Legendy mówiły, że pewnego dnia pojawi się On. Projektant. Stworzy On Grę, która połączy w sobie najlepsze cechy eurogier i ameritrashu. Będzie to wieelosobowa kosmiczna strategia typu 4X, która nie będzie trwać 8 godzin. Będzie zamieniać ołów w figurki, a z ziemi po której stąpał będą wyrastać drewniane meeple. Niewielu dawało temu wiarę, ale wtedy pojawił się On: Touko Tahkokallio i przyniósł ze sobą Eclipse. Od tego czasu planszówkowy świat oszalał na punkcie tej gry.
A teraz już tak na poważnie. O Eclipse było już głośno na parę miesięcy przed planowaną premierą. Touko umiejętnie dozował informacje i obietnice na temat Eclipse. Opis gry rzeczywiście brzmiał jak coś czego nie udało się nikomu do tej pory osiągnąć. Gdy ktoś wspominał o grze 4X (jeżeli ktoś nie wie co oznacza ten skrót, niech czyta dalej – za chwilę wszystko będzie jasne) w kosmosie, jego pierwszym skojarzeniem najprawdopodobniej był Twilight Imperium 3 – olbrzym wśród gier, nie tylko z powodu pudełka, ale też epickości rozgrywki i czasu trwania (słyszałem plotki, że grę da się skończyć poniżej 4 godzin, ale w nie nie wierzę ;) ). Oliwy do ognia dołożyli też trochę Polacy, którzy dzięki Rebel.pl mieli okazję zagrać w prototyp gry parę miesięcy przed premierą. Byłem jednym z tych graczy. Ba – na Grajdołku musiałem wręcz wyciąć elementy żeby w Eclipse zagrać. Fabuła jest dość sztampowa – mamy galaktykę, a w niej kilka ras, które próbują odbudować swoją dawną świetność, przejąć wpływy w kosmosie itp. Cała rozgrywka opiera się oczywiście o słynne cztery litery eX.
eX po raz pierwszy – eXplore
Podstawą każdej porządnej gry w komosie jest jego odkrywanie. Wiecie – „Space, the final frontier”, „In the Galaxy far far away” i takie tam. Gracze wcielają się w jedną z ras dostępnych w grze. Możemy grać m.in jako Terranie czyli ludzie, albo raczej jako jedna z federacji ziemskich, co dla graczy stykających się po raz pierwszy z tym tytułem jest chyba najlepszą opcją. Terranie są najbardziej wyważeni i najprościej się nimi gra. Inne rasy, mają swoje zalety jak i wady. W czasie rozgrywki roślinną nacją Planta, będzie trzeba uważać na swoje planety bo łatwiej je stracić, Mechamena będą starać się więcej walczyć, a stare imperium Eridani musi ruszyć na poszukiwanie złóż, bo swoje planety doszczętnie wyniszczyli. Każda rasa zaczyna na swoim heksie, z częściowo zasiedlonymi planetami. Kosmos składa się z trzech rodzajów żetonów. Te położone bliżej centrum (bronionego przez GCDS – Galactic Center Defense System – brzmi groźnie) mają więcej ciekawych planet, są też warte więcej punktów na koniec gry. Wszyscy gracze zaczynają w drugim okręgu – średnio bogatym. Możemy się też oczywiście udać na ubogie obrzeża znanego wszechświata czyli do trzeciego kręgu, a nawet dalej. Na odkrywanie kosmosu będziemy mieli tylko 9 tur, za to w ciągu takiej jednej tury możemy wykonać dowolną ilość akcji. Jedną z nich jest właśnie eksploracja. Ponieważ na początku widzimy tylko galaktyczne centrum i systemy każdego z graczy, to od osób przy stole będzie zależało jak wyglądać będzie plansza pod koniec gry. Podejmujemy decyzję w którą stronę z jednego naszych systemów chcemy lecieć, wybieramy odpowiedni kafelek i podejmujemy decyzję czy i jak chcemy go położyć. Ma to niebagatelny wpływ na rozgrywkę, gdyż na każdym brzegu takiego kafelka może znajdować się połowa tunelu podprzestrzennego. Jeżeli dołożymy go tak aby stykał się z drugą połową – taki układ otwiera nam stabilne przejście między systemami (heksami). Tylko taką ścieżką będą mogły przemieszczać się statki. Jest to pierwsze z wielu GPR (genialnych, prostych rozwiązań) w tej grze. Gracze mogą tworzyć wąskie gardła i rzucić całą swoją obronę w jedno miejsce będąc spokojnymi, że nic nagle nie pojawi się na tyłach ich floty. Albo wręcz odwrotnie – postawić na rozwój militarny i zadbać o to, żeby krążowniki i myśliwce mogły udać się w różnych kierunkach w celu łupenia kolejnych planet. Tak czy inaczej każdy z graczy będzie musiał rozszerzać swoje imperium.
