Top Secret był pierwszym w Polsce pismem poświęconym grom komputerowym.
Bang!
Niestety tytuł upadł w 1996 roku. Choć miesięcznik szybko doczekał się statusu kultowego, pismo zaliczyło kilka dużych wpadek. Jedną z największych było zrobienie recenzji pewnej długo oczekiwanej gry (by mieć tekst szybciej od konkurencji) na podstawie dema.
4 th
Sam robię właśnie coś podobnego. Z tą różnicą, że nie ukrywam tego faktu i nie chcę nikogo oszukiwać. Proste zasady, konwencja spaghetti westernu i olbrzymia grywalność zadecydowały o sukcesie karcianki Bang!. Gra doczekała się kliku dodatków i elektronicznej wersji w App Store za 2,99€.
of July Edition
Nie o niej jednak będę pisał, ale o darmowej edycji Bang!, która wyszła z okazji amerykańskiego święta niepodległości przypadającego na 4 lipca. Po co rozwodzić się nad czymś, co jest bezpłatne i każdy może sprawdzić to sam? Ano Bang! 4 th of July Edition to aplikacja wyjątkowa. Zamiast pojawiających się w oryginale kowbojów, demo oferuje postacie związane z amerykańską wojną o niepodległość – m.in. Georga Waszyngtona i Thomasa Jeffersona. Oprócz niezłego tutorialu, w darmowej wersji znalazł się tryb pięcioosobowej partii na łatwym poziomie trudności. Niestety nie da się zmienić tych dwóch parametrów. Gracz może wybrać za to swoją rolę (szeryf, zastępca szeryfa, bandyta, renegat) oraz historyczną postać, w jaką chce się wcielić. Ta druga opcja jest jednak tylko czysto kosmetyczna, bo w przeciwieństwie do karcianki, postacie nie mają żadnych specjalnych zdolności. Mimo to demo pozwala przekonać się, że gra ma klimatyczną muzykę, porządny i łatwy w obsłudze interfejs oraz przyzwoitą oprawę graficzną. Gra wydaje się też być całkiem wierną implementacją karcianki. Ale czy aby na pewno?
Choć nie grałem w pełną elektroniczną wersję, z jej opisu dowiedziałem się, że w przeciwieństwie do oryginału maksymalna liczba graczy została zmniejszona z 7 do 5. Szkoda, ale dobrze, że na normalnym poziomie trudności postacie kowbojów mają już, podobnie jak w karciance, swoje specjalne zdolności. W opisie aplikacji wspomina się też o możliwości zabawy z innymi graczami na tym samym przenośnym urządzeniu. I tu dochodzę do meritum. Po co stworzono elektroniczną wersję Bang!, gry w której jakość zabawy zależy przede wszystkim od interakcji pomiędzy graczami? Implementacja zabiła kwintesencję karcianki współtworzonej w wielkim stopniu poprzez anonimowość graczy. Na początku zabawy wiadomo tylko kto jest szeryfem, a tożsamość pozostałych grających zostaje ujawniona dopiero w momencie ich wyeliminowania. Typowy dylemat w Bang! można zawęzić do wątpliwości: strzelam do przyjaciela czy do wroga? To właśnie dzięki anonimowości ról Bang! jest tak świetną grą opierającą się na blefowaniu. Najfajniejszą częścią rozgrywki są dla mnie rozmowy przy stole, wzajemne przekonywanie się co do swoich tożsamości, obserwowanie niewerbalnych sygnałów w poszukiwaniu wskazówek czy współgracze mówią prawdę. Te małe oszustwa i próby zmanipulowania innych czynią zabawę tak wciągającą. W wersji elektronicznej tej otoczki nie ma. Być może pojawia się choć częściowo podczas gry na przenośnym urządzeniu w momencie jego przekazywania. Ale skoro w pobliżu są chętni do zabawy, nie lepiej wyjąć po prostu karty i zagrać w planszową wersję? Tym bardziej, że sama podstawka zajmuje naprawdę mało miejsca i nie jest ciężka.
Nie ma znaczenia, że opisuje tylko demo, a nie pełną wersje, gdyż w obu brak kluczowego elementu decydującego o grywalności Bang!. Próba zastąpienia czynnika ludzkiego sztuczną inteligencją tym razem skończyła się porażką. Grałem już w wiele elektronicznych wersji gier planszowych i prawie wszystkie, w mniejszym lub większym stopniu, zachęcały do sięgnięcia po planszówkowe oryginały. Bang! Wręcz przeciwnie. Gdybym wcześniej nie grał w świetną karcianą wersję, na podstawie implementacji pomyślałbym, że to kiepska gra. Jestem za tym, by powstawało jak najwięcej elektronicznych wersji planszówek, ale nie na siłę i za wszelką cenę. Niektóre, tak jak Bang!, ze względu na swoją specyfikę po prostu nie są dobrym materiałem do impelementacji.
Tak się składa, że zapowiedziany jest od dłuższego czasu darmowy patch dający opcję multiplayer (po sieci). Mam nadzieję, że powiększą wtedy limit graczy do 7 jak w oryginale.
Co racja to racja. Są gry planszowe i karciane, które piekielnie trudno zdigitalizować, bo po prostu opierają się na czystej międzyludzkiej interakcji. Ale próby są robione, jak powyższy tytuł czy choćby Dixit. Z drugiej strony Bang! jest jednym z największych włoskich sukcesów na międzynarodowym rynku, to trochę nie dziwię się, że powstała adaptacja na iOS.