Kawiarnia to miejsce dość niesamowite. Mniej lub bardziej nasuwa skojarzenia z kulturą, azylem do spotkań ze znajomą tudzież nieznajomą osobą, z sympatią albo po prostu z gazetą lub z książką. Jeżeli jednak masz ochotę na bardziej wyrafinowane towarzystwo, warto przyjąć zaproszenie do stolika z planszówką Cafe Melange. Tutaj bowiem szarlotkę zamówił już Zygmunt Freud, obok niesie się zapach owocowej herbaty, którą delektuje się sam Gustaw Klimt a dwa krzesła dalej siedzi nikt inny jak Alma Mahler-Werfel. Ta trójka, plus wiele innych osobistości, tworzą razem grono prominentów. Ty z kolei na planszy jesteś szarym (albo kolorowym – w zależności od tego jaki kolor pionków wybierzesz) żuczkiem, który bije się o miejsce przy stoliku. Wymaga to jednak sporej dozy cierpliwości oraz umiejętności logicznego myślenia, niczym przy rozgrywce partii szachów.
Dla kogo ta gra? Na pewno dla osobników z gatunku „Homo sapiens CzasuMamJakLodu”. Gra obfituje bowiem w coś, co popularnie nazywa się downtime. Każdy musi odpowiednio długo zastanowić się nad możliwością wykonania ruchu, tego czy warto, czy też nie warto go wykonać. Umiejętność przewidywania przyszłości jest niewątpliwym atutem, ponieważ bardzo ważne jest to, by zaplanować swoje ruchy na kilka rund. W paranormalnym pakiecie zdolności przyda się także sztuka demaskowania zagrań przeciwników. W powszechnej nomenklaturze nazywa się to logiką. Zagrać mogą wszyscy zarówno gamerzy jak i planszówkowi neofici. Im wystarczy cierpliwości i zapału. Jednak tzw. niedzielni gracze niech sięgną po coś, co nie wymaga zmuszenia do pracy całego zestawu szarych komórek.
Na pudełku widnieje informacja o tym, że gra przeznaczona jest od dwóch do czterech osób. Można by wprowadzić małą korektę: gra przeznaczona jest od dwóch do dwóch osób. Wynika to oczywiście ze wspomnianych powyżej downtimemów. O ile w dwójkę da się wytrzymać ów przeciągający się proces myślenia, w którym to gracz uruchamia armię neuronów odpowiedzialnych za wysłanie do umysłu komunikatu: „Eureka!, co skutkuje wykonaniem ruchu, o tyle w szerszym gronie czekając na swoją kolejkę, można spokojnie przygotować sobie kąpiel, zagrać w jakąś szybką karciankę lub obejrzeć film. W innym przypadku masz wrażenie, że czas twojej ostatnie tury datuje się na okres przed naszą erą.
Dlaczego nie warto się zniechęcać powyższą krytyką? Dlatego, że dotyczy ona wyłącznie aspektu przestojów w rozgrywce. Poza tym jednym elementem reszta jest naprawdę świetnie skonstruowana pod względem estetyki jak i mechaniki, co w efekcie daje ciekawą i odmienną od znanych powszechnie planszówek grę. Po pierwsze – mamy klimat. Rozkładamy planszę i naszym oczom ukazują bardzo ładne, podpadające pod styl retro grafiki, które przedstawiają wnętrze gustownej kawiarni. W pakiecie znajdziemy także zestaw kart rezerwacji oraz karty specjalne dające bonusy. Ponadto mnóstwo kolorowych i różnokształtnych znaczników oraz żetony z zestawem gości w odpowiednim kolorze dla każdego gracza. Reszta żetonów to szlachetni prominenci, których towarzystwo przy stoliku gwarantuje bardzo dużo dodatkowych punktów.
