Jeśli ktoś śledzi newsy z planszówkowego świata, prawie niemożliwym jest, żeby nie otarł się o sieciowy szum związany z wydaniem gry Android: Netrunner. Fantasy Flight Games odkupiło martwą linię wydawniczą, którą Wizards of the Coast pogrzebał na rzecz rozwoju Magic: the Gathering w 1999r. Amerykanie poszli zgodnie z trendem, który sami konsekwentnie kreują od kilku lat: porzucili format CCG na rzecz LCG, a samą grę wskrzesili we własnym cyberpunkowym uniwersum planszowego Androida.
Android: Netrunner osadzony jest w bliżej nieokreślonej przyszłości, w której ludzkość powoli rozpoczyna kolonizację Układu Słonecznego. Księżyc i Mars zostały skolonizowane, trwają wojny domowe, a Ziemią rządzą megakorporacje. Technologie komputerowe pozwalają na neurobiologiczne podłączenie mózgu do wszechobecnej sieci, do której dostęp warunkuje sukces w każdej dziedzinie życia. Sieć żyje własnym życiem, a utalentowani hakerzy zdolni manipulować jej zasobami wykorzystują jej możliwości do sobie tylko znanych celów – walczą z systemem, kradną, czy też ujawniają głęboko skryte sekrety Korporacji. W skrócie, w takim świecie przyjdzie nam grać w Android: Netrunner.
Co w pudełku…
W pudełku znajdziemy 7 talii frakcji, w które będziemy się wcielać po jednej ze stron, a poza tym talie neutralne, znaczniki oraz specjalne markery akcji, które pomogą nam śledzić ruchy podczas rundy. Zarówno jakość kart, jak i tekturowe znaczniki nie odbiegają od standardów karcianek, dotychczas wydawanych przez FFG. Jest ładnie i solidnie. Wydruk kart stoi na wysokim poziomie, ale karty przy najbliższej okazji jak najbardziej należy ubrać w koszulki. Samo pudełko i wypraska spokojnie pomieści zawartość podstawki i kilku pierwszych dodatków. W pudełku nowego Netrunnera znajdziemy również 36-stronicową instrukcję, która w przejrzysty sposób, krok po kroku, poprowadzi nas przez reguły, ilustrując je licznymi przykładami. Na końcowych stronach znajduje się słowniczek terminów oraz schematy przebiegu rozgrywki, czyli wszystko to, co mogliśmy poznać przy okazji instrukcji do innych karcianek od FFG.
Po ujawnieniu pierwszych grafik nowego wydania, na forach pojawiły się zarzuty odejścia od pierwotnego klimatu, przede wszystkim ze względu na cukierkowość i mangowość ilustracji, które rzeczywiście stoją w opozycji do mrocznych, klimatycznych kart znanych fanom pierwowzoru. Osobiście nie grałem w oryginał, ale uważam, że FFG dokonało dobrego wyboru, bo dzięki nowej szacie graficznej kart trafi do szerszego grona odbiorców. Stylistyka ilustracji klasycznego Netrunnera mogłaby dziś nie trafić w gusta młodszego pokolenia.
Przy tej okazji warto wspomnieć, że język gry jest dość specyficzny i dobrze wpisuje się w uniwersum. Trzymam kciuki za Galaktę w kwestii tłumaczenia, ale jednocześnie jestem mocno sceptyczny. W Netrunnerze jest cała masa generycznych terminów, które budują klimat gry i wydają się być nieprzetłumaczalne. Rez, click, sentry, ICE, icebreaker, code gate to tylko kilka przykładów, które mają szansę stać się nowymi „poczwarkami” w polskiej wersji językowej.
Runner v.s. Corp
W grze wcielamy się w jedną z dwóch stron:
Korporację – czyli sztandarową w cyberpunkowych settingach wielką firmę, która rozpościera swoje macki w poszukiwaniu wpływów, pieniędzy i władzy. W core secie mamy do wyboru 4 frakcje korporacji: Haas-Bioroid, Jinteki, NBN, Weyland Consortium.
Runnera – hakerów i cyber-wandali przeczesujących sieć w poszukiwaniu bitów informacji, które przyniosą im sławę, pieniądze i dokopią tym pierwszym. Frakcji Runnerów w podstawce znajdziemy trzy: Shaper, Anarch i Criminal.
Zwykle jedna partia gry to dwie rozgrywki, w których raz gramy Runnerem i raz Korporacją. Jednym z podstawowych wyróżników gry jest asymetryczność warunków zwycięstwa. Każda ze stron wygrywa na swój własny sposób, co urozmaica rozgrywkę już na wstępie, bo obiema stronami gra się zupełnie inaczej. Dlatego w Android: Netrunner znajomość gry stroną przeciwną jest chyba ważniejsza niż w każdej innej karciance, w którą miałem okazję grać.
