Gry Roku 2013 poznaliśmy w miniony weekend. Zwyciężyły w swoich kategoriach Small World i Robinson Crusoe, a że konkurencja była silna, to i nie dla wszystkich wybory Kapituły są bezdyskusyjne. Co nasza Redakcja ma do powiedzenia w tym temacie? Zapraszamy do gamesfanatikowego wielogłosu.
(kontrkandydaci: Agricola: Chłopi i Ich Zwierzyniec, Mondo, Pory Roku, Rancho, Time’s Up)
Odi – Small World nie należy w moim prywatnym rankingu do gier pierwszego wyboru. Jeśli jednak Grę Roku rozumieć, jako swoistego promotora nowoczesnych planszówek, zgodnie z celami konkursu – atrakcyjnie wydanego, zachęcającego do wspólnego spędzania czasu i rozbudzającego zainteresowanie polskim rynkiem planszówkowym, to Small World jest w tej kategorii świetnym wyborem. Być może najlepszym od czasów… Osadników z Catanu z 2005 roku (no, zeszłoroczna Kolejka również jest w tej kategorii mocna). To taka gra, którą każdy może w ciemno ściągnąć z półki w sklepie, zabrać do domu i dobrze się bawić, przeżywszy w międzyczasie duże „ŁAAAŁŁŁŁ!” związane ze znakomitym wykonaniem elementów. W prostej mechanice zawarto ciekawego twista (wprowadzanie nowych ras na planszę), na pochwałę zasługuje również duża regrywalność. Osobiście cieszy mnie też, że ponownie wgrywa gra konfrontacyjna, o wyraźnej interakcji. Takie są ciekawsze dla osób początkujących. Rebelowego wydania w ręku nie miałem. Jeśli tylko wolne jest od błędów, wybór Small Worlda uważam za w pełni zasłużony.
Ink – Small World to taki dziwny dla mnie przypadek gry, która mi się nie spodobała, świadomie zdecydowałem się jej nie kupować, a od tamtej pory co raz na nią trafiam i pojedyncze partyjki gram ze sporą przyjemnością. Spośród sześciu nominowanych gier pewnie właśnie na nią bym zagłosował. Na pewno smaczku wyborowi odbiera to, że to dla doświadczonych graczy żadna nowość – wszak światową premierę miał w 2009 roku. Czy to dobra gra „dla każdego”, co jest dość istotnym kryterium tej nagrody teraz, kiedy gry zaawansowane mają swoją osobną kategorię? Ma duże szanse się spodobać, jeśli kogoś nie odstraszy bardzo negatywna interakcja.
Sipio – to jedna z tych gier, której nie mam ochoty sprzedawać (taki los spotyka gry, które mi nie podeszły), ale też od czasu do czasu próbuje ją wymieniać w MatHandlu na coś fajniejszego. Jednak gdy widzę wyniki i wiem, że nie udało mi się jej znowu wymienić na coś innego, to bez żalu odstawiam ją z powrotem na półkę. Tytuł ten ma swój urok, bo w elegancki sposób wykorzystuje bardzo prosty pomysł na tworzenie różnych ras i mocną interakcję. Z wielu innych gier z taką interakcją, to ten tytuł najbardziej mi przypadł do gustu. Choć może nie aż tak by miał dostać ten tytuł. Ja osobiście w tej kategorii miałem innych faworytów.
WRS – Small World dobrą grą jest. Kolorowa, ze znaczącą dawką humoru, prostymi zasadami. Taka powinna być gra dla wszystkich, czyli nie tylko dla zawziętych planszomaniaków. Spora interakcja w czasie rozgrywki, ale o niebo bardziej wyrafinowana niż w Chińczyku powinna się spodobać rodzinom i grupom znajomych szukających sposobu na miłe spędzenie czasu. Wolałbym pewnie, aby doceniono Rancho, ale Small World także mnie cieszy.
