Rene Goscinny to jeden z moich ulubionych autorów. Jestem w stanie kupić w ciemno wszystko, co jest z nim związane, dlatego jak tylko zobaczyłam projekt gry Reinera Knizi, od razu zaświeciły mi się oczy. Z sympatii do dwóch niepokornych Galów, chętnie zagram we wszystko, co jest związane z ich postacią. Nawet jeśli będzie dziecinnie proste. Asteriks i spółka to propozycja skierowana szczególnie do młodszych planszomaniaków. To także kolejna, odmienna wersja klasycznego memory – mechanizmu, z którego czerpać można garściami w różnych kombinacjach. Jeśli zatem macie ochotę znów stanąć w szranki w zawody pamięciowe, Asteriks i spółka nadają się do tego idealnie.
Asteriks, Obeliks, Panoramiks…Pudełkoniks.
W małym, poręcznym pudełku znajdziemy 7 ładnych, twardych kafli przedstawiających Galów, jedzenie i napoje, przedmioty, sprzęt wojskowy, ludy oraz zwierzęta oraz zestaw 49 kart po 7 w każdej kategorii. Wszystko tematycznie powiązane z przygodami słynnej pary przyjaciół. Temat tego rodzaju gry, mógłby być każdy i w ogóle nie wpływa na mechanizm rozgrywki. W tym wypadku miłośnicy Goscinnego zawieszą oko, inni przejdą obojętnie.
Memory setup
Tłumaczenie zasad zajmuje 1-3 minut. Idealna wersja dla zniecierpliwionych i żądnych rozgrywki dzieciaków. Wykładamy 7 kafli, pod każdym z nich, zgodnie z kolorem kładziemy kartę z danej kategorii. Teraz wszyscy mają chwilę na to, by zapamiętać obrazki. Trzy cztery, odwracamy karty na drugą stronę! Reszta kart leży obok, w zakrytym stosie. Pierwszy gracz ciągnie kartę z wierzchu stosu w taki sposób, by wszyscy w jednej chwili zobaczyli kolor tła. Ten, kto najszybciej poda nazwę obrazka z takim samym tłem, który aktualnie leży pod jednym z kafli, wygrywa turę. Sprawdza, w tajemnicy przed innymi (tak, w tajemnicy bo a nuż walnął gafę i okaże się, że system wzrokowo-pamięciowy właśnie go zawiódł i trofeum trzeba będzie oddać przeciwnikowi), czy ma rację. Jeśli tak, bierze kartę do swojej puli, jeśli nie, ktoś inny próbuje rozwikłać pamięciową zagadkę. Wygrywa ten, kto zdobędzie największą liczbę kart.
Przy takich grach, dzieci bardzo się emocjonują i wykrzykują swoje odpowiedzi. Jak rozstrzygnąć, kto wyprzedził innych i jedną nanosekundę? Nijak. Po prostu, ugodowo, przyznaje się punkty każdemu. Jeden z graczy bierze kartę spod kafla, reszta ze stosu. Proste i bezkonfliktowe rozwiązanie.
Czy potrzeba nam kolejnych przekształceń systemu memory?
Ćwiczenia pamięciowe przydadzą się zawsze. Najlepiej gdy mają charakter zabawy. Neuronauka dowodzi, że poprzez niezobowiązującą zabawę, mózg uwalnia neuroprzekaźniki, a neurony mogą produkować białka niezbędne do tworzenia nowych wypustek synaps. Zatem Asteriks i spółka w sposób doskonały zadbają o neurony potencjalnych graczy. Gier o tego rodzaju mechanice jest na rynku sporo. Można przebierać w różnorodnych tematach i elementach rozbudowujących klasyczną wersję. W Bim Bamm mamy lekko stylizowane na wzór Tima Burtona grafiki, a celem gry jest zapamiętanie położenia poszczególnych kafli, których odpowiednia, odsłonięta ilość, gwarantuje punkt. Tutaj z pudełka uśmiecha się zgraja przesympatycznych Galów, a Reiner Knizia postawił na trening pamięci, zarówno na płaszczyźnie koloru jak i nazwy przedmiotu, osoby, itp. Rada dla klientów:
Jeśli nie posiadasz jeszcze w swojej kolekcji żadnej planszówki/karcianki, z kategorii gier na pamięć i spostrzegawczość, a dodatkowo lubisz postaci ze świata komiksu Rene Goscinnego – Asteriksa i spółkę śmiało można zaprosić na swoją półkę. To gra z, pozwolę to sobie nazwać, „atestem edukacyjnym”. Dzieciaki mają świetną zabawę, zdrową rywalizację i lubianych bohaterów. Bardzo ładna, rodzinna propozycja, umilająca jazdę pociągiem, przerwę w szkole, czy też wspólne spędzanie czasu. Połączenie prostej mechaniki z dużą dawką emocji, daje w efekcie ciekawą dla dzieciaków grę. Gra generuje niesamowite ilości śmiechu.