Instrukcja zaleca, aby pierwszą partię rozegrać pomiędzy frakcjami Shaper v.s. Jinteki. Polecam tak właśnie zrobić, bo obydwie frakcje całkiem nieźle wprowadzają w świat i możliwości rozgrywki. (Na pewno nie zaczynajcie od Anarchów!!)
To run or not to run…
Grając Runnerem, na wejście dostaniemy kartę tożsamości, stos kart początkowych, znacznik punktów akcji i parę tekturowych tokenów do oznaczania kart. W trakcie gry naszego Runnera uzbroimy w trzy typy usprawnień, które układamy w kolejnych rzędach: programów, hardware i zasobów. Programy (icebreakers) pozwalają nam łamać zabezpieczenia Korporacji, hardware pozwoli rozszerzyć pamięć lub uniknąć obrażeń, a zasoby głównie dostarczą pieniędzy, które w tej grze są mega-ważne, którąkolwiek stroną byśmy nie grali. Podczas rundy możemy wykonać do 4 akcji, a naszym celem jest włamywanie się do serwerów Korporacji w poszukiwaniu specjalnych kart Agendy. Aby włamać się do serwera, musimy złamać lub ominąć wszystkie chroniące go zabezpieczenia za pomocą programów. Jeśli nam się uda i po wejściu do jednego z serwerów znajdziemy taką kartę, automatycznie ją zabieramy. Każda Agenda ma swoją wartość liczbową. Gdy zbierzemy Agendy o wartości 7 lub więcej – Runner natychmiast wygrywa grę.
Gdy spojrzymy na układ stołu Korporacji, od razu widać, że jest inaczej. Każda z kart stanowi serwer. Talia, discard, a nawet ręka z kartami są serwerami, do których może włamać się Runner w poszukiwaniu Agendy. Serwery można ulepszać i bronić przy pomocy ICE – specjalnych programów-zapór, które starają się zatrzymać hakera i zakończyć jego atak, najlepiej przy okazji raniąc go lub niszcząc programy, których używa. Standardowo do zużycia mamy 3 punkty akcji na rundę, o jeden mniej niż atakujący. W przeciwieństwie do Runnera, Korporacja zagrywa karty zakryte, aby później w trakcie ataku hakera zapłacić koszt aktywowania i włączyć je do gry (tzw. rez). Pozwala to na fajne blefowanie i wprowadzanie Runnera w błąd. Zwycięstwo Korporacji również opiera się na kartach Agendy. Korpo najpierw je wystawia na swoich serwerach, po czym awansuje przy pomocy jednej z dostępnych akcji. Gdy uda się awansować Agendy o wartości 7 – Korporacja wygrywa grę.
Brzmi prosto? Nic bardziej mylnego. Dla Netrunnerowych nowicjuszy gra prezentuje stosunkowo wysoki próg wejścia. Z krzywą uczenia zapewne będzie różnie, ale ogólnie Android: Netrunner nie należy do najłatwiejszych. Mi osobiście dużo łatwiej zaczynało się zabawę z Inwazją, Call of Cthulhu czy Magic: the Gathering. Mimo że instrukcja jest przejrzysta, to osobiście nie byłem w stanie rozpocząć gry po jej przeczytaniu. Różnorodność akcji, relacje pomiędzy programami a ICE oraz mechanika samego ataku na serwery (tzw. run) to dość sporo do ogarnięcia na samym początku. Pomocny był za to film na YouTube, w którym dwóch Amerykanów prezentuje przykładową rozgrywkę. Dopiero jego obejrzenie pozwoliło nakreślić obraz rozgrywki i usiąść do pierwszej gry.
Jak wspominałem wcześniej, asymetryczność Netrunnera powoduje, że każdą ze stron gramy zupełnie inaczej. Wcielając się w Runnera gra przypomina wojnę podjazdową, w której polujemy na odpowiednią okazję żeby zaatakować któryś ze słabiej chronionych serwerów. To, czy nam się uda znaleźć tam agendę, to często kwestia szczęścia (poza bardziej oczywistymi przypadkami ataków na remote serwery). To wyraźny element losowy, który może dać w kość w nielicznych rozgrywkach, ale zdecydowanie nie przekreśla ogólnego, strategiczno-blefującego charakteru gry. Szczęściu oczywiście możemy pomagać za pomocą kart, wydaje się również że Runner ma łatwiej na początku gry, gdy serwery są słabiej chronione. Im dłużej trwa rozgrywka, tym przechodzenie kolejnych zabezpieczeń jest zwykle coraz trudniejsze ze względu na wysokie koszty. Dlatego tak ważne jest zarządzanie pieniędzmi w trakcie rozgrywki. Często Runner atakuje tylko po to, żeby zmusić Korporację do wydania pieniędzy.
