Z wielką przyjemnością przedstawiamy wywiad, który przeprowadziliśmy w październiku z dwoma wielkimi nazwiskami planszówkowego świata. Panie i panowie, oto stają przed nami i odpowiadają szczerze na pytania Antoine Bauza i Bruno Cathala, czyli autorzy ciepłego jeszcze hitu 7 Cudów: Pojedynek!
GAMES FANATIC: Bardzo się cieszymy, że zgodzili się Panowie na wywiad dla czytelników naszego serwisu. Jest wśród nich wielu fanów Waszych gier, którzy na chwilę obecną największe emocje przeżywają oczywiście przy grze 7 Cudów: Pojedynek. Pozwólcie, że zadamy Wam w ich imieniu kilka pytań.
Rozpoczniemy być może trochę nietypowo, ale za to chronologicznie. Kim chcieliście zostać, gdy byliście mali? I czy kariera projektanta gier, jaką ostatecznie osiągnęliście, jest satysfakcjonująca?
BRUNO: O ile dobrze pamiętam, zawsze kochałem gry. Zapewne według mojej mamy pierwsze zdanie, jakie wypowiedziałem, brzmiało „Bruno grać dobrze”. Pomysł na tworzenie gier przyszedł jednak później. Jako dziecko miałem bowiem sekretne marzenia związane ze sportem… Chciałem zostać drugim Tabularlym (żeglarz samotnik), Bernardem Hinault (zwycięzca Tour de France) lub bramkarzem reprezentacji narodowej w piłce nożnej, albo numerem 15 we francuskiej drużynie rugby, albo…
Ale tak, z całą pewnością, życie pełnoetatowego projektanta gier daje mi ogromną satysfakcję. Kocham swoją pracę.
ANTOINE: Moje dzieciństwo przypadało na lata 80-te, więc chciałem po prostu robić gry wideo! I dziś poniekąd jestem blisko tego celu :) Kocham swoją pracę, daje mi wiele radości… ale potrafi też być czasem nudna, jak każda inna praca!
Skąd pomysł na stworzenie pełnoprawnej 2-osobowej wersji 7 Cudów i wspólną pracę nad nią?
BRUNO: Antoine na pewno odpowie na to pytanie lepiej ode mnie. O ile mi jednak wiadomo, prace nad grą rozpoczął sam, ale trudno było mu uwolnić się od podstawowej wersji, jaką wciąż miał w głowie. Nie pomagał też fakt, że nie czuł się dobrze w projektowaniu systemów dwuosobowych (wariant z neutralnym miastem został do gry podstawowej dodany na samym końcu). Tak więc, 2 lata temu, podczas naszego wspólnego lotu na Gencon, zapytał mnie, czy zgodziłbym się popracować z nim nad tym projektem. Szczerze mówiąc, jak mogłem odmówić przyjęcia takiego prezentu od losu?
ANTOINE: Podczas wielu spotkań, na których podpisywałem egzemplarze gry 7 Cudów podchodziły do mnie osoby ze słowami „Uwielbiam 7 Cudów, rozegrałem już setkę partii, a gramy tylko dwuosobowo”. Każdorazowo odpowiadałem, że niezmiernie się cieszę, że gra się podoba, ale zachęcam do spróbowania rozgrywki na więcej osób, gdyż właśnie jako taka została zaprojektowana. Ale równocześnie zacząłem myśleć o specjalnej dwuosobowej wersji. Podczas tworzenia pierwszego prototypu miałem głównie dwa problemy: trudno było mi wyobrazić sobie wyjście poza dotychczasową formę, wyobrazić sobie coś nowego, świeżego. Po drugie, nigdy nie projektowałem gier dedykowanych tylko dwóm graczom. To zupełnie inny proces. Było więc jasne, że muszę do projektu włączyć kogoś jeszcze, kogoś, kto zna 7 Cudów i kto zna si e na robieniu dwuosobówek. Jedno nazwisko przyszło mi do głowy od razu: Bruno Cathala!
To nie pierwszy raz, gdy wspólnie zaprojektowaliście grę. Czy to oznacza zawiązanie długotrwałej współpracy?
BRUNO: W prywatnym życiu jesteśmy przyjaciółmi i bardzo dobrze pracuje nam się razem w życiu zawodowym. Obaj jesteśmy pełnoetatowymi projektantami, mieszkamy niezbyt daleko od siebie (2,5 h jazdy), mamy zbliżone opinie co do rynku gier… Moja odpowiedź brzmi zatem – TAK, na pewno będziemy nadal ze sobą współpracować. Równolegle z pracą nad swoimi indywidualnymi projektami.
