Prawie 1500 osób (dokładnej liczby jeszcze nie znamy, trwa zbieranie informacji), prawie 500 planszówek w tym ok. 50 premier, 180 ławek szkolnych, ponad 400 krzeseł, 18 godzin zabawy w Centrum Nauki Experyment – to bilans drugiej edycji Festiwalu Gier Planszowych GRAMY w Gdyni. Dzięki uczestnikom udało się wytworzyć wspaniałą atmosferę wspólnej zabawy, wielkiego planszówkowego święta. Grały całe rodziny, grały dzieci (także w specjalnie przygotowanych dla nich turniejach), grali dorośli.
Udało nam się zebrać w jednym miejscu zarówno prawdziwych geek’ów (którzy oblegali głównie salę Premiery, ale nie tylko), okazjonalnych graczy jak i osoby, które z grami do tej pory nie miały wiele wspólnego. Wiele osób przychodziło z zamiarem zostania przez godzinkę-dwie, a wsiąkały na cały dzień. Masa życzliwych uśmiechów, masa podziękowań i zachwytów – nie sposób zliczyć ile razy widzieliśmy zdziwienie na twarzach uczestników, że takie gry istnieją, że są inni ludzie, którzy grają, że to jest taka świetna forma spędzania czasu. Kolejki do wypożyczalni, wiceprezydent miasta grający na podłodze (gdy skończyły się miejsca przy stolikach), roześmiane dzieciaki, tłum ludzi przy losowaniu nagród – to widoki, których długo nie zapomnimy. Dziękujemy za przybycie!
W sieci pojawiają się powoli pierwsze relacje i fotorelacje, zapraszamy do ich przejrzenia i przysyłania nam linków do swoich własnych galerii:
- Relacja w Trójmiasto.pl
- Galeria w Trójmiasto.pl
- Opinie na forum Gry-Planszowe.pl
- GRAMY na Facebooku
- Relacja na Planszolandia.pl
Impreza powstała dzięki wsparciu licznych sponsorów: Urząd Miasta Gdynia, Trefl, REBEL.pl, Essence Game, Lacerta, GameOx, KFK Trade, Ace Of Brains, Albi, Logorajd, Granna, Kuźnia Gier, wydawca gry Prime Suspect, Tantrix, Złoty Pionek, G3, GryPlanszowe.pl, Bard, Instytut Pamięci Narodowej, Galakta, Portal, Kraina Przygód, TMToys, Egmont, E-go, Let’s Play, 3cityCASHFLOW.
W tym miejscu chcielibyśmy też ogromnie podziękować oficjalnie wszystkim Żółtym Koszulkom, które nam pomagały i bez których ta impreza by się nie odbyła. Zupełnie bezinteresownie, kompletnie charytatywnie, przez naprawdę pracowite 3 dni, pracowali dla Was w pocie czoła: Łukasz „Avarest^” Świat, Ula Jabłońska, Adam Waśkiewicz, Radosław „Esteban” Pyra, Paweł „Lider” Gorczyński, Aleksandra „Petra” Sontowska, Dariusz „Duch” Cichowski, Paweł „Kudłaty” Zarembski, Paweł Ilczuk, Grzegorz „Don Czeslavio” Arabczyk, Kewin Łozicki, Katarzyna Szatkowska, Albert „Omlet” Rakowski, Natalia Tkaczyk, Beata Dźwierzyńska, Bartosz „Odi” Odorowicz, Krzysztof „Bard” Kurek, Maciej „MacTele” Teległow, Paweł „Valmont” Zaborny, Szymon Jachimek, Patrycja „Atria” Skierka, Hubert Bartos, Paweł „Pablo” Kurnatowski, Barbara „Maskota” Karlik, Łukasz „stalker” Pogoda.
Artur „Nataniel” Jedliński i Piotr „Widłak” Widerski
Festiwal Gier Planszowych GRAMY
Data: 6-7. listopada
Miejsce: Pomorski Park Naukowo Technologiczny, Gdynia
WWW: http://www.festiwalgramy.com
Uuuu wygląda na to, że Gramy urusło do największej imprezy planszówkowej w Polsce?