Grając Korporacją będziemy się okopywać w swojej bazie, blefować i ustawiać pułapki na hakera. Coraz lepsze ICE pozwalają nam czuć się bezpieczniej i łatwiej zdobywać kolejne punkty Agendy na naszych serwerach. Blefując możemy również wabić hakerów w pułapki co jest szczególnie ciekawą opcją, bo każde obrażenie pozwala na zabranie karty z ręki atakującego. Gdy Runner straci wszystkie karty z ręki i otrzyma dodatkowe obrażenie – natychmiast przegrywa grę. Możemy być też bardzo wredni i grać na specjalny rodzaj obrażeń (brain damage), które trwale zmniejszają limit kart na ręce Runnera.
Z opisu można wywnioskować, że gra opiera się na dużej interakcji między graczami. Nie do końca tak jest. Bardziej przypomina to układankę po dwóch stronach stołu. Mało jest sytuacji zagrywania nagłej kontry z ręki, jak np. w M:tG. Najczęściej wiemy, z czym idziemy do ataku i przed czym się bronimy, a w trakcie rundy zaskoczenia czekają głównie na próbującego się przebić hakera. Jednak brak dużej interakcji zupełnie nie przeszkadza. Tutaj gra opiera się na obserwowaniu możliwości gracza przeciwnego i ocenie własnych szans na atak/obronę. Do tego dochodzą karciane combosy i charakterystyka kart danej frakcji.
Na sieci spotkałem się z opinią, że Runnerem gra się łatwiej i ciekawiej. Być może wynika to z faktu, że to hakerem atakujemy i kombinujemy, jak przedostać się przez zabezpieczenia, a granie Korporacją sprawia wrażenie pozostawania w defensywie. Osobiście rozegrałem kilka partii każdą ze stron bawiąc się przy tym równie dobrze. Zatem stawiam wniosek, że to kwestia gustu.
Opanowanie strategii każdej ze stron sprawia wiele frajdy. Raz dostałem bolesnego łupnia od Runnera, który wygrał grę nie wystawiając ani jednego programu!! Przyjął pozornie abstrakcyjną taktykę i na jej bazie zbudował działający deck. Wrażenia z takich rozgrywek są niesamowite.
Już grając kartami z samej tylko podstawki mamy całkiem sporo możliwości strategii. Frakcje różnią się między sobą i determinują pewien styl gry. Jednak, jak to w karciankach zwykle bywa, gra ujawnia swój pazur dopiero podczas deck-buildingu. Zasady budowania talii są proste i intuicyjne. Większość kart posiada wartość wpływu (Influence) który determinuje, ile kart spoza frakcji możemy dodać do budowanej talii. Do tego dodajemy odpowiednią ilość kart Agendy (w przypadku Korporacji), karty neutralne i możemy testować nową talię.
Kartami z jednego core-setu nie złożymy turniejowego kilera, ale do zabawy na dobry początek wystarczy. Powtarza się jednak problem ilości kopii kart w podstawce, z którego znane są zestawy startowe od FFG. Gracze chcący na poważnie budować talię już na wejście zmuszeni są dokupić dodatkową podstawkę w celu zdobycia 3 kopii karty.
Podsumowanie
Grę Android: Netrunner polecam przede wszystkim miłośnikom karcianek. Gra ma naprawdę ciekawą mechanikę, która składnia do kombinowania i otwiera duże możliwości do deckbuildingu. FFG zapowiedziało już 3 dodatki, które powinny wychodzić co miesiąc, zgodnie z dotychczasową polityką rozwoju linii LCG. Graczy niekoniecznie lubiących karcianki może skusić soczysty klimat i niestandardowe rozwiązania mechaniczne.
Dla mnie Netrunner to przede wszystkim gra świeża, a właściwie dwie gry w jednej, ze względu na różnorodność rozgrywki obiema frakcjami. Nagradza trud, który trzeba włożyć w jej nauczenie się i zapewnia satysfakcjonującą, średnio-mózgożerną rozrywkę. Jeśli jesteś początkującym graczem, to nie sugeruj się internetowym hypem. Przetestuj najpierw grę u kolegi lub na konwencie. Na pewno łatwiej będzie, jeśli niuanse rozgrywki, których jest tu sporo, wytłumaczy osoba mająca za sobą kilka partii. Graczom mającym problemy z językiem angielskim szczerze polecam poczekać na wersję polską, ponieważ niełatwe opisy na kartach połączone z dużą ilością specyficznych terminów mogą stanowić problem.
