Wytworne towarzystwo spędza week-end’y latem i zimą w uzdrowisku A. Górewicza w Otwocku. Taki napis zobaczyłam na pewnej pocztówce u cioci i skusiłam się na wyjazd. Tak, to przecież o mnie mowa! Nie miałam zbyt wiele pieniędzy, ale zapowiadano wyśmienitą pogodę, więc grzechem by było nie skorzystać. Wyjechałam. Odpoczęłam i zwietrzyłam niezły interes.
Letnisko Karola Madaja to gra karciana, która przenosi graczy w lata 30te XX wieku, do podwarszawskich miejscowości wypoczynkowych. Przy pomocy kart i żetonów, z pięknymi grafikami i solidnie wykonanymi elementami, gracze rozwijają swoje letniska: walczą o gości, inwestują i pomnażają zyski. W tym wszystkim często przeszkadzają: brak gotówki, konkurencja i mało przewidywalna pogoda.
Uzdrowisko Scheherazade w Otwocku zapewnia rekonwalescentom i osobom pragnącym wypoczynku miły i przyjemny pobyt. Taki napis zażyczyłam sobie w drukarni na moich własnych pocztówkach. W końcu reklama dźwignią handlu. Ja zaczęłam od pocztówek, resztą zajęło się wujostwo z towarzystwa. Kupili mi na początek 2 działki i postawili 1 drewniak, dali do tego 200 zł w gotówce i rzekli „Radź sobie dalej sama”.
W tym interesie trzeba dopasować się do rytmu wyznaczonego przez przyrodę, co niejednego właściciela letniska przyprawia o nerwicę. Jedni zatrudnili górali, inni pogodynki, ja o pomoc zwróciłam się do sąsiadki, która deszcz wieszczyła bólem stawów. Wiadomo było, że im ładniej, tym więcej gości, w dodatku tych bogatszych. Na brać studencką nawet przy deszczu mogłam liczyć, ale wiadomo – są mało zamożni. Kuracjusze mają grubsze portfele, ale i wymagania większe, nie mówiąc już o osobach z towarzystwa. Wiedziałam, że czeka mnie ciężka praca, balansowanie między inwestycjami, a zdobywaniem klientów. Wysyłałam więc pracowników by kupowali ziemie, materiały na budowę drewniaków, willi i pensjonatów (w grze kupuje się gotowe budynki), by odbierali z pociągu klientów. Bywało, że kryzys finansowy bardzo mnie dotykał i rozwiązaniem była nawet przesyłka konduktorska (darmowe 100 zł). Jednak całkowitych strat nigdy nie miałam, co bardziej motywowało do działania. Inwestycje w nieruchomości bardzo się przydały, nawet w bardzo drogi samochód, którym zwoziłam gości z pociągu.
Gra składa się z 12 lub 10 tur (w grze 5-osobowej), a każda podzielona jest na 3 fazy: odczytanie pogody/przyjazd letników, inwestowanie, rozbudowa/zakwaterowanie letników. Pierwsza faza polega na losowym doborze karty lokomotywy, na której są 2 cenne informacje: rodzaj pogody, od pięknej, po burzową, oraz rodzaj letników. Liczba tych ostatnich uzależniona jest od budynków posiadanych przez wszystkich graczy – osobno sumuje się drewniaki, wille i pensjonaty, przy czym nie wlicza się zabudowanych budynków. W drugiej fazie, przy pomocy 2 żetonów pracowników, gracz inwestuje w ziemie, budynki, pojazdy/tankuje pojazdy, odbiera przesyłkę konduktorską lub zaprasza letników. Część akcji jest darmowa, część wymaga natychmiastowej opłaty w wysokości 100-300 zł (plus ewentualne wielokrotności). Trzecia faza to przebudowa budynków, oraz kwaterowanie letników zgodnie z określonymi zasadami. W tych trzech fazach jedynym elementem losowym, choć możliwym do oszacowania, jest pogoda. Cała reszta działań zależy tylko od graczy.
W ostatnich miesiącach namnożyło się letnisk w Otwocku i okolicach. Gdy było nas mało, interes był spokojny, pewny. Niestety, każdą nową inwestycję u sąsiadów witaliśmy z napięciem. Konkurowaliśmy więc o tytuł prezesa Towarzystwa Miłośników Letnich Mieszkań, bo profity z tego stanowiska były duże. Konkurowaliśmy o letników, dawaliśmy łapówki lokalnym urzędnikom, byle tylko dostać właściwe pozwolenia na rozbudowę. Przez to wielokrotnie nie starczało nam na benzynę do samochodów.
Niezależnie od liczby graczy (2-5), gra przebiega tak samo dobrze. Owszem, przy mniejszej liczbie graczy jest spokojniej, wszystko zdobywa się łatwiej. Dokuczliwość konkurencji odczuwa się już przy 4 graczach i poziom interakcji znacznie wzrasta. Szczegóły mechaniki są bardzo dobrze dopracowane, nie ma tu żadnych zbędnych działań. Wiadomo, zaawansowani gracze, oczekujący mózgożernej rozgrywki, rozczarują się niewielką liczbą możliwych do przeprowadzenia akcji i mechaniczną powtarzalnością rozgrywki. Dla całej reszty graczy wyborów jest wystarczająco dużo, a z ich punktu widzenia rozgrywki nie będą powtarzalne – w końcu pogoda się zmienia, przeprowadza się różne inwestycje, w różnej kolejności, konkurencja też ma swoje pomysły. Trzeba też kombinować z rozmieszczaniem letników przy zmianie turnusu, tak by zysk był największy, ale zgodny z zasadami lokowania. Dużą zaletą jest również czas gry, maksymalnie 50 minut, oraz pełna koncentracja wszystkich graczy do samego końca gry. Gra zachęca graczy również wybaczaniem błędów (przesyłka konduktorska jest kołem ratunkowym) i poczuciem dobrego zarządzania letniskiem, niezależnie od zajętego miejsca w końcowej punktacji (nie ma zbyt dużych rozbieżności w uzyskanych wynikach).
