Dzisiaj zaczęło się od wywiadu z Gryphon Games. Spośród gier o których mówiono, mnie zaciekawiła Bridgetown Races. To gra wyścigowa, na planszy przedstawiającej miasto z wieloma mostami. Na mostach są flagi w różnych kolorach, a gracze ścigają się, używając różnych środków transportu, żeby te flagi zbierać. Jak rozumiem, środki transportu wybieramy ustawiając piony na czymś w rodzaju rondla z różnymi kolorami. Pola rondla udostępniają też jakieś akcje specjalne, oraz – przede wszystkim – pokazują, jakiego koloru flagi możemy zbierać. Trzy ciekawe szczegóły mechaniki jakie wpadły mi w oko, to:
– najwolniejszy środek transportu zaczyna w danej rundzie ruszać się jako pierwszy (to może być decydujące w wyścigu po flagi)
– na mapie są czasem schody – połączenia ulic, które sforsować może wyłącznie piechur. Dlatego nie jest pozbawiony szans w starciu z samochodziarzami :)
– na rondlu jest dostępna akcja zamiany flag – to pozwala nieco pokrzyżować szyki przeciwnikom – może się okazać, że są już blisko flagi do której jadą, ale nie mogą jej zdobyć, bo nie mogą zbierać (w danej rundzie jak rozumiem) flag w tym kolorze.
Hey Waiter! to gra, którą byłbym przegapił. Nie oglądałem prezentacji od początku i to co widziałem w środku nie zaciekawiło mnie specjalnie. Już ją spisałem na straty, ale wymiana kilku zdań z folkiem sprawiła, że wróciłem do zapisu tej prezentacji i chyba dobrze zrobiłem. Hey Waiter! to karcianka na temat ciężkiej pracy kelnerów w restauracji. Na początku każdy gracz dostaje kartę, którą kładzie rewersem do góry przed sobą – to jego taca – i na niej układa 12 wylosowanych sztonów w czterech kolorach. Te sztony symbolizują sałatki, zupy, pizze i desery. Na ręce mamy 6 kart, na każdej z nich jest 6 ikon. W prawej kolumnie są trzy akcje, które można wykonać, a w lewej trzy obiekty na których te akcje wykonujemy. Karty są w czterech kolorach i każdy kolor to inny typ akcji. W swojej rundzie można zagrać dwie karty (i dwie dociągnąć), albo wymienić dowolną liczbę kart. Zagranie kart jest jednak dość sprytne – jedną z nich zagrywamy w celu uruchomienia akcji, a drugą zestawiamy z nią w celu dopasowania obiektów tych akcji. Na przykład możemy zagrać kartę z akcją serwowania posiłku i do niej dosunąć kartę, z której wynika, że chodzi o pizzę. Wtedy wszyscy, którzy na szczycie swojego stosu sztonów mają pizzę, mogą się jej pozbyć. Inna akcja to na przykład przeniesienie dania na nowego kelnera. Aby ją wykonać, wykładamy z ręki kolejną kartę rewersem do góry i na nią przenosimy ze swojego stosu takie danie, jakie zagraliśmy w drugiej karcie. Ale nie musi ono leżeć na wierzchu stosu, można przenieść np. sałatkę ze środka stosu i razem z nią wszystko co na niej leży – w ten sposób mamy dwa stosy i możemy szybciej pozbywać się dań (co jest celem gry). Ale z drugiej strony ta karta wyłożona z ręki nie wraca do nas, mamy odtąd mniej kart na ręce. Odzyskamy ją dopiero gdy pozbędziemy się wszystkich dań, które na niej leżą. Inne dwie akcje jakie prezentowano to blokowanie stosów przez przenoszenie na nie pokryw w czterech kolorach i aktywacja pomocników, którzy mogą pomagać nam w roznoszeniu potraw. Karcianka działa dla 2-4 graczy, podobno najlepiej gra się właśnie w dwójkę, lub w czwórkę, łącząc się w zespoły. Ale podobno mając dwa pudełka z grą można grać nawet w 8 osób. Z pewnością bardzo ciekawy tytuł, do zagrania.