Veridiana – Właśnie zrobiłam remanent na półce, bo gry zalegały na stole i patrząc na dzieło upchnięcia 40 gier na jednym regale (tak, wiem, to mało) w oczy rzuca się wciąż Small World ze swoim przekolorowym pudełkiem. Gdzie by go nie wcisnąć – Small World rządzi! Na stole też swego czasu porządził nieźle, zaraził ładnych kilka osób, odurzył rozmachem wykonania, prostotą zasad i klimatem. Nie wiem, na co bym zagłosowała będąc wybierającą, gdyż stawka była wyrównana i w zasadzie każda gra posiadała jakiś argument za otrzymaniem tytułu, ale Small World jest na pewno dobrym wyborem. Z własnego doświadczenia wiem, jaki czar potrafi roztoczyć!
Board Game Girl – Do Small World robiłam kilka podejść, ale między nami zdecydowanie nie zaiskrzyło. Szczerze mówiąc to jedna z najnudniejszych gier w jakie grałam. Small World Grą Roku 2013? Dla mnie – duże zaskoczenie.
Krwawisz – Niestety mnie wybór Gry Roku rozczarował. Chciałbym, żeby ta nagroda – oprócz wskazywania bardzo dobrych gier – miała też nieco więcej wpływu na promocję nagradzanych tytułów i co za tym idzie – kształtowanie gustu planszówkowego Polaków. A w tej kwestii nagroda dla Small Worlda kompletnie mija się z celem gdyż gra (w wersji angielskiej) jest na rynku od dawna, wyrobiła sobie markę i obecnie najzwyczajniej w świecie – sprzedaje „się sama”. Po nic jej dodatkowa promocja w postaci tego loga na pudełku… Szkoda.
Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island
(kontrkandydaci: Caylus, Chaos w Starym Świecie, Sigismundus Augustus. Dei gratia Rex Poloniae, Goa, Tzolkin: Kalendarz Majów)
Odi – I ponownie – osobiście Robinson (pierwsze wydanie) nie do końca mnie przekonał. Niespecjalnie chyba lubię czyste kooperacje (bez zdrajcy), a tu jeszcze miejscami miałem wrażenie bałaganu w mechanice, pozornej decyzyjności, no i Portal ponownie nie ustrzegł się różnego rodzaju wpadek (instrukcja)… Mając do wyboru rozgrywkę w – powiedzmy – Chaos w Starym Świecie (tegoroczny pretendent) lub Robinsona, zawsze wybiorę tę pierwszą ALE… TYM NIEMNIEJ… JEDNAKŻE w kategorii Zaawansowana Gra Roku wydaje mi się Robinson wyborem dobrym. Przede wszystkim gra zdecydowanie jest JAKAŚ (a nie, że zbieramy kukurydzę i kręcimy zegarem… no kaman!), stanowi nową jakość w grach kooperacyjnych (nie ze względu na wyeliminowanie syndromu gracza dominującego, bo to się nie udało – raczej dzięki podniesieniu poziomu złożoności, scenariuszom, mechanice 'żyjącej wyspy’ itp.), a ponadto przez długi czas gracze na forum (czyli właśnie ci 'zaawansowani’) Robinsonem po prostu żyli. W rok po premierze wątek poświęcony grze wciąż gromadzi nowe komentarze. To znaczy, że gra Ignacego Trzewiczka była i wciąż jest wydarzeniem na polskim rynku (i nie tylko na polskim – jeśli na ranking BGG spojrzeć). To trzeba docenić. Zresztą – co by o Robinsonie nie mówić – właściwie każdy planszówkowicz powinien go sprawdzić i z tym wszyscy możemy się chyba zgodzić. Czyż to nie jest najlepsza rekomendacja?
Ink – Tu mam dylemat dokładnie odwrotny, niż w przypadku Small Worlda. Robinson to świetna gra, która spełniła moje oczekiwania, którą posiadam i choć póki co nie zagrałem tak wielu partii, jak bym chciał, to planuję z pewnością nadrobić te zaległości „w wolnej chwili”. Tym niemniej w tak mocnej stawce, na jaką złożyły się gry nominowane, walczyłby pewnie u mnie o wejście na podium, raczej nie o najwyższy jego stopień.
