Ticket to Ride: Europa to (obok 7 Cudów Świata) moja ulubiona gra. I mimo, że nie jestem zbyt „pro-dodatkowy” (uważam, że dodatki są za drogie i że zawsze lepiej jest zainwestować pieniądze i czas w poznanie jakiejś nowej gry niż rozszerzenia do już ogranej), to na tegoroczne TtR: Wielka Brytania & Pensylwania czekałem jak na szpilkach. A że w uwielbieniu do „Pociągów” nie jestem osamotniony, to kiedy już się doczekałem, gra w pierwszą dobę pobytu w moim domu trafiła na stół aż 4 razy. W kolejnych dniach udało mi się zagrać jeszcze pięciokrotnie i uznałem, że po 9 partiach (5 w UK i 4 w Pensylwanię) mogę się zabrać do pisania recenzji.
W pudełku, rozmiarami przypominającym podstawkę (Ticket to Ride lub Ticket to Ride: Europe), jedynie trochę niższym, znajdziemy dwustronną planszę i kilka talii kart – bilety i technologie do Wielkie Brytanii, bilety i udziały do Pensylwanii oraz karty wagoników formalnie przyporządkowane do rozgrywki w UK, ale mogące służyć równie dobrze do zabawy na mapie Pensylwanii (w zasadzie od talii kart z podstawowej wersji różnią się jedynie nieznacznie większą liczbą lokomotyw). Poza tym mamy dwie instrukcje w kilku językach, w tym oczywiście i po polsku (instrukcja do UK zajmuje 2 strony, a do Pensylwanii mieści się na 1 stronie). Z podstawowej wersji przydadzą się nam więc jedynie plastikowe wagoniki i znaczniki punktacji.
Jakość wykonania i grafiki są świetne. Mapy są przepiękne i całkowicie różne od siebie. Wielka Brytania jest jasna, radosna, kolorowa, Pensylwania – ciemniejsza, stonowana, jakby bardziej poważna. Niesamowite wrażenie robią też kontury zabytków czy ważniejszych budowli w rejonie umieszczone na mapach. Jedyne, czego mi brakuje, to „ściągawka” z zasad i tabela punktacji na stronie Pensylwanii (na Wielkiej Brytanii jest). Pewną wadą plansz dwustronnych jest też to, że plansza służąca za rewers, czyli składana do środka (w tym przypadku Pensylwania) jest znacznie bardziej narażona na uszkodzenia na zgięciach (u mnie już po pierwszym złożeniu mapa delikatnie odkleiła się od tektury). Mimo wszystko, jak dla mnie walory estetyczne i wykonanie – rewelacja.
Podstawowe zasady są oczywiście zbieżne z tymi z głównych Ticketów (w porównaniu do mojej wersji Europa nie ma np. dworców i tuneli). Nowością na mapie Wielkiej Brytanii jest wprowadzenie kart technologii umożliwiających np. stawianie dłuższych połączeń, wykup koncesji na budowę torów w nowych rejonach czy budowę przepraw promowych (podstawowo możemy budować tylko lądowe odcinki za 1 i 2 wagoniki i tylko na terenie Anglii), ale też pozwalających na zdobywanie dodatkowych punktów za budowę odcinków, promów czy realizację biletów albo dające bonusy w postaci możliwości dociągnięcia dodatkowej karty kiedy dobieramy „w ciemno”. Technologie kupujemy „poza akcją” za lokomotywy, przy czym możemy stosować przelicznik: 4 jakiekolwiek karty = jedna lokomotywa. Uprzedzając nieco podsumowanie powiem, że wprowadzenie kart technologii jest bardzo fajnym, odświeżającym i nadającym głębi rozgrywce rozwiązaniem. Mapa UK jest przeznaczona dla rozgrywki od 2 do 4 graczy. Warto wspomnieć też, że gramy tu o 10 mniejszą liczbą dostępnych wagoników, nie jest jednak tak, że przez to czas rozgrywki jakoś wyraźnie się skraca lub po końcu partii mapa wydaje się prawie pusta.
