Przychodzisz do sklepu z grami planszowymi i widzisz na półce nowość od Rebela i Gindie: Dylematy. Czy:
A. Kupujesz! Właśnie szukałeś jakiejś ciekawej gry imprezowej.
B. Poczekasz na recenzje. Nie lubisz kupować kota w worku.
Dylematy to gra imprezowa dla 4–15 osób. W pudełku (a właściwie czterech pudełkach) znajdujemy: instrukcję, karty punktów, karty do głosowania (A i B), karty trybów gry oraz trzy talie po 55 kart dylematów. Talie te zostały podzielone na kategorie wiekowe: 12+, 16+ i 18+. Zasady gry są banalnie proste: gracz w swojej kolejce wyciąga jedną kartę dylematu, czyta jej treść i dwa warianty odpowiedzi, a następnie próbuje rozstrzygnąć, co wybierze reszta graczy (odpowiedź A czy B). Kładzie przed sobą zakrytą kartę z odpowiednią literą i następuje chwila na dyskusję dla grupy. Kiedy wszyscy już zdecydowali, którą odpowiedź wybiorą, porównuje się wyniki. Jeśli gracz aktywny dobrze przewidział wybór większości – otrzymuje jeden punkt. Następnie kolejka przechodzi na gracza obok. Gra kończy się w momencie, kiedy jakaś osoba zgromadzi 5 punktów. Można skorzystać również z opcjonalnej kart Kompas moralny, która sprawia, że głos jej posiadacza liczy się podwójnie lub z kart trybów gry, które modyfikują rozgrywkę i system punktowania. Czas jednej partii według autorów to 30–60 minut, ale tak naprawdę będzie on zależny od grupy, z jaką gramy. Przy gadułach może się wydłużyć.
Kilka słów na temat jakości wydania. Dylematy wydane zostały dość ciekawie. Otrzymujemy 4 pudełeczka, wielkości mniej więcej tradycyjnej talii kart, spięte tekturową opaską. Rozwiązanie dość oryginalne i w pewien sposób funkcjonalne. Nie trzeba bowiem zawsze nosić ze sobą całej gry, ale można wziąć dwa pudełka – jedno z kartami do głosowania i punktami, a drugie z talią dla wybranej grupy wiekowej. Pudełeczka te umożliwiają też tworzenie własnej talii, co może okazać się bardzo przydatne (o czym za chwilę). Poza tym, sam wygląd kart nawet mi się podoba – jest prosty, ale ma w sobie jakąś elegancję – czarne tło, biały tekst i grafiki w kolorach zależnych od grupy wiekowej. Bez zbędnych elementów – w sam raz na grę imprezową. Niestety, całość wydania nie prezentuje się zbyt solidnie. Tekturowa opaska raczej szybko ulegnie zniszczeniu, pudełeczka na talie są dość cienkie i nietrudno będzie je rozerwać, a same karty szybko się brudzą, łatwo wycierają i (przynajmniej w moim egzemplarzu) już od nowości widoczne były na nich plamki i zarysowania. Ponadto (co szczególnie mnie, polonistkę, boli), gdzieniegdzie możemy natknąć się na błędy w tekście – głównie interpunkcyjne. Ogólnie rzecz biorąc, stanowczo mogło być lepiej.
A teraz wrażenia z samej rozgrywki. Zacznę od plusów. Z pewnością zaletą Dylematów jest możliwość grania aż w 15 osób. Niewiele jest gier na tak dużą liczbę graczy, a z doświadczenia wiem, że nieraz jest to bardzo pożądane. Spodobał mi się również sam pomysł tej gry. Dyskusja na niewygodne tematy, stawanie przed trudnymi wyborami, próba przekonania innych do swoich racji, poznawanie mrocznych stron naszych przyjaciół… Takie gry komunikacyjne naprawdę lubię! Niestety, tutaj plusy chyba się kończą. Bowiem, jak dla mnie, Dylematy to niewykorzystany potencjał. Pomysł świetny, jednak nie przekłada się on na praktykę. W mojej opinii wiele kart dylematów jest po prostu bez sensu. Nie ma w nich żadnego dylematu. Są hmmm… dziwne. Wiele razy w trakcie rozgrywki sięgaliśmy po kolejną kartę, bo poprzednia kompletnie nic nie wnosiła. Nieraz wrzucaliśmy odpowiedź A lub B losowo, bo tak naprawdę żadna z podanych nijak nie pasowała do naszych wyborów. Często też pomijaliśmy dyskusję, bo właściwie nie było nad czym dyskutować. A szkoda, bo były i takie karty (choć niestety mam wrażenie, że jest ich mniej), przy których rzeczywiście mieliśmy twardy orzech do zgryzienia i wtedy rozgrywka stawała się bardzo przyjemna. Kolejny problem to długość rozgrywki. Jak dla mnie, za bardzo się ona ciągnie. Zazwyczaj pod koniec partii z niecierpliwością czekałam, aż ktoś w końcu zgromadzi te 5 punktów. Przy 15 osobach może to naprawdę potrwać. Przecież, żeby w trybie podstawowym udało się komuś zebrać 5 punktów, musi przejść przynajmniej 75 kolejek… Do tego czasu gra może się już znudzić. Może warto w takim razie grać np. do 3 punktów?
