Gry kooperacyjne to rzadkość, szczególnie te dla dzieci. Jeśli mam zaproponować coś z taką właśnie mechaniką, to sięgam przede wszystkim do gier Jima Deacove, choć nie tylko. Gry tego kanadyjskiego autora są specyficzne – wyróżnia je prosta grafika jego autorstwa, proste elementy, tematyka sięgająca najczęściej do życia, proste zasady, losowość i kooperacja. Może zachwycające nie są, ale liczy się dla mnie przyświecająca im idea – razem, a nie przeciw sobie.
Tajemne drzwi to gra, która ma już ponad 20 lat i niebawem trafi na polski rynek. Choć jestem przyzwyczajona do specyfiki całej serii gier Deacove, to znów zostałam zaskoczona. Tematyką, mechaniką i odbiorem samej gry. Akcja gry dzieje się w domu pełnym różnych wartościowych przedmiotów. Kandelabry, złoto, perły, diamenty i inne przyciągają złodziei, a zadaniem graczy jest uchronić przed nimi majątek.
W grze występuje 12 cennych przedmiotów w 2 egzemplarzach i 12 kartoników z zegarem. W sposób losowy, z zakrytego stosu dobiera się 3 kartoniki przedmiotów i ukrywa pod/za tajemnymi drzwiami. To są przedmioty skradzione przez złodziei, ale jeszcze nie wyniesione z domu. Zadaniem graczy-detektywów jest odgadnięcie jakie to są przedmioty. Pozostałe kartoniki przedmiotów i zegarów miesza się ze sobą, a następnie rozkłada na planszy obrazkiem do dołu. Rozmieszczenie poszczególnych przedmiotów pozostaje więc tajemnicą i sprzyja regrywalności.
Mechanicznie gra opiera się na memory. Nuda, prawda? Też mi się tak wydawało, dopóki nie zagrałam. Podstawowym ruchem jest odsłonięcie w swojej turze 2 kartoników. Jeśli widnieją na nich te same przedmioty, to umieszcza się je w skarbcu na dole planszy. Gdy przedmioty nie tworzą pary, z powrotem trzeba je zasłonić zapamiętując ich położenie. Atrakcyjność gry opiera się na kilku elementach mechaniki. Po pierwsze, w grze występuje presja czasu. Jeśli na odsłoniętym kartoniku pojawi się zegar, należy go położyć w rzędzie odmierzającym czas. Płynie on bardzo szybko, a trzeba zdążyć z misją przed północą. Tykanie zegara bardzo podnosi napięcie. Po drugie, gracze współpracują ze sobą i podpowiadają sobie odnośnie położenia par przedmiotów. Wszystkim w końcu zależy na tym, by uchronić majątek przed złodziejami. Wysoki poziom współpracy między graczami widać szczególnie pod koniec gry, nie tylko gdy czas dobiega końca, ale i z wybiciem północy. O tej godzinie gracze wspólnie ustalają, jakie przedmioty kryją się za drzwiami. Trzeba więc podzielić się informacjami o położeniu zakrytych przedmiotów na planszy, przeanalizować przedmioty obecne w sejfie, by wspólnymi siłami dojść do rozwiązania zagadki. Po trzecie, ciekawy jest też sposób określenia wygranej. Jeśli graczom uda się poprawnie wskazać przedmioty zza drzwi to wygrywają; jeśli tylko wskażą część z nich to pozostałe skarby przepadają włącznie z tymi, które pozostały zakryte na planszy. Liczba utraconych przedmiotów może być za każdym razem inna, dzięki czemu poczucie częściowej wygranej zachęca do rozegrania kolejnych partii.
Tajemne drzwi to naprawdę bardzo udane połączenie gry detektywistycznej i kooperacyjnej z mechaniką zapamiętywania. Emocje towarzyszą dzieciom w każdej rozgrywce, czas odliczany przez zegary stopniowo podnosi napięcie, a oczekiwanie na rozwiązanie zagadki bardzo intryguje. Nawet nam dorosłym podoba się zabawa w detektywa, choć w zapamiętywaniu jesteśmy znacznie słabsi od dzieci. Losowe rozmieszczanie przedmiotów pod drzwiami i na planszy czyni tę grę bardzo grywalną. Mechanika zachęca do gry nawet 3 letnie dzieci, a dzięki kooperacji zacierają się różnice w umiejętnościach, co zachęca szczególnie te młodsze lub mniej sprawne dzieci. Gra mimo prostoty ma swój urok i dzieci zasiadają do niej z przyjemnością.
Dziękujemy firmie Familiaris.pl za przekazanie gry do recenzji.
Ogólna ocena
(5/5):
Złożoność gry
(1/5):
Oprawa wizualna
(4/5):