Kolejna gra, którą obejrzałem to Genesis. Szwedzka gra o stworzeniu świata, do której grafiki stworzył tatuażysta. Jeśli tym zdaniem już was zaciekawiłem, czytajcie dalej, ciekawostek jest tu więcej. Kolorowa plansza przedstawia wszystkie siedem dni stworzenia świata, każdy z tych dni ma trzy pory dnia – rano, południe i wieczór. Duża figura Boga kroczy od początku do końca, krok po kroku udostępniając (tworząc) kolejne dni. Gracze, którzy kierują aniołami, mogą przemieszczać swoje piony na wszystkie udostępnione pory dni, ustawiając się tam w kolejce. Na każdym z tych pól mają do wyboru wziąć dostępne tam zasoby (materię, chaos albo życie), lub wykonać pracę związaną z tym dniem. Im wcześniej wykonają pracę (w sensie pory dnia, nie rundy gry), tym więcej punktów za nią otrzymają. Aby jednak tę pracę wykonać, trzeba wydać zasoby. Z drugiej strony im później w danym dniu stoi ich anioł, tym więcej zasobów jest do wzięcia. Do tej (dość w sumie standardowej) mechaniki dochodzą dwa fajne rozwiązania. Oprócz aniołów graczy w grze jest też czarny anioł, który robi swoją robotę, zgodnie z algorytmem w instrukcji. Gracze muszą do pewnego stopnia kooperować, żeby nie dopuścić do wygrania gry przez tego anioła – wtedy wszyscy przegrają. Drugi fajny myk, to siódmy dzień. Gdy gracze uznają, że nic już więcej danym pionem nie wywalczą, mogą odpocząć – ustawić swojego anioła na ostatnim dniu. Im wcześniej tam się pojawią, tym większa premia punktowa jest do wygrania – za przykładny odpoczynek należy się w końcu nagroda. Ładna i chyba ciekawa gra, warto spróbować.
W tym roku Ystari przyjechało do Essen z grą kooperacyjną, Mousquetaires du Roy, czyli Królewscy Muszkieterowie. Gracze wcielają się – rzecz jasna – w tytułowych Muszkieterów, ale jeden z nich musi dostać rolę Milady, której zadaniem będzie pokrzyżowanie szyków graczom. Muszkieterowie muszą wykonać cztery zadania w grze i jeśli im się to uda, wygrają grę. Jeśli nie zdążą – wygra Milady. Równocześnie z zadaniami graczy odbywa się oblężenie La Rochelle. Jeśli miasto padnie, automatycznie wygrywa Milady. Kolejna scena, na której toczy się akcja gry, to Luwr. Milady ma tam swoje intrygi i misje i jeśli tam uda jej się osiągnąć sukces, również wygrywa. Ostatnia arena zmagań, to Paryż, gdzie Milady ma kolejne misje do wykonania. Większość z nich dotyczy Constance, wybranki d’Artagnan’a. Jeśli w ich wyniku Constance zginie, Milady wygra. Ta asymetria zadań bardzo mi się podoba, zazwyczaj w tego typu grach „zły” gracz ma dość nieciekwawe i monotonne zadanie. Tutaj może próbować wygrać na wiele sposobów, to z pewnością zaleta gry. Milady wysyła więc swoich agentów w różne miejsca, próbując wygrać grę z Muszkieterami, a Muszkieterowie muszą rozważyć, czy zająć się zwalczaniem agentów Milady, czy skupić się na swoim głównym zadaniu. Walki z agentami odbywają się przy pomocy rzutów kośćmi. Zasady gry wydają się dość skomplikowane, Muszkieterowie nie są tak elegancką grą kooperacyjną jak chociażby Pandemia. Jako fan gier kooperacyjnych spróbuję zapewne zagrać, ale wielkiego polowania nie będę raczej urządzał.
Znakomite są te Twoje wpisy :)
Naprawdę dobrze się czyta ;]
A mam pytanie odnośnie naszego rodzimego wystawcy. Udało Ci się znaleźć gdzieś na targach grę Magnum Sal? Jakaś dziwna cisza zapadła wokół tego tytułu. Miał pojawić się 10.10, później 20.10, ale ciągle nic.
Dzisiaj będzie mozna zobaczyc właśnie Magnum Sal – jeśli dobrze obliczam, o 14.30. Po nim 51 stan :)
Wczoraj, czyli 20.10.2010 Magnum Sal pojawiła się w Graalu. Widziałam, macałam i nawet dostaliśmy własny egzemplarz ;)
Według informacji od yosza, Magnum Sal będzie prezentowana dziś około 14.30 (o ile nie będzie opóźnienia), po niej zaraz 51 stan.
Uwe powinien przysłać na prezentację kogoś, kto zna lepiej język i potrafi wytłumaczyć grę.. kiepsko wyszło
@melee – niemal dokładnie to samo zapisałem w tworzonym na bieżąco szkicu drugiej części dzisiejszych prezentacji :)
yosz mega spięty :)
spokojnie chłopaki!
na pewno cię czytają, melee :D
Widać, że przejęci. Ale dobrze poszło. Prezentacja udana ;-)
Fajnie poszło!
Potem się rozkręcili. Jak dla mnie wyszło bardzo fajnie.
Jak dla mnie najlepsza prezentacja dzisiaj, ale ja nie jestem obiektywna ;)
Za to teraz coś się skaszaniło z połączeniem :/
230 osób chce oglądać i sprawa się rypła! :(
Ruszyło, ale już jest po 51. Stanie i leci prezentacja 7 cudów :(
Juz jest trzewik! :)
Wrócił! :)
@Andy: 7 Cudów leci domyślnie jak jest brak sygnału na żywo. Już ze dwa razy trafiłem, a prezentowane było wczoraj.
Tak, już się zorientowałem :)