Idziemy do kawiarni i gramy. Tura gracza to możliwość zagrania trzech kart. Wariant 1 – trzy karty rezerwacji. Wariant 2 – dwie karty rezerwacji i jedna dająca bonus. Karty rezerwacji przedstawiają kształty stołów, kolory krzeseł i obrusów. W zależności od liczby graczy umieszczamy odpowiednią ilość prominentów przy stolikach. Oni już tam „siedzą, piją, lulki palą”. Gracz – szary żuczek, musi teraz sprytnie zagrać karty rezerwacji w taki sposób, by jak najszybciej zając miejsce obok jakiejś ważnej osobistości. Karty rezerwacji można zagrać na siebie, lub na żeton pozostałych prominentów. To również jest dość istotne, ponieważ umiejętne zarezerwowanie miejsca dla prominenta i naszego gościa, przy jednym stoliku, to szansa na zdobycie wielu dodatkowych punktów. W przypadku dwóch graczy (naprawdę polecam rozgrywki dwuosobowe) dostajemy trzy rodzaje znaczników, którymi będziemy rezerwować miejsca. Wyłożenie karty z wizerunkiem prostokątnego stołu skutkuje tym, że umieszczamy na planszy przy każdym prostokątnym stole znacznik danego typu. W następnej rundzie możemy dołożyć do tego rzędu kartę z fioletowym krzesłem, co oznacza, że na swoich miejscach zostają tylko znaczniki będące przy prostokątnym stoliku na fioletowym krześle. W kolejnej turze dokładamy do zestawu biały obrus i tym razem na planszy pozostają pionki, które spełniają aż trzy warunki: prostokątny stół z białym obrusem i fioletowym krzesłem. Miejsce z zarezerwowanego przemienia się w zajęte, wtedy i tylko wtedy gdy (ach, te logiczne zwroty) na planszy pozostanie tylko jeden znacznik danego typu. Najlepiej żeby siedział przy stoliku w towarzystwie prominenta, albowiem na koniec gry otrzymamy od niego premię punktową. Ale, ale…wybór gościa nie jest taki łatwy. Tu również potrzeba sprytu i przebiegłości. Zestaw żetonów gości, które posiadamy ma różne wartości punktowe. To jest chwila w której trzeba zajrzeć w magiczną kulę zgadulę i przewidzieć czy opłaca nam się usadzić tu kogoś z wysoką wartością czy lepiej jednak zagrać ubogą w punkty postać.
Dobieranie i wykładanie odpowiednich kart okazało się ekscytującą czynnością. Dodatkowo można zdobyć punkty podczas zagrywania bonusowych kart akcji lub punktów. Karty akcji pozwalają na zamianę miejsc, odrzucenie znaczników itp., z kolei karty punktów przynoszą premię jeżeli któryś z naszych gości siedzi np. na pomarańczowym krześle itd. Nie ma jednak zbyt wiele okazji do ich zagrania, co jest niewątpliwym atutem. Trzeba wybrać czy stracić akcję na bonus i zdobyć punkty, czy też kontynuować swą misterną strategię i jak najszybciej zarezerwować konkretne miejsce.
Moje wrażenie nr 1 – To są jakieś podrasowane szachy?! Mój mózg wykorzystał cały potencjał logicznego myślenia.
Moje wrażenie nr 2 – Gra przypomina scenę autobusową ze słynnego filmu Marka Koterskiego „Dzień świra”. Wsiadają ludzie do pojazdu komunikacji miejskiej i zajmują miejsca a potem wciąż je zmieniają. Adaś Miauczyński: „Paranoja. A że przy oknie, a że przodem, a że bokiem, a że nie wiadomo dlaczego…” W Cafe Melange jest podobnie, tyle że miejsc zmienić nie można, ale trzeba się poważnie, ale to poważnie zastanowić nad tym, gdzie usiąść. Ja: „A że przy okrągłym stole, a że z białym obrusem, a że na fioletowym krześle”. Swoją drogą daje to naprawdę niebywałą frajdę. Ponadto jest klimat. Przynajmniej ja go odczuwam. Chwilami walczę o miejsce przy stoliku z Freudem i to nie tylko dlatego, że jest jednym z lepiej punktowanych prominentów. Serio nie. No może trochę. Zresztą kto jak kto, ale słynny psychoanalityk musiał zostać oznaczony wyższą wartością. Nie warto siadać przy Karlu Luegerze. Jako jedyny ma minusowy punkt.
Wracając do krytyki – czy naprawdę gra trwa długo? Odpowiedź brzmi: to zależy. Na pudełku widnieje informacja o tym, iż gra trwa 45 minut. Cóż, może wtedy, gdy na chybił trafił stawiamy znaczniki i liczymy na przychylność losu. Badania neurologów dowodzą tezy „Im więcej wiesz, tym szybciej działa twój mózg”. Zatem jeżeli do rozgrywki zaprosisz grono erudytów, wówczas rozgrywka będzie przebiegała sprawnie. A tak serio, wszystko opiera się na wypełnieniu wszystkich miejsc przy stolikach. Liczbę gości kontroluje się przy pomocy znacznika kelnera, którego przesuwamy na pole zgodne z ilością gości będących w kawiarni. Wyłączając kilka komunikatów wypowiedzianych z miną psychopaty: Wykonajże wreszcie ten ruch!, bawiłam się naprawdę świetnie. Po Cafe Melange będę sięgać. To dobra planszówka i trening dla mózgu. Jak już skonstruuje się swą misterną taktykę, a przeciwnik ma tendencję do zamulania, można obejrzeć sobie przy niej film. Poza tym w instrukcji mamy apendyks, w którym pokrótce nakreślono profil każdego z prominentów. Zachęca to do zapoznania się z dziełami tych ludzi poza planszą.
Dziękujemy firmie Clicker Spiele za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(7/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.