Tym razem miałem okazję Targi Gra i Zabawa obserwować z perspektywy wystawcy – Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Prezentowaliśmy tam planszówkowy projekt edukacyjny pt. Historia na planszy: Alarm dla miasta!, wykorzystujący gry jako pretekst do opowiedzenia historii bombardowań w okresie II wojny światowej. Po zakończeniu pierwszego dnia uczestniczyłem natomiast – tym razem z ramienia GF – w zamkniętym spotkaniu, organizowanym przez wydawnictwo REBEL. Wrażeń moc, stąd taki łączony, podwójny wpis.
Przyznam szczerze, że gdy opracowywałem założenia Alarmu, od razu uznałem Targi Gra i Zabawa za optymalne miejsce prezentacji. Przede wszystkim dlatego, że odwiedzający tę imprezę są ukierunkowani na poznawanie gier planszowych i podejmowanie różnych nowych, nieelektronicznych aktywności. Nikogo nie przeraża spędzenie godzinki nad planszą, nikt nie załamuje rąk słuchając zasad. A skoro tak, łatwiej będzie też zwrócić uwagę uczestników na edukacyjny aspekt przedsięwzięcia. Same gry należały oczywiście do tych jak najbardziej atrakcyjnych. Wrażenie robiły wielkoformatowe 111 i 303 (przygotowane dzięki uprzejmości Biura Edukacji IPN), miniaturki samolotów w systemie Wings of Glory czy atrakcyjny, acz mało w Polsce znany Duel in the Dark. W połączeniu z projektową grafiką, wszystko to przyciągało odwiedzających, kupując kilkanaście minut skupienia dla elektronicznej prezentacji poświęconej bombardowaniom, którą przygotowaliśmy.
Prace nad projektem toczyły się wielotorowo. Z jednej strony przygotowywanie aspektu merytorycznego, technikaliów i koncepcji stoiska, z drugiej systematyczne przyswajanie zasad prezentowanych gier i nabywaniu biegłości w ich prezentacji przez naszą muzealną ekipę. Ciekawym doświadczeniem były dla mnie bezpośrednie przygotowania na hali. Dziesiątki krzątających się ludzi, wielkie kartoniszcza z pudłami gier, stukot transportowych wózków… Ech, jestem ciekaw, jak to w Essen musi wyglądać! Z interesujących wydarzeń wypada wspomnieć o tym, że któryś z wystawców… „zorganizował” sobie nasze stoły, zostawiając w zamian własne, w innym wymiarze niż te przez nas zamówione. Ostatecznie „nasze” stoły wróciły – następnym razem wystawimy armatę do pilnowania ;)
Same targi, to już po prostu ogrom pracy, coraz bardziej chrypnący głos, ale też wiele bardzo sympatycznych spotkań i rozmów. Osobiście bardzo się cieszę, że aż kilkadziesiąt osób wypełniło nasza kartę pracy, odpowiedzi na zadane tam pytania szukając w przygotowanej prezentacji. Przy tylu atrakcjach wokół, to wynik zupełnie satysfakcjonujący. Oczywiście grających było wielokrotnie więcej. Gry IPNu (111 i 303) po raz kolejny udowadniają, że zostały idealnie zaprojektowane właśnie pod takie wydarzenia, a Wings of Glory każdego dorosłego mężczyznę zamienia w małego chłopca (ach te modele na kolorowej macie…). Duel z kolei mówi o prezentowanym temacie (bombardowania Niemiec) tak naprawdę najwięcej z nich wszystkich. W kolejnej edycji Alarmu dla miasta do tego zestawu dołączy prawdopodobnie nowa gra, w skali polskiej prawdziwy unikat: 1941: Fire in the sky above Belgrade, czyli serbska gra o niemieckim nalocie na Belgrad w 1941 roku. Juz teraz zapraszam na kolejne targi, gdzie Muzeum postara wystawić kolejny odcinek Historii na planszy, poświęcony tym razem zupełnie innemu epizodowi II wojny światowej.
