Littlest Pet Shop to gra dla 2-4 dzieci (hmm, zaryzykuję twierdzenie, że głównie dziewczynek) w wieku od 5 lat – z serii Shuffle, która pozwala na rozszerzenie możliwości tradycyjnych kart przy użyciu tableta. A Wydawnictwo Cartamundi po raz drugi już zafundowało nam pozycję, która z pomocą aplikacji na Androida lub MacOS-a nie tyle rozszerza co zupełnie zmienia swój charakter oddając w nasze ręce produkt dobrze znany z półek sklepowych czyli 2w1.
Zasady gry w pigułce
Na początek przygotowujemy stół – układamy wszystkie 6 dostępnych lokacji wkoło a następnie przy każdej lokacji układamy stosiki zwierzątek – ale nie muszą to być takie same zwierzątka. Na środku stołu układamy zakrytą talię kart rzutu okiem rozdając przedtem po dwie takie karty każdemu uczestnikowi gry. Przed każdym ruchem będziemy z tego stosu dobierać nową kartę na rękę.
Rzuty okiem to karty umożliwiające udanie się w okolice przedstawionej lokacji – albo bezpośrednio do niej, albo naprzeciwko, albo tuż obok (na prawo lub lewo – wedle woli gracza). Dodatkowo talia zawiera dwie karty typu joker (można udać się do każdej z 6 lokacji) oraz MilkShake, która powoduje wymieszanie zdobytych kart (po jednej od każdego gracza) i rozdanie ich na nowo w losowy sposób. Zabawa polega na zagrywaniu tych kart i wykonywaniu akcji – będąc zaś w określonej lokacji zabieramy z niej wierzchnią kartę ze stosu zwierzątek. Wygrywa gracz, który jako pierwszy uzbiera wszystkie 7 petshopów.
Wrażenia
Na pierwszy rzut oka mechanika wydaje się być przemyślana. Jednak w praktyce pozostawia wiele do życzenia. I nie chodzi tu o to, że gdzieś coś się zapętla – tylko o to, że bardzo łatwo jest dotrzeć do takiej lokacji, którą akurat potrzebujemy. Bardzo łatwo jest skompletować wszystkie 7 zwierzątek. Może gdyby zwierzątek było więcej, a kart rzutu okiem mniej (np. tylko karta pozwalająca na wybór lewo/prawo) to nie byłoby to tak łatwe zadanie. Na dodatek – nawet jak nie skompletujesz wszystkich petshopów bezpośrednio, to kompletując 3 takie same zdobywasz prawo do wymiany z innym graczem na takie zwierzę jakie Ty chcesz! No prosto z mostu mówiąc – gra jest błyskawiczna i niemal trywialna.
Ciekawym pomysłem są MilkShake’i. To karty, które wymuszają losową zamianę – a zwierzątka do zamiany wybiera gracz, który wylosował MilkShake’a. Cóż z tego, kiedy instrukcja każe te karty wtasować w drugą połowę stosu do dobierania? Nam się nigdy jeszcze nie udało do tego stosu dotrzeć… wcześniej następował koniec gry bo ktoś już zdobył komplet.
Złożoność gry jest niewielka jednak w obliczu fatalnie napisanej instrukcji urasta do góry lodowej. Moja córka – pełna zapału fanka petshopów – po kilkukrotnej lekturze przyszła do mnie z rozczarowaniem mówiąc „mama, ja nic z tego nie rozumiem”. Niestety – ja po dwukrotnej lekturze tego samego też nie byłam mądrzejsza…. Dopiero prześledzenie instrukcji zawartej w aplikacji rzuciło promyk światła na zasady ukryte w mroku.
W przygotowaniu do gry czytamy: „Rozłóż karty miejsca, jak pokazano i rozdaj wszystkim graczom po równo karty ze zwierzętami, kładąc je przed nimi odkryte. Upewnij się, że są różne.” Otóż chciałoby się powiedzieć: „to chyba nie z tej bajki….”. Gracz nie posiada kart ze zwierzętami, karty ze zwierzętami kładzie się przy każdej lokacji! Przy okazji nie wiadomo jak interpretować zapis „upewnij się, że są różne”. Mają być różne tzn. mają być różne w stosiku, czy mają być różne w różnych lokacjach (a w stosiku wszystkie takie same)? Od razu odpowiem (połowicznie, ale jednak odpowiem) – w stosiku nie muszą być takie same zwierzęta – a można się tego dowiedzieć obserwując prezentację zasad na tablecie.
Podczas Twojego ruchu – „pobierz górną kartę ze stosu miejsce i połóż ją odkrytą przed sobą”. No proszę Was bardzo, czy tak trudno było napisać „kartę zwierzątka”? Bo tak zaczynasz się zastanawiać co za kartę masz pobrać.
