdołałem zdobyć kopii gry. Ale nic straconego, wcześniej czy później do nas trafi.
Mst miał nieco więcej szczęścia i udało mu się spotkać z następującymi osobistościami (oddaję mu głos):
Na zakończenie mojego pierwszego dnia pobytu na Targach razem z Anią, Russem i Samurem zasiedliśmy do partyjki Cavum. Grało się dosyć przyjemnie ale bez wielkich odkryć i rewelacji za to z dosyć częstym wertowaniem instrukcji i dopytywaniem o szczegóły u obsługi stoiska. Właśnie myślałem sobie, że Cavum to całkiem przyjemna klasyczna eurogra ale nie muszę jej kupować gdy na stoisku zapanowało wielkie poruszenie. Pojawili się Państwo Kramerowie. Ta wizyta okazała się w moim przypadku znakomitym chwytem marketingowym ponieważ nie mogłem odmówić sobie zdjęcia i autografu słynnego Autora na nowozakupionym Cavum. I jeszcze ciekawostka – autorką prezentowanego zdjęcia jest Pani Kramer.
Bracia Fraser i Gordon Lamont oprócz dołączania do swoich gier pięknych figurek znani są z wielkiego poczucia humoru. Jadąc na Essen miałem nadzieję, że oprócz wypróbowania nowej gry Fragor Games uda mi się z nimi chwilkę porozmawiać. Niestety, gdy dotarłem do ich stoiska krzątały się na nim tylko dwie panie. Na początek popełniłem małą gafę pytając jedną z nich – jak się okazało Judi, żonę Gordona – czy będzie w stanie wytłumaczyć mi grę po angielsku. Gdy poznałem reguły okazało się, że toczona przy drugim stole rozgrywka demonstracyjna dobiega końca. Właśnie wtedy na stoisku zjawili się Fraser i Gordon. Ponieważ jedna z 5 zasiadających do gry osób zrezygnowała z pełnej partii na rzecz obserwacji części rozgrywki do stołu zasiadł Fraser. Partia z nim była rewelacyjna – znakomite, klimatyczne wyłożenie reguł, mnóstwo nieszkodliwych docinków i żarcików, zacięta rywalizacja. A na zakończenie wieści dla kolekcjonerów – Fraser powiedział, że może na kolejną okrągłą rocznicę działania Wydawnictwa wyprodukują kolejną partię ekskluzywnej wersji gry Leapfrog.
Z Corne van Moorsel odbyłem bardzo krótką rozmowę, podczas której Corne powiedział mi, że ma mnóstwo pomysłów na nowe gry ale nie chciał zdradzić żadnych szczegółów.
Po pierwszym dniu targów moi warszawscy koledzy z GF usiłowali przekonać mnie, że wyrzuciłem pieniądze w błoto kupując w ciemno Książąt Machu Picchu. Gdy podczas rozmowy z Mac Gerdtsem zapytałem, czy w przyszłym roku pokaże kolejną grę z rondlem odpowiedział, że nie jest już rondlem ograniczony, bo pokazał Książętami Machu Picchu, że potrafi też robić gry bez rondla. Jeśli natomiast chcecie ocenic siłę gry Waltera w Imperial to często można go spotkać na BSW – podobno nawet czasami przegrywa. I jeszcze małe zaskoczenie. Już wcześniej zauważyłem na stoisku PD-Games kobietę ubraną w tradycyjny strój peruwiański, zrobiłem jej nawet zdjęcie. Gdy na koniec rozmowy poprosiłem Mac Gerdtsa o wspólne zdjęcie zaproponował żeby na zdjęciu była także jego żona, czyli właśnie ta Pani, którą wcześniej wziąłem za hostessę.