eX po raz drugi – eXpand
Żeby wygrać potrzebujemy nowych systemów. Kiedy jesteśmy gotowi (czyli praktycznie od samego początku) możemy udać się na ekspansję kosmosu i wysłać swoje statki na sąsiednie heksy (o ile oczywiście jest tam stabilny tunel podprzestrzenny). Zależnie od szczęścia znajdziemy nowe planety bogate w złoża potrzebne do naszego dalszego rozwoju. Jak mamy mniejsze szczęście to znajdziemy ginące skały, które niewiele nam dadzą, albo planety bronione przez statki starożytnych obcych. Żeby wylądować swoimi kolonistami w takim układzie najpierw będziemy musieli zniszczyć kosmitów, którzy ośmielili stanąć nam na drodze. O tym za chwilę w kolejnej literce eX, ale najpierw czas na kilka GPR (genialnych, prostych rozwiązań). W swoim ruchu wybieramy jedną z dostępnych akcji i możemy to robić do momentu aż nie spasujemy (a nawet kiedy spasujemy możemy wykonać jedną z awaryjnych akcji, które pozwolą nam zareagować np na zbliżającego się niespodziewanie innego gracza). W tym celu wystarczy, że na swojej mini planszy gracza, przesuniemy jeden z okrągłych dysków na wybraną akcję. Możemy daną akcję wykonywać wiele razy i robić to jak długo nam się podoba. Do oznaczenia, że dany system-heks należy do nas, też kładziemy na nim okrągły dysk. Im więcej tych drewnianych elementów zdejmiemy z toru, czy to po to aby oznaczyć terytorium jako nasze, czy w celu wykonania akcji, tym więcej na koniec tury będziemy musieli zapłacić pieniędzy aby utrzymać nasze rozrastające się imperium. Wszystko to jest niezwykle jasno rozrysowane na planszach graczy. Zdejmuję drewniany dysk i widzę, że pod spodem jest liczba 13 – co znaczy, że będę musiał zapłacić 13 złota na koniec tury. Kolejna akcja albo przejęty system, spowoduje, że opłata ta wzrośnie do 17, a na to może mnie już nie stać. Sam decyduję czy chcę prowadzić wielkie, trudne w utrzymaniu imperium kosmiczne, czy niewielką, sprawną i skupioną na konkretnym celu cywilizację. Tak czy inaczej będziemy potrzebować pieniędzy, a te oczywiście zdobędziemy z planet w naszych systemach.
eX po raz trzeci – eXploit
Planety będziemy musieli eksploatować. Na mini planszy, oprócz dysków gracze trzymają mnóstwo drewnianych kostek reprezentujących populację a’la „Cywilizacja poprzez wieki”. Ludzie pogrupowani są na trzy kategorie odpowiadające pieniądzom (kolor pomarańczowy), nauce (kolor różowy) i surowcom (kolor brązowy). Na planety, z których będziemy czerpać te zasoby, wysyłamy ludzi z odpowiedniego toru. Pod kostkami mamy liczby przedstawiające przychód naszego imperium. Im więcej kostek / ludzi wyślemy na odpowiednie planety, tym wyższe cyfry odsłonimy, czyli tym więcej będziemy zarabiać surowców, nauki czy pieniędzy. Gracze nie muszą nic liczyć, wszystko mają wyraźnie przed sobą, przedstawione genialnie na planszy.