ANTOINE: Nie zwykłem wszystkiego planować do przodu, ale każda współpraca z Bruno była po prostu wspaniałym przeżyciem. Ponadto regularnie dyskutujemy o swoich nowych pomysłach, więc… ;) 7 Cudów: Pojedynek zaliczył dobry start, więc na chwile obecną już omawiamy dodatek do gry!
Czy zdarza Wam się grać po prostu jako przyjaciele, a nie współpracownicy?
BRUNO: Jeśli tylko mamy okazję, to tak. Ale nie nadarza się ona często.
ANTOINE: Nie za często. Zazwyczaj gramy w prototypy. Nie mamy zbyt dużo czasu na nie-prototypy. Choć osobiście staram się regularnie grywać w swojej grupie planszówkowej. Owszem, mam ochotę pograć czasem dla samej przyjemności, ale takie okazje zdarzają się rzadko.
Czy istnieje gra, której zaprojektowania zazdrościcie innemu autorowi?
BRUNO: Jestem wielkim fanem Magic the Gathering. Richard Garfield stworzył coś wyjątkowego, kamień milowy w historii gier. To zmieniło sposób myślenia o grach wielu projektantów.
Innym pomysłem, o jakim żałuję, że nie ja go wymyśliłem, to system legacy, jak na przykład w Risk Legacy, czy ostatnio Pandemic Legacy. Gratulacje dla Roba Daviau! Rob, jestem Twoim fanem!
ANTOINE: Nie chodzi może o zazdrość, ale jest wiele gier, których projekty niezmiernie podziwiam (Kakerlaken Poker, Galaxy Trucker, Im Schattent des Kaiser, Machi Koro i wiele innych).
Czy macie to wrażenie, że wszystko co mogło zostać odkryte w kwestii mechaniki gier zostało już odkryte? Czy może jednak dużo jeszcze pozostało do zrobienia?
BRUNO: Trudno powiedzieć, bo brakuje jakiegoś prawdziwego zestawienia wszystkich istniejących mechanik. Wierzę, że czasem zdarza się, że autor przekonany o oryginalności swojego pomysłu dowiaduje się nagle, że podobną rzecz wymyślono 50 lat temu, ale wtedy nie osiągnęła po prostu sukcesu. (Słyszałem coś takiego np. o kafelkowym systemie z Carcassonne, ale nie mogę teraz tego znaleźć…).
W moim odczuciu gra, którą projektujesz, musi dać graczom wyjątkowe wrażenia podczas gry i nie ważne, czy zastosowane mechanizmy są nowe, czy nie. Mechanika to tylko narzędzie. Najważniejsza jest historia, jaką opowiadasz z jej pomocą.
ANTOINE: Gry to nie mechanika, ale całe doświadczenie rozgrywki. I co roku jestem świadkiem wspaniałych nowych doświadczeń. Jestem optymistą i jestem pewien, że jeszcze wiele świetnych gier przed nami wszystkimi.
Czy granie w planszówki to wciąż przyjemność, czy już tylko praca?
BRUNO: Gdy tylko stanie się to wyłącznie moją pracą, będę musiał z tym skończyć… Jakże bym mógł szerzyć pasję, gdyby samemu mnie nie przynosiła już ona radości?!
ANTOINE: To zabawa. I praca. Taka zabawowa praca :)
Czas w końcu na standardowe pytanie. Nie mogło go przecież zabraknąć! Czy gracie we własne gry i która z nich jest tą ulubioną?
BRUNO: Tak, gram w swoje gry i to dość sporo. Każdego dnia, po lunchu gram z przyjaciółmi w Mow. Wciąż też grywam w Mr Jacka (staram się raz w tygodniu), oraz w Five Tribes, Cyklady i Abyss, gdy tylko mam okazję. Jestem przekonany, że 7 Cudów: Pojedynek i Raptor także dołączą do tej krótkiej listy.
ANTOINE: Nie gram w swoje gry od chwili, gdy są ukończone. Mój umysł pracuje już nad innym projektem. Skończona gra jest dla mnie po prostu grą nudną…
Dziękujemy bardzo za rozmowę i życzymy dalszych sukcesów! :)
BRUNO: Mam nadzieję, że nasze odpowiedzi spełniły Wasze oczekiwania. Wszystkiego dobrego!