A do tego wciąż świetny klimat!
Gratuluje.
Miło spędzony weekend. Było godnie. No i te nowości… :)
Za rok proponuje pomyśleć o dodatkowych stołach i salach, tak aby smutny pan ochroniarz nie zamykał drzwi przed nosem gości.
Pierwszego dnia – kolejka. Drugiego dnia – kolejka. Do tego całkowity brak informacji, o co w ogóle chodzi – zero zainteresowania ze strony organizatorów. Panowie z Urzędu Miasta i VIPy czekające, aż ktoś ich wpuści…
Najzabawniejsze było to, że ograniczenie dotyczyło tylko wystawy w Experymencie (przez którą trzeba było przejść), a nie samego GRAMY, więc można było to jakoś rozwiązać, wprowadzając graczy jednym z pozostałych wejść po bokach.
W środku ścisk, odór i brak tlenu, ale to już czynniki, które się bierze pod uwagę przy tego typu imprezach.
Ogólnie było fajnie, jak zwykle, tylko szkoda, że tak jakby mało miejsca – no i te maksymalnie deprymujące kolejki. Człowiek sunął 5 godzin, żeby godzinę odczekać wpatrując się w smutne oczy ochroniarza. Ech-ach.
„Panowie z Urzędu Miasta i VIPy czekające, aż ktoś ich wpuści…”
no normalnie jak mi przykro z tego powodu, chociaż raz władza poczuła się jak obywatele ;p
„Człowiek sunął 5 godzin, żeby godzinę odczekać wpatrując się w smutne oczy ochroniarza. Ech-ach.”
my z kumplem jechaliśmy 12h i do tego w sobotę czekaliśmy na wejście coś około półtorej godziny, ale czego się nie robi żeby sobie pograć :D
Niestety, powierzchnia Parku jest ograniczona i mimo zarezerwowania o 50% większej powierzchni niż w zeszłym roku i przywiezienia 3x większej liczby ławek, w sobotę między godziną 12.00 a 15.00 nie zdołaliśmy pomieścić wszystkich chętnych – mimo naszych najszczerszych chęci. Nawet gdyby te osoby weszły – nie było już stołów, krzeseł, a nawet miejsc na podłodze.
W sobotę po 15.00 i w niedzielę było trochę luźniej – w kolejce czekało się max. 30 minut.
Trudno o lepszy (lepiej usytuowany, lepiej wyposażony, z lepszym zapleczem gastronomicznym, itp.) obiekt w Gdyni do organizacji tego typu imprez. Jak widać, zapotrzebowanie jest ogromne – obawiam się, że w gronie kilkunastu wolontariuszy – miłośników planszówek (a przez taką grupę głównie organizowane jest GRAMY) i przy ograniczonym budżecie (i tak z ogromnym wsparciem Urzędu Miasta), trudno nam będzie zaspokoić w 100% to zapotrzebowanie.
Może warto w takim razie rozważyć wprowadzenie zapisów i wcześniejszego potwierdzenia swojej obecności? Jeżeli imprezy są duże, to taka formuła jest ogólnie przyjęta. Bo jeżeli za rok, będzie przygotowane na to 1000 miejsc, a przyjdzie 2000 osób, to już będziecie mieli 1000 niezadowolonych klientów ;)
Kristoff – założeniem GRAMY było przede wszystkim propagowanie planszówek wsród osób, które zaczynają grać lub -bardziej- w ogóle nie grają. Formuła wcześniejszych zapisów skutecznie wykluczyłaby takie osoby z uczestnictwa :).
Natomiast ewidentnym jest, że włodarze miasta nie powinni pominąć takiego zainteresowania imprezą. Nie wiem ile jeszcze imprez poza meczami Arki może przyciągnąć tyle ludzi. i to przy naprawdę ograniczonej reklamie.. To jest potencjał, którego szkoda zmarnować
Włodarze bynajmniej imprezy nie pomijają. Ale czy rolą miasta jest dawanie wszystkiego za free? Nie jestem przekonany.
