Nie zrecenzować w największym polskim serwisie planszówkowym tak znanej gry jak Kolejka, to grzech. Nie zrecenzować Gry Roku, jednej z najbardziej popularnych i rozpoznawalnych gier familijnych, gry, która przyciągnęła do nowoczesnych planszówek bodajże największe grono Polaków, to nawet grzech śmiertelny. Ale na szczęście grzechy są odpuszczane, jeżeli się za nie żałuje i obiecuje poprawę. … No to żałujemy. … I się poprawiamy.
Z drugiej strony recenzowanie gry po tak długim czasie od premiery ma także swoje plusy. Jeżeli w Kolejkę nie graliście, a np. chcecie ją teraz kupić, znajdziecie tu (przynajmniej mam taką nadzieje) recenzję wolną od popremierowego szału i wpływu medialnych kampanii, czy kontrastującej z nimi (po części dla zasady, a po części słusznej) mocnej krytyki. Recenzję gry ogranej przez około 3 lata i blisko 80 partii, recenzję pisaną bez pośpiechu i nie gonioną terminami czy deadlinem. Niemniej jednak nie macie też co się łudzić, recenzję pisaną okiem gracza rodzinnego, do tego fana Kolejki który, mimo że widzi w produkcji mankamenty, gotów jest jej wiele z nich wybaczyć. Zanim jednak przejdziemy do recenzji (czyt. podsumowania) i oceny przebrnijmy przez wykonanie i zasady.
Wykonanie
Powiedzmy sobie jasno. Dobre wykonanie elementów i przyzwoita jakość grafik to – na szczęście – w dzisiejszych grach już norma. Dlatego też uważam, że nad tym elementem recenzji warto się rozwodzić jedynie w wypadku, jeżeli coś odbiega in plus albo in minus od przyjętych standardów. Nie będę się więc rozwodził na wykonaniem, które moim zdaniem jest po prostu ok. Ale na grafikach – niestety – będę musiał się już chwile zatrzymać. Mi się one po prostu nie podobają. Jeszcze towary – jak cię mogę – powiedzmy, że oddają klimat, ale już karty akcji to naprawdę mogły być ładniejsze. Plansza przynajmniej jest czytelna, ale jak położymy ją koło takiej wioski z Epoki Kamienia to wypada blado. No ale dobra, lećmy dalej, w końcu jak byśmy chcieli mieć w domu coś ładnego to byśmy sobie kupili obraz.
Zasady
Trochę ponarzekałem więc teraz pora się odkupić. Instrukcja, jak dla mnie, napisana jest bardzo dobrze. Jest jasna i klarowna (nota bene przeczytałem ją dopiero na potrzeby recenzji, bo wcześniej gra została mi wytłumaczona), a do tego dość fajnie wydana – w formie zeszyciku.
Teraz kilka słów o zasadach. Na początku wybieramy jedną z pięciu „misji”, wskazujących jakie towary mamy „upolować”. Możemy np. dostać zadanie „Wyprawić pierwszą komunię”, do czego potrzebne będą nam 4 spożywki, 3 sprzęty RTV/AGD, 2 meble i 1 odzież lub „Wysłać dzieci na kolonie”, do czego musimy zakupić 4 sztuki odzieży, 3 produkty z kiosku, 2 artykuły spożywcze i 1 sprzęt RTV/AGD.
