W tym roku o Polakach w planszówkowym światku było głośno jak nigdy. Niewątpliwie największa zasługa w tym Ignacego Trzewiczka, który rozkręcił niespotykany dla rodzimych gier szum medialny związany z premierą Strongholda. Nie był to jednak wyjątek. Filip Miłuński publikował na łamach serwisu BGN pamiętnik projektanta gry Mali Powstańcy, użytkownicy serwisu BGG masowo głosowali na ilustracje do wolffangowej Siódemki, a gracze wojenni z Zachodu czekali na Orła i Gwiazdę. Tym samym o polskich produktach mówiono często i z dużym zainteresowaniem. Konsekwencją tego wszystkiego były aktywne przygotowania polskich wydawnictw do szturmu na targi w Essen.
W kupie siła
Na pewno były to największe targi pod względem liczby polskich przedstawicieli. Oprócz weterana targów firmy Q-Workshop, swoje stoiska mieli: Portal (przy aktywnej pomocy REBEL.pl), Kuźnia Gier, Wolf Fang i Gry Leonardo (z niemałą pomocą Wargamera i Graala). Miał pojawić się też polski oddział Egmonta, który wykorzystując stoisko Portala chciał zaprezentować Małych powstańców. Niestety nie wyszło, o czym za chwilę. Pod względem liczby nowości też wyszło bardzo obiecująco: na stoiskach pojawił się Stronghold, Neuroshima Hex: Duel, Kingpin, angielska wersja Wiedźmina, 7, Kazaam Dice i Orzeł i Gwiazda (choć ten ostatni tak nie do końca). Jednym słowem wiele stoisk i wiele gier. Pełen profesjonalizm? Hmmm, miejscami.
Na wariackich papierach
Jak wiadomo najbardziej gorącym tytułem przywiezionym z pomiędzy Wisły i Odry do zagłębia Ruhry był Stronghold. Strach mówić, ale bardzo niewiele brakowało, a wielka promocja na świecie mogła zostać zmarnowana. Odbiór Strongholda z drukarni miała miejsce w ostatniej chwili, tuż przed targami (chłopaki post factum żartowali, że nie było żadnego stresu, mieli jeszcze aż 2 godziny zapasu). Jeżeli drukarnia w jakiś sposób nawaliłaby, albo po prostu nie wyrobiła się na ostateczny termin, to dziś czytalibyśmy na BGG bluzgi zawiedzionych graczy. Poszczególne egzemplarze Strongholda były odbierane z drukarni bezpośrednio do samochodu, który miał jechać do Essen (bez udziału pośrednika i kurierów), bo po prostu nie było na to czasu. Samochód zresztą podbił swój własny rekord, bo przewoził znacznie większą partię towaru niż pozwalają na to normy techniczne.
Oczywiście całe zamieszanie z odbiorem i stresująca sytuacja miała swoje efekty uboczne. Wraz z transportem Strongholda mieli zostać wzięci egmontowi Mali Powstańcy. Niestety w trakcie całej akcji pomylono paczki i gra o Powstaniu Warszawskim została w Polsce. Co prawda próbowano ratować jeszcze sytuację. Planowano wykorzystać fakt, że holenderskie wydawnictwo QWG organizowało swój transport z Gdańska do Essen. Odliczano dni, ale w sobotę było już jasne, że nic z tego nie wyjdzie i ostatecznie Mali Powstańcy nie zaprezentują się na targach. Co na pewno najbardziej przeżył autor gry.
Niestety Gry Leonardo nie miały tyle szczęścia co Portal i REBEL.pl przy Strongholdzie. Tam również terminy goniły, a drukarnia ciągle przekładała moment odebrania Orła i Gwiazdy. Ostatecznie (dzień przed targami), gdy przyszło do odebrania egzemplarzy okazało się, że mają nieakceptowalne uszkodzenia elementów. Chłopaki łudzili się, że jeszcze coś się da zrobić i czwartek poświęcili na walkę z drukarnią. W końcu przybyli do Essen w piątek rano jedynie z 10 egzemplarzami, a swoje stoisko otworzyli dopiero w sobotę.
Z podniesioną głową
Jeżeli chodzi o przedessonową organizację na pewno nie można nic zarzuć Kuźnii Gier i Wolf Fangowi, przynajmniej z tego co wiem. Co prawda Puszon na swoim blogu wspominał, że nie było tak różowo. Wydawnictwo miało różne problemy z drukarnią i trochę stresu się najedli, jednak z drugiej strony Kuźnia Gier była jednym z pierwszych, czy w ogóle pierwszym wydawnictwem, które pojawiło się w hali targowej. Na miejscu – w Essen – byli już w poniedziałek (w środę były zamknięte prezentacje dla prasy, w czwartek oficjalne otwarcie targów). Zresztą na bieżąco Puszon z Kuźni Gier dawał relacje na blipie, z tego co obserwuje na targach. Nie słyszałem, żeby Wolf Fang miał jakieś problemy z terminami i zdobyciem sprzedawanych na targach egzemplarzy gier. Tutaj wszystko od początku działało jak w szwajcarskim zegarku, przynajmniej z moich obserwacji. Jedynie dość blado wyglądało samo stoisko. Brakowało większej ilości plakatów, oprawy graficznej na ścianach stoiska, czegoś, co by z daleka reklamowało prezentowane gry.
