Zwykle staram się pisać o grach szukając obiektywnie ich zalet i wad. W tym znaczeniu, że często dość wyraźnie widać do kogo adresowana jest dana pozycja – dzieci, fani zombiaków, jakiegoś serialu ipt. Tym razem od początku mogę ostrzec, że nie będzie tu obiektywizmu, bom fanem Wysokiego Napięcia, ot co! Fanem, co to chyba wszelkie dodatki posiada, każdą mapę ograł, a samą grę uznaje za 8. cud świata. A tak!
Od paru lat moje oczekiwanie na Essen miało dodatkowy aspekt – nowa mapa i nowa karta promo do ukochanego Wysokiego Napięcia. W połowie bieżącego roku huknęła wieść o wydaniu jubileuszowym! Ach i och! (wiecie co mam na myśli ;) )
Pierwsze zapowiedzi to informacje o większej planszy (jakby obecne mapy były małe…), o nowym stylu grafiki (podobno niektórzy uważają Wysokie Napięcie za grę brzydką (sic!)), o wypasionych komponentach… Cóż trzeba czekać i wyglądać wieści z BGG. Wreszcie jakoś we wrześniu pojawiło się więcej niusów, a z nimi pierwsze komentarze. Oczywiście niektórzy marudzili, że to dojenie, że niekompatybilne, że grafiki teraz dopiero są paskudne (sic!). Dla mnie problem był tylko jeden. Prosić kogoś o zakup bezpośrednio na Spiel, czy czekać aż gra trafi do polskich sklepów… Must have!
Niespodziewanie dla mnie samego (ale to inna historia) mogłem osobiście odebrać to wydanie, pogawędzić z Friedemannem, cyknąć wspólną fotkę, a nawet poprosić o podpis na mojej kopii.
Po prostu motylki (tfu!) – fotony w brzusiu! :D
Rozpakowywanie
Plansza jest o połowę większa. Czy to dobrze? Mieści się teraz na niej nieco więcej informacji, chyba jednak jest bardziej przejrzysta (chyba, bo po 8 dodatkach z mapami całkiem dobrze się z nimi zżyłem).
Mamy teraz miejsce na talię kart elektrowni, na rynek bieżący i przyszły, na kartę określającą uzupełniane suforce (wreszcie!), dodatkowy tor do zaznaczenia zrealizowanej akcji. Jednym słowem widać, że różnorodne fanowskie wynalazki i ułatwienia zostały uwzględnione w tej edycji.
Wprost przepięknie prezentują się znaczniki suforców.
Bryłki wungla, krople oleju opałowego, płomionki gazu ziemnego, radioaktywne urany (no dobra, te nie są tak śliczne) oraz niekształtne znaczniki odpadów (to tegoroczne promo, aby móc grać także na starych mapach z tymi znacznikami). Wyglądają super! Chociaż odpady mogą się pomylić z żółtymi generatorami.
Zamiast banalnych (w dzisiejszych czasach) domków mamy oryginalne generatory. Niby nic, a jednak cieszy.
Także zrezygnowano z czarnego koloru na rzecz szarego. Karty elektrowni mają zupełnie nowe grafiki, cóż przyjdzie przywyknąć. Jak to sentencjonalnie rzekła babcia Pawlakowa. Są czytelne i jednoznacznie oznakowane, a o to przecież chodzi.
Nowością są znaczniki/bariery wskazujące przejście do 2. Etapu oraz koniec gry. Wreszcie nie trzeba szykować własnych znaczników!
Także dodano mały młotek, aby móc wskazać licytowaną elektrownię i specjalny znacznik dla mapy Ameryki – zielona „1”. No i last but not least – plastikowe monety.
Wreszcie koniec przepoconych, marnych banknotów ściskanych przez rozemocjonowanych graczy.
Dla mnie jakość wydania odpowiada okazji – okrągła 10. rocznica wydania gry. Gratulacje dla projektantów i banan na twarzy dla szczęśliwych nabywców.
Gramy na mapie Ameryki
Obie mapy mają teraz po 7 obszarów. Nie wiem jakie są plany Friesego, ale oznacza to póki co, że nie ma możliwości zagrania na całej planszy jak to bywało na starych mapach (były mapy z 5 obszarami oraz wariant z użyciem nowych kart elektrowni pozwalający grać na całej mapie).