Jak już mamy wybrany cel to grzecznie i bez szemrania ustawiamy członków rodziny w kolejkach do określonych sklepów, a na koniec dostawiamy spekulantów. Dobieramy też karty akcji, dzięki którym będziemy mogli stosować nieczyste chwyty podczas kolejkowych przepychanek. Po ustawieniu wszystkich meepli dowiadujemy się, które sklepy będą miały w tej rundzie dostawę (różna ilość sklepów z dostawą, zależna jest od różnej liczby graczy). Kiedy już wiemy co, gdzie i ile dojedzie zaczynają się przepychanki kolejkowe. W naszej turze możemy zagrać jedną z dobranych na początku rundy kart akcji lub spasować. W pierwszym przypadku robimy zamieszanie w kolejce, dzięki któremu możemy np. przestawić naszego pionka o ileś pól do przodu lub przesunąć albo dołożyć towar do sklepu, podejrzeć następne planowane dostawy lub uzyskać towar jeszcze przed otwarciem sklepu. Jeżeli natomiast spasujemy wówczas nie mamy już wpływu na układ kolejek w danej rundzie i – można powiedzieć – „płyniemy z nurtem wydarzeń”. Nie jest to jednak do końca takie złe – czasem ktoś, zagrywając swoja akcję, przestawi nas do przodu i dzięki temu w efekcie uzyskamy towar. Poza tym kart akcji jest mało, więc musimy je oszczędzać, bo jak na początku będziemy wszystkie wykorzystywać to nam nie starczy do końca tygodnia (kart jest 10, za każdym razem dobieramy do trzech na ręce, a muszą nam one starczyć na pięć dni – od poniedziałku do piątku). Kiedy już każdy wykorzysta swoje akcje lub spasuje, następuje otwarcie sklepów i nasze meeple w kolejności, w jakiej są ustawione w kolejce pobierają towar (oczywiście tylko te, dla których owego towaru starczy). W tym momencie kończy się runda, a my przystępujemy do następnej. Gramy tak, aż któryś z graczy nie zadeklaruje wypełnienia swojej misji. To tak pokrótce o zasadach. Resztę reguł (jak np. sposób działania przekupki czy spekulantów) przeczytacie sobie w instrukcji. My natomiast przejdźmy do podsumowania.
Wrażenia
Jak wyżej pisałem, sporo tej grze potrafię wybaczyć. Grafiki także. W trakcie rozgrywki i tak się na te rysunki z kart akcji nie zwraca uwagi, a rolę swoja spełniają. Reszta grafik – trzeba przyznać – jest całkiem klimatyczna, chociażby takie szczegóły, jak odcisk po kubku z kawą na rewersie planszy czy plamy i podpis działacza partyjnego (tak się domyślam) na kartach zadań. W sumie więc, mimo wcześniejszych narzekań, daję wykonaniu i grafikom ocenę sześć na dziesięć.
Zasady gry są dość proste, a do tego jasno i klarownie wyjaśnione w instrukcji, więc młodzież i dorośli powinni sobie bez trudu poradzić. Jak dla dzieci to w grze jest za dużo interakcji, szczególnie negatywnej, toteż uważam, że wiek wskazany na pudełku 12+ jest wyważony odpowiednio. Złożoność gry to, jak dla mnie, cztery na dziesięć.
Pora na wrażenia końcowe. Na początku mojej znajomości z tą grą, dawałem jej ocenę 9 na 10. Teraz, po około 80 partiach i 3 latach znajomości, moja ocena się trochę obniżyła, co jednak wcale nie oznacza, że nie uznaję tego tytułu za bardzo dobra produkcję. W dalszym ciągu uważam, że Kolejka to zarówno wyśmienity gateway (gra wprowadzająca), co potwierdza jej popularność także w mediach pozaplanszówkowych, jak i świetna gra rodzinna na co dowodem jest 80 rozegranych przeze mnie partii (przy czym ja jestem zdania, że gra familijna, której poświeciłem już 20 rozgrywek to dobry i udany zakup).