Oczywiście Portal i REBEL.pl w czasie targów to już inna historia. Ich stoisko bezsprzecznie cieszyło się największym zainteresowaniem na targach, jeżeli mowa o polskich wydawnictwach. Wszystko było świetnie przemyślane i zorganizowane. Nad obsługą wisiał mały ekran, który wyświetlał bezgłośnie trailer Strongholda, zza plecami sprzedających wisiała klimatyczna grafika ze Strongholda oraz stały stosy pudełek dwóch prezentowanych gier. Trzewik był w swoim żywiole. Gorączkowo opowiadał nad rozłożoną planszą gry o klimacie i zasadach, wzbudzając wielkie zainteresowanie wśród gapiów. Widać było, że widowni aż świecą się oczy na widok gry. Wtórowali Trzewikowi Bogas, Multi, Zielu, czy wreszcie Al, tłumaczący grę po niemiecku. Obok głównej planszy rozłożona była też sympatyczna makieta oblężenia twierdzy, która miała pomóc w oddaniu atmosfery i klimatu nowej gry. Oprócz tego Portal na bieżąco nagrywał filmy video i wrzucał je wraz z opisem na stronę wydawnictwa. Wszystko działało jak dobrze naoliwiona maszyna.
Podobała mi się też umiejętność dostosowania się do niesprzyjających okoliczności ekipy od Gry Leonardo. Po pierwsze, aby choć trochę zwróciła się obecność na targach, sprzedawali u siebie gry innych polskich wydawnictw, np. Kingpina czy Strongholda. Wybrali się też do zagranicznych wydawnictw i kupili hurtowe ilości niektórych gier, aby później sprzedawać je u siebie. Z tego co widziałem najlepiej schodził Endeavor i Dominion Seaside. Druga ważna inicjatywa to popularyzacja Orła i Gwiazdy, czyli realizowanie pierwotnych planów. Pomimo posiadania niewielkiej ilości egzemplarzy, rozdali je ważnym osobom z branży, m.in. przedstawicielowi dużego dystrybutora z Danii czy Uwe Eickertowi (szefowi Acadamy Games i autorowi Confict of Heroes). Poza tym cały czas jeden egzemplarz gry był rozłożony i odbywała się dla chętnych prezentacja rozgrywki.
Plany na przyszły rok
Jako, że obecność polskich wydawnictw na targach w Essen jest już regułą i nic nie wskazuje, że mogłoby się to zmienić, czas pomyśleć o rozwoju polskiej obecności. W tym roku pojawiła się ciekawa inicjatywa zrzeszania się wydawnictw z jednego kraju pod wspólnym, bardzo dużym stoiskiem, w którejś z wielkich hal. Tak było w tym roku ze stoiskami: Gry we Włoszech, Ambasada Koreańska czy Francuski Łącznik (tutaj w jednym miejscu prezentowało swoje gry: Ystari Games, Art of Games, Asmodee, Repos Production). Doszły do mnie głosy, że o podobnym pomyśle będą rozmawiać ze sobą polskie wydawnictwa w planach na rok 2010. Świetny pomysł. Mam nadzieję, że uda się doprowadzić sprawę do szczęśliwego finiszu, a dodatkowo umieścić swoje przedstawicielstwo na którejś z wielkich hal.
Reasumując pomimo najróżniejszych wpadek i problemów, polska obecność na targach cały czas dojrzewa i upowszechnia się. Brakuje jeszcze miejscami profesjonalizmu, za dużo jest balansowania na ostrzu noża, co dla niektórych kończy się szczęśliwie, a dla innych mniej. Najważniejsze jednak jest to, że z każdą edycją oprócz wielkiej walizki zakupionych gier, polscy wydawcy przywożą także obfity bagaż doświadczeń.
@Pancho> Popraw nazwisko Filipa (jest w składzie redakcji)
Lance do boju… super :)
To wszystko pokazuje tylko, że właściwie już powinny być prawie gotowe gry na przyszły rok :) teraz szlifowanie, prace nad instrukcją, spokojny druk. Szczególnie pośpiech widać niestety przy pracach nad instrukcją do Strongholda, na co bardzo zwracają uwagę gracze z zagranicy.
Boje sie otworzyc lodowke…
Będziesz się bał, jak się w wiadomościach zobaczysz ;)
Z polskich weteranów targów jest jeszcze co roku Micro Art Studio, ekipa od figurek.
A jeszcze niedawno wątpiłem w zdanie Andy’ego, że targi w Essen to festiwal gier często niedorobionych, przygotowywanych w pośpiechu specjalnie na tą imprezę… :/
Masz rację Odi. W rozprowadzanych na targach w Essen egzemplarzach gry Cyklady jest kartka z informacją, że nie zdążyli zrobić plastykowych figurek i zamiast nich są drewniane pionki.
Chcialbym zdementowac oszczercza informacje, ze pudelka ze Strongholdem byly przekladane z drukarni do samochodu na Essen! Byly przeslane z drukarni do Gdanska i tam przekladane z samochodu kuriera do samochodu na Essen :D A chlopaki faktycznie do samochodu o ladownosci 1,5 tony zaladowali 3 tony gier :-).
3 tony? o rrrany
ciekawe, jak teraz wyglądają opony i zawieszenie :)
Co tam opony i zawieszenie. Ciekawe jak wyglądają drogi?!? A potem się dziwicie i narzekacie. Nie ma się co dziwić, skoro jest powszechne przyzwolenie (patrz wyżej) i nawet jest to powód do dumy i chwalenia! Wstyd i głupota Polaków wychodzi! Nawet jeśli gra niezła, to widać dbałość i podejście firmy do całej reszty. Wstyd Panowie!
A przeładowany samochód niszczy nawierzchnię jak kilkadziesiąt TYSIĘCY aut osobowych…