Najnowsza gra wydawnictwa Kosmos sponsorowana jest przez cyfrę 7. 7 kafli plansz, 7 żetonów za zasłonką, 7 poziomów tworzonych stosów, 7 akcji w turze… Z jednym wyjątkiem – grę stworzył duet a nie septet autorów.
Michael Kiesling, uznany autor wielu świetnych gier (zwłaszcza w duecie z Wolfgangiem Kramerem) oraz Reinhard Staupe, którego możemy kojarzyć z takimi tytułami jak Havana czy Edel, Stein & Reich. Gra od pierwszego wejrzenia może się podobać, bo i Kosmos wydaje gry piękne i eleganckie. Ale przecież najważniejsza jest sama gra, wrażenia po partii… O tym w niniejszym tekście.
Nie ma zaskoczenia, że wszystko w tej grze podporządkowane jest siódemce.
Po utworzeniu planszy – może to być jeden z kilku proponowanych wzorów – dobieramy za zasłonkę siedem drewnianych żetonów i zaczynamy grę. Punkty zdobywamy za umieszczenie żetonów na stosach, im wyżej tym więcej punktów. Przy czym punktacja jest banalna, za 1. poziom – 1 pkt. i tak dalej aż do 7. poziomu, który daje nam 7 punktów. Jednak zacząć musimy od poziomu 1. (chyba, że dany kolor już na całej planszy zawiera żetony albo użyjemy specjalnych kafli premiowych). Ponadto musimy budować stopniowo, możemy kłaść żetony na tym samym poziomie albo o 1 wyżej (znów z wyjątkiem kafli premiowych). Oczywiście kolejne żetony muszą ze sobą sąsiadować. Teoretycznie można w jednej kolejce zgarnąć 49 punktów, ale to tylko teoria. Natomiast zdarza się ruch za trzydzieści parę oczek.
I jak przystało na porządną grę logiczną, to już wszystko. Na szczęście (dla mnie) autorzy nie wygłupiali się z dorabianiem ideologii do mechaniki gry i mamy elegancką i dobrą (o czym niżej) grę.
Szybciej czy wolniej?
Łatwo zauważyć, że gracz rozpoczynający ma trudniej. Kładąc żetony na pustej planszy zdobywa pojedyncze punkty. Każdy następny gracz może już iść w górę. Oczywiście dużo zależy od szczęśliwego doboru żetonów w pasujących kolorach, ale obawa pozostaje. Właśnie z tych powodów autorzy wprowadzili bardzo fajny element do rozgrywki. W turze, w której gracz nie przekroczył limitu 7 zdobytych punktów ma on prawo dobrać specjalny kafel premiowy. Dzielą się one na dwie grupy: wspierające możliwości budowania stosów oraz zwiększające możliwości punktowania. Stąd słabsza punktowo tura nie zawsze wynika z braku możliwości. Czasem jest to świadoma decyzja, by zwiększyć swoje opcje przez zdobycie takiego kafla.
A są one niemałe. Można zyskać 2 dodatkowe punkty za żetony w jednym kolorze, zapunktować dodatkowo za różne kolory albo za wyłożenie odpowiedniego koloru na 3. poziomie. Z drugiej grupy, wspierających budowę, ciekawie zapowiadają się możliwość rozpoczęcia wyżej niż zwykle, zamiana dwóch stosów czy opcja zabrania z planszy żetonów. Generalnie kafle bardzo zwiększają nasze możliwości działania, a tylko pozornie jedna grupa wspiera wyłącznie proces układania żetonów. Wszak każdy położony żeton to kolejne punkty.
Warto zatem wcześnie zdobyć te kafle (możemy mieć po jednym każdego rodzaju) i nie zwlekać z ich użyciem. W następnych turach może być okazja zdobycia nowych, jeszcze ciekawszych opcji.
Mniej czy więcej?
Gra ma w sobie niemały element losowy. W zależności od układu planszy pewne zestawy kolorów będą punktowały mocno, a z innych po prostu nie da się nic wycisnąć. Kafle premiowe pozwalają te niedogodności minimalizować.
