Obrodziło latoś szpiegami. Biegają po mieście w ciemnych okularach, z superczułym mikrofonem i tym przebiegłym uśmieszkiem na twarzy. Mogą być wszędzie: siedzieć obok ciebie w pociągu, pracować na sąsiednim stanowisku, bawić się przy tym samym stoliku w kasynie. Zawsze udają przyjaciół, albo co najmniej szczerych współpracowników. Nigdy nie wiesz, czy gość obok nie jest pod koszulą okablowany podsłuchem i czy właśnie nie robi ci zdjęcia mikroaparatem umieszczonym w krawacie. Tak, świat jest pełen szpiegów. Tylko jak ich rozpoznać?
Motyw zdrajcy powoduje dreszczyk emocji. Nie ma co się krygować, czy w grach kooperacyjnych, czy imprezowych zawsze jest mile widziany. Motyw, nie zdrajca, nie szpieg. Tego trzeba przyszpilić. Czym? Najlepiej pytaniami.
Spyfall to gra w pytania. Na początku rundy gracze losują w ciemno woreczek z kartami jednej lokacji. W woreczku oprócz identycznych kart przedstawiających np. restaurację, znajduje się też jedna karta szpiega. Odpowiednią dla graczy liczbę kart się tasuje i rozdaje. Jedna osoba zostaje szpiegiem, pozostałe siedzą grzecznie w przybytku obżarstwa. Problem w tym, że każdy zna tylko swoją kartę. Celem szpiega jest zorientowanie się, gdzie znajduje się grupa (w tym wypadku – w restauracji), a celem grupy, oczywiście, zidentyfikowanie zdrajcy.
Zabawa jest naprawdę przednia, choć trzeba nauczyć się specyfiki gry. Gracze zadają sobie po jednym pytaniu na zasadzie łańcuszka. Kto właśnie odpowiadał, będzie pytał jako następny. Do odpowiedzi wybieramy dowolną osobę, o której sądzimy, że przybliży nas do prawdy. A na jej odkrycie mamy tylko około 8 minut (grupa umawia się przez rozgrywką na długość rundy).
Jeśli myślicie, że gra w pytania jest nudna, to się grubo mylicie. Przede wszystkim trudno jest wymyślić pytanie, które będzie na tyle konkretne, aby odpowiedź dała nam wskazówkę, czy pytany wie, gdzie jesteśmy (gracz z kartą restauracji wie, szpieg nie wie), a z drugiej strony na tyle niejednoznaczne, aby szpieg nie zorientował się, w jakiej wszyscy znajdują się lokacji. Po drugie, początkowo trudno było nam wyjść poza schemat zadawania pytań osobistych pokroju „Czy kiedykolwiek byłaś w tym miejscu?”, które dawały naprawdę sporą szansę na szybkie zakończenie sprawy (choć i wtedy bawiliśmy się dobrze).
Prawdziwa zabawa zaczyna się, gdy zgodnie z instrukcją, wczujemy się, iż jesteśmy w danym miejscu i po prostu sobie gawędzimy nie pytając bezpośrednio o samą lokację. Np. będąc na stacji polarnej można kogoś zapytać „Czego byś się napił?”, a on mógłby odpowiedzieć „Ciepłej herbaty”, co byłoby wskazówką, że ma pojęcie, gdzie się znajduje. Rola szpiega jest trudniejsza, gdyż musi brzmieć wiarygodnie. W powyższej sytuacji odpowiedź „Coca coli” byłaby podejrzana. Lepszym wyjściem byłoby najpewniej ogóle i zawsze w cenie „Czegoś mocnego” ;)
W grze występuje 26 lokacji. Dodatkowo można dostać dodatek (dodatkowo dodatek, masło maślane), lokację Katedry, który jednak zapakowany jest w inny woreczek od pozostałych, więc najlepiej po rozegraniu jednej rundy zamienić woreczki z już wykorzystaną lokacją.
No właśnie, a o co w ogóle chodzi z tymi rundami? Cała rozgrywka trwa umówioną ich liczbę, z których każda toczy się w innym miejscu, z innym szpiegiem (lub jak u mnie, w co drugiej szpiegiem jest moja mama ;) W zależności od sposobu, w jaki zakończyła się runda gracze otrzymują punkty. Dość zawiły system punktacji jest małym minusem gry. Dodatkowo w instrukcję wkradły się błędy dotyczące głosowania podczas typowania szpiega korygowane przez autora na BGG, ale my gramy „z błędami” i też jest fajnie.
To, co może pozornie uwierać, to fakt, że karty można przejść w zasadzie w dwa, trzy popołudnia (mówię popołudnia, gdyż my gramy przy poobiedniej kawie). Oczywiście, każdą lokację można przejść więcej niż raz, ale my po dwóch razach wyeksploatowaliśmy się z pomysłów w danym temacie. Sytuację ratuje wariant zaawansowany, który jest jednak zależny językowo. Otóż na każdej karcie widnieje także funkcja, jaką gracz pełni w danej lokacji. W restauracji będzie to np. kelner, gość, kierownik sali itp. Gracze muszą toczyć rozmowę zgodnie ze swoją funkcją. A to zazwyczaj ułatwia sprawę. O ile zna się angielski, albo zrobiło ogólną ściągę dla rodziny. Na szczęście, wydawnictwo Rebel.pl przygotowuje polską wersję gry, więc będzie można cieszyć się zabawą w szukanie szpiega także w gronie cioć i wujków przy owej poobiedniej kawie.
Podsumowując, świetna, lekka, przyjemna, ale wymagająca pewnego wysiłku umysłowego gra dla każdego. A przynajmniej dla każdego, kto dysponuje odrobiną wyobraźni, nie ma zahamowań w formułowaniu dziwnych pytań i potrafi śmiać się z byle czego. Jeśli grać z przerwami, to do każdej lokacji można wrócić po czasie kolejny raz, ponadto, zmieniające się funkcje zapewniają nowe układy i możliwości. Szczerze polecam!
PLUSY: generuje mnóstwo śmiechu, wymagająca (nie – banalna), świetne ilustracje, karty dobrej jakości
MINUSY: skomplikowany system punktacji; wiem, że to pole do dodatków, ale przydałoby się jednak więcej lokacji
Niestety, mój egzemplarz został u mamy, gdyż rodzina kategorycznie zakazała mi go zabierać, aby nie zapomnieć na kolejne spotkanie, więc nie miałam jak zrobić zdjęć…
Ink – Nie jestem koneserem gier imprezowych i nigdy nie darzyłem tworów „mafioidalnych” wielką estymą. „Spyfall” jednak bardzo przypadł mi do gustu. Kilkanaście partii, jakie miałem okazję zagrać (w dobrym towarzystwie, to ważne!) sprawiło mi bardzo dużo przyjemności. Mam odrobinę obaw, czy gra w tej samej grupie nie będzie się trochę zgrywać (szpiegowi coraz trudniej będzie zadać niebudzące podejrzeń pytanie), ale nawet jeśli tak się zdarzy, to wcześniej dostarczy mnóstwa śmiechu i zabawy. Jeszcze raz podkreślę – ważne odpowiednie towarzystwo, które chce się bawić i popisywać pomysłowością (i cwaniactwem).
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(10/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.
A można to już gdzieś w Polsce kupić? :)
Ale narobiłaś smaku! :)
A to nie będzie w wersji PL? (Rebel?)
Przecież napisałam, że Rebel wyda :-)