Och, nie! Znowu to Essen!
Niby każdy wie, że targi w Essen odbędą się, jak co roku, w wiadomej porze, ale tym razem jakoś wzięły mnie z zaskoczenia. Nagle zorientowałem się, że został do nich raptem tydzień. A Internationale Spieltage SPIEL i następujące po nich tygodnie to bardzo trudny okres. Trudny dla portfela, bo pokusy mnożą się niewspółmiernie do środków, i trudny dla głowy, bo trzeba ze wzmożoną intensywnością i determinacją oddzielać ziarno od plew i wśród hype’u i marketingu wynajdować to, czym faktycznie warto się zainteresować.
Tak jak w zeszłym roku postaram się jeszcze przed wybiciem godziny zero rzucić okiem na zapowiedzi i wyłowić z nich kilka, które na dany moment zdają się być interesujące i które zamierzam szczególnie uważnie śledzić podczas okołotargowego szumu.
Najpierw jednak zrobię mały rachunek sumienia, tudzież zweryfikuję, ile sensu było w analogicznym wpisie poczynionym rok temu.
A więc tak – spośród dziesięciu (w zasadzie jedenastu licząc z zapomnianym Chvatilem) gier wspomnianych przed SPIEL 2013:
- Pięć pozycji pozyskałem i nadal posiadam będąc mniej lub bardziej zadowolonym z tego faktu, a są to: Tezeusz, Craftsmen, Nations, Firefly i Tash-Kalar. Na żadnym z tych tytułów nie zawiodłem się tak, by choćby rozważać pozbycie się ich ze swojej kolekcji, a trzy (Tezeusz, Nations, Tash-Kalar) uważam wręcz za świetne.
- Jedna pozycja (Glass Road) po zagraniu dołączyła do listy „do kupienia” i czeka na polską edycję.
- Dwie gry nie przeszły pozytywnie próbnej rozgrywki (Spyrium, Bremerhaven), okazały się raczej mało ciekawe i nie wzbudziły mojego dalszego zainteresowania.
- Dwie gry są nadal do wypróbowania: A Study in Emerald oraz Gear and Piston.
- Jedna gra zaginęła w pomroce dziejów, nikt o niej nic nie wie i pewnie tak zostanie (The Mystery of the Templars).
Podsumowując, zeszłoroczny przegląd sprawdził się całkiem nieźle, w zasadzie lepiej, niż się tego spodziewałem.
Przejdźmy zatem do zgadywanek na rok 2014. Tak samo jak poprzednim razem – zastrzegam, że nie zwykłem czytać instrukcji gier, których nie mam ani nie planuję zagrać w przeciągu kilku dni, więc wszelkie przewidywania oparte są na prasie, reklamie, przeczuciach i impulsach, a więc bardzo wiarygodnych i obiektywnych przesłankach. Jedźmy więc.
1. Alchemists
Gra debiutanta, czyli pewne ryzyko. W dodatku budząca kontrowersje podobne, jak niedawno prezentowany X-COM, z powodu włączenia do rozgrywki aplikacji na smartfony. Z drugiej strony – świetna tematyka, zachęcające ujawnione elementy mechaniki, zaufany wydawca (Czech Games Edition) i oprawa graficzna żywcem z Pupili Podziemi.
2. Mythotopia
Gra Martina Wallace’a oparta na mechanizmie A Few Acres of Snow? Biorę w ciemno. Nawet jeśli setting zostanie przeniesiony do jakiegoś mało inspirującego i niezbyt oryginalnego fantasy. Do tego przywodzące na myśl dobre pomysły pana Vaccarino losowo określane przed partią zestawy kryteriów punktacji zwiększające regrywalność.
Jedna z głośniejszych zapowiedzi (nie, żeby poprzednie były bardzo ciche), ale trzeba przyznać, że sama koncepcja budowania dziwacznych i pokręconych zamków dla szalonego króla jest w dziwaczny i pokręcony sposób zachęcająca. A przy tym doświadczony projektant powinien zagwarantować, że poza dziwacznością znajdziemy tu jeszcze sens i grywalność. Może wreszcie budowanie zamku dla króla przestanie być synonimem suchego antyklimatu?