Skoro jest tak dużo ludzi z targetu 'młodziezowego’ i 'rodzinnego’, to sponsorzy (nie tylko ci planszówkowi) powinni walić drzwiami i oknami, i to oni powinni dawać gros budżetu. A jak dadzą, to i halę widowiskowo-sportową można wynająć.
W takim razie życzę, aby w przyszłym roku GRAMY było „otwarte” dla wszystkich, którzy zechcą zasmakować planszówek.
Na przyszłość może warto by było spróbować tutaj:
http://www.mtgsa.pl/x.php/1,pl,2595/Aktualna-oferta-wynajmu-lokali-MTG-SA.html
Odi -> ja nie mówię, że dać wszystko za free. Ale takie miasto jak Gdynia ma olbrzymie możliwości organizacyjne, na pewno może zrobić więcej niż zrobiła (BTW: na http://www.gdynia.pl była standardowa zapowiedź, ale nie ma najmniejszej wzmianki po festiwalu)…
Antypirx -> nie ma opcji, nikt nie udostępni tych hal za darmo, a Experyment to robi. Zresztą jest kilkanaście innych powodów :)
Nie tylko my mamy takie problemy:
http://www.alert24.pl/alert24/1,84880,8638387,Centrum_Nauki_Kopernik___ofiara_wlasnego_sukcesu.html ;-)
Naprawdę, to nie jest kwestia tylko większego lokalu, ale także większej liczby osób z obsługi (a przecież już teraz mieliśmy koszmarne braki), ochrony, przepisów o imprezach masowych, profesjonalizacji rejestracji, wypożyczalni, szatni, całej logistyki – to nie jest trochę więcej, które można uzyskać od sponsorów (a wierzcie mi, sponsorzy branżowi nie są skorzy do otwierania kieszeni), ale wzrost o cały rząd wielkości kosztów i zaangażowania. Nie mówię, że nie da się tego zrobić i że tego nie zrobimy – ale nie jest to naprawdę takie proste ;-)
Ale cezar, jakie 'więcej’?
Gdynia ma możliwości organizacyjne. Owszem. Ale pamiętajmy, że GRAMY to nie są Cuda-Wianki, albo Pożegnanie Lata, albo Open’er Festival. Dla nas to jest największa impreza planszówkowa w Polsce. Ale z perspektywy miasta, to sorry… Kilkaset osób, to przychodzi na dobry festyn osiedlowy. Na mecz piłkarek ręcznych na halę przychodzi 1000 osób. Na spotkanie z Piotrem Kraśko w klubie MW Riwiera zjawia się 200 osób, jak nie więcej. Wykład inauguracyjny gdyńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku gromadzi nawet z 500 osób.
No zachowajmy jakieś proporcje…
Gdynia udostępnia Centrum Experyment, pieniądze z dotacji i możliwość poinformowania ludzi poprzez Ratusz (dwie informacje w ciągu dwóch tygodni poprzedzających festiwal). To nie jest mało.
O sponsorach mówiłem zewnętrznych. Nie wiem… Woda Żywiec? MasterFoods? Jasne – dla nich to też nie jest wielka impreza. Ale – kto wie?
A do Żółtych Koszulek trzeba zrobić nabór – i tyle. Nie wiem… Przyciągnąć czymś, dać jakieś fanty. Albo wziąć się ostro za granie z tymi, co już są.
Zaktualizuję tylko jeszcze informację – sprzedanych zostało ponad 1800 biletów.
Gratuluje sukcesu – może kiedyś z ciekawości się wybiorę.
Ja tylko chciałbym jeszcze dodać że może rozwiązaniem dla niezadowolonych z braku miejsc/ludzi/ czy czekania, jest dla graczy ( ci już znający jakieś nowoczesne planszówki)rozejrzenie się po własnym podwórku niż dymanie przez pół kraju na imprezę którą mają pod nosem. Lokalnie także wiele ciekawych mniejszych czy większych możliwości do grania się odbywa.
Dymanie połowy kraju to spory wyczyn, choć staram się jak mogę.
