Herbert Paul Grice, filozof języka, opracował swego czasu regułę konwersacji, na którą składały się cztery maksymy: ilości, jakości, odniesienia i sposobu. Są one konieczne do tego, aby komunikacja była udana, a więc aby nasz rozmówca dobrze nas zrozumiał. Nieprzestrzeganie powyższych reguł może być skutkiem np. nieusłyszenia rozmówcy, spowodowanego zakłóceniem rozmowy choćby przez hałas, ale także choroby psychicznej, która sprawia, że ktoś nie potrafi prowadzić poprawnej konwersacji. Współcześnie nieprzestrzeganie zasad konwersacji jest również spotykane u sporej grupy społecznej, która wykształciła się w ostatnich latach, a którą można nazwać graczami planszówkowymi. Co mają wspólnego gry planszowe i maksymy konwersacyjne Grice’a? Okazuje się, że całkiem sporo.
Jak wiadomo, gry planszowe wykorzystują całą gamę różnych mechanizmów. Mamy gry logiczne, taktyczne, strategiczne, ekonomiczne, dedukcyjne, itd. Ich reguły często oparte są na zasadach matematycznych: polegają na planowaniu, zarządzaniu zasobami, ciągłym kalkulowaniu z czego zbierzemy najwięcej punktów. Jednak ważnym elementem wielu gier planszowych jest również interakcja z innymi graczami, czy to pozytywna czy negatywna. Interakcja wiąże się również z komunikacją, a ta jest szczególnie istotna w przypadku gier kooperacyjnych. Ponieważ jestem filologiem polskim, gry z mechaniką zbudowaną na teorii komunikacji są szczególnie bliskie memu humanistycznemu sercu. Jedną z takich gier z pewnością jest Hanabi. Chciałabym zaprezentować nieco inne spojrzenie na tę grę, właśnie przez pryzmat maksym konwersacyjnych Grice’a. Najpierw jednak krótkie przypomnienie, czym jest Hanabi i jak wygląda rozgrywka.
Hanabi to gra kooperacyjna dla 2–5 graczy, w wieku od 8 lat wzwyż, autorstwa Antoine’a Bauzy. Z pewnością jest tytułem znanym, gdyż w 2013 roku zdobyła prestiżową nagrodę Spiel des Jahres. W grze wcielamy się w zespół wytwórców sztucznych ogni, którym nieco pomieszały się prochy i muszą naprawić swój błąd. Temat w Hanabi jednak nie odgrywa większej roli i nie jest specjalnie odczuwalny. Bowiem istotą gry jest ułożenie pięciu rzędów kart (białego, żółtego, czerwonego, niebieskiego i zielonego), po pięć kart w każdym, w kolejności od 1 do 5. W wariancie zaawansowanym do dyspozycji mamy jeszcze karty różnokolorowe, z których możemy utworzyć szósty rząd. Poza 55 kartami do gry, potrzebne nam również będzie 8 niebieskich znaczników podpowiedzi i 3 czerwone znaczniki pomyłki. Na początku gry żetony podpowiedzi należy umieścić w pudełku, natomiast pomyłki obok niego. Następnie każdy z graczy otrzymuje karty: 4 w grze 2- i 3- osobowej lub 5 dla 4–5 osób i rozpoczyna się rozgrywka. Należy zaznaczyć, że w przeciwieństwie do większości gier karcianych, karty w Hanabi trzymamy odwrotnie – rewersem do siebie, więc nie widzimy ich. W każdej turze gracz może wykonać jedną z trzech następujących akcji: udzielenie podpowiedzi, zagranie karty oraz wyrzucenie karty. Wybierając podpowiedź, należy usunąć jeden niebieski znacznik z pudełka, a więc akcja ta nie jest możliwa, jeśli nie mamy już niebieskich znaczników do użycia. Podpowiedzi można udzielić wybranemu graczowi i może dotyczyć ona albo koloru (np. „Ta karta jest zielona”), albo wartości (np. „Tu masz jedynkę”). Ważne jest, że należy poinformować o wszystkich kartach w danym kolorze lub wskazanej wartości, jakie gracz ma na ręce (np. „Masz dwie zielone karty. To ta i ta”). Oczywiście gracz, który otrzymał podpowiedź, może w jakiś sposób zaznaczyć, które karty zostały wskazane, aby lepiej je zapamiętać (np. ułożyć karty w tym samym kolorze razem lub obrócić jakąś kartę „do góry nogami”). Aby zagrać kartę, gracz wykłada ją odkrytą przed sobą. Jeśli pasuje do któregoś rzędu, należy ją dołożyć. Przy czym, jeśli jest to piątka, w nagrodę jeden odrzucony niebieski znacznik, trafia na powrót do pudełka. Natomiast, jeśli okaże się, że karty nie można nigdzie dołożyć, należy ją odrzucić, a do pudełka trafia żeton czerwony. Trzy takie żetony oznaczają koniec gry i przegraną. Trzecia akcja to wyrzucenie karty na stos kart odrzuconych. Dzięki temu również można odzyskać niebieski żeton. Gra kończy się na kilka różnych sposobów. Po pierwsze, jeśli wszystkie rzędy zostaną ułożone w kolejności od 1 do 5, gracze wygrywają. Po drugie, jeśli któryś z graczy zabierze ostatnią kartę ze stosu, należy rozegrać ostatnią turę i zakończyć grę. Jeśli nie udało się ukończyć wszystkich rzędów, można policzyć punkty, według tabeli punktacji umieszczonej w instrukcji. Po trzecie, gra może zakończyć się przegraną na skutek działania czerwonych żetonów.