Pieniądze jak już napisałem będą nam służyły do utrzymania naszego imperium. Nauka jak łatwo się domyślić pozwoli nam wynajdować technologie. Co turę z woreczka wyciągnięte zostaną żetony technologii, które gracze w ramach jednej z akcji, będą mogli wynaleźć. Nie ma tu żadnego drzewa technologicznego – wszystko co jest widoczne, jest dostępne dla graczy (o ile ich na to stać).
Im więcej mamy wynalazków z danej kategorii, tym mniej zapłacimy za kolejne, a na koniec gry możemy dostać za nie dodatkowo punkty. Znowu – wszystko rozrysowane na planszy w bardzo przejrzysty sposób – nie ma możliwości się pomylić. Jedne technologie dają nam dodatkowe dyski akcji, inne pozwalają przelatywać przez niestabilne tunele podprzestrzenne (złożone tylko z jednej połowy symbolu), czy budować stacje badawcze na orbitach planet. W większości przypadków będą to jednak nowe bronie, pancerze i komputery do naszej floty, którą notabene będziemy budować za pomocą surowców. Statki wykorzystamy do odkrywania nowych planet, ale przede wszystkim do walki.
eX po raz czwarty – eXterminate
Dochodzimy do kolejnego GPR. Każda z ras dysponuje 3 modelami statków i 1 stacji kosmicznej. Na planszy gracza przedstawione są plany każdego z poszczególnym modeli, częściowo zapełnione przeróżnymi częściami – silnikami, komputerami celującymi, tarczami czy po prostu działami. W ramach akcji upgrade’u możemy dowolnie przemodelowywać nasze statki, budując szybkie i wytrzymałe , mające dużo dział albo mało ale zadające dużo obrażeń. Wszystko jest w rękach graczy. Sama walka jest bardzo prosta. Liczba dział przekłada się na liczbę kostek, którymi rzucamy. Trafiamy przeciwnika za każą wyrzuconą szóstkę, ale możemy to modyfikować za pomocą komputerów celowniczych, a nasz przeciwnik może reagować odpowiednimi technologiami obniżającymi naszą celność (tarcze). Proste, bez zbędnych udziwnień i działające – tak w skrócie można podsumować wszystkie mechanizmy w Eclipse. Oprócz oczywistej satysfakcji rozwalenia czyjejś bazy i sprawienia, że ktoś będzie siedział i samemu płakał, za udział w walce otrzymujemy żetony prestiżu, które przyniosą nam punkty na koniec gry.
Podsumowanie
Eclipse spełnia obietnice – jest bardzo dobrym połączenie eurogrowych mechanizmów z ameritrashowym tematem i losowością. Nie chcę rozpisywać się nad szczegółami mechaniki – jest w sumie tego sporo i każdy z pomysłów jest ciekawy i dobrze zintegrowany z tematyką gry. W opanowaniu zasad pomaga rewelacyjne opracowanie graficzne. Wszystko jest przemyślane i na swoim miejscu. Nie trzeba przeliczać naszych zasobów czy przychodów – wszystko widać jak na dłoni. Grafik projektujący „interfejs” Eclipse wykonał robotę na celujący + . Niestety osoba tworząca samą grafikę mogła się lepiej postarać. Wszystko jest estetyczne, ale w bardzo szaro-burych barwach i graficznie po prostu nie powala.
Rozpływam się tutaj nad GPRami (genialnymi, prostymi rozwiązaniami – a nie wymieniłem ich wszystkich jak np pomysłu na dyplomację). Czuć, że gra była długo testowana i wszystko działa jak dobrze naoliwiony zegarek * . Natomiast nie jest to zegarek na każdą rękę. Nie każdemu będzie odpowiadać losowość w tym tytule. Wbrew pozorom nie chodzi mi tu o losowość w czasie walki, gdzie rzucamy mnóstwem kości. Największym problemem może być pech na początku gry w czasie eksploracji. Dużo graczy narzeka, że wyciągniecie dużej liczby heksów z obcymi, może spowodować że osoba taka nie będzie się liczyć w walce o zwycięstwo. Moim zdaniem dużo większym problemem jest wylosowanie systemów z niewielką liczbą planet, lub z planetami które nam nie pasują. Systemy bronione przez obcych najczęściej są bogate w zasoby, a dodatkowo jest możliwość zdobycia ciekawych, rzadkich technologii od obcych (tutaj też los może uśmiechnąć się bardziej do jednych, a mniej do innych graczy).