Istotne novum wprowadzono i na mapie Pensylwanii. Tutaj są nim karty udziałów, które możemy zdobywać za wybudowanie jakiegoś odcinka. Odbywa się to tak, że przy większości połączeń między miastami znajdują się ikonki jednej lub kilku spółek kolejowych. Kiedy na tym odcinku postawimy nasze wagoniki, po prostu wybieramy jeden udział którejś ze spółek i bierzemy go na rękę. Na koniec gry, poza zwykłym punktowaniem za trasy i za największą ilość zrealizowanych biletów, punkty zdobywamy również za posiadane udziały na zasadzie przewagi (czyli, jeżeli mamy najwięcej akcji danej spółki, dostajemy za nią najwięcej punktów). Także to nowe rozwiązanie przypadło mi do gustu, jednak ze względu na spore różnice punktowe za poszczególne udziały (np. w spółce najbardziej wartościowej Pensylvania Railroad trzecie miejsce w udziałach jest warte więcej niż największa liczba udziałów w pięciu innych spółkach), partie mogą kończyć się sporym rozstrzałem punktowym pomiędzy poszczególnymi graczami. Dość powiedzieć, że o ile końcowe wyniki osiągane przez nas w Zjednoczonym Królestwie były podobne do tych, które mieliśmy w TtR: Europa, to w Pensylwanii pierwszy gracz często posiadał wynik 200-kilkudziesięcio punktowy i przewagę 30 lub 40 punktów nad kolejnymi osobami. Mapa Pensylwanii, według pudełka, jest przeznaczona dla rozgrywki 2–5 graczy, jednak w składzie dwuosobowym musimy wprowadzić gracza wirtualnego, co według mnie zupełnie mija się z celem. Dlatego też polecam sobie ten wariant na tej mapie odpuścić, tym bardziej, że gra działa całkiem przyzwoicie na 2 osoby na mapie Wielkiej Brytanii (o czym niżej).
Zakładam, że jeżeli czytacie ten tekst to jesteście fanami TtR, bo w przeciwnym razie, po co byłoby wam rozszerzenie do tej gry. Tak więc mówię wam jak fan Ticketa do fanów Ticketa – MUSICIE MIEĆ TEN DODATEK. Ja jestem szczęśliwym posiadaczem Wsiąść do Pociągu: Europa od ponad 2 lat i, mimo że setka partii stuknęła mi gdzieś pod koniec zeszłego roku, mimo że wiele nowych gier w tym roku poznałem, to i tak w 2015 r. Pociągi były ogrywane u nas najczęściej. Ostatnimi czasy zauważyłem jednak u siebie pewne zmęczenie materii i opory przed kolejnymi partiami, które tylko na chwilę załagodziły nowe trasy z dodatku Europa 1912. Teraz jednak radość, fascynacja i przysłowiowe motyle wróciły z pełną mocą. Dostałem dwie nowe gry oparte na mechanice Ticketa. Dwie różne gry – różne nie tylko od siebie, ale także od podstawki. Gry, w których musimy stosować różne strategie, zwracać uwagę na różne elementy, godzić ze sobą różne koncepcje. Wielka Brytania to krótkie, często 1-, 2-elementowe odcinki, Pensylwania to długie, głównie 4-, 5-, 6- a nawet 7-elelemtowe połączenia między rzadko rozsianymi miastami (tu zdarzyła się w zasadzie jedna, jak dla mnie najpoważniejsza gafa autorów – nigdzie (instrukcja/plansza) nie możemy się doczytać za ile punktów budujemy jedyne 7-elementowe połączenie między Cumberland a Baltimore).