Jednak pozostaje inny czynnik. Liczba graczy. W wielu grach im więcej graczy tym większy chaos, mniej okazji zaplanowania swoich ruchów. Tu właściwie nie ma sposobu, by przeciwdziałać planom przeciwnika. Ba! on sam nie bardzo może coś przewidzieć co do kolejnego ruchu. Wykładając żetony nie mamy pojęcia jakie dobierzemy. Co więcej, zostawienie sobie kilku niczego nam nie gwarantuje, bo przeciwnik może zmienić konfigurację planszy, a dobrane żetony niekoniecznie będą pasować do sprytnego planu. Główna różnica między rozgrywką dwu, trzy i czteroosobową polega na czekaniu na swoją kolejkę. Gra jest wybitnie taktyczna, staramy się zrobić co się da w danym momencie.
Ta konfiguracja – nasze żetony za zasłonką, układ stosów na planszy i ewentualnie płytki bonusowe – już się nie powtórzy. Nawet nie ma jak zgadnąć co może się okazać za chwil parę. Pod koniec rozgrywki nieco się wyjaśnia, w tym sensie, że widać jakich kolorów raczej nie użyjemy (w grze mamy po 20 żetonów każdego koloru). Ale to też raczej w grze dwuosobowej, bo w pełnym składzie z zasłonkami mamy blisko 30 żetonów, raczej każdego dostępnego koloru po trochę.
Gra czy łamigłówka?
Bierzemy w ręce pudło, zachwycamy się wykonaniem, rozpoczynamy grę. I po kilku partiach można dojść do wniosku, że w swojej turze gracze rozwiązują (wg wspólnych zasad) indywidualne, powstałe w wyniku wcześniejszych akcji, łamigłówki. Jak użyć moich żetonów, aby zdobyć najwięcej punktów? Czy świadomie zrezygnować z tej akurat zagadki, aby w kolejnej turze mieć więcej możliwości dzięki kaflom specjalnym.
Nie ma w tej grze interakcji w zwykłym znaczeniu, bo zwyczajnie nie ma sposobu, aby świadomie coś zrobić wbrew przeciwnikowi.
Jednak gier, gdzie taka łamigłówkowa forma dominuje jest wcale niemało. Ubongo (zwłaszcza, jeśli skupić się na układaniu pod presją czasu pomijając tor z kolorowymi kryształkami), Uluru, Galaxy Trucker (w fazie budowania rakiety…) mają podobny charakter niezależnego (w dużym zakresie) rozwiązywania łamigłówek. A przecież cieszą się sporym powodzeniem.
Lubię interakcję (nawet bardzo ostrą!), a przecież w 7 Steps grałem z dużą przyjemnością. Chwila namysłu nad swoim ruchem i szybka decyzja czy przekraczać próg 7 punktów, czy może dobrać kafel premiowy. A później rozważanie możliwych ruchów, mimo świadomości, że sytuacja się zmieni… Owszem przy 4 graczach runda nieco się dłuży, ale za to sama partia trwa mniej więcej tyle samo (żetony wykorzystujemy w tej samej liczbie).
Brać czy grać?
Jeśli szukasz spokojnej, bezkonfliktowej układanki z istotną dawką losowości, ot tak dla relaksującego spędzenia wolnego czasu, to jest gra dla Ciebie. Szanse gracza początkującego będą niemal takie same jak wygi, bo po jednej czy dwóch partiach wiadomo jak działają kafle premiowe, a reszta to kwestia spostrzeżenia optymalnej ścieżki dla naszych żetonów. 7 Steps może być dobrym prezentem dla miłośników łamigłówek, wprowadzając nowe wyzwania. Sprawdzi się także w gronie rodzinnym, bo pozwala grać każdemu bez barier wiekowych.
Jeśli jednak lubisz wyzwania, walkę z przeciwnikami, a przede wszystkim gry, w których Twój wynik zależy głównie od Ciebie to poszukaj innego tytułu. 7 Steps stwarza pozory gry rywalizacyjnej, ale jest przede wszystkim oryginalną formą łamigłówki.
Mimo tych zastrzeżeń, ku memu zaskoczeniu, sama rozgrywka (bo przecież nie wynik końcowy, na który wpływ mam mniejszy niż chciałbym) sprawia mi za każdym razem sporo frajdy. Widać lubię łamigłówki bardziej niż sobie to uświadamiam!
Dziękujemy firmie KOSMOS za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.