Co więc jest główną siłą Kolejki. Klimat i mechanika Panie i Panowie. PRL i przepychanki kolejkowe to jest clou sukcesu tej gry. Ludzie pamiętający czasy schyłku Polski Ludowej z pewnością wczują się w atmosferę walki w tłumie o każdy metr bliższy drzwiom sklepowym i przybliżający nas do zakupu deficytowych dóbr. Kolejkowe przepychani są pełne emocji, bezpardonowych zagrań, walki, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Myślisz, że jak przyszedłeś najwcześniej to na pewno zdobędziesz towar leżący na półce w spożywczym? Mylisz się, ktoś rzuci „Matkę z dzieckiem”, ktoś inny „Krytykę władzy” i już jesteś czwarty, a po otwarciu sklepu możesz się tylko oblizać, patrząc jak inni wynoszą z niego czekolady. Ustawiłeś się ostatni bez perspektyw na kupno telewizora? Zagraj „Listę społeczną” i jesteś na przedzie. Ktoś chce zgarnąć ostatnie ubranka z odzieżowego, a Ty ustawiłeś się akurat po meble? Pyk, „Pomyłka w dostawie” i ciuszki lądują w meblowym. Złośliwości i negatywnej interakcji jest naprawdę dużo, a wszystko w duchu „słusznie minionej epoki”. Odczuwalnym duchu – trzeba przyznać. Gra się naprawdę świetnie.
A wady (poza grafiką)? … Taaak .. słyszałem, że są.
Że Kolejka jest losowa. Cóż, trudno się nie zgodzić, że jest w tym ziarnko prawdy. W końcu dobieramy karty (akcji, towarów) więc jakaś losowość występuje. Ale bez przesady. Im dalej w partię tym więcej wiemy. Wiemy, jakie karty już zeszły i jakie mogą się jeszcze przytrafić, więc przypadkowość z każdą turą się ogranicza i możemy więcej zaplanować (co prawda tylko na kilka ruchów do przodu, bo po piątej kolejce jest restart i karty wracają na rękę). Ja grałem w Kolejkę z wieloma osobami i nikt na losowość się zbytnio nie uskarżał.
Inny zarzut – Kolejka jest odgrzewana, to gdzieś indziej już było … Powiem tak: w gronie osób, z którymi gram najczęściej stawiamy na tytuły rodzinne. Ograłem ich sporo, znam pewnie jeszcze drugie tyle. Jedyna gra, która zdecydowanie kojarzy mi się z Kolejką to Pan tu nie stał Reinera Knizii. No, ale – z całym szacunkiem dla dorobku Pana Doktora – dla mnie Karol Madaj stworzył grę znacznie lepszą. Oczywiście są i inne zdania (odsyłam do tego wątku na forum), ale cóż – moja recenzja, moja opinia.
Podsumowując, dla mnie Kolejka to świetny polski produkt, który zdecydowanie zasłużył na nagrodę Gry Roku i który spokojnie i bez wstydu możemy pokazać planszówkowiczom z zagranicy. W mojej kolekcji jest to absolutny TOP wśród gier rodzinnych i kwestią niedługiego czasu jest, kiedy licznik rozegranych w nią partii dobije do setki. Moja końcowa ocena dla Kolejki to osiem i pół na dziesięć.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(8,5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.
Na obronę grafik można powiedzieć, że zostały dogłębnie przemyślane i specjalnie tak zaprojektowane, żeby oddać ducha epoki. Ale …. ja się łączę z Tobą w odczuciach, też mi sie nie podobają.
Choć z drugiej strony uważam, że gdyby były zrobione cukierkowo (choćby tak jak Pan tu nie stał) to Kolejka mogłaby się rozmyć wśród wielu innych gier. A tak – jest to coś co ja dodatkowo wyróżnia. Nie wyobrażam sobie już teraz innej grafiki i gdyby chciałby ktoś zrobić reimplementację i totalnie zmienić jej szatę to ja na pewno nie zamieniłabym tej swojej starej (jeszcze IPN-owej) na nową, nie wiem jak piękną.
A mi osobiście ciężko byłoby sobie wyobrazić gorszą decyzję w kwestii grafiki Kolejki niż wypacykowanie jej w kolorki a’la Stone Age.
Co do reszty całkowicie się zgadzam. Mam nadzieję, że Treflowi uda się wypromować grę na arenie międzynarodowej, bo wg mnie ma ona wszystko, co potrzebne, by dobrze się na niej sprzedać (wszystkie zagraniczne recenzje, do jakich dotarłem na BGG, są bardzo pochlebne).