* * *
Po pierwszym dniu targów wydawnictwo REBEL zorganizowało spotkanie, na którym prezentowało nowości wydawnicze szerokiemu gronu ludzi z planszówkowego biznesu. Nie zabrakło także przedstawicieli mediów. Ja miałem przyjemność poznawać nowe rebelowskie produkcje oraz słuchać planszówkowych ploteczek w sympatycznym towarzystwie videoblogerów: Tomka „Gambita” Dobosza i Piotra Jasika z Game Troll TV, który zjawił się w Trójmieście wraz z żoną.
Z produkcji, uwagę zwracają Termity, prezentowane nam przez samego autora, Frederica Moyersoena. Gra wygląda poniekąd na uproszczoną Neuroshimę Hex pożenioną z Rojem. Nie moje klimaty, bo ja jednak zamiast robotnic, plujek i żołnierzy z żuwaczkami, widziałbym piechotę, łuczników i pancerną jazdę. Ale z drugiej strony, taki termitowy temat pozwala przemycić militarny klimacik pod domowe strzechy. Plus za to, że plansza jest dwustronna, umożliwiając zarówno szybka rozgrywkę na predefiniowanej mapie, jak i samodzielną kompozycję terenu. Ubawiliśmy się setnie przy Smoczej Dolinie, gdzie gracze muszą wspólnie przenosić drewnianymi pałeczkami bloczki postaci z miejsca na miejsce (po co – nie wiem, ale cel nie jest tu istotny). Wspólnie, czyli jeden gracz przytrzymuje bloczek postaci (patyczkiem) z jednej strony, a drugi gracz (swoim patyczkiem) z przeciwnej. Co ja mam wam powiedzieć… No śmiechu było przy tym co nie miara :) Podobnie jak przy grze Crossing, o wzajemnym podbieraniu sobie kryształów z rosnących tu i ówdzie grzybów (rebelowy tytuł: Kamienie w kieszenie). Wszyscy zgodnie uznaliśmy, że tak kryształy, jak i grzyby, muszą mieć pewien związek z ulubionymi używkami autora (a z pewnością grafika).
Co tam jeszcze… Rebel zamierza wydać kolejną część Spyfall (czyli Mam Szpiega – przykładowe karty w galerii). Czekamy wszyscy także na Codenames (czyli Tajniaków) – grę Vlaady Chwatila, która wydaje mi się doskonałą imprezową grą dla prawdziwych mistrzów szukania/odnajdywania skojarzeń. Zagrałem pół partii w drużynie dziewczęcej (m.in. z Anią Polkowską „BoardGameGirl” i naszą GFową Squirrel, której dziękuję za możliwość publikacji wykonanych na spotkaniu zdjęć), dokładając swoja skromną cegiełkę do spektakularnego zwycięstwa :) A poważnie, to Codenames bardzo przypadło mi do gustu. Szukanie powiązań między losowo ułożonymi hasłami i próba ich przekazania tak, aby skomunikować się tylko ze swoją drużyną (nie pomagając przy tym przeciwnikom), wydaje mi się ciekawym, ale też trudnym wyzwaniem. Ta gra nie jest łatwa – to nie typowa, leciutka imprezówka. Po połówce partii spodobała mi się bardzo, ale polecałbym ją przede wszystkim tym, którzy w małym paluszku mają już wszelkie kalambury czy Dixity i szukają nowych, mocnych wyzwań. Z kolei ci, którzy tego typu „zagdujkowe gry” uważają za trywialne, niech spróbują Codenames – tu trywialności nie znajdą. Aha – z półsłówek i niedopowiedzeń wywnioskowaliśmy, że Czesi z CGE pracują bardzo mocno nad dużym dodatkiem do Through the Ages (który oczywiście ukaże się w Polsce w stajni Rebela). COŚ jest także na rzeczy w kwestii dodatku do Szalonej Misji.
Edit:
Byłbym zapomniał: planszówkowy zasób gier z uniwersum Gwiezdnych Wojen wzbogaci prawdopodobnie Star Wars Timeline. Tym razem zamiast chronologii wydarzeń, układać będziemy… kolejność pojedynczych…. scen! Oj, to coś dla prawdziwych hardkorowych maniaków Star Wars!