Godzina 17.30. Zasiadam na całkiem wygodnym dywanie u sąsiadów. W co dziś gramy? W Basię. W co? W Łap kolory! Ale mama mówi, ze mam dziurawe ręce.
Basia to bohaterka serii książek dla dzieci w wieku przedszkolnym, stworzonej przez Zofię Stanecką i Mariannę Oklejak. Basia stała się również bohaterką gry o tytule „Colora go”, stworzonej przez Francuzów – Valery Fourcade i Jean-Philippe Mars, a zaadoptowanej na potrzeby rodzimego rynku przez wydawnictwo Egmont.
Nie będę ukrywać, dopóki nie zajęłam się tą grą dla dzieci, nie wiedziałam o istnieniu serii książek o Basi. Na razie udało mi się wpisać w bibliotece na listę oczekujących, ale nie wiem jak długo to jeszcze potrwa. Dzieci w przedszkolu wybaczyły mi niewiedzę, więc i tu liczę na przychylność czytelników ;-).
Godzina 6.10. Wchodzę do przedszkola. Przyniosłam bardzo fajną grę. Kto chce zagrać? Dziś nie było bitwy o miejscówki przy planszy. Na szczęście było tylko czworo dzieci, ale i tak jedno wolało patrzeć z boku co robimy. Biorę kartoniki z obrazkami i pokazuję dzieciom. Nie jest łatwo im tłumaczyć, tym bardziej, że są dość zróżnicowane wiekowo. Są 2 strony kartoników z tym samym rysunkiem, ale tylko z jednej strony są kolory: biały, czarny, czerwony, zielony lub żółty. Będziecie zdobywać kartoniki, ale najpierw weźcie sobie pomocników. Rozdaję dzieciom po 1 okrągłym żetonie z Basią, Anielką i Jankiem (Titi został dla mnie). Resztę żetonów pomocników, z różnymi tłami pasującymi do kolorów używanych w grze, dzieci same wyciągają ze stosu przed nimi. Układam 16 kartoników na polu gry, białą stroną do góry. Wiecie co Basia lubi w tej grze? Trzymać wielką piłkę nad głową, a ta piłka pokazuje, jaki kolor pomocnika macie wziąć do ręki. Wyciągam przykładową kartę z Basią. Ćwiczymy chwytanie żetonów pomocników we właściwym kolorze, pasującym do piłki Basi. Kto jest szybki? Ja. Ja. Ja. To teraz szybko, jak najszybciej kładziecie pomocników na kartoniki. Jaki jest banan? Żółty. No to kładziecie żółty żeton na bananie. Co jeszcze może być żółte? Itd. Reguły bez problemu złapało najstarsze dziecko (6 lat). Młodszym (3-4 lata) i tak trzeba będzie pomagać, ogarniać chaos jaki się przy nich zdarza, szukać żetonów na podłodze, ograniczać regułotwórstwo. Zaczynamy. Gramy, gramy. Obstawiamy trafnie, a czasem niepoprawnie, zbieramy prawidłowo oznaczone kartoniki i uzupełniamy puste miejsca nowymi kartonikami. Zainteresowanie u tych najmłodszych utrzymało się do końca rozgrywki. Bo jest dużo śmiechu, bo liczymy zdobyte kartoniki, bo sobie pomagamy i śmiejemy się z czarnej muchy, albo krzywego nietoperza. Trochę smutku też było, gdy nie udało się zdobyć żadnego kartonika w jakiejś turze. Patrz ile już masz! Brawo!Dodaję na pocieszenie. W tym samym składzie zagraliśmy jeszcze raz.
Godzina 17.30. Znany już dywan u sąsiadów. Gracze sprytniejsi, bardziej wyćwiczeni, więc bez problemu gramy w wariant rozszerzony. Dochodzą 2 karty Basi trzymającej wielokolorową piłkę. Gra toczy się tak, jak w wersji podstawowej. Do momentu wyciągnięcia karty z kolorową piłką. Adrenalina skacze, dech zapiera w piersiach. Obstawiamy. Każdy gracz chwyta do ręki 2 swoje żetony w jednym wybranym kolorze i kolejno oznacza nimi początek i koniec wiersza / kolumny (kartoniki tworzą pole 4×4). Znowu zdobywamy kartoniki. Stara jestem, ale za każdym razem dobrze się bawię. Nawet obserwowanie dzieci jest bardzo zajmujące.
Dużą zaletą tej gry jest prosta i sugestywna grafika, dzięki której dzieci koncentrują się tylko na celu. Pojawił się tylko problem rozstrzygania właściwie obstawionych kolorów na niektórych żetonach. Przykładowo wóz strażacki jest czerwony, ale duża drabina na nim jest już żółta. Podobnie było z pomidorem i truskawką, które mają zielony ogonek. Takie kwestie rozstrzygałam na korzyść dzieci. Kolejną zaletą w wykonaniu jest trwałość elementów. Gruba tektura daje gwarancję, że grą długo będą cieszyć się dzieci.
„Łap kolory!” to prosta gra dla 2-4 graczy, w wieku od 5 lat, jednak grać można już z dużo młodszymi dziećmi. Wartość edukacyjną ma tylko dla dzieci w wieku przedszkolnym i dla tej grupy odbiorców jest najwłaściwsza. Dzieci poprzez zabawę uczą się rozróżniania kolorów (bywają problemy z odróżnieniem czerwonego od zielonego) i przypisywania ich konkretnym przedmiotom. Uczą się spostrzegawczości i szybkości, bo jest to w końcu gra zręcznościowa. Starsze dzieci bawią się świetnie dzięki wyścigom kto pierwszy dostrzeże i obstawi. W takich potyczkach trzeba często przyjmować na siebie rolę sędziego i rozstrzygać czyja ręka była szybsza. Pole gry za każdym razem składa się z innych elementów, dobieranych losowo z puli 50 kartoników (po 10 na dany kolor). Kolejność pojawiania się kart Basi z piłką również jest losowa, więc powtarzalność rozgrywek nie jest duża. Z każdej obserwowanej gry wyniosłam bardzo pozytywne wrażenia. Nie przypuszczałam, że prosta gra o kolorach może dać tyle radości i zadowolenia, stąd tak wysoka ocena.
Ogólna ocena
(5/5):
Złożoność gry
(1/5):
Oprawa wizualna
(5/5):