Kilka słów poświęcę również, żeby opisać specyficzny klimat i rodzaj humoru, jaki występuje w grze. Rzeczywiście, autorzy chyba bardziej postawili na imprezowość i żartobliwość, niż na poważne dylematy. Właściwie nie byłoby w tym nic złego, gdyby jedno nie wykluczało drugiego. Myślę, że treść kart, zwłaszcza w talii 18+, nie każdemu może przypaść do gustu. Oczywiście główne tematy to seksualność, erotyka, fizjologia czy szeroko pojęta brutalność. I to ukazana w iście bezpardonowym tonie. Mnie średnio się to podoba, są karty które budzą we mnie pewien niesmak. Ale to już moja prywatna opinia. Bo właściwie do samej tematyki nie mam aż takich zarzutów. Tak naprawdę posłużono się tutaj najbardziej tradycyjnym i pierwotnym poczuciem humoru. Już przecież w antyku występował ostry podział na tragedie – czyli to, co wzniosłe i komedie – to, co niskie. Humor komediowy często oparty był na seksualności. Za przykład trzeba choćby podać obchody Małych Dionizji – święta wina i seksualnych orgii, kiedy to obnoszono w triumfalnych pochodach podobiznę wielkiego fallusa. Cóż, takie tematy bawią od wieków ;). Więc problem tkwi nie w samej tematyce, ale w tym, że przysłania ona niekiedy właściwy cel tej gry – a więc mierzenie się z trudnymi dylematami. A ja jednak, nawet wśród gier imprezowych, preferuję te, które stanowią jakieś twórcze czy intelektualne wyzwanie – jak Dixit czy Tabu, a nie takie, które są po prostu głupawe.
Czy z Dylematów można zatem wycisnąć coś więcej? Grałam w tę grę raczej z towarzystwem, które z planszówkami miało już jakieś doświadczenie – mniejsze lub większe, ale jednak. I tutaj rozgrywka tak naprawdę nie polegała na rozmawianiu o problemach podanych na kartach (bo i często nie było o czym), ale trochę przeobrażała się w grę kooperacyjną typu gracze kontra gracz. Osoba aktywna próbowała oczywiście przewidzieć nasz wybór, a my staraliśmy się zgadnąć, co ona zaznaczyła, żeby dać coś innego i nie pozwolić jej zdobyć punktu. I tu nieraz była naprawdę ciekawa zagadka psychologiczna. Wśród towarzystwa, które się znało, trzeba było najpierw wspólnie ustalić, którą odpowiedź gracz aktywny mógłby wybrać i co jest bliższe jego przekonaniom, a później – czy dać odpowiedź odwrotną, żeby nie dostał punktu, czy też może on pomyślał, że my pomyślimy, że on tak pomyślał… I tak dalej. I przyznam, że gra w ten sposób nam się podobała, choć też szybko zaczęła się nudzić. Jednak i w tym przypadku nie obeszło się bez selekcji kart. Myślę, że warto przed rozgrywką przejrzeć talie, odłożyć to, co niespecjalnie trafia w nasze gusta i pozostawić tylko te karty, które rzeczywiście mogą stanowić ciekawy dylemat. Wtedy ta gra może sprawiać przyjemność nawet bardziej doświadczonym. Jednak zmniejszając liczbę kart, zmniejsza się też regrywalność… Cóż, coś za coś.
Podsumowując, dla kogo ta gra? Myślę, że najbardziej może się ona spodobać osobom, które nie grają dużo w gry planszowe. Jeżeli macie towarzystwo dość liczne, z którym często imprezujecie, do tego lubicie pieprzne żarty, a takie sprawy jak hmmm… zjadanie martwych, brzydkich dzieci bardziej was bawią niż obrzydzają, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że Dylematy mogą wam się spodobać. W przypadku doświadczonych graczy i osób z bardziej wyszukanym poczuciem humoru, gra może nie do końca trafić w wasze gusta, choć po pewnej selekcji i modyfikacjach (opisanych wyżej), da się w to zagrać. Trzeba się jednak liczyć z tym, że mając w szafie choćby takie tytuły imprezowe jak Tabu, Dixit czy Time’s Up, Dylematy raczej zbyt często na waszym stole gościć nie będą. Ale spróbować można. Ja osobiście czekam na jakieś Dylematy 2 – w których ten pomysł będzie nieco lepiej zrealizowany. To mogłaby być jeszcze dobra gra!
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(4/10):
Ogólna ocena
(5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Ot, nie mogę powiedzieć, że gra jest zła, ale też nie znajduje w niej niczego takiego, co skłoniłoby mnie, żeby ją polecać, czyli totalny przeciętniak. Sporo istotnych wad wpływających na grywalność. Odczuwalne zalety powodują jednak, że osoby będące fanami gatunku – mogą znaleźć w niej coś dla siebie.