Podobno w diecie ponad 80 % ludzi ważną pozycję stanowią owady, z których ponad 2000 gatunków uznaje się za jadalne. Można zjeść gąsienice, termity, larwy motyli, poczwarki jedwabnika, larwy chrząszczy, pasikoniki, czerwie pszczół lub mrówki. Owady często zawierają więcej białka, tłuszczów i węglowodanów niż wołowina, oraz dostarczają więcej energii niż rośliny strączkowe, są też wartościowym źródłem mikroelementów i witamin. Przykładowo 100 g suszonych gąsienic to 53 g białka, 15 g tłuszczu i 17 g węglowodanów, zaś wartość energetyczna wynosi 430 kcal. Czas więc zacząć „Polowanie na robale”.
Polowanie na robale (Pickomino) to gra wydana w 2005 r., przeznaczona jest dla 2 – 7 graczy, w wieku od 8 lat. Autorem gry jest Reiner Knizia, którego nazwisko coraz częściej widuję na pudełkach gier dla dzieci, dostępnych w naszym kraju. Do dziś gra uzyskała sporo nagród i wyróżnień: Najlepsza Gra Festiwalu „Warsaw Open” (Polska, 2008 r.), wyróżnienie „Hall of Games” (Austria, 2006 r.), Najlepsza Gra Planszowa – wyróżnienie (Japonia, 2005 r.), wyróżnienie „Selektion” (Austria, 2005 r.), nominacja do Golden Geek Best Light / Party Game (2006 r.), nominacja do Golden Geek Best Kids’ Board Game (2006 r.), nominacja do Deutscher Lernspielpreis „powyżej 6 lat” (2005 r.), nominacja do Kinderspielexperten „8-13 lat” (2005 r.). W 2009 r. w Niemczech i Holandii została wydana wersja kieszonkowa / podróżna, która zajmuje naprawdę bardzo mało miejsca.
Jak żyją robale?
Robale zasiedliły wszystkie środowiska życia, nawet mój regał z grami. Na szczęście samodzielnie nie wychodzą poza pudełko i żyją zgodnie, w stadzie złożonym z trwałych i estetycznych 16 płytek i 8 kości k6. Na każdej płytce umieszczono liczbę oraz tłuste i uśmiechnięte (bo jeszcze nie wiedzą co je czeka) robaki. Na płytkach o nominałach od 21 do 24 znajduje się 1 tłusty robak, od 25 do 28 – 2 robale, od 29 do 32 – 3 robale, od 33 do 36 – 4 robale. Tak otrzymuje się 4 zbiory liczb, w których najważniejszy jest element wspólny czyli liczba robaków. Celem jest zdobycie jak największej ich liczby, co nie jest takie proste w grze, gdzie podstawowy mechanizm to press your luck (wspominam o nim w grze Monkey business i Polly Pocket). Gracz przy pomocy kostek, zawierających oczka od 1 do 5, oraz symbol robaka o wartości 5, stara się wyrzucić odpowiednią sumę, dzięki której zdobędzie płytkę ze wspólnego stosu lub wierzchnią płytkę ze stosu innych graczy. Po rzucie kostkami gracz decyduje, które kostki o jednej wybranej wartości odkłada. Pozostałymi rzuca po raz kolejny, by znów odłożyć kostki w podobny sposób, jednak wartości muszą być inne niż na już odłożonych kostkach. Podobne zarządzanie kostkami jest w grze „Nogi stonogi”, która jest znacznie uproszczoną i bardziej przychylną wersją dla najmłodszych graczy. Gracz decyduje kiedy zakończyć rzuty kostkami. Warunkiem zabrania płytki z robakami jest: posiadanie co najmniej 1 odłożonego na kostce robaka; posiadanie odpowiedniej sumy oczek odpowiadającej wartości liczbowej płytki na wspólnym stosie (w przypadku jej braku, płytki o mniejszym nominale) lub płytki u przeciwnika; ważność rzutu. Ten ostatni warunek wynika z tego, że gracz podejmując ryzyko dalszego turlania kostkami, może wyrzucić oczka, które już posiada. Rzut jest również nieważny, gdy gracz nie ma odpowiedniej sumy oczek. W takim przypadku należy oddać ostatnio zdobytą przez siebie płytkę, oraz zasłonić płytkę o najwyższym nominale na wspólnym stosie. Podsumowując akcje wykonywane przez gracza –turlanie, decydowanie, liczenie, zdobywanie lub tracenie.
Smak robala.