Sipio – Z tego wyboru jestem bardzo zadowolony, bo to tytuł, który w ostatnim roku najbardziej na naszym rodzimym rynku zamieszał. Oczywiście jestem świadom problemów z wydaniem i w paru miejscach reguły można było nieco bardziej elegancko napisać. Mimo to, dla mnie to jedna z najlepszych polskich produkcji ostatnich lat. A 35. miejsce w rankingu BGG oraz już kilkanaście wydań za granicą jest tylko tego potwierdzeniem.
WRS – Gry kooperacyjne to nie moja działka. Dlatego wolałbym wyróżnić arcywredną grę Sigismundus Augustus. Jednak doceniam to, jak Ignacy Trzewiczek wywindował oczekiwania wobec gier kooperacyjnych i zapewne w Robinsona jeszcze pogram. Zdecydowanie wolę taką sytuację, gdy nagrodzona zostaje gra „świeża” niż polskie wydanie daaawno znanego hitu.
Veridiana – Jeśli pojawiła się na rynku pierwsza gra kooperacyjna, w którą nie miałam ochoty grać sama tylko właśnie w towarzystwie, to musiała to być gra na miarę Nagrody! Wobec zabawy, jaką daje, niedociągnięcia edytorskie usuwają się w cień i cieszę się, że Kapituła także nie skreśliła tak fantastycznej gry z powodu „uchybień technicznych”. Nawet przeciwnicy kooperacji (tacy jak ja) powinni po nią przynajmniej raz w życiu sięgnąć, aby z czystym sumieniem móc stwierdzić „ja naprawdę nie lubię ŻADNEJ kooperacji”. A uwierzcie mi, pochylając się nad Robinsonem, takie radykalne stwierdzenie może sprawić nie lada trudność!
Board Game Girl – Robinson Crusoe na pewno bardzo dobrze oddaje klimat powieści. Wyzwala ogrom emocji i cały czas trzyma w napięciu. Jednak nie przekonuje mnie na tyle, żeby dołączyć go do mojej kolekcji gier. Czy zasłużył na nagrodę w kategorii Zaawansowana Gra Roku? Hmm… Moimi faworytami byli jednak Tzolkin: Kalendarz Majów i Goa.
Krwawisz – W tym przypadku mam dużo mniejsze wątpliwości i mocno popieram wybór! Robinson to świetna, zeszłoroczna gra, która doskonale sprawdzi się jako pozycja dla (mniej lub bardziej) zaawansowanych graczy – a i dodatkowa promocja pewnie pomoże jej przed nadchodzącymi Świętami. I choć po cichu liczyłem na nagrodę dla znakomitego Sigismundusa, to w przypadku gry Portalu – kciuk w górę!
Jaki był szósty tytuł zakwalifikowany do finału Zaawansowanej Gry Roku oprócz Robinsona, Goa, Caylusa, Tzolkina i Sigismundusa? Nie pamiętam, a nie mogę znaleźć tej informacji na stronie Gry Roku.
Piszę o nim w tekście – Chaos w Starym Świecie
No właśnie ją też szukałem i nie znalazłem jakie 6 gier (oprócz Smallworlda oczywiście) było nominowanych do gry roku. Możecie podać te tytuły?
Wyedytowałem główny tekst – przy każdej z gier znajdziecie kontrkandydatów.
Jakie Wy herezje opowiadacie!
http://www.gamesfanatic.pl/2013/10/17/nominacje-2013-ogloszone/
http://planszowagraroku.pl/2013/10/nominacje-2013/
Ok Odi, dzięki. Nie byłem pewny czy piszesz o Chaosie jako pretendencie w znaczeniu finalisty, czy gry w ogóle nominowanej. A co do tekstu to zapytam – Robinson wydaje Ci się wyborem DOBRYM, ale czy najlepszym? Nie grałem w Sigismundusa i Chaos, ale mogę powiedzieć, że wybór każdej z pozostałych czterech gier z finałowej szóstki uznałbym za wybór co najmniej DOBRY – ot takie doborowe towarzystwo. Niestety jednak dokonanie dobrego wyboru, a nie najlepszego nie spełnia moich oczekiwań.