Jakiś czas temu toczyły się dyskusje na temat gry Jaskinia Adama Kałuży. Można było sporo poczytać o oczekiwaniach graczy i o ich rozczarowaniu lub zachwycie. Przy okazji nowej gry Karola Madaja oczekiwania też były spore. Wiele osób czekało na następcę Kolejki (wyd. IPN) i znów zaczęło marudzić. Letnisko okazało się inną grą, w sumie nie dla każdego, co wcale nie znaczy, że gorszą. Zdarzyło się, że gracz w trakcie gry odszedł od stołu mówiąc, by reszta podzieliła się jego majątkiem. Jednak większości osób z mojego otoczenia gra przypadła do gustu, zaciekawiła historią i mechaniką. Na pewno problemem są karty, szczególnie dla wielu niedzielnych graczy. Moje doświadczenie pokazuje mi, że plansza bardziej przemawia do ludzi, choć nie mogę generalizować. Karty trzeba dłużej oswajać. Problemem też jest kilka niejasności w instrukcji np. dotyczących dokładania kart letników do tych, które pozostały w wagonach (emocji przy tym tyle, co w dniu kumulacji w lotto), brak jasnego stwierdzenia, że np. drewniak, na którym buduje się willę już nie jest wliczany do puli dostępnych budynków (został po prostu rozebrany), a przede wszystkim niejasności odnośnie kwaterowania letników. Nadużycia i nadinterpretacje pojawiały się nagminnie. Na koniec mam jeszcze uwagę do oprawy graficznej – nie podoba mi się stosowanie na żetonach tych samych rysów twarzy w zmienionej fryzurze i kolorystyce.
Letnisko jest warte uwagi nie tylko ze względu na mechanikę, czas gry i pozytywne emocje towarzyszące rozgrywce, ale też ze względu na niesztampową tematykę. Mnie przypadło do gustu, więc niebawem znów będę budować kolejny pensjonat.
WRS: Gra przy której czuję zastosowanie planszówkowej wersji porady dla rzeźbiarzy: weź kamień i usuń to co niepotrzebne. Karol Madaj (zapewne korzystając z pomocy grupy Monsoon) stworzył grę, w której nie ma zbędnych elementów. Dwie akcje, kilka możliwych działań do wyboru, szczypta losowości i przewidywania – a cel, to rozbudować letniskowy biznes. Gra się bardzo przyjemnie, zwłaszcza gdy są to już kolejne, świadome partie. Czuć presję czasu, przeciwników i ograniczonych możliwości działania. Kapitalne pomysły z dodatkową akcją ostatniego gracza oraz akcją podwójną powodują jeszcze większe dylematy albo – zależy jak patrzeć – dają więcej możliwości. Oczywiście prostota zasad daje szanse na miłą zabawę w rodzinnym gronie. Jednak by planszówkowy maniak wygrał w wymagającym towarzystwie musi się bardzo postarać. Losowa pogoda generuje zmienne warunki rozgrywki zapobiegając nudzie. Szybkość rozgrywania partii jest niewątpliwą zaletą. Jedynym zastrzeżeniem są wymagania przestrzeni dla tych wszystkich kart i problemy z rozgrywką na świeżym powietrzu (fruwające karty…). Bardzo mi się podoba! 5/5
Ogólna ocena
(5/5):
Złożoność gry
(2/5):
Oprawa wizualna
(5/5):
Byłem jednym z testerów gry, więc mogę mieć mniej obiektywny do niej stosunek niż recenzenci. Dla mnie to idealna gra rodzinna, grało mi się w nią doskonale. Letnisko cenię znacznie nawet wyżej niż kultową Kolejkę. A do tego te rewelacyjne grafiki…
Ja gry oceniać nie będę, bom był jednym z jej testerów (o, zaraz będzie flame, że o grze piszą tylko jej testerzy, ale jak będzie flame, to dobrze, bo może więcej osób postanowi grę sprawdzić samemu).
Po co piszę — piszę, żebym zwrócić uwagę na elegancję gry — cała właściwie składa się z kart, które na dodatek raz są wczasowiczami, raz pieniędzmi, itp. Uwielbiam takie rozwiązania i bardzo pod tym względem Letnisko wypada dobrze. Od pierwszego mojego kontaktu z grą byłem tym sprytnym wykorzystaniem elementów zauroczony i właśnie wcale mi nie przeszkadza, że nie ma planszy.
Bardzo mi się podoba, że wydawca pomieścił grę w małym pudełku, nie bardzo mi się podoba, że nie ma wypraski, wcale mi się nie podoba, że w grze nie ma pionków — choć oczywiście argument kosztowy rozumiem. Ale żetoniki są niewygodne.
Szczerze mówiąc gra wydaje się świetna. Co recenzja to pozytywne oceny. Ale chyba już nie namówię nikogo z towarzystwa na kolejną karciankę :) tak czy inaczej gratuluję Karolowi Madajowi kolejnej dobrej gry i oby rozwój szedł w dobrą stronę.
A tak przy okazji, czy strona Wydawnictwa Gry Leonardo całkiem umarła i przerzuciła się na fejsbuka?
@madeusz – Niestety (?) właśnie tak jest póki co. Facebook jest na tyle prostym i intuicyjnym narzędziem, że nawet dziecko potrafi je obsłużyć. Strona internetowa wymaga niestety wiele głębszej wiedzy, której ja akurat nie posiadam (ach te skrypty, kodowania i niewiemcojeszcze!).