Jak widać, istotą Hanabi jest komunikacja między graczami i przekazywanie właściwych informacji. Zresztą dotyczy to wszystkich gier kooperacyjnych. Zawsze, kiedy kilkoro ludzi podejmuje współpracę i razem dążą do osiągnięcia konkretnego celu, potrzebna jest umiejętność skutecznej komunikacji. Grice sformułował ogólną Zasadę Kooperacji, która brzmi: „Wnoś swój wkład do rozmowy tak, jak tego w danym jej stadium wymaga przyjęty cel, czy kierunek wymiany słów, w której uczestniczysz”. Przekładając „z polskiego na nasze”, chodzi o to, aby przekazywać jak najbardziej jasne i zrozumiałe komunikaty oraz takie, które są najistotniejsze w danym momencie rozmowy. Jest to bardzo pomocne, a może nawet konieczne, jeśli chcemy, aby jakakolwiek współpraca między ludźmi zakończyła się sukcesem. Grice szczegółowo określa, jakie warunki powinien spełniać komunikat, aby był zgodny z Zasadą Kooperacji. Warunki te nazywamy maksymami konwersacyjnymi, a są to:
- Maksyma jakości – mów to, co według ciebie jest prawdziwe. Nie podawaj informacji fałszywych lub niesprawdzonych i niepewnych, unikaj przemilczeń.
- Maksyma ilości – mów tyle, ile trzeba. Komunikat powinien zawierać dokładnie tyle informacji, ile jest potrzebne w danym momencie – ani mniej, ani więcej.
- Maksyma odniesienia – mów na temat. Unikaj dygresji, podawaj te informacje, które są w tej chwili istotne.
- Maksyma sposobu – mów w sposób jasny i uporządkowany, unikaj wieloznaczności.
Jeżeli te zasady zostaną spełnione, możemy być pewni, że przekazany przez nas komunikat został właściwie zrozumiany przez odbiorcę, a przez to nasza współpraca zakończy się sukcesem. Co się jednak stanie, kiedy spróbujemy zaprzeczyć wszystkim powyższym regułom? Czy uda się osiągnąć powzięty cel, jeśli utrudnimy naszą komunikację? Gra Hanabi jest właśnie takim komunikacyjnym eksperymentem.