No tak, ale najlepszy to jaki?
Bo gra ma najlepszą mechanikę? (czyli jaką? najlepiej zbalansowaną?) Bo ma najlepszą regrywalność?
Patrząc na cele nagrody:
„Zaawansowana Gra Roku to nagroda, która ma wyróżniać tytuły adresowane do graczy wymagających od gier większej złożoności zasad oraz bardziej skomplikowanych mechanik niż gry wyróżnione tytułem Gra Roku. Nagroda ma pomóc im odnaleźć właściwy tytuł, który zaspokoi ich większe wymagania, w odróżnieniu od graczy, którzy cenią gry o nieskomplikowanych regułach i często krótszym czasie rozgrywki.”
W tym sensie można faktycznie zakładać, że nagroda np dla Chaosa mogłaby zwrócić nań uwagę części graczy, którzy szufladkując ten tytuł do ameritrashu (i skreślając ze swoich radarów), niedoceniają jego znakomitej mechaniki (tak jak Gra Roku być może pomoże trochę Small Worldowi wyjść z cienia Osadników, TTR itp)
Dla mnie ważne jest jednak także to, że Robinson to było wydarzenie na polskim rynku. Wszyscy grali, wszyscy komentują, gra odniosła tez sukces na BGG, jest w pewnym sensie nowatorska… Popatrzmy, jaki odbiór miała legendarna Goa? Gdzieś tam jednak zaginęła i okazała się nie do końca wytrzymywać starcie z grami, które powstały później. Niegdyś legendarna, dziś jedna z wielu.
Dlatego ja, choć wielkim admiratorem RC nie jestem, doceniam te jego 'okołogrowe’ zalety – w moim mniemaniu uzasadniające ten wybór.
Odi ale wiesz, że po Twoim tekście i ostatnim komentarzu, gdybym nie grał ani w Robinsona, ani w Chaos stojąc przed półką sklepową i mając wybrać jedną z nich sięgnąłbym po Chaos? Swoją drogą sięgnę po ten tytuł, bo tym „niedocenianiem jego mechaniki po zaszufladkowaniu do ameritrashu” mnie przekonałeś ;)
Słusznie zamierzasz :)
Dla mnie mimo wszystko Robinson się broni z tego względu, że jednak gry czysto kooperacyjne kojarzą się raczej z lekkimi i rodzinnymi (Pandemic, Ognisty Podmuch, no Ghost Stories może trochę bardziej wymagające jest), a Ignacy Trzewiczek zrobił grę kooperacyjną, którą może zainteresować poważniejszych graczy. I nie jako filler, ale jako główne danie wieczoru.
ja to jakiś dziwny jestem :)
nie gracz niedzielny, bo Small World to gra nudna i prosta. Z radością wymieniłem gdy tylko się dało.
i okazuje się, że nie gracz („wymagający od gier większej złożoności” – cytata), bo w robinsona zagrałem raz i … wystarczy.
Time’s Up i GOA (ew. Kalendarz Majów) to byłyby moje wybory.
Co bardzo ważne: nie piszę tego, żeby wzniecać flame’a czy knuć teorie spiskowe. Każda kapituła ma prawo wybierać co chce i ja szanuję to prawo. Doceniam rolę w promowaniu gier planszowych. Jestem przekonany, że ludzie z kapituły lepiej wiedzą jak spełniać postawione sobie cele.
Ale mój wybór byłby inny, więc się nim dzielę :).
Branżowe nagrody (chyba w każdej branży) rzadko kiedy tak naprawdę można jednomyślnie uznać za w pełni zasłużone.
Było nie było, jest to wypadkowa subiektywizmów członków jury/kapituły.
Mnie w przypadku SW cieszy bardzo, że to jest ostra gierka o przetrwaniu, a nie zamiana czarnego w czerwone żeby dostać zielone.