Samo przygotowanie rozgrywki już jest nieco inne. Teraz mamy 13 elektrowni początkowych spośród których wybieramy 8 (plus jedna na wierzch stosu) do utworzenia początkowego rynku. Zależnie od liczby graczy część tych elektrowni trafi do dalszej gry. Jest to o tyle ciekawe, że mają one inne rewersy i można je rozpoznać na wierzchu stosu, przygotowując się na przyszłe licytacje. Ciekawa nowinka zwiększająca różnorodność rozgrywek. Inną nowością jest przecena najsłabszej elektrowni. Teraz kosztuje ona 1 elektro (i po to właśnie jest ta zielona „1”!). A za ile zostanie sprzedana wyjaśni się w czasie licytacji.
Ameryka ma tradycyjny, ośmiokartowy rynek elektrowni. Układ regionów pozwala wybrać interesujące, wąskie gardła (wybrzeże Zatoki Meksykańskiej!). Generalnie wrażenie jest takie jak po rozłożeniu kolejnej mapy, kolejnego dodatku do Wysokiego Napięcia. Trochę zmian w zasadach, ale nie takich aby się pogubić. Nic tylko siadać i grać.
Nowe elektrownie i nowe wartości określające uzupełnianie rynku suforców sprzyjają – wg wstępnych ocen – dynamiczniejszej i bardziej agresywnej rozgrywce. Tylko trzy elektrownie o mocy 7 mają swoją wyjątkową wartość w końcówce. Z drugiej strony tylko trzy elektrownie hybrydowe nie pozwalają na wredne zagrania związane z wykupywaniem suforców na zapas.
A co w Europie?
Pierwsze co się w rzuca w oczy to niepokojący kontur brunatnego obszaru w centrum Starego Kontynentu. Ale może jednak to przypadek?
Nowością jest poszerzony o jedną kartę rynek przyszłych elektrowni (tylko w 1. Etapie). Dopiero w 2. Etapie usuwamy jedną elektrownię i znów mamy układ 4+4 na rynku dostępnych dostawców energii. Reszta zasad jest niezmieniona albo są to różnice bardzo drobne. Warto tu wspomnieć o zmianach na torze suforców. Kontynuowany jest tu pomysł z mapy subkontynentu indyjskiego. Niektóre pola cenowe zawierają miejsce na cztery znaczniki, inne zaś mieszczą tylko jeden znacznik. Powoduje to zupełnie inną dynamikę zmian cen. Różną dla każdego rodzaju paliwa. To bardzo ciekawy i odświeżający koncept w tej grze. Także na tej mapie można wybrać ciekawy układ regionów uwzględniając półwysep Apeniński i Austro-Węgry.
Ceny połączeń na obu mapach są raczej wysokie. To wymusza nieco bardziej roztropne zarządzanie gotówką. Stąd nazwałbym te mapy skierowanymi bardziej do doświadczonych graczy. Oczywiście tylko wtedy, gdy rozważamy partię weteranów z nowicjuszami. Jeśli cała ekipa zaczyna przygodę z Wysokim Napięciem, to i tak nie zauważą, że jest to wymagająca mapa.
Jak po grze?
Jest inaczej, jest ciekawiej. Oczywiście jest to też efekt nowości. Pewnie z czasem i te mapy ujawnią swoje kluczowe miejsca, cechy decydujące o końcowym sukcesie. Niemniej jednak należy pamiętać, że emocje w Wysokim Napięciu generuje bardzo silna interakcja między graczami. Bywa, że ta sama elektrownia w kolejnych partiach osiąga skrajnie różne ceny. Czasem udaje się komuś skompletować zestaw elektrowni ekologicznych i zmniejszyć presję na ograniczone (zwłaszcza, gdy mamy na myśli niższe ceny) suforce.
O ile w dodatkach nowością były mapy i jedna, dwie zasady, to tutaj mamy zupełnie nowy zestaw elektrowni. To istotnie wpływa na graczy, którzy muszą nauczyć się jak je wykorzystać. Poznać ich wartość w rozgrywce i z ich pomocą zwyciężyć.
