Dziś prezentuję kolejną i już ostatnią (jak na razie!) grę z serii Bajkogry od 2Pionków. Tym razem przed wami Żółw i Zając, czyli wariacja na temat Pędzących żółwi.
Nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła od literatury. A zatem, jak w każdej Bajkogrze, tak i tutaj obok instrukcji znajdziemy książeczkę z opowieścią o Żółwiu i Zającu. Tym razem nie mamy baśni, ale sięgamy po klasykę! 2Pionki zamieściły ową bajkę w trzech różnych wersjach. Pierwsza jest pióra starego jak świat Ezopa, znanego twórcy moralizatorskich bajek rodem ze starożytnej Grecji. Jak to bajka ezopowa – krótka, zwięzła, z wyraźną puentą. Na kolejnej stronie tę samą historyjkę możemy przeczytać w wersji Jeana de La Fontaine’a, a w tłumaczeniu znakomitego polskiego poety Franciszka Kniaźnina. Brzmi może dość archaicznie, ale nada się dla najmłodszych pociech. Maluchy lubią rymowane bajki. Natomiast zagadką jest dla mnie wersja trzecia. Przeczytamy w niej, że zając po przegranym wyścigu zaproponował żółwiowi rewanż, do którego dołączyły też inne zwierzęta – owca, wilk i lis, a jako autora tej historyjki podano Benoit de La Flaque’a. Przyznam, że naprawdę mnie to zaskoczyło, nigdy wcześniej o takowej wersji nie słyszałam…
Przechodząc już do informacji o grze, jest ona przeznaczona dla 2–5 graczy w wieku 7+. Rozgrywka jest krótka, zajmie nam jakieś 15–20 minut, ale zapewniam, raczej nie skończy się na jednej partii :). Na temat wyglądu i jakości wydania nie będę się już rozpisywać, bo gra jest utrzymana w tym samym stylu, co pozostałe Bajkogry, a więc pudełko w kształcie książki, piękne grafiki, solidne elementy, wygodna wypraska, czyli cud, miód i orzeszki.
Chyży, wysmukły i zwrotny zając
Napotkał żółwia jakoś przebiegając.
„Jak się masz, moja ty skorupo! – rzecze. –
Gdzie to się waszmość tak pomału wlecze?
/J. de La Fontaine, Żółw i Zając/
Żółw i Zając to kolejna gra o wyścigu zwierzątek, jakich wiele już jest na rynku. A więc nie da się ukryć podobieństwa do takich tytułów, jak Przebiegłe wielbłądy, Sawanna czy wreszcie Pędzące Żółwie. Pierwsza modyfikacja w stosunku do wyżej wymienionych gier to tor wyścigu, który tym razem składamy sobie sami. Tworzą go dwustronne kafelki, które możemy poukładać wedle własnego uznania i fantazji. Niby to tylko kwestia wizualna, bo żadnego wpływu na grę nie ma, ale mimo wszystko jest to fajne urozmaicenie. W wyścigu będą brały udział różne zwierzątka, a jest ich pięć: owca, wilk, lis oraz oczywiście żółw i zając. W pudełku znajdziemy również metę i podium, które należy złożyć, oraz trzy rodzaje kart – karty pomocy, karty zakładu początkowego oraz karty wyścigu. Grę wygra osoba, która uzbiera najwięcej punktów.
Jak grać?
Najpierw każdy z graczy losuje po jednej karcie zakładu początkowego (w przypadku gry na dwie osoby – po dwie). One informują nas, za które zwierzątko otrzymamy punkty, jeśli uda się je doprowadzić do zwycięstwa w wyścigu. Dzieje się to podobnie, jak w Pędzących Żółwiach. Następnie każdy gracz otrzymuje po siedem kart wyścigu. I uwaga, wprowadzono tu ciekawy element, który bardzo mi się podoba. Spośród tych kart wybieramy (już świadomie, a nie losowo) jedną kartę i również dokładamy ją do zakładu. A zatem możemy zapunktować za dwa zwierzaki, albo wybrać to samo zwierzę, które wylosowaliśmy i zapunktować za nie podwójnie. To jest fajne – nie tylko los decyduje o tym, na którym zwierzaku nam zależy, ale również sami mamy na to wpływ i możemy zwiększyć swoje szanse :).
