Chociaż wielu z Was w to nie uwierzy dawno, dawno temu dr Reiner Knizia był początkującym projektantem gier planszowych. Miał, tak jak i dzisiaj, głowę pełną liczb ale wtedy sąsiadowały one jeszcze z mnóstwem nowatorskich, wspaniałych planszowych pomysłów. Pomysłów na gry licytacyjne miał już wówczas tak dużo, że nie mogąc się zdecydować na jeden rodzaj aukcji w swojej pierwszej grze tego typu połączył kilka. Połączenie to było tak udane jak udane bywają kolekcje, w skład których wchodzą dzieła malarzy reprezentujących zupełnie różne szkoły. Od kiedy Modern Art zdobyła prestiżową nagrodę Deutscher Spiele Preis na świecie pojawiło się wiele jej wydań. Dzięki wydawnictwu Rebel.pl od niedawna możemy także cieszyć się polską wersją gry, podczas której wcielamy się w marszandów, którzy poprzez zakup i sprzedaż obrazów starają się zarobić jak najwięcej.
Płótna i blejtramy.
W pudełku znajdziemy:
– planszę służącą do zaznaczania wartości prac poszczególnych artystów w każdym z czterech składających się na pełną grę sezonów
– 70 kart obrazów przedstawiających dzieła 5 malarzy (od 12 do 16 pozycji każdego z artystów)
– zasłonki, za którymi gracze ukrywają posiadane pieniądze
– kartonowe żetony pieniędzy w nominałach od 1 do 100 (tysięcy) euro
– znaczniki wartości prac – 4 komplety (+1 zapasowy) po 3 sztuki (10,20,30 tys.euro)
Gruntowanie podłoża.
Modern Art jest grą licytacyjną w pełnym tego słowa znaczeniu. Mechanika to wyłącznie aukcje. Gracze kolejno wybierają z ręki obraz, który wystawiają na sprzedaż. Zwycięzca aukcji umieszcza kupiony obraz przed swoją zasłonką płacąc wylicytowaną kwotę organizatorowi aukcji. W każdej aukcji może brać udział także jej organizator i jeśli to właśnie on zaoferuje najwyższą kwotę, musi ją wpłacić do banku.
Ikonki umieszczone na obrazie określają typ aukcji:
– aukcja otwarta najbardziej przypomina prawdziwe aukcje dzieł sztuki – gracze licytują w dowolnej kolejności, a wygrywa ten kto zaproponował największą kwotę w momencie gdy nikt nie chce już więcej licytować
– aukcja jednorazowa – zaczynając od gracza z lewej strony organizatora każdy ma jedną szansę na zalicytowanie, może przebić aktualną ofertę lub spasować; ostatnie słowo należy do osoby wystawiającej obraz na sprzedaż
– aukcja ustalonej ceny – wystawca określa cenę za oferowany obraz – zaczynając od gracza z lewej strony organizatora każdy może obraz za podaną cenę kupić (wtedy aukcja się kończy) lub spasować, jeśli wszyscy spasują wtedy wystawca musi kupić obraz za podaną cenę
– aukcja w ciemno – wszyscy gracze za swoimi zasłonkami ukrywają w dłoniach oferty, które są później równocześnie ujawniane
– aukcja łączona – jeżeli organizator zagra obraz z jej ikonką wtedy może od razu wystawić drugi obraz tego samego artysty, oba obrazy licytowane są wg zasad określonych przez ikonki umieszczone na drugim obrazie; jeśli organizator zagra pojedyńczy obraz z ikoną aukcji łączonej wtedy zaczynając od gracza po jego lewej stronie każdy może dołożyć drugi obraz tego samego malarza przejmując prowadzenie aukcji i wszystkie wynikające z tego korzyści, jeśli jednak nikt drugiego obrazu nie dołoży wtedy pierwszy obraz wystawca otrzymuje za darmo.
W momencie gdy na stole pojawi się piąty obraz danego artysty sezon natychmiast się kończy i obraz nie jest już sprzedawany. Na podstawie ilości wystawionych w sezonie obrazów określana jest wartość dzieł każdego artysty. Im więcej tym wartość wyższa czyli najwartościowsze w danym sezonie są obrazy tego twórcy, którego obraz zakończył sezon. Jeśli w sezonie pojawiła się taka sama ilość obrazów dwóch lub więcej malarzy wtedy wartościowsze są te, których w całej grze jest mniej czyli te, które na planszy wartości obrazów położone są bardziej na lewo.
Przed rozpoczęciem kolejnego sezonu wszystkie zakupione obrazy muszą być sprzedane przy czym jakiekolwiek pieniądze gracze otrzymają tylko za obrazy trzech najpopularniejszych w danym sezonie artystów. Każde z tych dzieł będzie warte tyle ile wynosi zsumowana wartość znaczników z tego i poprzednich sezonów dla danego artysty.