Między innymi z powodu tej losowości Eclipse nie jest grą dla wszystkich. Nie poleciłbym tego tytułu komuś, kto lubi bezkonfliktowe eurogry – mechanizmy w Eclipse świetnie działają, ale nie spowodują, że ktoś przymknie oko na konieczność najechania swoich sąsiadów. Jest to jednak bardziej ameritrash niż eurogra, chociaż nie można odmówić Touko Tahkokallio wykonania świetnej, projektanckiej roboty jeżeli chodzi o mechanizmy. Osoby, które szukają tytułu z kategorii 4X powinny zainteresować się Eclipse jeżeli tego jeszcze nie zrobiły.Wcześniej najczęściej polecaną tego tego typu grą w kosmosie był Twilight Imperium 3 – gra epicka, wciągająca, również pełna ciekawych mechanizmów, ale jednak o wiele bardziej skomplikowana i trwająca czasem nawet ponad 8h. W Eclipse w pełnym zestawie graczy można zagrać w 3 – 3.5h (chociaż nie polecam grania w 6 osób, jeżeli większość będzie grała po raz pierwszy). Na pewno tytuł ten nie jest tak epicki jak TI3 – uproszczenia w mechanice mogą nie spodobać się fanatykom gry od FFG. Jeżeli natomiast szukacie tytułu 4X, a nie potrzebujecie olbrzymiego, rozbudowanego, wielogodzinnego tytułu, to Eclipse jest w tym momencie najlepszą pozycją jaką można kupić.
* chociaż do tej pory toczy się gorąca dyskusja czy jedyny sensowny sposób uzbrajania swoich statków to duża ilość rakiet – ja zaliczam się jednak do tego obozu, który uważa że rakiety nie są „przepakowane”. Potrafią mocno namieszać, ale da się przed nimi bronić bez zmian w mechanizmach gry.
Plusy
+ świetne mechanizmy
+ wciągająca rozgrywka
+ genialny design graficzny
+ brakowało gry 4X o podboju kosmosu, którą można rozegrać w tak krótkim czasie
Minusy
– losowość w czasie eksploracji kosmosu
– słabe plastikowe modele statków
– niektórym będzie brakować poczucia „epickości” tytułu
– szarobure grafiki
– rasy są trochę suche – czuć, że „to jest rasa która musi walczyć”, „to jest rasa, która wynajduje dużo technolgii”, „to jest rasa, która dużo eksploruje”
Sprintem po ocenach
Odi (5/5) – bardzo udany mariaż eurogry z mechanikami o ameritrashowym rodowodzie, mocno osadzony w klimacie wieloosobowej kosmicznej strategii typu 4X. Może niektórym ta eurogrowość przeszkadza, inni krzywo patrzą na losowo dostępne technologie i eksploracje, albo bitwy z udziałem kostek – dla mnie jednak wszystko zostało dobrane naprawdę idealnie. Mamy zarządzanie swoim imperium? Mamy! Jest wyścig technologiczny? Jest! Są epickie bitwy kosmicznych okrętów? Są! Wszystko to upakowano w maksymalnie 3-4 godzinną rozgrywkę i całkiem proste, intuicyjne zasady.
Ogólna ocena
(5/5):
Złożoność gry
(4/5):
Oprawa wizualna
(3/5):
Witam, kupiłem niedawno eclips’a i mam problem z rozgrywką jestem początkującym graczem i szukam porządnych instrukcji jak wygląda runda, system walki, i nowych technologi chodzi mi głównie o to aby ktoś łaskawy wyjaśnił mi zasady gry w eclipsa dokładnie ale też w prosty klarowny sposób.
będę wielce wdzięczny ! :-)
Najlepiej napisać na forum, tam jest odpowiedni wątek gdzie można o wszystko zapytać:
http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewtopic.php?f=42&t=17064
Nic dodać, nic ująć ;)
….
+ genialny design graficzny
….
– słabe plastikowe modele statków
– szarobure grafiki
…
@yosz,
zamierzasz regularnie grać w E.?….
