„Quips” to edukacyjna gra dla dzieci, która na rynku niemieckim miała swoją premierę w 1972 roku. Według moich obliczeń do dziś doczekała się jedenastu wydań, z czego cztery funkcjonowały pod inną nazwą na rynkach: brytyjskim, japońskim, greckim i izraelskim. Najnowsze wydanie pochodzi z roku 2006 i tak jak pozostałe wersje jest sygnowane znakiem wydawnictwa Ravensburger. Jeśli chcecie wiedzieć jak dożyć do czterdziestki ;-) i mieć się bardzo dobrze, to zapraszam do lektury.
Quips to gra dla 2–4 graczy, w wieku 3–6 lat (z dwulatkiem i dziewięćdziesięciopięciolatkiem też się świetnie bawimy). Uczy ona rozpoznawania i nazywania kolorów, liczenia do sześciu, spostrzegawczości, umiejętności porównywania i przyporządkowywania oraz rozwija motorykę. Dodatkowo wspomaga rozwój mowy, bo według zaleceń z instrukcji dzieci powinny opowiadać co, gdzie i dlaczego kładą itd. Nazwałam tę grę gadatliwą, bo nie raz nasłuchałam się różnych, wymyślonych na poczekaniu historyjek o bohaterach obrazków. Wobec zaistniałej sytuacji, gdy dopada mnie zmęczenie, wychwalam krótki czas rozgrywki czyli 15 minut.
Zawartość pudełka
Cztery plansze do gry, 90 drewnianych znaczników w sześciu kolorach, woreczek na znaczniki, kość kolorów i kość z punktami od 1 do 3, instrukcja. Plansze wykonane są z grubej tektury, której górna część posiada otwory przeznaczone na kolorowe znaczniki. Na planszach umieszczone są dziecięce motywy, kładące nacisk przede wszystkim na kolor a nie na szczegóły. Tak też mamy tu wielkie latawce puszczane przez małe dzieci, wielkie plamy farb wyciskanych przez małe misie, wielkiego motyla wśród wielkich kwiatów, no i duży samochód przy małym domku z wielkim dachem. Maksymalna ilość otworów w planszy w danym kolorze waha się od 1 do 6. W pierwszym wydaniu z 1972 roku plansze były mniej kolorowe, motywy były zupełnie inne niż we współczesnym wydaniu i kreską bardziej przypominały pracę dziecięcych rąk. Używano też innego zestawu kolorów znaczników: zamiast różowego był biały. Patrząc na te obie wersje czuje się magiczny urok dzieciństwa (czyżby to był ten eliksir wiecznej młodości?).
Gra w kolory
Celem każdej rozgrywki jest zapełnienie otworów w planszy znacznikami w odpowiednim kolorze. Same otwory są w kolorze białym, więc dzieci muszą dokładnie się przyjrzeć w jakim kolorze jest otoczenie danego otworu. Wiedząc, że abstrakcje kolorystyczne to błahostka dla dzieci, trzeba je więc bardzo pilnować, by trzymały się reguł gry. Tak też czerwony latawiec nie może być w zielone grochy, zielone drzewo nie może mieć różowych owoców, różowe okiennice nie mogą mieć niebieskich plam, niebieskie niebo nie może mieć kilku żółtych słońc, żółte kwiaty nie mogą mieć skórki pomarańczowej zamiast płatków. Wygrywa osoba, która jako pierwsza prawidłowo zapełni swoją planszę. Reguły zapełniania znacznikami dostosowane są do wieku graczy:
- Trzylatkowie używają tylko kości z punktami, z której odczytują ile znaczników na raz mogą wziąć z woreczka, czyli od 1 do 3. Następnie dopasowują pod względem kolorystycznym znaczniki do własnej planszy. Jeśli nie ma możliwości położenia znacznika na planszy, tj. gdy w danym kolorze są zapełnione wszystkie wolne miejsca, to wraca on z powrotem do woreczka.
- Czterolatkowie przechodzą na wyższy poziom trudności – do rozgrywki używają kości z punktami oraz kości kolorów. Po rzuceniu obiema kostkami, zgodnie z tym co wypadło, jest dobierana odpowiednia ilość znaczników i odpowiedni kolor. Następnie zapełnia się wolne pola na własnej planszy. W przypadku niemożności wykonania ruchu, znaczniki odkłada się z powrotem do puli.
