I już po Essen. Ale właśnie teraz zaczyna się ta najlepsza część – ogrywanie nowości. Spośród kilku tytułów, które dostałem od Naczelnego, postanowiłem zacząć od gry najkrótszej i najmniejszej, a mimo to wcale nie najgorszej. A było to tak…
Kristian Amundsen Ostby zrobił już kilka gier, ale te starsze (Hotel Samoa czy Mammut) nie są specjalnie znane. Za to o Escape słyszał chyba każdy miłośnik lekkiego turlania kostkami. I ten styl gry kontynuuje Doodle City. Dostałem ją, rozpakowałem i zdębiałem – w nietypowym rozmiarowo pudełku (kwadratowe, małe i dość wysokie) znalazłem: instrukcję, osiem zwykłych kostek i blok kartek. Poczułem takie małe deja vu z Qwixx, ale ponieważ tamten tytuł mi się podobał, to czemu ten miałby nie?
Oczywiście gra jest niezależna językowo, a sednem jest właśnie wspomniany blok kartek. Na kartkach znajduje się (poza ściągawką z punktacji), szachownica 5×5. Na każdym polu jest narysowany jeden z symboli: hotel, sklep, taksówka lub skrzyżowanie. Na tych właśnie polach będziemy w trakcie gry rysowali drogi. A o tym, na którym polu możemy w danej kolejce rysować, decydują rysunki kostek, umieszczonych nad każdą kolumną i obok każdego wiersza. W skrócie: pierwszy gracz rzuca kilkoma kostkami, po czym kolejno każdy wybiera jedną z nich i rysuje drogę w wierszu wyznaczonym przez wybrany numerek. Kolumna jest określana wspólnie, przez niebieską kostkę. Można także wybrać kostkę z szóstką, która pozwala rysować w dowolnym wierszu, ale jest to obciążone karą – za każdym razem po wybraniu szóstki trzeba skreślić jedno drzewko na dole kartki (ma to znaczenie w punktacji końcowej). I tyle.
Oczywiście kluczem do zrozumienia gry jest sposób punktacji. Osoby zainteresowane szczegółami zachęcam do przeczytania instrukcji, a tutaj podam tylko najważniejsze szczegóły. W trakcie gry punktujemy za każdym razem, gdy:
- Narysujemy drogę na polu z hotelem (liczba punktów równa długości całej rysowanej drogi)
- Narysujemy drogę na polu ze sklepem (liczba punktów równa liczbie domów przy rysowanej drodze)
Na koniec gry dodajemy jeszcze po cztery punkty za każde pole z taksówką, które łączy się z innym polem z taksówką, a następnie porównujemy liczbę skreślonych drzew u wszystkich graczy. Najwięcej skreśleń daje punktu ujemne, a najmniej – dodatnie.A teraz kilka luźnych przemyśleń:
- Zarówno pudełko, jak i kartki punktacji są wątpliwe pod względem urody. Co prawda są czytelne i estetyczne (a to w końcu chodzi), ale raczej nikogo do zakupu czy zagrania nie zachęcą. Przynajmniej w moim subiektywnym odczuciu.
- W bardzo ciekawy sposób załatwiono problem regrywalności. Rysunki na wszystkich kartkach są takie same, ale przed każdą partią rzucamy pięć razy kostką i w zależności od wyników rysujemy różne drogi na polach ze skrzyżowaniami. W związku z tym każdy z graczy zaczyna z takim samym układem startowym, ale pomiędzy partiami ten układ jest zawsze nieco inny.
- Instrukcja jest zrozumiała, ale poprzez spore zagmatwanie sposobu punktacji, prawie na pewno pierwsze partie rozegracie z błędami. Ja dopiero czwartą partię rozegrałem na prawidłowych zasadach. Na szczęście przy czasie rozgrywki w okolicach kwadransa, nie jest to szczególnie bolesne, a czasem nawet zabawne.
- Zwykle w grach kostkowych interakcja jest ograniczona. Tutaj ma ona dwie postaci: zabieranie kostek (nie mogę wykorzystać kostki wziętej przez kogoś innego) oraz premie za najszybsze narysowanie określonych rodzajów dróg. Czyli z jednej strony opłaca się rysować z namysłem, ale z drugiej strony, premie dają kilka ładnych punktów i czasem warto zrezygnować z jakiegoś planu, żeby zgarnąć premię za bycie pierwszym.
- Gra ma charakter łamigłówki. Czyli mimo interakcji główny nacisk położono na optymalne wykorzystanie bieżącego rzutu kostkami. Jeśli lubisz takie gry, poczujesz się tutaj jak w domu. I chociaż czasem naprawdę nie ma czego wycisnąć z jakiegoś układu kostek, zwykle jakaś decyzja do podjęcia jednak pozostaje.
- Warunków zakończenia rozgrywki jest kilka i trzeba być bardzo czujnym, bo gra potrafi się skończyć bardzo nieoczekiwanie. Z jednej strony może to irytować, bo „miałem taki dobry plan i jeszcze tylko dwa rzuty, a zdobyłbym 20 punktów”, ale z drugiej strony to ma być lekka gra kostkowa, więc zupełnie mi to nie przeszkadzało.
- Skalowanie jest dość dobre, a przestojów jest niewiele. Czasem na początku rozgrywki, kiedy planujemy, jak poprowadzić drogę, może się zdarzyć minutowy namysł, ale poza tym większa liczba graczy tylko trochę wydłuża czas rozgrywki.
- Jest też tryb solo i sprawdza się on dość dobrze. Gramy wtedy przeciwko grze i porównujemy wynik z tabelą umieszczoną w instrukcji. Poza usunięciem jednego elementu punktacji (porównywanie liczby skreślonych drzew), nie różni się on od rozgrywki wieloosobowej.
- Z powodu złożonej punktacji, próg wejścia jest nieco wyższy, niż do typowej gry kościanej. Dlatego – jak dziwnie by to nie zabrzmiało w przypadku takiego tytułu – gracz doświadczony praktycznie zawsze ogra początkującego.
Grałem w Doodle City z mało grającą rodziną i wszyscy byli zadowoleni. Niektórzy nawet zdziwieni, że zwykła gra kostkowa może dać tyle przestrzeni decyzyjnej. Nie grałem z żadnymi „progamerami”, ale myślę, że jeśli ktoś nie ma uczulenia na kostki, też mu się spodoba ten tytuł. Bo pierwszą myślą, która miałem po otwarciu pudełka, było skojarzenie ze wspomnianym wcześniej Qwixxem: szybkie rundy, trochę interakcji i jednorazowy arkusz punktacji. Z kolei system bonusów za bycie pierwszym przypomniał mi leciwe już Roll Through the Ages. A rysowanie na planszy było całkiem niedawno użyte w Saint Malo. Czyli niby wszystko już było, ale w takim zestawie jeszcze nie. No i jak na grę kostkową Doodle City pozwala na zadziwiająco dużo decyzji. Co przy krótkim czasie rozgrywki daje bardzo zachęcającą mieszankę.
+
Sporo decyzji, jak na prostą turlankę
Niby wszystko już było, ale połączono to zgrabnie i elegancko
Idealna długość rozgrywki
Dla miłośników kostek – losowość nie decyduje o zwycięzcy
Łamigłówkowy charakter (dla miłośników takich gier)
–
Nieco zagmatwana instrukcja
Grafika jest dziwna i nie zachęca
Dla kostkowych alergików – losowość jest jednak odczuwalna
Dziękujemy wydawnictwu Aporta Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(3/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.