PLUSY:
+ Solidne wykonanie
+ Oryginalna mechanika
+ Klimat settingu
+ Mnogość strategii
MINUSY:
– Wysoki próg wejścia przy pierwszych rozgrywkach może zniechęcać
– Liczba reguł, nazewnictwa do ogarnięcia na początku
– Element losowości podczas zdobywania Agendy przez Runnera
Android: Netrunner, autorzy: Richard Garfield, Lukas Litzsinger
Rok wydania: 2012
Liczba graczy: 2
Czas gry: 60 minut
yosz (-/5) – za mało grałem żeby wydać osąd, ale jest to do tej pory jedyna gra LCG/CCG która mnie intryguje. Widzę ogromny potencjał, znakomitą mechanikę. Żeby rozsmakować się w tym tytule potrzebuję tylko czasu i osoby, z którą bym mógł często grać (do pełnej zabawy potrzebna jest znajomość kart). Jednej z tych dwóch rzeczy ostatnio mi bardzo brakuje ;)
Odi (6!/5) – po raz pierwszy dałem 6! znakomitemu Mage Knight’owi przy okazji rzutu okiem autorstwa Yosza. Android:Netrunner zasługuje na pomnik w równej mierze, co dzieło Vlady Chvaatila. Mamy bowiem do czynienia ze świetnym, choć trudnym LCG (sporo cyberpunkowych pojęć do przyswojenia, w rodzaju 'flatlined’, 'rezzed’ itp), zapewniającym potężną dawkę emocji. Owszem, nie zawsze – zdarzają się króciutkie partie do jednej bramki, jak to w karciankach bywa. Za chwilę jednak tasujemy karty, rozdajemy od nowa i dostajemy gęstą, pełną napięcia rozgrywkę. Blef, pułapki, decyzje, ryzyko… Uwierzcie – A:N potrafi graczom zaoferować fantastyczną cyberpunkową przygodę. Co więcej, ten LCG znakomicie sprawdza się jako zwykła karcianka, użytkowana bez dodatków. Predefiniowane talie są ciekawe, różnorodne i nieźle zbalansowane, pozwalają też na delikatny deckbuilding. Jesli ktoś szuka LCG, które będzie bardzo grywalne już w podstawowym core secie, to A:N jest właśnie dla niego. Minusem jest wysoki próg wejścia (zagrasz tylko z innym maniakiem), nie do końca podoba mi się też rozdzielenie obrażeń na meat-, brain- i net damage.
Ogólna ocena
(5/5):
Złożoność gry
(4/5):
Oprawa wizualna
(4/5):
Pierwowzór osadzony był w świecie Cyberpunk 2020 więc jeśli Galakta sięgnie do tego uniwersum doskonale znanego w światku RPG i przetłumaczonego na polski całkiem zgrabnie ( np ICE = Lód, Logiczne Oprogramowanie Defensywne jak dobrze pamiętam :)) to nie powinniśmy się obawiać tłumaczenia.
jak wezmą tłumaczenia z polskiej wersji CP 2020 – będzie spoko.
w tej wersji:
ice – lód
icebreaker – lodołamacz,
code gate – brama kodowa.
tych innych nie potrafię przypisać polskich odpowiedników,bo znam tylko polską wersję, ale ona jest wyjątkowo udanym tłumaczeniem (przynajmniej według mnie, choć może gra sentyment) i wręcz pewnie przeszkadzałyby mi inne wersje :)
To nie tylko kwestia tych cyberpunkowych terminów, ale także odrębnych nazw talii runnera i korpo, ręki, stosu kart odrzuconych, no i samej asymetryczności gry. Z pewnością A:N jest grą trudną, wśród LCG chyba może najtrudniejszą dla początkujących.
Natomiast w to, że Galakta będzie korzystała w tłumaczeniu z terminów pochodzących z polskich tłumaczeń Neuromancera, Cyberpunka itd, to nie wątpię.
Posiadam angielską wersję gry i bardzo, ale to bardzo nie widzę, jak ta gra miałaby zostać przetłumaczona na polski. Ilość zasad, specyficznego słownictwa i możliwych pomyłek jest nie do ogarnięcia imho. Z tego co czytam na BGG ludzie już po angielsku mają problemy ze zrozumieniem działania kart, a angielski jest dosyć kompleksowym językiem, gdzie interpretacje zdań są dosyć jednoznaczne. Może to mój brak wiary, ale zamierzam się trzymać angielskiej wersji – jeżeli tylko będzie do kupienia.