W Wielkiej Brytanii szczególną rolę grają lokomotywy, które są tutaj znacznie cenniejszym towarem niż na innych znanych mi mapach. I zawsze mamy ich tutaj za mało. A skoro nie mamy na wszystko, to musimy kalkulować, które technologie są dla nas najbardziej opłacalne (syndrom krótkiej kołderki?). Czy wykupywać wszystkie koncesje i budować po całej mapie, czy ograniczyć się przy wyborze biletów tylko do dwóch landów i zainwestować w dodatkową punktację np. przepraw promowych. A może zbierać karty na wybudowanie superdługiej i dającej 40 punktów trasy transatlantyckiej. Wielka Brytania to też – nareszcie – dobra zabawa dwóch graczy, bo po wykupywanych przez przeciwnika koncesjach, możemy zakładać mniej więcej gdzie ma zamiar się budować i starać się psuć mu plany lub po prostu samemu skupić większą uwagę na interesujących nas w tym rejonie połączeniach. Małe odległości między miastami i bardzo rozbudowana sieć połączeń stanowi tutaj jak dotąd najlepsze dla mnie wyważenie między rywalizacją i wspólną koegzystencją dwójki graczy.
Pensylwania to z kolei walka o pozycje i o pierwszeństwo na newralgicznych odcinkach, po której przegranego czekają długie i wyjątkowo żmudne objazdy. To też wnikliwe rozplanowywanie jak najlepszego połączenia, często bardzo odległych od siebie tras. To również walka o najwartościowsze udziały w nowo powstałych spółkach kolejowych i dylematy między wykupywaniem większości w dużej liczbie mniej dochodowych firm oraz skupieniem się wyłącznie na rynkowych gigantach, przeplatane czasem myślami: „a może odpuścić sobie w ogóle punkty z tras, wybudować niezbędne minimum, a później pobawić się w rekina biznesu i starać się punktować na zbieraniu tylko najwartościowszych udziałów, poprzez budowę niby przypadkowych połączeń.”. Tutaj aż czuć, że jesteśmy w czasach kiedy kolej dopiero raczkuje.
Podsumowując, TtR: Wielka Brytania & Pensylwania to nie wyciąganie od graczy pieniędzy, nie ponowne odgrzewanie tego samego kotlecika, nie odcinanie kuponów od sukcesu podstawki, tylko dwie nowe, pełnoprawne gry w wielkiej rodzinie Biletów. Gry, które na pewno warte są swojej ceny i które zapewnią masę nowych emocji fanom serii. Dla mnie dycha.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(10/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra praktycznie bez wad, genialna i to nie tylko w swojej kategorii. Ma ogromną szansę spodobać się nawet ludziom, którzy dotąd omijali ten typ gier szerokim łukiem.
wierzyć się nie chce … taki „wypadek” z punktacją 7- elementowej trasy na mapie Pensylwanii – my liczymy póki co 20 pkt, ale … nie doszukałem się żadnego oficjalnego stanowiska w tej sprawie (też póki co) ;)
My natomiast liczylismy 18pkt. a ostatnio w watku forum wyczytalem ze wlasnie 18 powinno byc (zachecam zajrzec – odnosnik do tego watku powyzej ;-) )
Instrukcja nigdzie nie mówi o punktacji za układane odcinki, z czego jasno wynika, że punktują tylko zrealizowane bilety i akcje…
No nie do końca, bo skoro już w pierwszym zdaniu mówi się, że „ta instrukcja zawiera zmiany specyficzne dla mapy Pensylwanii i że wydawca zakłada, że znamy zasady podstawowej wersji TtR” to wynika z tego, że wszystkie reguły, o których instrukcja dodatku nie mówi pozostają takie same jak w wersji pierwotnej Ticketa. A w wersji pierwotnej odcinki punktowały. Zauważ, że instrukcja do mapy UK też nie mówi o punktowaniu odcinków. Żadna z instrukcji nie mówi również o punktowaniu tras – wiesz to bo znasz zasady podstawowej wersji gry.
To co piszesz jest jak najbardziej sensowne, ale jeżeli masz rację i zamiarem autora było faktycznie niepunktowanie odcinków na mapie Pensylwanii, to wydawca nie zaznaczając tego expressis verbis w instrukcji zalicza znacznie większą wtopę niż nieopisanie punktowania jednego 7-wagonikowego odcinka.