W Eclipse w pełnym zestawie graczy można zagrać w 3 – 3.5h
To musi być chyba sprawny zestaw, bo nam w 5 osób zeszło koło 4,5 – 5 h (dokładnie nie pamiętam). Fakt, byliśmy początkujący, ale to nie jest gra, która wymaga jakiegoś wielkiego poznania (jak Cywilizacja) i powoduje straszny paraliż decyzyjny w pierwszym kontakcie. Co nawet ciekawe, to miałem wrażenie, że początkujący grali najszybciej (a ci będący w ogonie, to wręcz błyskawicznie, bo nie mieli za dużo do roboty – taka wada gry, że czym jesteś słabszy, tym mniej możesz zrobić), a największe przestoje generował gracz doświadczony, który wszystko mocno kalkulował.
Tak, czy siak, gra jest rzeczywiście niezłym owocem miłości amerykańca i europejki, ale mimo wszystko ma w sobie dużo z tatusia. Choćby wpisaną w mechanikę kulę śnieżną (gracz silny ma więcej akcji, dzięki czemu jeszcze bardziej rośnie w siłę), którą można rozbić tylko za pomocą… sojuszu graczy pozostałych. Czyli klasyka „bijemy najsilniejszego” i przy okazji próbujemy sami tak kombinować, żeby w momencie jak staniemy się najsilniejsi, akurat był koniec gry. Nie spodobała mi się też losowość znalezisk (są niestety nierówne) i toporność mechaniki walk (rzucanie daną liczbą kostek i trafienia na dany przedział oczek w zależności od posiadanych komputerów – na początku trafiamy na 6).
Ogólnie grało się nieźle, ale mimo wszystko, to gra nie dla mnie. Za dużo w niej ameri, za mało euro.
@jax: chciałbym, ale ostatnio wieczorne wypady na granie mi nie wychodzą
@geko: moja pierwsza gra była pięcioosobowa – wszyscy nowi – niecałe 3.5h. Tu nie ma bardzo skomplikowanych decyzji i nie da się też wszystkiego wyliczyć. Aczkolwiek kolejna gra w 3 osoby (dwie nowe) i pierwsze dwie tury zajeły nam ponad godzinę – potem szło już normalnym tempem
A co do samych uwag co do gry – to jest jednak ameritrash (tak jak napisałem) więc negocjacje i bicie lidera są „normalką”. Ale z drugiej strony nie odczułem kuli śnieżnej -jak ktoś chce dużo robić to będzie musiał dużo płacić. A żeby móc dużo płacić trzeba mieć sporo planet. A żeby mieć sporo planet to koszty utrzymania są wyższe itp itd. Ale wiem, że los może miejscami zaboleć. Ja Eclipse po prostu „kupuję” z jego wadami i zaletami.
Kolejna ważna wada:
-słabo zbalansowane kafelki, które dostajemy podczas eksploracji niektórych nowych kafli
Tak, czy siak, gra jest świetna… a dla graczy, którzy chcą troszkę więcej euro niż ameri, to polecam czekać na moją grę w przyszłym roku :)
o tej wadzie pisałem w samej recenzji – bardziej boli wyciągnięcie słabego kafla z marnymi planetami, niż takiego z kosmitami.
Nigdy nie rozumiałem zarzutów w kwestii niezbalansowanych/losowych kafelków.
Wg moich obserwacji w okolicach 3 rundy statystycznie sytuacja się wyrównuje. Czyli zostaje 2/3 rozgrywki na wyłonienie zwycięzcy.
Mi się zdarzyła jedna partia gdy grałem Imperium Eridani – nie mają na starcie żadnych planet z surowcami. Dopiero w rundzie 5 obsadziłem drugą brązową planetę, wcześniej musiałem 'handlować’ 3:1. Nie byłem strasznie zgnębiony ale tak troszeczkę ;)
Mnie irytują tutaj strasznie losowe technologie z kafelków ze starożytnymi, które często są lepsze niż te do kupna. A ponieważ, zależą one od kafelków, więc jedno wypływa z drugiego. Poza tym za dużo euro, i ekonomii, galaktyczna gospodarka tak, galaktyczne imperium już mniej.