Termity smakują jak orzechy laskowe, mrówki mają posmak cytryny, ich larwy – arbuza, smażona w maśle szarańcza smakuje jak krewetki. W wielu krajach owady stanowią wykwintne dania. Potrawa z upolowanych robali z Egmontu w smaku nie jest bardzo wyrazista. Na pewno egzotyczna, na pewno ciekawa, ale nie oszałamiająca. Jako gra służąca celom rozrywkowym, szczególnie dla tej starszej części graczy, plasuje się na pozycji średniej. Dla młodszych graczy (od 7 lat) potrafi stać się ulubionym daniem. Pod warunkiem, że liczba graczy nie przekracza 4 osób. Grać można w pełnym składzie i cały mechanizm funkcjonuje bardzo dobrze, jednak czas oczekiwania na swoją kolejkę bywa tak długi, że znudzenie potrafi zniszczyć wszelkie chęci na dalsze rozgrywki. W grze nie ma mowy o strategii, planowaniu, próbach przechytrzenia przeciwników. Rządzi tu losowość, którą w niewielkim stopniu ograniczają decyzje gracza. Zwycięzcę trudno wytypować praktycznie do końca rozgrywki, tym bardziej, że ilość płytek w stosach nie przekłada się na ostateczny wynik. Zasady są bardzo proste i intuicyjne. Knizia jak zwykle dopracował mechanikę, która jest sztucznie oprawiona w tematykę. Mnie to jednak w jego grach nie przeszkadza. Przy Polowaniu na robale można odpocząć, pośmiać się, spędzić czas w miłym towarzystwie. Można też polubić matematykę.
Matematyczne potyczki.
Grę wykorzystuję przede wszystkim wśród dzieci uczęszczających do 3 i 4 klasy szkoły podstawowej i wśród dzieci starszych, mających nadal problem z podstawowymi działaniami. Z dziećmi młodszymi, które jeszcze nie potrafią liczyć, można grać bez przeszkód, jednak trzeba pomagać im liczyć. W trakcie gry zgodnej z regułami, dzieci uczą się: układania płytek ze wzrastającą wartością, pojęć większy-mniejszy, dodawania i odejmowania, prostego mnożenia na grupach kostek o jednakowych oczkach, szacowania (ile jeszcze przydałoby się oczek). Starsze dzieci mogą dodatkowo sumować liczby z płytek. Elementy gry pozwalają też na tworzenie różnych zabaw matematycznych. Można po prostu brać płytki i wykonywać na nich działania w pamięci lub ustawiając je tak jak w dodawaniu „w słupku”, uczyć pojęć parzysty-nieparzysty. Niektóre można używać jako wyniki z tabliczki mnożenia, albo grupować płytki wyszukując jakieś wspólne cechy między liczbami. Zauważyłam też, że dzieci lepiej myślą wykonując przy tym jakieś czynności manualne. Ćwiczenie dodawania odbywa się przykładowo z układaniem z płytek jakiś wzorów: domków, płotów, kotów, itp. Ta gra w radosny sposób zachęca dzieci do matematycznego myślenia.
Veridiana (3.5/5) – ja wiem, że to gra lekka, kniziowata, taka sobie zabaweczka, ale jednak mam do Knizii słabość wielką i matematykę zawsze lubiłam i te kamienie z robalami na ruszcie są takie przyjemne w dotyku… No lubię tę grę i już. Nie może na tyle, aby trzymać w domu swój egzemplarz, ale zawsze chętnie zagram. Żałuje, że dzieciom do szkoły nie kupiłam. Jedyne do czego mogę się przyczepić to „downtime” (tak, nawet chwilerkom sie zdarza) i czasem rozgrywka potrafi się nieprzyzwoicie rozciągnąć w efekcie czego rzucanie kostkami zaczyna nudzić. Knizia jest geniuszem jeśli chodzi o atrakcyjne wykorzystanie banalnego pomysłu :)
Ogólna ocena
(4/5):
Złożoność gry
(2/5):
Oprawa wizualna
(4/5):
A gdzie te suszone gąsienice można zakupić?
W sumie ocena 4/5… dziwne macie te zasady oceniania. Mam wrażenie, że czym prostsza gra, tym wyżej oceniana (4 lub 5). A jak coś jest bardziej złożone, to zazwyczaj dostaje 3.
Geko, w grach dla dzieci liczą się dla mnie przede wszystkim walory edukacyjne, a na dalszym planie jest np. mechanika, za którą goni wielu graczy. Poza tym gry dla dzieci nigdy nie można oceniać na zasadzie porównania z grami dla dorosłych.
Schecherezado, Twoje recenzje to istne szaleństwo :)
@mnowaczy: można kupić tu http://www.edible.com/
:P :D
Mniam, zaraz robię zakupy ;)