Baba Jaga to kolejna gra z serii Bajkogry z nowej linii Portalu 2Pionki. Przeznaczona dla 2–5 graczy w wieku 6+ . Naszym zadaniem jest uciec przed złą czarownicą i rzucić na nią trzy zaklęcia, aby ją pokonać. Dzisiejsza recenzja będzie trochę nietypowa, bo złożona z dwóch części, a więc trochę o grze, a trochę o baśniach, Babie Jadze, szeptuchach i kościele, który zapadł się pod ziemię…
CZĘŚĆ I – O BABACH JAGACH SŁÓW KILKA
Baba Jaga to postać znana z bajek i baśni dla dzieci, szczególnie związana ze słowiańskim folklorem. Przedstawiana była jako stara kobieta o powierzchowności wstrętnej i odpychającej. Zamieszkiwała w głębi lasu, w domku na kurzej nóżce. Trudniła się najczęściej porywaniem zagubionych w lesie ludzi, najczęściej dzieci, które mordowała i zjadała. Poza tym rzucała klątwy, uroki, sprowadzała choroby i nieszczęścia. Sporadycznie pojawiała się w folklorze jako osoba dobra i pomocna. Baba Jaga występowała w wielu baśniach słowiańskich, a także w legendach i lokalnych opowieściach. Niejeden polski region może się poszczycić własną historyjką o złej czarownicy. Sama pamiętam, jak moja babcia opowiadała o pobliskim lesie, w miejscu którego stał niegdyś kościół. Przechodziła tamtędy wiedźma, potknęła się pod owym kościołem i przeklęła go : „Oby ten kościół zapadł się pod ziemię”. Kościół rzeczywiście się zapadł, na jego miejscu wyrosły drzewa i do dziś jest to teren nader tajemniczy, w który lepiej się nie zapuszczać samemu. To najbardziej gęsty i mroczny odcinek lasu, w którym niejeden człowiek się zgubił i kompletnie stracił orientację. (Nie wierzyłam w te opowieści, dopóki sama się tam nie zgubiłam. Błąkając się kilka godzin w ciemnym lesie człowiek zaczyna myśleć, że jednak w baśniach jest jakaś magiczna, niepokojąca prawda…) W czarownice wierzono jeszcze do niedawna na wsiach i w małych miejscowościach, zapewne gdzieniegdzie wierzy się w nie do dziś. Mama opowiadała mi, że kiedy była dzieckiem, rzeczywiście mieszkała w wiosce stara kobieta, którą uważano za wiedźmę. Może to i były brednie, ale pewnego razu baba przeklęła krowę, którą hodowali i ta nie dawała już mleka… Po dziś dzień w niektórych małych wioskach, zwłaszcza na Podlasiu, możemy spotkać tak zwane szeptuchy, czyli swego rodzaju kobiety-znachorki, zielarki. Można powiedzieć, że są one niejako wcieleniem owej dobrej i pomocnej odmiany Baby Jagi z rodzimego folkloru. Ludzie przychodzą do nich po poradę, po zioła, proszą o wyleczenie z choroby, zdjęcie uroku lub klątwy.
Wracając jednak do Baby Jagi, choć jej osobę pod taką właśnie nazwą wiążemy z folklorem słowiańskim, to ma ona swoje odpowiedniki w wielu innych kręgach kulturowych. Myślę, że doskonale kojarzymy postać wiedźmy czy złej czarownicy z niejednej baśni braci Grimm. Choćby z Jasia i Małgosi. To chyba najpopularniejsza opowieść o dzieciach zagubionych w lesie i wiedźmie, która chciała je pożreć. Dlatego też spodziewałam się, że właśnie tę historię wykorzystano w grze planszowej Baba Jaga. Byłam zatem mile zaskoczona, kiedy okazało się, że w dołożonej do gry książęce z bajką znajduje się nie znana wszem i wobec, i każdemu z osobna historia Jasia i Małgosi, ale znacznie mniej popularna baśń rosyjska. Oczywiście fabuła jest podobna: zła macocha wygnała dzieci do lasu (pod pozorem przyniesienia przyborów do szycia od jej siostry), a dzieciaki niestety trafiły do domku Baby Jagi, która miała zamiar je pożreć. Przy pomocy magicznego drzewa, które podarowało dzieciom różne przedmioty, szczęśliwie Igor i Maja pokonali złą wiedźmę i powrócili do domu, a ich macocha odeszła na zawsze. Jak już kiedyś pisałam, jestem zwolenniczką czytania dzieciom baśni. I to tych baśni prawdziwych, względnie wiernych pierwowzorom, a nie ocenzurowanych i przesłodzonych, rodem z Disneya. Zatem wyrazy uznania dla 2Pionków z mojej strony, że właśnie taką baśń dołączyli do swojej gry.
CZĘŚĆ II – GRAMY W BABĘ JAGĘ
Przejdźmy już do opisu samej gry. Baba Jaga prezentuje się bardzo ładnie – tak jak cała seria Bajkogier mamy pudełko w formie książki, a wewnątrz wypraskę, w której znajdzie się miejsce dla wszystkich elementów. Grafiki są bardzo ładne – bajkowe, ale ze smakiem. Podoba mi się drewniana figurka Baby Jagi – wygląda trochę jak rosyjska matrioszka, tyle że się nie otwiera. Nie wiem czy to przypadek, czy celowe nawiązanie do rosyjskiego folkloru, ale jestem na tak ;).