Nie pamiętam nudnej partii w tej kapitalnej grze! Co więcej, zwykle mógłbym dokonać analizy działań poszczególnych graczy i wskazać im kluczowe momenty gry. Te które zdecydowały o końcowym wyniku. Za to lubię, ba! uwielbiam Wysokie Napięcie.
Trust – nowy wariant dwuosobowy
Wiele osób narzekało (raczej słusznie), że ta kapitalna gra we dwie osoby jest słabsza (wprost słaba). Pewnym lekarstwem na to był dodatek Roboty, który dodawał dość złożonego automatycznego gracza. Istotnie, z robotem gra dwuosobowa nabierała rumieńców, ale różnorodność możliwych konfiguracji okazała się pewną przeszkodą. Konieczne było pamiętanie w jaki sposób dana konfiguracja interferuje z ludzkimi decyzjami.
W wersji deluxe mamy do czynienia z bardzo uproszczonym, ale też i bardzo przydatnym „robotem”. Tym razem jest to staromodna kompania energetyczna, która chce obydwu graczom utrudnić życie. Zaczyna się od zablokowania pewnego obszaru – 6 sąsiadujących miast – na czas 1. Etapu. Później gracz budując generator automatycznie blokuje pole o wartości 15 generatorem Trustu. Ale to nie wszystko! W fazie licytacji Trust bierze dla siebie – tak o!, kto mu zabroni? – najlepszą elektrownię z rynku. Pakuje również suforce do pełna.
Jakie są tego skutki? Ano kapitalne! Gra jest niezwykle szybka. Elektrownie znikają w błyskawicznym tempie, nie ma czekania aż wymuszone usuwanie po jednej w rundzie pozwoli nam na racjonalną inwestycję. Blokowanie generatorami Trustu mapy powoduje, że rozbudowa nie jest prosta. Naprawdę sporo kosztuje. I to co najpiękniejsze… W jednej z partii z Trustem gra skończyła się dokładnie w tej rundzie, gdy kupiliśmy ostatnie elektrownie! Za to uwielbiam Wysokie Napięcie – niesamowicie precyzyjnie dopracowany mechanizm, który napędzany różnorodnymi decyzjami graczy doprowadza nas do szczęśliwego finału wtedy co trzeba.
Oczywiście Trustu nie liczymy na potrzeby przejścia do 2. Etapu. Także Trust nie wygra gry (ma tylko 16 generatorów do dyspozycji +1 na tor kolejności). Jednak prostota i skuteczność tego „robota” wspaniale uzupełnia lukę jaką były mniej ciekawe pojedynki na starych mapach. Dla zainteresowanych dostępne jest zestawienie różnic zasad między starą a nową wersją.
Warto?
Też mi pytanie! Dla miłośników Wysokiego Napięcia mamy świetną nową planszę (dwie mapy). Kapitalne monety i znaczniki suforców. Przeredagowaną (widać, że uwagi z FAQ na BGG zostały dostrzeżone) i bardzo czytelną instrukcję. Tak, to świetne jubileuszowe wydanie. Do tego nową talię elektrowni i inny rynek suforców.
Ogromnie szkoda, że Lacerta nie włączyła się do pakietu międzynarodowych wydań. Trudno. Jeśli jednak ktoś nie miał do czynienia z Wysokim Napięciem, to powinien rozważyć kupno tego właśnie wydania. Nowoczesne, interesujące grafiki oraz imponująca ogromna plansza dają wyjątkowo przyjemne wrażenia porządku na stole.
Tych, którym nie trafia w gusta Wysokie Napięcie niestety nie bardzo można coś zaproponować. To nadal ta sama wyśmienita gra. Jednak w niezwykle atrakcyjnej, jubileuszowej edycji.
Tak, 10/10. Albowiem ta gra ujęła mnie swoim urokiem już dobrych 6 lat temu. I nadal trzyma się świetnie.
Dziękujemy firmie 2F-Spiele za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(6/10):
Oprawa wizualna
(10/10):
Ogólna ocena
(10/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra praktycznie bez wad, genialna i to nie tylko w swojej kategorii. Ma ogromną szansę spodobać się nawet ludziom, którzy dotąd omijali ten typ gier szerokim łukiem.
Grałem i jestem bardzo zadowolony ( tak bardzo bardzo ) jestem posiadaczem tego wydania, polecam wszystkim.