- Dla graczy od 5 roku życia rozgrywka trwa troszkę dłużej i jest bardziej ciekawa. Na początku każdy dopasowuje znaczniki do swojej planszy, po czym przekazuje ją innemu graczowi, by ten w dowolny sposób je poukładał. Po tym zabiegu pstrokate plansze wracają do właścicieli. Tak jak w życiu, tak i tu sprawdza się stwierdzenie, że łatwiej nabałaganić niż uporządkować. Po rzuceniu kostkami gracze przenoszą odpowiednie znaczniki na właściwe pola. Przykładowo: wyrzucenie trójki i koloru niebieskiego pozwala na przeniesienie trzech niebieskich znaczników na ich właściwe miejsce. Zamieniane znaczniki trafiają na miejsca poprzednio zajmowane przez niebieskie. W turze można wymienić mniej znaczników niż wynika to z oczek na kostce punktów.
W dwóch pierwszych rodzajach rozgrywek można zastosować opcję gry kooperacyjnej – jeśli gracz nie ma miejsca na wylosowane znaczniki, to może przekazać je innemu graczowi. Niestety ta wersja mija się z celem gry i dzieciom, z którymi grałam, nie podobała się.
Dla ciekawskich – trochę o kolorach
Dzieci są niewyczerpalnym źródłem pytań i jest to motywacją do głębszych poszukiwań. Przy okazji gry Quips można im trochę poopowiadać o kolorach. Choćby tak: Większość ludzi określa kolory subiektywnie i niedokładnie. Najprościej mówiąc, trawa nie jest tak samo zielona dla mnie, jak i dla Ciebie. Wszystkie kolory mają trzy wspólne cechy: barwę, odcień i intensywność. Zgodnie z tym opracowano logiczny system barw, który dokładnie szereguje kolory. Graficznie przedstawia się to na kole barw. Wszystkie kolory w tym kole powstały ze zmieszania barw podstawowych: czerwonej, żółtej i niebieskiej. Kolory dopełniające powstały z wymieszania barw: żółtej z niebieską i otrzymano barwę zieloną, niebieskiej z czerwoną – otrzymano fioletową, żółtej z czerwoną – otrzymano oranż. Dalej, mieszając kolory podstawowe z kolorami dopełniającymi otrzymuje się sześć kolejnych barw: zielonożółtą, pomarańczowoczerwoną, pomarańczowożółtą, fioletowoczerwoną, zielononiebieską i fioletowoniebieską. Kolory, które na kole barw leżą naprzeciwko siebie to barwy komplementarne (np. żółta jest komplementarna z fioletem), zaś ich wymieszanie z kolorem podstawowym daje… szarość. Możecie to sami łatwo wypróbować, więc bierzcie farby do ręki!
Podsumowanie
Quips to gra edukacyjna, której nadrzędnym celem jest pomoc w nauce kolorów. Wiadomo, że kolorów uczy się każde dziecko, a połączenie teorii z pracą małych rączek w takiej zabawie daje bardzo dobre efekty. Kolorowe plansze, kolorowe znaczniki, proste reguły zabawy są w mojej ocenie świetnym narzędziem. Małe dzieci są tą grą zachwycone, ale dla większych i dla dorosłych już się nie nadaje. Dobrze się sprawdza w duecie dziadkowie-wnuki, pradziadkowie-prawnuki (choć w tej wersji wymagany jest nadzór nad oboma graczami zgodnie z ostrzeżeniem na pudełku – nie dawać dzieciom poniżej trzeciego roku życia, bo grozi zadławieniem). Podoba mi się również sposób nauki liczenia do sześciu – proces ten odbywa się pośrednio, ponieważ zadaniem dziecka jest też opowiadanie co kładzie, gdzie, w jakiej ilości, ile pól w danym kolorze ma już zapełnione (maksymalnie sześć na planszę) itd. Dodatkową pozytywną cechą jest dobre wyważenie dzięki kości punktów – maksymalna ilość oczek ogranicza zbyt szybkie zdobycie przewagi nad przeciwnikami i daje w ten sposób większą przyjemność z gry. Stworzenie gry, która na rynku utrzymuje się już prawie czterdzieści lat, jest fenomenem. W prostocie i dziecięcości siła.
Plusy:
- dobre narzędzie wspomagające rozwój małych dzieci
- estetyczne wykonanie
Minusy:
- stanowczo za mało plansz (rozwiązaniem jest posiadanie wersji z lat 1972 i 2006)
- niewielka ilość kolorów do nauki
Ogólna ocena
(4/5):
Złożoność gry
(1/5):
Oprawa wizualna
(4/5):
Koleżanka to widzę ma cosik z górki na starsze pokolenia ;) tam szpilka, tu szpilka hehe
To nie szpilki tylko traktowanie z przymrużeniem oka trudów związanych ze zdziecinnieniem w bardzo zaawansowanym wieku, trudów nawet większych niż przy buncie dwulatka :D