Szczerze mówiąc przed Festiwalem nie słyszałem nigdy o Brzegu. Tymczasem okazało się, że jest to najwyraźniej polskie planszówkowe epicentrum…
Festiwal odbył się w dniach 31.01-01.02.2009 w Brzegu (woj. opolskie). Całość odbywała się w rewelacyjnym miejscu – wielkiej Sali Stropowej Ratusza miejskiego. Dzięki temu było mnóstwo miejsca na granie – masa stolików (na oko – około 80), wygodne krzesła, świetne oświetlenie. Do tego w podziemiach restauracja ze zniżkami dla uczestników – po prostu idealne miejsce.
W imprezie wzięło udział ponad 400 osób. Zjechali zarówno bywalcy naszego forum (głównie Wrocław, Kraków, Katowice), ale pojawiło się też bardzo dużo osób „postronnych” – rodzin z dziećmi, młodzieży, ludzi mającycy po raz pierwszy styczność z nowoczesnymi planszówkami. Reklama w radiu, gazetach i na plakatach (dzięku wsparciu Urzędu Miasta) zadziałała rewelacyjnie – momentami w olbrzymiej sali ciężko było znaleźć miejsce do grania!
Dopisali też sponsorzy – na miejscu pojawiło się sporo stoisk z grami planszowymi i łamigłówkami, co godzinę losowane były nagrody dla uczestników, rozdawane były nawet cukierki dostarczone przez fabrykę Odra :).
W czasie festiwalu odbyło się kilka turniejów – m.in. Pentago (zająłem drugie miejsce), Jungle Speed (Gdańsk pokazał jak się zdobywa szacunek na Śląsku), Blokus (nie brałem udziału), Pitchcar (nie była to wersja mini, więc odpadłem w eliminacjach), Rush Hour.
Miejsce, ludzie, turnieje, sponsorzy… ale co z grami? Gier było oczywiście zatrzęsienie – zajmowały cały wieeeelki stół w końcu sali, można było wybierać i przebierać do woli. Pojawiły się zarówno klasyczne tytuły jak i świeżutkie nowości. Grano doprawdy we wszystko – od ciężkich strategii przez średnie eurogry i przygodówki po lekkie gry zręcznościowe i rodzinne.
W co mi się udało zagrać…
Uptown – udawało mi się obronić przed tą grą na Kaszubkonie, jednak steady namówił mnie na nią we Wrocławiu, przed wyjazdem na festiwal. Bardzo fajny tytuł – niby lekka układanka, a jednak wciąga jak diabli i wzbudza emocje. Nie jest to mój typ gier, jednak zawsze chętnie zagram, jeżeli ktoś zaproponuje.
Zertz – dawno nie grałem, dostałem straszne baty. Bardzo dobra gra dla 2 osób, być może najlepsza z projektu Gipf.
Time is Money – szalona gra, w której jednocześnie rzucasz kośćmi, dodajesz i odliczasz sekundy w pamięci i pobierasz monety o odpowiednich nominałach. Dzika i szalenie stresująca, o czasie gry oscylującym wokół 3 minut – warto spróbować!
Modern Art – Knizia w najwyższej formie, gra czysto licytacyjna nt sprzedaży obrazów. Raz udało mi się dosyć łatwo wygrać, drugi raz zupełnie się pogubiłem i znalazłem na ostatnim miejscu.
Osadnicy z Catanu – jak zwykle świetna rozgrywka, jak zwykle masa emocji. Udało mi się przekonać steady’ego i Asię do ustawienia turniejowego i bardzo się podobało.
Fasolki – napisano o nich już wiele, graliśmy w restauracji po pierwszym dniu imprezy. Dzięki nim wciągnęliśmy do gry dwie niewiasty, które następnego dnia pojawiły się na Festiwalu :-).
Once Upon A Time – najlepsza gra do pubu, bez dwóch zdań. Wszyscy gracze opowiadają w niej historię (bajkę), każdy jednak próbuje pociągnąć ją w swoim kierunku (ku swojemu zakończeniu i z użyciem swoich kart). W dobrym towarzystwie jest po prostu rewelacyjna, jeszcze nie widziałem, żeby zawiodła (chociaż potrafię to sobie wyobrazić w grupie sztywnych smutasów).
Steel Driver – nowość z Essen, gra Martina Wallace’a o budowie kolei. Dosyć proste zasady, krótki czas rozgrywki. Nie ma specjalnie ciekawych mechanizmów, za to dziwny sposób liczenia punktów w ostatniej kolejce – stąd nie jestem pewien co do jej oceny – muszę jeszczę kilka razy zagrać.
Chicago Express – kolejny hit z Essen i znów o budowie kolei. Podobna do Steel Driver a jednak ładniejsza, szybsza i bardziej intuicyjna. Grałem z nowicjuszami i w zasadzie nie dało się uniknąć wysokiej wygranej – doświadczenie przynajmniej jednej rozgrywki ma tu bardzo duże znaczenie (przede wszystkim dla wyceny ile należy płacić za akcje firm).
