Kalambury to klasyka. Gier towarzyskich, nie planszowych, ale jednak klasyka. A więc Piatnik zdecydował zapakować je w pudełko i sprzedawać jako Activity. W końcu koncept był sprawdzony. Potem przyszedł czas na różne wersje: dla księgowych, dla leworęcznych, dla piłkarzy Bałtyku Gdynia itd. Aż wreszcie też na wersję dla małych dzieci. I wbrew nieco złośliwemu wstępowi nie wyszło im to tak źle…
Pudełko jest całkiem spore, choć wynika to raczej z rozmiarów toru punktacji, niż z liczby elementów. W środku znajdują się trzy talie kart w trzech kolorach, instrukcja, dwa duże drewniane słonie i modularny tor punktacji składany z sześciu puzzlo podobnych elementów. Najważniejszy element –karty – wykonany jest zgodnie ze standardem Piatnika, czyli doskonale. Reszta też nie odstaje jakością, więc otwierając pudełko wiemy, za co płacimy. Instrukcja nie powala może wyglądem, ale jest czytelna i przejrzysta, więc da się wytrzymać.
Setup jest prosty: rozkładamy tor punktacji, dzielimy się na dwie drużyny, z których każda dostaje drewnianego słonia do zaznaczania swoich punktów, a następnie jedna z drużyn dostaje kartę z hasłem do przedstawienia.
Zasad kalamburów nie ma co szczegółowo opisywać – jeden zespół odgaduje hasło prezentowane na migi lub rysunkowo przez jednego ze swoich zawodników, a drugi zespół trzyma kciuki, żeby im nie wyszło. I tak na zmianę, aż odgadnie się X haseł. Czym różni się My First Activity od zwykłych kalamburów? Kilkoma elementami. Po pierwsze karty z hasłami mają rewersy w trzech kolorach (dokładnie rzecz biorąc odciski łap słoni są w jednym z trzech kolorów). Po odgadnięciu hasła przesuwamy nasz pionek na najbliższe pole w tym kolorze. Po drugie tor punktacji możemy dowolnie składać z elementów, co daje możliwość grania do różnej liczby punktów. Młodsze dzieci nie wytrzymają dłuższej rozgrywki, więc pomysł jest całkiem dobry. Po trzecie na każdej karcie poza obrazkami znajdują się hasła w dwóch językach: po polsku i po angielsku. To pozwala wykorzystać grę również jako narzędzie do nauki języka obcego.
Same hasła to zwykle proste rzeczowniki, przymiotniki lub czasowniki, więc gra jest skierowana do naprawdę najmłodszych (nominalnie od czterech lat i odpowiada to rzeczywistości). Nie wyobrażam sobie grania w tę wersję Activity ze osobami starszymi – jest po prostu zbyt prosta i bardzo szybko gracze znudziliby się. Ale mali gracze bawią się całkiem dobrze i o to przecież chodzi. Zresztą dzięki ładnym obrazkom i słowom w dwóch językach, gra może też służyć jako zwykłe narzędzie edukacyjne – moje dzieci jeszcze przed właściwą grą bawiły się kartami pokazując je sobie i opisując wzajemnie obrazki oraz prosząc mnie o czytanie słów po angielsku.Oczywiście przy tak prostej grze możliwych jest mnóstwo wariantów – nawet w instrukcji są podane drobne modyfikacje, ale tak naprawdę ogranicza nas w tym tylko własna wyobraźnia.
Jak mogę podsumować My First Activity? Kalambury lubię umiarkowanie, więc i ta gra mnie nie porwała. Ale czas spędziłem miło, więc w sumie nie mam na co narzekać. Moje dzieci i dzieci kolegi były zadowolone, choć gra zgodnie z regułami nie zawsze była dla nich najważniejsza. Nie miałem niestety możliwości sprawdzić rozgrywki na więcej osób i mogę się tylko posiłkować swoim doświadczeniem z innych rozgrywek w zwykłe kalambury – do 12-14 osób jest fajnie, potem robi się nieco chaotycznie. Przy czym biorąc pod uwagę, że dorośli są bardziej zdyscyplinowani, nie sadzałbym raczej do My First Activity zbyt dużej grupy przedszkolaków, bo grozi to nieogarnialnym harmidrem. Ale grać się pewnie da, więc jednak nie przekreślałbym tego tytułu dla dużej grupy dzieci.
Gry z serii Activity to po prostu zestawy kart z hasłami lub grafikami. Jeśli ktoś potrzebuje takiego zestawu (nie chce mu się wymyślać, potrzebuje inspiracji, prowadzi szkolenia, jest wychowawcą itp.), to kilkadziesiąt złotych za spore pudełko z rzetelnie opracowaną i wydaną zawartością jest uczciwą ceną. Po prostu rzetelne rzemiosło. Tylko tyle i aż tyle.
Plusy
- Prostota reguł
- Ładne obrazki, zachęcające dzieci do zabawy
- Modularność i wariantowość
Minusy
- Dość wąska grupa wiekowa
- To nadal tylko kalambury
Do ogólnej oceny miłośnicy kalamburów mogą dodać do tej oceny 2 punkty.
Złożoność gry
(1/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(6/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.
„Potem przyszedł czas na różne wersje: dla księgowych, dla leworęcznych, dla piłkarzy Bałtyku Gdynia itd.”
Zaraz tu będziemy mieli pierwszego w historii planszówkowego światka kibicowskiego flejma i napinkę Bałtykowców z Arkowcami :D