Na początku rozgrywki układamy planszę – rozkładamy odpowiednio żetony lasu oraz żetony trasy lotu Baby Jagi. Każdy gracz otrzymuje po trzy karty zaklęć, które trzyma przed sobą zakryte. Na tych kartach znajdziemy symbole czterech składników, które musimy znaleźć w lesie, aby rzucić zaklęcie. W wariancie podstawowym wystarczy odnaleźć trzy z czterech składników, aby zaklęcie się udało. Ten, kto jako pierwszy zrealizuje swoje trzecie zaklęcie, zostaje zwycięzcą. Jak zatem wygląda poszukiwanie składników?
Znajdują się one na żetonach lasu. Z jednej strony na każdym żetonie znajduje się jeden składnik, a z drugiej strony – na stronie lasu – widnieje grafika, która ma być dla nas wskazówką . Jest to swoista podpowiedź sugerująca, jaki składnik znajduje się na odwrocie. Może nie jest to dla nas takie oczywiste na pierwszy rzut oka, ale wszystko staje się jasne po lekturze baśni. To właśnie historia o Babie Jadze naprowadza nas na to, co odnajdziemy pod danym żetonem. Np. pod grafiką z psami kryje się chleb – trudno byłoby na to wpaść, ale z opowieści o Igorze i Mai pamiętamy, że dzieci rzuciły wygłodniałym i wychudzonym psiakom Baby Jagi kawałek chleba, dzięki czemu mogły uciec z domku czarownicy. Podoba mi się to powiązanie baśni z grą. Dzięki temu te dwa elementy splatają się w całość.
W swoim ruchu aktywny gracz odkrywa pierwszą swoją kartę zaklęcia i stara się jak najszybciej znaleźć wskazane na niej składniki. Podnosi odpowiedni kafelek lasu i sprawdza – jeśli grafika się zgadza, pozostaje on odkryty, a gracz szuka następnego. Jeśli się pomylił, zakrywa kafelek z powrotem i kontynuuje poszukiwania. W tym samym czasie pozostali gracze poruszają figurką Baby Jagi po torze jej lotu. Na początku tury aktywnego gracza mogą ustawić Babę Jagę tak, aby jak najbardziej utrudnić poszukiwania. Kiedy Baba Jaga wróci do punktu, z którego wyruszyła, czas się skończył. Jeśli aktywny gracz nie zdążył znaleźć przynajmniej trzech składników albo pomylił się i odkrył nie te, co trzeba, jego tura się kończy, a karta zaklęcia ląduje na spodzie jego kart zaklęć. Jeśli natomiast udało mu się znaleźć trzy właściwe składniki, rzuca swoje zaklęcie. Efekty zaklęć są różne – mogą pomagać aktywnemu graczowi lub utrudniać grę pozostałym. Przykładowe efekty to:
Oślepiające światło – wybierz przeciwnika. Kiedy będzie on aktywnym graczem, musi zakryć oczy ręką. Może patrzeć tylko jednym okiem i to przez palce.
Szybszy niż wiatr – na początku swojej kolejnej tury dołóż jeden kafelek do toru lotu Baby Jagi. Będziesz mieć więcej czasu na poszukiwanie przedmiotów.
Z palcem w nosie – w swojej następnej turze będziesz potrzebował o jeden składnik mniej, aby zaklęcie się udało.
I tak dalej, nie będę wszystkiego przytaczać. W instrukcji znajdziemy również modyfikacje zasad do trzech poziomów trudności (łatwy, normalny i trudny), a także dwa warianty gry – dla dwóch graczy oraz dla śmiałków.
Jeśli chodzi o wrażenia z rozgrywki, to gra jest przyjemna i podoba się dzieciakom. Grałam głównie z pięciolatką (przypomnę, na pudełku 6+) i radziła sobie świetnie. Gra wzbudzała duże emocje, zwłaszcza przez motyw wyścigu z czasem. Grając w składzie dorosły-dziecko bardzo łatwo można dostosować poziom trudności do malucha. Wystarczy wyczuć, jak szybko należy przesuwać figurkę Baby Jagi, aby dziecko miało szansę na powodzenie, a z drugiej strony, aby nie było za łatwo. Gra pozwala ćwiczyć pamięć, refleks i spostrzegawczość. Jednak muszę wspomnieć o jednym, sporym minusie tego tytułu. Regrywalność. Baba Jaga tak naprawdę podobała nam się przy pierwszych dwóch-trzech rozgrywkach, kiedy jeszcze nie wiedziałyśmy, co jest pod którym żetonem. Rzeczywiście było to poszukiwanie na zasadzie skojarzeń – mam znaleźć czarne pióro, a więc szukam kafelka, który najbardziej je sugeruje… O tu są czarne ptaki, to pewnie ten! To było fajne, był element niepewności i zaskoczenia, a także przypominania sobie treści bajki. Ale po kilku rozgrywkach po prostu już wiadomo, gdzie czego szukać i mamy sto procent pewności, że czarne pióro będzie na kafelku z ptakami. Sednem gry staje się po prostu szybkość, spostrzegawczość i pamiętanie, gdzie, co jest. Niestety…nie bawi to już tak bardzo.
Podsumowując, grę polecam zwłaszcza dla dzieci w wieku 5-6 lat (może nawet 4-latki sobie poradzą). Myślę, że dla starszych może okazać się zbyt łatwa. Jest ciekawa i przyjemna, ale raczej do zagrania od czasu do czasu. Za to dużym plusem jest zręczne połączenie baśni z grą, więc dzieci, które lubią czytać bajki będą miały frajdę z tego, że mogą wcielić się w baśniowych bohaterów i samodzielnie pokonać Babę Jagę. Tytuł jak najbardziej do sprawdzenia.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(10/10):
Ogólna ocena
(6/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.