Phoenicia – rozwój cywilizacji, do złudzenia przypominający Through The Ages, jednak z rozgrywką trwającą półtorej godziny i o prostszych zasadach. Pierwsze wrażenie – piorunujące, dla mnie odkrycie festiwalu. Nie ma tego żmudnego przestawiania klocków w mechanicznych czynnościach, które mnie strasznie męczą w TtA (wyprodukuj, wylicz korupcję, sprawdź limity, …). Mechanika jest prosta i płynna, zasady intuicyjne. Tym bardziej zdziwiłem się czytając po powrocie recenzję na Polter.pl – trudno mi teraz zgadnąć, czy moje pierwsze wrażenie było tak mylne, towarzystwo tak doborowe czy gusta moje i recenzenta tak rozbieżne. Własny egzemplarz i tak już sobie kupiłem…
Comuni – gra co najmniej dziwna. Niby coś tam w niej robimy – wystawiamy ludzi, budujemy budynki, produkujemy, bronimy się przed najazdami. Niby wszystko działa płynnie i jest proste. Niby fajna gra, niby tor punktacji do 100 punktów… a my skończyliśmy z wynikami oscylującymi wokół zera (!) i Magma, który nam wyjaśniał zasady, twierdził że w jego dotychczasowych rozgrywkach zawsze tak było. Chyba muszę sam przeczytać zasady, ale jeżeli wszystko było wyjaśnione ok, to z grą jest wybitnie coś nie tak.
Rythm and Boulet – w pociągu do Poznania miałem okazję wypróbować w końcu tę szaloną grę imprezową, bardzo zachwalaną przez Bazika. Gra niesamowicie pokręcona – klaszczemy dłońmi w rytm „We will rock you” i pokazujemy różne głupie pozy (np. kleopatra, kowboj, małpa). Bardzo polecam jak tylko stanie się dostępna w Polsce. A dopóki jej nie będzie – błagać na kolanach znajomych, którzy jadą do Francji!
Słowo na koniec
Niestety, nie robiłem żadnych zdjęć, kręciłem za to sporo – zapraszam więc do obejrzenia filmiku (poniżej). Trochę fotek znajdziecie w tych galeriach. Kolejne będą zapewne pojawiały się w odpowiednim wątku na forum.
Galeria Samura
Galeria Klemy
Fotorelacja na Infobrzeg.pl
Podsumowując – absolutnie rewelacyjna impreza – nie mogę doczekać się kolejnej edycji. Reakcje uczestników, które obserwowałem, były równie euforyczne. Wypada więc tylko podziękować Beacie i Krzysztofowi, którzy z zapałem i pełnym profesjonalizmem przygotowali Festiwal. I do zobaczenia na kolejnej edycji.
P.S.: Na koniec mała anegdota. Z Brzegu jechaliśmy do Poznania pociągiem, w naszym przedziale siedziało dwóch przypadkowych, zupełnie nieświadomych współpasażerów. Gdy graliśmy w Modern Art – patrzyli kątem oka. Gdy graliśmy w Jungle Speeda – zaglądali, ale odmówili partyjki. Gdy zaproponowaliśmy Blefuja – przyłączyli się („jakie śliczne obrazki!”), a gdy graliśmy w Rythm and Boulet – wpadli kompletnie („gdzie to można kupić?”).
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
co do Comuni – Magma coś *musiał* pomieszać w przepisach. Grałem raz – ale wyniki były normalne i nic nie wskazywało żeby miały być blisko zera..
tak, zdecydowanie normalne wyniki :)
Nawiązując do zaskoczenia Nataniela tym co zastał w Brzegiu.
Jakiś czas temu zauważyłem że liczba odsłon forum ,,spotkaniowego”
grupy opolskiej jest bardzo wysoka.
Widać że kultura germańska mocno się na Opolszczyźnie zakorzeniła, także w sferze spędzania wolnego czasu.
Swoją drogą pierwsze ,,poważne” rozpowszechnienie gier planszowych miało miejsce w pruskich szkołach oficerskich w XVIII w,, więc teren zaboru pruskiego jest niejako predysponowany do bycia centrum obecnego polskiego odrodzenia planszówek.
Kiedy przypominam sobie o Mazurkonie (dawne Prusy Wschodnie) zaczynam pomału wierzyć w swoją teorię:)
Z innej beczki.
Dlaczego Chorwaci i Czesi mają autostrady?
Odpowiedź znajdziecie na mapie Imperium Habsburgów.
Sprawdziłem.
Liczba odpowiedzi w grupie do liczby odsłon na forach grup:
Gliwicka ok.1000 do 30.000
Opolska ok 1100 do 80.000
Krakowska 1900 do 180.000
Nie wiem co z tego wynika, ale śmiem zaryzykować stwierdzenie, że
to oznacza większy udział graczy ,,niedzielnych” do geeków. Z tym że
są to gracze (ci niedzielni) już w miarę zaangażowani. Sami kontrolują
co się dzieje w społeczności, choć mniej się w nią angażują.
Wiem, że to bajanie :)
Phoenicia jest lepsza na 3-4 osoby, zwłaszcza, gdy tłumaczy ją inna osoba, a nie poznaje się jej na podstawie instrukcji. A gusta mamy rzeczywiście inne – ja na przykład uwielbiam Książąt Florencji.
Co do towarzystwa się nie wypowiem, bo grałem głównie z Narzeczoną ;-).
a video coś niedostępne :/
Film nie działa.
http://youtube.com/watch?v=iGlnjEw-sUA
Film juz dziala, ustawilem mu przypadkiem za wysoka jakosc odtwarzania. Poza tym nakrecilem jeszcze film z wersji beta gry GRASANCI – calkiem fajnej przygodowki:
http://www.youtube.com/watch?v=0d90p3uhla4
ad Comuni:
też sądzę, że coś nie tak było z zasadami – no, chyba że wszyscy grali nie budując murów i nie rekrutując wojska i biorąc pełne baty od kolejnych inwazji, więc po min. 40 punktów – czyli tyle ile mniej więcej w sumie w wersji max. buduje się budynków (budynek 4-poziomowy to 1+2+3+4=10 punktów, rodzaje są 4, choć można budować więcej niż jeden budynek danego rodzaju, by zdobywać dodatkowe punkty)
Wyglada na rewelacyjna impreze, zaluje, ze nie moglem przybyc :<