Dziś rozpoczynamy cykl przed-Mikołajkowy z polecankami gier dla dzieci. Proponujemy sprawdzone tytuły spośród nowości polskich wydawnictw, które bez wahania możecie wpakować brodatemu domokrążcy do wora, aby podarował waszemu dziecku.
Cykl zaczynamy od ostatniej propozycji linii Joker Line wydawnictwa Trefl. Ranczo party to kupka kart i garść plastikowych łezek w małym kwadratowym pudełku. Ta asceza zawartości przekłada się jednak na całkiem sympatyczną grę, w którą pograją z powodzeniem już 6-latki, o ile tylko potrafią liczyć do dziesięciu.
Oto mamy urodziny psa Pikusia, na które schodzą się okoliczne zwierzątka gospodarskie. Mamy tu więc kury, gęsi, kozy, biegną też owce i świnki, za nimi krowy, a na końcu konie. Wszystkie chcą uczknąć urodzinowego tortu, ale tylko niektóre z nich pędzą z urodzinowym rekwizytem w ręku – balonikiem.
Zadanie graczy jest matematyczne: ułożyć z kart zwierzątek siatkę rzędów i kolumn, gdzie w rzędach znajdą się zwierzątka o tym samym numerze (zwierzątka danego gatunku opatrzone są tym samym, np. wszystkie kury to jedynki), a w kolumnach numeracja będzie narastać (najpierw idzie kura z „1”, potem gęś z „2”, koza z „3” itd.).
Dzieci z puli kart na ręce wybierają zawsze jedną kartę i kładą ją po sąsiedzku z jakąkolwiek kartą już leżącą na stole. Punkty zdobywa się po ukończenia rzędu bądź kolumny, przy czym każdy balonik w ukończonej linii przynosi punkty dodatkowe.
Gra jest szybka i prosta w obsłudze. A wrażenia?
WRAŻENIA
Pomimo iż matematyka nie wywołuje u większości specjalnie miłych szkolnych wspomnień, gra cieszy się wśród dzieci dużym powodzeniem. Ostatecznie to tylko matematyka pozorna, nie trzeba niczego liczyć.
Idea swoistego wyścigu bardzo się dzieciom podoba. Trzeba tylko podpowiedzieć, aby nie dawały okazji innym do zamykania linii poprzez kładzenie przedostatniej karty w rzędzie lub kolumnie. Poza tym, radzą sobie świetnie.
Ilustracje są zabawne, a cała oś fabularna sympatyczna. Można by ewentualnie trochę bardziej zróżnicować tło kart, czasem dopiero w połowie rozgrywki zdarzyło się zauważyć, że krowa nie leży w swoim rzędzie, bo ktoś pomylił ją z koniem.
Gra uczy odrobiny taktyki i myślenia przestrzennego. Nie jest automatycznym układaniem szachownicy.
Ciekawostka #1
Oryginalnie gra nazywała się „Dragon” i karty przedstawiały smoki, przy czym dodatkowo punktowane były te ziejące ogniem.
Ciekawostka #2
Po pierwszej lekturze instrukcji wytłumaczyłam dzieciom zasady i grały bez problemów same, jak puszczone w ruch perpetuum mobile. Po drugiej lekturze instrukcji, ze zdziwieniem stwierdziłam, że wytłumaczyłam im inne zasady niż rzeczywiście zapisane! Jak mniemam, w polskiej wersji jest fatalny błąd, który przeoczyłam czytając chyba tylko z rozpędu „na logikę”. Otóż, polska instrukcja nakazuje kłaść nową kartę obok karty wyłożonej przez poprzedniego gracza, co w znaczącym stopniu ogranicza swobodę ruchów i powoduje, że gra co chwilę by się klinczowała. W angielskiej stoi bardziej sensownie, że kartę wykładamy obok jakiejkolwiek innej karty już leżącej. Skąd ta rozbieżność?
MIKOŁAJ POLECA!
Mam nadzieję, że rodzice poradzą sobie z tym babolem i dadzą radę wytłumaczyć tę niezwykle radosną grę swoim pociechom. Bez wahania polecam zainwestować w małe kwadratowe pudełko ze świnką na okładce :).
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.