Spróbujmy teraz prześledzić, jak się ma Hanabi do maksym konwersacyjnych Grice’a. Zacznijmy od maksymy ilości. Zasady gry chyba najbardziej właśnie tę regułę ograniczają. Nie możemy powiedzieć tyle, ile trzeba. Nasz komunikat zawiera stanowczo za mało przydatnych faktów. Za każdym razem musimy się zdecydować czy informujemy gracza o kolorze, czy o wartości jego karty. Taka „okrojona” wiadomość nie jest wystarczająca do podjęcia akcji. Należy albo czekać na następną, albo dedukować i ryzykować. Pełen komunikat powinien brzmieć: „Tu masz czerwoną dwójkę. Mamy już czerwoną jedynkę na stole, więc możesz ją wyłożyć.” To jednak byłoby zbyt proste. Gra w tym miejscu wymaga decyzji, zarówno od osoby podpowiadającej: jaki komunikat będzie w tym momencie najlepszy, jak i od odbiorcy komunikatu: co z tą informacją zrobić? Przechodzimy zatem do zakresu kolejnej maksymy – sposobu. Przekazywanych w Hanabi komunikatów z pewnością nie możemy uznać za jasne i precyzyjne. Nie da się uniknąć wieloznaczności, bo przecież zdanie: „Ta karta jest zielona”, może oznaczać, że jest to zielona piątka, której nie można wyrzucić, albo że jest to zielona jedynka, którą już mamy na stole, więc może trafić na discard, albo że jest to karta, która w tym momencie pasuje do rzędu… No właśnie, możliwości tak wiele, a akcja do wykonania tylko jedna! Ograniczenie w zakresie maksymy ilości, powoduje utrudnienie zwłaszcza dla nadawcy komunikatu – generuje dylemat, której informacji użyć, a z której zrezygnować, aby komentarz był choć trochę zrozumiały. Natomiast zaprzeczenie maksymie sposobu to już problem odbiorcy, któremu nasuwa się co najmniej kilka znaczeń otrzymanego komunikatu. Które z nich zatem wybrać i uznać za prawdziwe? No właśnie, i dochodzimy do kolejnej maksymy – jakości czyli mówienia prawdy. Być może jedynie ona jest w jakiś sposób w Hanabi zachowana, bo oszukiwanie kogoś, co do kart, które trzyma na ręce, raczej nie byłoby dobrą strategią. Z drugiej jednak strony, aby jakiś komunikat nazwać zgodnym z prawdą, musi być on jednak pełny, jasny i dokładny. Trudno weryfikować prawdziwość informacji, która jest wręcz szczątkowa. Pomimo tego, że otrzymany komentarz jest prawdziwy, to jego niekompletność i wieloznaczność sprawia, że nasze rozumienie tego komunikatu może okazać się fałszywe. Maksymy Grice’a wzajemnie się dopełniają, jeśli nie spełnimy jednej, to żadna inna też nie zadziała. Trudno więc również powiedzieć, aby przekazywane komunikaty były „na temat” i realizowały maksymę odniesienia. Niejednokrotnie przecież, kiedy spodziewamy się otrzymać konkretną wskazówkę, która podpowie nam, co mamy zrobić, często dostajemy informację, z którą nie wiadomo co uczynić i do czego w tym momencie ma nam się przydać. Jak więc widać, informacje, które przekazujemy współgraczowi w Hanabi, są mocno ograniczone i przekreślają niemal wszystkie reguły prawidłowej konwersacji! Jak w takim razie wygrać grę kooperacyjną, w której komunikacja jest tak utrudniona?
Wygrywanie w Hanabi nie jest proste. Myślę, że istnieją dwa sposoby gry: jeden zgodny z regułami, zamieszczonymi w instrukcji, drugi – może nie do końca. Pierwszy wariant nazwałabym grą w stylu poker face. Naszym zadaniem jest przekazywanie „suchych” komunikatów. Staramy się nie sugerować nic poprzez jakiekolwiek inne, niewerbalne znaki: mimikę, gesty czy intonację, a tym bardziej przez podawanie dodatkowych informacji, ponad te, na które zezwalają reguły gry. Wówczas pozostaje nam tylko możliwość dedukcji, przeglądania stosu kart odrzuconych, kalkulowania co inni mają na rękach i co w takim razie mogę mieć ja oraz próby przeanalizowania, jaki komunikat byłby w tym momencie najkorzystniejszy. To nie jest zadanie proste i trudno uniknąć pomyłek. Myślę, że kluczem w Hanabi jest utworzenie swoistego kodu. Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy, kiedy gramy kilka razy z tym samym towarzystwem. Z czasem zaczyna się kształtować między graczami pewien wzór postępowania. Zaczynamy przewidywać, co znaczą otrzymane komentarze. Ważna jest tutaj konsekwencja, przyjęcie jakiegoś klucza, co do komunikatów i trzymanie się go. Oczywiście, nawet wykształcenie takiego kodu, nie daje nam gwarancji, że wygramy, i że wszystko zostanie dobrze zrozumiane. Sytuacja jakiejkolwiek komunikacji z drugim człowiekiem, z samej definicji jest skazana na to, że może nie pójść tak, jak zakładamy. Przypominają mi się słowa kolejnego filozofa i filologa (zresztą jednego z najważniejszych filozofów XX wieku), Hansa-Georga Gadamera: „Tak więc prawdziwa rozmowa nigdy nie przebiega tak, jak chcieliśmy ją poprowadzić. (…) Co wyjdzie w rozmowie, nikt z góry nie wie. Porozumienie lub jego utrata są czymś, co nam się niejako przydarza”. Gadamer mówił, że choć próbujemy rozmową w jakiś sposób sterować, to tak naprawdę rozmówcy bardziej są sterowani, niż w rzeczywistości mają nad tym kontrolę. Podobnie jest w Hanabi. Próbujemy zapanować nad tą ograniczoną i kulawą komunikacją, i choć nawet uda nam się znaleźć jakiś klucz, to i tak zdarza się, że wymyka się ona naszym przewidywaniom. To czyni z gry swoiste wyzwanie. Nie zniechęca, ale motywuje, aby spróbować zagrać znowu, aż uda się wygrać.