Faza wyścigu składa się z dwóch etapów: pierwszy to zagrywanie kart, a drugi to ruch zwierzątek. W swojej turze gracz może dołożyć od jednej do czterech kart z ręki (następnie dobiera do sześciu ze stosu). Wszystkie muszą przedstawiać to samo zwierzę. Swoje karty mogą dokładać również inni gracze w kolejności zgodnej z ruchem wskazówek zegara, ale tylko do momentu, kiedy na stole pojawi się: albo w sumie 8 kart, albo 4 karty tego samego zwierzaka. Tych limitów nie można przekraczać. Wówczas przesuwamy zwierzęta na torze. Czynimy to zawsze w takiej samej kolejności, a więc pierwszy rusza się zając, potem żółw, wilk, lis i na końcu owca. Każde zwierzę ma swój określony sposób poruszania (nasuwa to skojarzenie z Sawanną). A zatem:
- Zając – jeśli zagrano od 1 do 4 kart, zając przesuwa się o dwa pola do przodu, chyba że jest pierwszy na torze. Wówczas, kiedy zagramy 4 karty, zając stoi.
- Żółw – zawsze porusza się o jedno pole, nawet jeśli nie zagrano żadnej karty. Przy 4 kartach porusza się o dwa pola.
- Wilk – przy 1–2 kartach porusza się o jedno pole, przy 3–4 – o liczbę pól równą zagranym kartom minus jeden (a więc odpowiednio o 2 lub 3 pola). Niektóre karty wilka posiadają też symbol wycia. Jeśli wycie pojawi się na stole, w najbliższej fazie wyścigu może poruszyć się tylko wilk, a pozostałe zwierzęta są sparaliżowane ze strachu.
- Lis – porusza się po prostu o ilość kafelków równą liczbie zagranych kart.
- Owca – ta jest naprawdę szybka! Porusza się o liczbę zagranych kart plus jeden, ale jeśli na jej drodze stanie strumień, musi się przed nim zatrzymać (kafelki ze strumieniem są dwa). Wiadomo, jak się tak pędzi, to pić się chce.
Kiedy pierwsze zwierzę przekroczy linię mety, umieszczamy je na najwyższym miejscu na podium. Gra kończy się w momencie, kiedy wszystkie trzy miejsca na podium zostaną zajęte. Punktacja wygląda następująco: 1. miejsce – 5 punktów, 2. miejsce – 3 punkty, a 3. miejsce – 2 punkty. Punkty sumujemy, zgodnie ze zwierzątkami, które obstawialiśmy. Ten, kto zdobył ich najwięcej – wygrywa. A potem zapewne gramy rewanż :).
Z młodszymi dziećmi (5–6 lat) możemy zagrać w wariant dla początkujących. Wówczas każde zwierzę porusza się po prostu o tyle pól, ile kart z jego rysunkiem zagrano. Poza tym mamy specjalne żetony turbo, które układamy na niektórych kafelkach toru. Jeśli zwierzakowi uda się zatrzymać na kafelku z jego żetonem, porusza się dodatkowo o dwa pola do przodu. W ten wariant często grałam z pięciolatką – podobał się, bo przypominał Pędzące Żółwie, które mała bardzo lubi. Niestety miał jedną wadę – brakowało nam bardzo możliwości cofania zwierzątek.
Jeśli chodzi o wrażenia, to gra jest naprawdę sympatyczna! Można powiedzieć, że to Pędzące żółwie na sterydach :). Trochę bardziej rozbudowane i wzbogacone. To wciąż gra lekka i losowa, ale dostarczająca sporo przyjemności i radości. Z pewnością spodoba się fanom Pędzących żółwi czy Sawanny. Wymaga ciut więcej pomyślunku niż żółwie. Sprawdzi się na pewno jako gra rodzinna, ale i wytrawni gracze pewnie nie odmówią partyjki w ramach przerywnika. Myślę, że jest to najlepsza gra z serii Bajkogier jak na razie, choć może dużo luźniej powiązana z bajką niż Baba Jaga lub Trzy małe świnki. Ja chętnie będę po nią sięgać.
Kończąc jak na razie moje rozważania na temat serii Bajkogry od 2Pionków, muszę jeszcze dodać dwa zdania podsumowania: bardzo podoba mi się ten pomysł łączenia bajek z grami! Jeśli tylko będą to dobre bajki i dobre gry – to oby pojawiło się ich więcej :).
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(10/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.