Ja nie mam pretensji o to, że długo jechaliśmy – bo to nasz wybór. Poza tym nie wiem skąd wyciągnąłeś wnioski, że nie pojawiamy się na okolicznych akcjach, ale to już kwestia drugorzędna. Na szczęście żyjemy w wolnym kraju (przynajmniej część polityków tak uważa), więc mogę se jechać gdzie chcę.
Nie chcę natomiast być źle zrozumiany, co, jak widzę, już ma miejsce. GRAMY to inicjatywa ze wszech miar godna pochwały i chwalebna, a ilość ludu tylko to potwierdza. Każdy jednak domyśla się, jak frustrujące jest stanie w kolejce, a gdy dołożyć do tego brak informacji, zmęczenie drogą, ciśnienie na granie i świadomość, że ludzie nieprędko zaczną wychodzić, bo właśnie zasiedli do dwugodzinnych gier, to człowiekowi się trochę żółci gromadzi.
Rozumiem Nataniela – miejsce nie jest z gumy i jak go braknie, to człowiek może się zesrać, a nic nie wskóra, ale można było pomyśleć o jakimś miłym geście, wyjściu do ludzi, rozdaniu cukierków, wyjaśnieniu, próbie obrócenia tego w tymczasowy żart…
No ale chociaż pan kelner z Eureki rozładował nieco napięcie.
„próbie obrócenia tego w tymczasowy żart… ” czasami to tylko pogarsza sprawe – popatrz na trzewikowe obracanie w zart braku zetonow w 51 stan na bgg…
Czytając te „zarzuty” i tłumaczenia sytuacji Nataniela (a nawet bardziej tłumaczenia Nataniela) przychodzi mi na myśl taka rzecz. Może GRAMY osiągnęło skalę czy też punkt (nazwijmy to masą krytyczną) gdzie po prostu nie ma możliwości, żeby sprawnie zorganizowała to grupa kilku(nastu) zapaleńców którzy chcą po prostu propagować planszówki?
Blisko 2000 osób to nie jest mała impreza i wymaga wiele wysiłku. Moim zdaniem to już podchodzi pod potrzeby profesjonalnej firmy która zajmuje się takimi imprezami.
Może tym razem było jeszcze nienajgorzej, ale tak się zastanawiam jak to będzie przy utrzymaniu tego jak jest (a wygląda na to, że organiozatorzy są skłonni bronić obecnego statusu) jak na następnej edycji zjawi się np. 3000 osó, albo i 3500? Dlaczego by nie, w końcu propagowanie idzie całkiem nieźle, rynek się rozwija etc. etc.
I Broń Boże to nie jest zarzut do kogokolwiek, po prostu taka myśl o tym, że to trochę chyba urosło za duże, a z drugiej strony ja sobie doskonale zdaję sprawę, że profesjonalna organizacja, zmiana miejsca na większe wiąże się z kosztami których pewnie nie ma szans zdobyć….
@Kruck – nie pisze do Ciebie tylko ogólnie. Mam kilka przykładów z własnego podwórka gdzie spotykam ludzi którzy nie wiedzą o inicjatywach lokalnych a wybierają się na Gramy czy Pionka i narzekają że tak daleko.
elRojo dobrze że sprostowanie napisałeś bo mi też się ciśnienie podniosło, swoją drogą jak można wiedzieć o Pionkach i Gramach (;p) a nie sprawdzić czy czegoś nie ma na własnym podwórku ;|
Co do GRAMY to była tak zwana klęska urodzaju a swoją drogą Natanielu ilu wy się spodziewaliście osób? 500? 1000?
RasTafari – wiesz, to nie chodzi do końca o liczbę osób. W niedzielę było 1000 osób, a kolejki były niewielkie (max. 20 minut). W sobotę było 800 osób, a kolejki były koszmarne (90 minut), ponieważ jakoś wszyscy pojawili się między 12 a 14. Spodziewaliśmy się liczby trochę większej niż ostatnio (było 1000 osób), ale nie prawie dwa razy większej ;-)