Podczas Twojego ruchu – „teraz uzupełnić karty i pobrać kolejną kartę rzut oka ze stosu losowania”. To ja się zapytam – jakie karty uzupełnić? Skoro zwierzęta leżą w stosach a jedyną kartą, którą się dobiera jest karta rzutu oka? Och, to naprawdę sztuka nie lada – i czytanie ze zrozumieniem nic tu nie pomoże. Dobrze, że jest aplikacja, a w niej instrukcja gry tradycyjnej – wypatrując drobiazgów można się bowiem zorientować przynajmniej w zarysach o co chodzi w tej grze.
Muszę się też przyczepić do intuicyjności rzutu okiem. Jedna z kart – pozwalająca odwiedzić lokację na przeciwko wskazanej posiada podwójną strzałkę. Dzieci jednogłośnie stwierdziły, że to powinno oznaczać lokację do wyboru (albo wskazaną, albo tę naprzeciwko) – analogicznie do strzałek prawo/lewo. Skoro ma być tylko jedna to powinna być strzałka odwrócona. Drugie zastrzeżenie jakie mam to czytelność kart lokacji. W natłoku szczegółów często trudno się zorientować co to za karta – polecam układać je na stole nie tak jak sugeruje wydawca (grafika powyżej) lecz rewersem ku górze (patrz obok), na którym symbol lokacji jest bardzo wyeksponowany i o wiele łatwiej ją odnaleźć zagrywając rzut okiem.
Dość jednak zarzutów. Na szczęście istnieje jeszcze inny wariant gry – więc teraz (zanim do niego przejdę) pochwalę wykonanie. Petshopy jakie są – każdy widzi (niekoniecznie na zdjęciu, wystarczy przejść się do pierwszego lepszego Smyka lub innego sklepu z zabawkami). Są słodkie i takie też są grafiki. Jednak to co mnie urzekło to fakt, że ani jedna karta się nie powtarza. Każde zwierzątko, czy to będzie Penny, Pepper czy Zoe, występuje w 7 kopiach – a każda kopia jest inna!
Idzie nowe czyli tablet na stół a karty w dłoń
Gra z tabletem na stole przedstawia się zupełnie inaczej. Karty lokacji ani karty rzutu okiem nie będą potrzebne a uczestnicy zabawy otrzymują na rękę po dwie karty petshopów. Po uruchomieniu aplikacji zobaczymy wielki dom, w którym mieszkają nasze zwierzęta. Zadaniem graczy jest klikanie w odpowiednią lokację (jest ich tym razem 5) i sprawdzenie, czy nie ukrywa się tam przypadkiem jedno ze zwierząt trzymanych na ręce. Jeśli tak – dotykamy wizerunku zwierzęcia (jest to koniec naszego ruchu) i wykładamy to zwierzę przed sobą dociągając na rękę nową kartę z talii. Jeśli nie – nic straconego. W każdym pomieszczeniu zawsze znajduje się co najmniej jedna niespodzianka – otrzymanie dodatkowej karty, kradzież zwierzątka od innego gracza, wymiana zwierzątek a nawet MilkShake. Klikając w nią również kończymy swój ruch i otrzymujemy wybrany bonus. Wymiana kart po uzbieraniu 3 takich samych zwierzątek pozostaje w mocy. Wygrywa gracz, który jako pierwszy uzbiera 7 różnych zwierząt.
Wbrew pozorom nie jest to zwykła, losowa klikanka. Co prawda trudno przewidzieć jakie zwierzęta ukrywają się w odpowiednich pokojach, ale – mając kartę na ręce – możemy dokonać wyboru: wykładamy zwierzę czy wybieramy niespodziankę. Wykładanie takich samych zwierząt opłaca się dopiero wtedy, gdy mamy szansę zebrać trzy takie same, ale z kolei wieczne klikanie w niespodzianki implikuje, że nie dociągamy nowych kart na rękę a więc mamy mniejsze szanse na złapanie zwierzęcia, które jest nam potrzebne.
Podsumowanie
Plusy:
+ ładna grafika, każda karta inna, dobra jakość wykonania
+ proste zasady, szybka gra
+ skalowalność na przyzwoitym poziomie
+ niska cena, kompaktowe rozmiary
+ 2w1: aplikacja tworzy z tej gry zupełnie inną (ciekawszą) pozycję
Minusy:
– fatalnie napisana instrukcja
– karty mogłyby być bardziej intuicyjne a symbole bardziej wyeksponowane
– mało klimatu (zwłaszcza w wersji tradycyjnej) – równie dobrze można zbierać diamenty
– średnia regrywalność – po paru partiach zaczyna się nudzić
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(6/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.