4. Imperializm: Droga ku dominacji
Pełnowymiarowa gra cywilizacyjna zawsze przyciągnie moją uwagę. A tu jeszcze nasza rodzima gra cywilizacyjna, czyli nieczęsto spotykany rarytas, oraz nieoczywisty okres, czyli XV-XIX wiek. Premiery była odkładana już kilka razy, ale w Essen powinna wreszcie dojść do skutku.
5. Historia
Jak to określił znajomy: „gra cywilizacyjna z układem współrzędnych”. Gra cywilizacyjna? Nie muszę tłumaczyć. Oryginalna i nie klonująca słynnych poprzedników? Tym lepiej. Miałem przyjemność poznać poprzednią grę autora (Upon a Salty Ocean) i zostały z niej wspomnienia pozycji niezbyt porywającej, ale utrzymującej się w pamięci dzięki specyficznemu settingowi i kilku ciekawym pomysłom mechanicznym.
6. Mr. House
Jak zasadniczo nie jestem fanem gier Adama Kałuży, tak tutaj ciekawa i zupełnie oryginalna tematyka nie pozwala mi przejść obojętnie obok tej pozycji. Oby nie okazała się suchym sztafażem do abstrakcyjnej mechaniki, a będzie dobrze.
7. Hat-trick
Wydawałoby się, że tak popularny sport jak piłka nożna musi mieć jakąś poważną planszową implementację. A tu klops – jedyne znane mi grywalne pozycje „piłkarskie” to imprezówki a’la Hystericoach. Może tym razem się uda? Będę obserwował z uwagą.
8. CLINIϽ
Jeśli zdarza Wam się grywać w gry komputerowe, to może kiedyś (dawno) temu bawiliście się takim tytułem jak Theme Hospital. Ja owszem, wspominam go nader czule. Po cichu liczę na to, że Clinic może dostarczyć podobnych wrażeń – połączenia strategicznego planowania przestrzennego (3D!) z panicznymi próbami zadowolenia walących drzwiami i oknami „klientów”. Jak zwykle – oryginalna tematyka zachęca.
9. Planes
Ponownie plus za oryginalność. Planes bowiem, wbrew oczywistym skojarzeniom, nie każe nam zarządzać lotniskiem czy firmą przewozową, ale… wcielić się w grupę, która usiłuje przebić się przez zatłoczone lotnisko aby zdążyć na swój lot. A po drodze załatwić wszystkie obowiązkowe sprawy. Projektantem jest David Short, czyli ten pan od Ground Floor.
10. Colt Express
Szczerze powiem – nie mam pojęcia, czy to będzie dobra gra. Ale jest o dzikim zachodzie, napadzie na pociąg i planszę w niej stanowi… kartonowy, trójwymiarowy pociąg! Gadżet, ale moją uwagę zdołał przyciągnąć.
11. Korrigans
Urocza gierka o leprechaunach szukających garnca złota na końcu tęczy. Śliczna, kolorowa plansza, zabawne figurki, mechanika przywodząca na myśl Tobago i… dwóch projektantów odpowiedzialnych między innymi za ultraciężkiego Khronosa. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
12. [redacted]
Ok, przyznaję bez bicia. To nie jest typ gry, na który zwykle zwracam uwagę, a w tym konkretnym przypadku zostałem zwyczajnie omotany przez recenzję Rahdo, co wobec jego entuzjazmu wobec większości gier nie jest zwykle świetnym pomysłem. Ale stało się – będę obserwował [redacted], bo ma fajny tytuł, świetny setting i… i dlatego, że Rahdo umie zarażać emocjami.
13. CV: Plotki
Na koniec zostawiam sobie jeden dodatek. Zazwyczaj nie uznaję dodatków do gier, prawie nigdy nie mam wystarczająco dużo czasu i determinacji, żeby „zużyć” podstawkę na tyle, by wymagała modyfikacji. Dla CV jednak prawdopodobnie zrobię wyjątek, bo gra jest bardzo zacna, ale aż prosi się o większą liczbę kart. No i Plotki, zgodnie z nazwą, powinny wprowadzić do gry nieco interakcji, czego odrobinę w wersji bazowej brakuje.
O popatrz, nie wiedziałem, że masz hat-tricka na radarze :)
W przyszłym tygodniu na GF moja recenzja gry.
A mam, mam, od czasu tego tekstu: http://www.gamesfanatic.pl/2014/07/02/hat-trick-through-the-ages/