Gdy w sobotę wieczorem opuszczałem opustoszałe już hale targowe na stoisku z grami projektu GIPF zauważyłem ostatnich dwóch zwiedzających, którym zasady Tzaara objaśniał osobiście Kris Burm. Poczekałem cierpliwie na zakończenie tłumaczenia, przekazałem swój zachwyt Gipfową twórczością Krisa i dowiedziałem się, że wśród licznych fanów projektu Gipf Autor nie dostrzega szczególnego uwielbienia dla żadnej ze swoich gier, kosztem innych. Rozkłada się to raczej równo ponieważ różni gracze doceniają w grach logicznych Burma bardzo różne elementy.
Przez chwilę rozmawiałem również z Alanem Paullem, twórcą jednej z moich ulubionych gier – Confuciusa. Miałem do niego trochę szczegółowych pytań dotyczących możliwości eliminacji lub minimalizacji losowości pozyskiwania kart łask cesarskich oraz potencjalnego kingmakingu występującego podczas następującego jedno po drugim rozstrzygania sytuacji w dwóch lub trzech ministerstwach. Niestety naszą rozmowę przerwała konieczność włączenia się Alana w tłumaczenie Confuciusa na jednym z demonstracyjnych stolików. Później nie udało mi się go już spotkać na stoisku Surprised Stare Games.
Nie wątpię, że na targach było mnóstwo autorów i twórców gier, których nie udało nam się spotkać – lista spotkań z twórcami liczyła kilkadziesiąt pozycji. Nie udało się też porozmawiać z Vlaada Chvatilem, który cały czas był zajęty prezentowaniem Space Alert (liczę, że zawita na listopadowym Pionku). Mam nadzieję, że w przyszłym roku znowu uda nam się pojechać i zdobędziemy kolejne skalpy zdjęcia znanych postaci.
„Namolny fan z Warszawy” :D
To fakt, kręcił się wiecznie wokół naszego stoiska, jakby chciał autograf, ale się wstydził… :)
Wysyłając do Szymona opis moich targowych spotkań z Autorami zapomniałem o jeszcze jednym, bardzo ciekawym spotkaniu z mniej znanym w Polsce twórcą, Michaiłem Antonowem. Na początku Michaił wyjaśnił mnie i drugiemu graczowi (chyba z Holandii) reguły swojej nowej gry logicznej Aronda, po czym pomógł nam przeprowadzić testową rozgrywkę. Później wypróbowałem jeszcze drugą, starszą grę Antonowa. ConHex poznawałem grając z Autorem. I była to rozgrywka znakomita. Oczywiście, jak to zwykle bywa w grach logicznych reguły były b.proste. Natomiast każdy ruch opatrywany był obszernym komentarzem prezentującym możliwości, zagrożenia i ocenę aktualnej sytuacji. W międzyczasie porozmawialiśmy także nt.wielu innych obecnych na rynku gier logicznych,a Michaił zrobił ciekawe spostrzeżenie, że często zdarza się iż jakiejś gry logicznej nie potrafią zrozumieć niektórzy członkowie jury znanych planszówkowych nagród podczas gdy znakomicie wychodzi to grającym na targach dzieciom. ;-)
Super.
Jako, że pomagałem chłopakom z Portalu na ich stoisku, miałem okazję także kilka ciekawych osób spotkać. Był więc po sąsiedzku Vlada Chvatil, który długo rozmawiał z Michałem Oraczem i grał w Witchracfta z Mutidejem. Był też Roberto Fraga. Był Eric Martin, szef Boardgamenews, który rozegrał kilka partii Witchcrafta z różnymi ludźmi, tłumacząc im zasady! Byli członkowie jury nagrody Spiel des Jahres (w tym jeden ze współzałożycieli). Był też widoczny na zdjęciu Friedman Friese. Dr Knizia zdaje się nie przyszedł :( A szkoda, bo chciałem mu pogratulować jego najlepszej gry – Żółwików! :P
Kolejny świetny tekst. W ogóle wszystkie relacje z ESSEN rewelka. Czuję się trochę jakbym tam był. Serdeczne dzięki.
W przyszłym roku jadę!!!
PS. jak Le Havre?
Friedemann Friese, nie „Friedman Friese”.
Poprawione – dzięki za czujność.