Marszand i buchalter.
Na początku każdego z trzech pierwszych sezonów gracze otrzymują pewną ilość losowo rozdanych obrazów. Dysponują również dziełami z poprzednich sezonów, których dotąd nie wystawili na aukcję. Dzięki temu mogą oprócz oceniania potencjalnej wartości obrazu w danym sezonie starać się wypromować artystę w dłuższej perspektywie. Oprócz warstwy czysto matematycznej posiada Modern Art bardzo istotną warstwę psychologiczną. W większości moich partii zaobserwowałem, że gracze często ulegają emocjom towarzyszącym prawdziwym aukcjom i przepłacają, zwłaszcza wystawiane przez siebie obrazy. Przy każdej ilości graczy od 3 do 5 gra się trochę inaczej ale Modern Art bardzo dobrze się skaluje. Dodatkowo w instrukcji opisany jest wariant na trzech graczy, w którym każdy po zakończeniu swojej aukcji może odkryć jedno losowo wybrane dzieło, które nie zostaje sprzedane ale liczy się przy określaniu wartości poszczególnych obrazów na zakończenie sezonu. Także ten wariant warto wypróbować. W porównaniu z wcześniejszymi wydaniami, w które miałem okazję grać najnowsza wersja Modern Art, ze względu na grafiki pudełka, zasłonek i monet, prezentuje się zdecydowanie bardziej atrakcyjnie. Mnie również, choć to już rzecz gustu, bardziej podobają się obrazy. Szkoda jedynie, że nie zwiększono ilości monet zwłaszcza o drobniejszych nominałach. W stosunku do poprzednich wydań jest także jedna istotna zmiana reguł. Poprzednio w przypadku gdy do zapoczątkowanej przez jednego gracza aukcji łączonej inny gracz dołożył drugi obraz wpływ ze sprzedaży dzielony był równo pomiędzy nich. W recenzowanej grze, a jest to powrót do oryginalnych zasad opracowanych przez Knizię, cały zysk w takiej sytuacji przypada w udziale drugiemu graczowi. Grałem z zastosowaniem obu wariantów reguł i sądzę, że powrót do korzeni jest decyzją godną pochwały. Przez zagrożenie utratą jakichkolwiek zysków ograniczone zostało zagrywanie pojedynczej karty aukcji łączonej co zmniejsza jednocześnie losowość gry. Ze względu na losowość przydziału obrazów oraz to, że bardzo rzadko wszystkie zostają podczas gry wystawione na aukcje (taka sytuacja może zdarzyć się tylko podczas partii 5-osobowej) Modern Art można zaliczyć do lżejszych gier, znakomicie nadających się do grania rodzinnego (mój 8 -letni syn całkiem nieźle sobie radzi) oraz z początkującymi planszówkowiczami (także sprawdzone). Oczywiście, oprócz posługiwania się podczas gry intuicją warto także trochę policzyć oraz starać się pamiętać ile obrazów poszczególnych malarzy zostało wystawionych w poprzednich sezonach. Proste i dobrze opisane w instrukcji reguły pozwalają bardzo szybko zacząć rozgrywkę, która aż do końcowego podliczania zdobytych fortun trzymać będzie w napięciu.
„W Modern Art chciałem zagrać nie dlatego, że lubię sztukę współczesną – bo jej nie lubię – tylko dlatego, że trzeba było poznać jedną z najbardziej znanych gier licytacyjnych. I co? I nic. Kompletnie mnie nie porwało. Nie jest to zła gra, ale też nic co chciałbym powtórzyć.”
Ogólna ocena
(5/5):
Złożoność gry
(3/5):
Oprawa wizualna
(5/5):
Grałem raz, dawno temu. I opinię mam bardzo podobną do Pancho. Jak będzie okazja, to chętnie dam grze ponowną szansę. Ale na wiele raczej nie liczę.
gralem w MA dukrotnie (stare, brzydkie wydanie). obydwie gry w skladzie 4-osobowym.
raz gralo sie swietnie, z duza doza smiechu. przy drugim podejsciu jeden z graczy zacza liczyc narzucajac ten sposob gry innym. spowodowalo to nagly spadek entuzjazmu i gra stala sie … nudna.
na powaznie gra sie slabo. gdy humory dopisuja gra bdb. nawet dla mnie – fana abstrakcyjnych gier logicznych :)
Moja opinia jest podobna do opinii Adama i Jacka. Nigdy chyba jeszcze w Modern Art nie wygrałem, ale frajda jaka towarzyszy graniu jest przeogromna. Ostatnio graliśmy wcielając się w role biznesmenów różnych narodowości :) Kto wygrał? To zupełnie nie miało znaczenia, wystarczyła potężna dawka wesołości…