Wspomniałam również o innym wariancie gry, zaznaczając, że jest on nie do końca zgodny z regułami. Dlaczego zatem o nim mówię i jak go rozumiem? A więc, jest to sposób gry nieco luźniejszy, imprezowy. Polega na tym, że kiedy nie możemy przekazać za pomocą słów tyle, ile byśmy chcieli, to włączamy całą gamę sygnałów niewerbalnych. Mimika, gesty, intonacja, wymowne spojrzenia, oraz wszelkie dźwięki, piski i westchnięcia mogą służyć temu, aby mówiąc: „Ta karta jest niebieska”, w rzeczywistości przekazać: „To niebieska piątka, jak ją wyrzucisz, to po nas!” Oczywiście, nie ma pewności, że odbiorca zrozumie to, co próbujemy całym sobą powiedzieć, a więc nasze starania nieraz będą rodzić jeszcze większe nieporozumienia i jęki zawodu. Co prawda, poniekąd naginamy w ten sposób zasady Hanabi. Dlaczego tylko poniekąd? Po pierwsze, w instrukcji znajdziemy precyzyjne informacje dotyczące tego, jakiego rodzaju słowne komunikaty mogą się pojawiać między graczami, natomiast nic nie wspomniano o komunikacji niewerbalnej. A po drugie, zaznaczono, że można się umówić na rozgrywkę mniej restrykcyjną. Oczywiście, w taki sposób uczynimy grę nieco łatwiejszą, choć wcale nie aż tak bardzo, jak mogłoby się wydawać. Ja osobiście lubię również taki sposób gry w Hanabi, ponieważ dla mnie ta gra jest swoistym komunikacyjnym eksperymentem. To ciekawe doświadczenie obserwować, jak ludzie starają się zastąpić słowa komunikacją niewerbalną. Okazuje się, że odgrywa ona niezwykle ważną rolę. Aż trudno się opanować, aby po nią nie sięgnąć. Jednak, jakby do Hanabi nie podejść, należy stwierdzić, że nie jest to gra prosta, w którą łatwo się wygrywa. Osiągnięcie maksymalnej ilości punktów jest nie lada wyzwaniem i raczej rzadko będzie się to udawało, co jednak nie musi zniechęcać, ale może rodzić chęć ponownego zagrania.
Podsumowując, to, co wyróżnia Hanabi na tle innych gier planszowych czy karcianych, to dość nowatorski mechanizm oparty dla odmiany nie na zasadach matematycznych, ale bardziej na teorii komunikacji. Warto też zaznaczyć, że nie występuje tu zupełnie problem, z którym często można się spotkać w grach kooperacyjnych, a więc dominującego gracza. W Hanabi został on zniwelowany do zera. Pomimo tego, że gra wydaje się być pozycją lekką i imprezową, gdyż wydana jest w formacie, jaki znamy choćby z takich tytułów jak Uga Buga czy Palce w pralce, okazuje się jednak być dużo bardziej wymagająca. Pomimo prostych zasad, które łatwo wyjaśnić nawet dziecku czy też niegrającym towarzyszom, sama rozgrywka do prostych nie należy. Mam nadzieję, że udało mi się też pokazać Hanabi jako grę o dużym walorze edukacyjnym. Myślę, że może ona posłużyć np. nauczycielom i wychowawcom do przekazania młodzieży zasad skutecznej komunikacji i udowodnienia, jak ważne jest, abyśmy zwracali uwagę na to, jak formułujemy informacje, które przekazujemy innym. Może też być świetną pomocą do ukazania, jak działa i do czego służy komunikacja niewerbalna. Ponadto, studentom polonistyki polecam zabrać Hanabi na egzamin z językoznawstwa. Można zadziwić profesora, prezentując mu mechanizmy konwersacyjne Grice’a na ciekawym przykładzie gry karcianej. Polecam, działa! Dobra ocena gwarantowana ;). Dla mnie osobiście Hanabi jest grą fascynującą, ponieważ każda rozgrywka to rodzaj komunikacyjnego eksperymentu, który daje doskonałą możliwość obserwacji przeróżnych mechanizmów konwersacyjnych, które za każdym razem mnie zadziwiają.