Na rozgrzewkę przed cięższym tytułem kilkanaście razy postanowiłam rozłożyć na stole Groovy pips. Gra, jako trening dla szarych komórek tudzież wprawka do podjęcia większego planszowego wyzwania, sprawdziła się dość dobrze. Dlaczego Kinderpoker? Ano dlatego, że reguły do złudzenia przypominają zasady amatorskiego pokera, w którego grywałam jeszcze przed przygodą z planszowym światem. Jeśli zatem kogoś najdzie ochota na tego rodzaju klimat, może śmiało sięgnąć po tę karciankę. Nie trzeba ustawić twarzy w tryb pokerface ani mieć sporej gotówki.
Kinderpoker, ale nie tylko dla dzieci
W Groovy pips można zagrać, zgodnie z sugestią na pudełku, będąc jeszcze pacholęcym geekiem (wiek: 8+). W niewielkich rozmiarów kwadratowym pudełku otrzymujemy sześćdziesiąt kolorowych kart (po dziesięć w sześciu kolorach) oraz pięć drewnianych kostek. Rozkłada się to błyskawicznie. Estetycznie przeciętne, ładne kolory dość dobrze wykonane. Zasady już po pierwszej rozgrywce stają intuicyjne i przejrzyste. Gra polega na zdobyciu kombinacji kart, która umożliwi uzyskanie największej liczby punktów. Aby rozpocząć partię wystarczy tylko rozdać każdemu uczestnikowi komplet kart w wybranym kolorze.
Przebieg tury:
Faza I: „Trzy cztery!” Każdy z graczy wybiera jedną spośród swoich kart i kładzie ją zakrytą na stole. Na „trzy cztery” wszyscy je odsłaniają. Te karty są dostępne dla wszystkich.
Faza II: Kulu-lulu. Pierwszy gracz rzuca pięcioma kostkami. Wynik na kościach porównuje ze wszystkimi kombinacjami wyników, które są przedstawione na kartach leżących na stole. Jeśli wynik odpowiada którejś z kart, a wartość punktów jest dla gracza satysfakcjonująca, wówczas zgarnia ją ze stołu i kładzie przed sobą.
Faza III: „Wykulałem, zdobyłem, dołożyłem” Jeżeli gracz posiada na ręku taką samą kartę (tj. z tą samą kombinacją wyników rzutu kostką) dokłada ją do tej, którą zdobył ze środka. Jeśli ta ze stołu mu nie odpowiada, może dopasować do kostek kartę z ręki. W przypadku gdy rezultat rzutu nie jest zadowalający, wówczas może rzucić jeszcze dwa razy dowolną liczbą kości. W każdej turze mamy maksymalnie trzy próby.
Faza IV: Podaj dalej. Kostki przejmuje kolejna osoba i tak w koło Macieju.
Pokerowa nomenklatura
Poszczególne kombinacje rezultatów kostkowych mają swoje odpowiednie nazwy: Triplet, Full house, Quadruplet, Straight, Groovy (odpowiednik Karety).
W czym tkwi szkopuł?
W posiadaniu szczęścia z umiejętnością rachowania. Niekiedy warto zaryzykować i przerzucić kostki nawet jeśli mamy piękny wynik wskazujący na Full house. Full house daje trzy punkty. Na stole może znajdować się Triplet w kolorze przeciwnika(dający co prawda tylko dwa punkty), ale na ręce możemy mieć jeszcze jeden Triplet w swoim kolorze i wówczas łączny wynik zdobytych PZtów wynosi cztery. Takich sytuacji jest, rzecz jasna, więcej. Dzięki takiemu rozwiązaniu partie Groovy pips obfitują w dużo większą interakcję. W momencie, w którym wyłożone na stół w początkowej fazie gry karty skończą się, wszyscy gracze dokładają nowe.
Alea iacta est ale nieszczęśliwa
Co w przypadku gdy akurat dziś szczęście nie sprzyja planszożercom i żadna kombinacja kostek nie odpowiada układowi pokazanemu na karcie? Taka sytuacja nosi nazwę: pech. Pech niesie z sobą konsekwencję w postaci przymusowego dołożenia kolejnej karty ze swojej ręki do stołu. Zmniejsza się tym samym możliwość zdublowania punktów za tę samą kartę (w układzie: własna + któregoś z przeciwników).
Krótko i treściwie
Zarówno młodsi jak i starsi gracze po pierwszej partii żądali kolejnej. Prostota reguł i nieco innowacyjna pokerowa mechanika potrafi wciągnąć na te pół godzinki. Nie ukrywam, że sama po przegranej, chciałam jeszcze raz spróbować szczęścia i mieć kolejną porcję zabawy przy tej przyjemnej losowości. Gra przeznaczona jest od dwóch do sześciu graczy. W każdym wariancie sprawdza się dobrze, aczkolwiek zgodnie z proporcjonalnym algorytmem interakcji: im więcej ludu, tym lepiej, zabawniej, śmiesznej itp. Groovy pips sprawdzi się dobrze jako gra rodzinna, jako pozycja dla dzieci oraz jako lekki tytuł wśród graczy, np. przerywnik między większymi grami.
Zachwycać się nie ma czym, ale można zagrać i mieć mnóstwo zabawy.
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(5/10):
Ogólna ocena
(5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Ot, nie mogę powiedzieć, że gra jest zła, ale też nie znajduje w niej niczego takiego, co skłoniłoby mnie, żeby ją polecać, czyli totalny przeciętniak. Sporo istotnych wad wpływających na grywalność. Odczuwalne zalety powodują jednak, że osoby będące fanami gatunku – mogą znaleźć w niej coś dla siebie.