Ta recenzja zaczyna się niczym kiepski dowcip. Jedziemy:
– Ile osób potrzeba do zrobienia dobrej karcianki z braniem lew?
– Na pewno nie trzech.
Chyba, że Ronald Hoekstra, Thomas Jansen i Patrick Zuidhof tworząc grę Ugo! padli ofiarą przysłowia: co za dużo, to nie zdrowo.
Królestwo za kartę
Chodzi oczywiście o liczbę autorów. W kwestii zasad – nadmiaru nie musicie się obawiać. Podobnie jest z elementami. W pudełku znajdziecie talię 45 kart (pięć kolorów, wartości od 0 do 8), składane planszetki graczy oraz żetony farmerów. Do stołu zasiadamy w 2 do 4 osób każdemu rozdajemy po 10 kart i gramy. Rozgrywający wychodzi z karty o dowolnym kolorze i wartości. Pozostali zagrywają pod kolor lub jeśli nie posiadają już kart danego koloru – dowolnie. Lewę zgarnia osoba, która zagrała kartę o najwyższej wartości, niezależnie od koloru.
Na tym zabawa (?) się nie kończy. Zdobytą lewę (reprezentującą podbite królestwa) rozkładamy przed sobą na planszy dzieląc karty kolorami. Na górze każdego stosiku układamy kartę o najwyższej wartości. Tyle punktów zdobędziemy jeśli do końca rozdania uda nam się nie zgarnąć już żadnej karty w danym kolorze oraz (w przypadku dalszych rządków) zdobędziemy niezbędną ilość żetonów farmerów.
Jeżeli w kolejnych wygranych lewach trafią nam się karty w ułożonym już na planszy kolorze, kładziemy je na górę stosu zakrywając wszystkie poprzednio zdobyte. Karty, które oddelegowaliśmy na trzeci, czwarty i piąty rządek naszych włości przyniosą punkty tylko wtedy, gdy uda nam się skompletować odpowiednio 2,3 i 4 żetony farmerów. Zdobywamy je wygrywając lewy kartami o niższych wartościach (np. za wygranie lewy 5-ką otrzymamy 2 farmerów) lub podrzucając przeciwnikom karty o wartości 1 i 2. Żeby podkreślić znaczenie rolnictwa (działacze PSL powinni rozważyć objęcie tytułu patronatem honorowym) – za każdy brakujący żeton farmera w rządku, w którym umieściliśmy karty zgarniemy dodatkowo -5 punktów.
Umarł król… i nie chcemy nowego!
Tzw. trick-taking games zwykle wymagają od graczy odrobiny dobrej pamięci (do liczenia co już zeszło), krzty umiejętności obserwacyjno-analitycznych (do rozkmninienia kto może mieć jakie karty) oraz drobnej nutki przebiegłości i planowania (do ustalenia przebiegu rozdania). Zwykle. Trudno się tymi zdolnościami wykazać jeśli z talii 45 kart, do gry wchodzi ich 20 lub 30 (!). Trochę lepiej wypadają tu partie 4 osobowe, w których odrzucamy tylko 5 kart. Choć i tak nie rozumiem dlaczego zdecydowano o takim rozwiązaniu – dodatkowo ulosowiającym i tak już z założenia losową grę karcianą.
Wydaję się, że twórcy Ugo! starali się wprowadzić do tradycyjnego zbierania lew jakiś element innowacyjny. Podoba mi się ich pomysł wymuszający kontrolę nad tym nie tylko jakiej wartości, ale także jakiego koloru karty zbieramy, próba stworzenia gry, w której nie tylko wysokie wartości kart sprzyjają grającemu. Myślę, że właśnie osłabieniu wysoko punktowanych kart miała służyć konieczność pozyskiwania żetonów farmerów, która bardzo często okazuje się utrudnieniem nie do pokonania. Wprawdzie pełna partia gry obejmuje 4 rozdania. Co zapewne zdaniem autorów miało zneutralizować rodzącą się w graczach frustrację (w wyniku bardziej, a raczej mniej sprawiedliwego rozdziału kart) i zminimalizować wrażenie niczym nie usprawiedliwionego chaosu. Kolejny z dowodów na to, że nawet trzy osoby na raz mogą się mylić. Mechanika gry pod wieloma względami zachęca do negatywnej interakcji typu N’sync (a może to było Take That?) – a to podrzucamy komuś niską kartę żeby był zmuszony przykryć tą wysokopunktującą, a to dorzucamy kartę w kolejnym kolorze widząc, że nie ma szans na zdobycie odpowiedniej liczby farmerów. Osobom lubiącym te klimaty (nie chodzi jednak o to) gra może dostarczyć pewnej radości… do momentu gdy w kolejnym rozdaniu karty 0-2 wylosują się ich współgraczom.
Jeśli szukacie nieskomplikowanej, w miarę szybkiej gry karcianej, która stanie się alternatywą dla milionowej partii makao w rodzinnym gronie (wyrazy współczucia) zainwestujcie w coś z prostych klasyków (6.bierze!, Land Unter, Coloretto). Jeśli zaś podobnie jak ja lubicie gry karciane z mechanizmem brania lew i ktoś zaproponuje Wam partyjkę w Ugo! … lećcie do najbliższego kiosku czy na stację benzynową, kupcie talię kart i zagrajcie w tysiąca*. Nawet z dziadkiem. Nawet rozbieranego, serio!
*Chyba, że jest Was czwórka. Ale wtedy gracie w Tichu i nikt nawet nie myśli proponować coś innego.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(3/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Da sie grać, ale nie bardzo jest powód, żeby to robić. Nie polecilibyśmy jej nikomu, bo potężne wady przesłaniają kompletnie nieliczne, drobne plusiki, które gdzieś tam próbują się nieśmiało wyłonić. Raczej dla desperatów.