Moja przygoda z Hexxem zaczęłą się nietypowo. Zobaczyłam go jako jedną z dostępnych gier w domu kultury pod egidą Zgranego Wawra na wiosennym turnieju Haru Ichiban. Rozmawialiśmy, żeby zagrać, ale w końcu zagraliśmy w coś innego. A ja Hexxa pożyczyłam do domu, mając na uwadze moje dzieci, które lubią gry na spostrzegawczość (nie, nie lubią Dobble, ale lubią Prawo dżungli). I się zaczęło. Cała (naprawdę cała!! – no, może z wyjątkiem godzinnego wyjścia do kościoła i przerwy na obiad) niedziela poświęcona grze Hexx. Poniedziałek – Hexx. Wtorek – Hexx. Środa – domyślacie się już?
Co takiego fajnego jest w niewielkim pudełku wydanym przez FoxGames? 72 sześciokątne czterokolorowe kafelki. I tu pierwszy ukłon. Białe, czerwone, żółte i niebieskie trójkąty (na każdym kafelku występują wszystkie cztery kolory, ale ponieważ te trójkąty tworzą sześciokąty, to jeden albo dwa kolory będą się powtarzały). Dlaczego lub w czyim kierunku ten ukłon? W stronę daltonistów. Najczęstszym schorzeniem w rozróżnianiu kolorów jest mylenie koloru zielonego i czerwonego. Brawo! świetnie pomyślane, daltoniści bawią się razem z nami! Dla mnie to bardzo ważne, bo mam w domu daltonistę, który myli czerwony z zielonym. A w Hexxa gra bez problemu. Powiedziałabym nawet, że z zamiłowaniem.
Na początku układamy wzór jak na zdjęciu powyżej. Każdy gracz dostaje 15 kafelków. I zaczyna się zabawa – na trzy-cztery jednocześnie zaczynamy dokładać swoje kafle, tak aby pasowały co najmniej dwoma kolorami do reszty układu. Jeśli będą pasować bardziej (trzy/cztery/pięć trójkątów będzie się zgadzać), to będziemy mogli oddać przeciwnikom dwie/cztery/sześć własnych kart. To ważne, bo wygrywa osoba, która najszybciej pozbędzie się swoich zasobów.
To zbyt prosta gra, by snuć poważne rozważania nad skalowalnością (która jest świetna), mózgożernością (której tu nie ma) czy innowacyjnością rozgrywki. To świetna, naprawdę świetna zabawa. Imprezowa. Familijna. Dla dzieci, które biją dorosłych na głowę (albo i lepiej) pod względem spostrzegawczości. Mam za sobą niezliczone partie – co prawda gramy w Hexxa dopiero od kilkunastu dni, ale gramy w niego non-stop. Po kilka/kilkanaście partii dziennie. Nie da się namówić moich dzieci na nic innego, zanim nie zagramy partyjki Hexxa. A na jednej partii oczywiście się nie kończy. Powiem tak: dzieci są różne – jedne bardziej, inne mniej spostrzegawcze – ale dorośli i tak nie dorastają im do pięt. A moja córka po raz pierwszy w życiu daje mi handicap (do tej pory to ja jej dawałam) 25 kart do 15. Mając 15 kart na ręku i tak nie jestem w stanie jej pokonać. Jej dwudziestu pięciu kart!
I wiecie co? Mimo, że w 99% procentach przegrywam to i tak chętnie gram w Hexxa.
To lepsze niż Dooble i Jungle speed razem wzięte!
Wady? Nie wiem. Na razie mamy kilkadziesiąt partii za sobą i karty jeszcze dobrze się trzymają. Podejrzewam, że po stu kilkudziesięciu jednak trzeba będzie kupić nowe pudełko. Ale ono nie jest drogie, więc to chyba kolejna zaleta. Czy Hexx bawi tylko dzieci? Nie. Graliśmy również w składzie całkowicie dorosłym i – może bez aż takich fajerwerków – ale bawiliśmy się dobrze. Jeśli ktoś lubi gry na refleks i spostrzegawczość, to jest to pozycja obowiązkowa.
Dlaczego Hexx jest lepszy niż Dobble? Na korzyść Dobble przemawia zestaw minigier. Ale najbardziej znaną jest ta, w której pozbywamy się kart, w niej kafle non-stop się zmieniają i osoby z gorszym refleksem nie mają szans praktycznie w ogóle na pozbycie się kart. W Hexxie pozbywają się ich, tylko wolniej. Po drugie w Dobble można oszukiwać: zgłaszam symbol i kładę kartę (a i tak nikt mnie nie sprawdza, bo każdy zajęty jest sobą). W Hexxie co najwyżej możesz spróbować oszukać i krzyknąć „trzy” kiedy dopasujesz dwa. Ale jeśli zaczniesz oszukiwać przy dopasowaniu kolorów, to twoje „grzechy” wciąż na stole tkwią i prędzej czy później ktoś je zauważy. Oczywiście może nie złapać cię za rękę, ale jest to powód np. do przerwania rozgrywki.
Dlaczego Hexx jest lepszy niż Prawo dżungli? Bo w Prawie dżungli (tudzież w Jungle speed) łapiemy za totem. Często łapiemy we dwójkę i… wygrywa silniejszy. Nie pamiętam dokładnie zasad, ale nawet jeśli jest to określone w postaci ułożenia ręki na totemie, to i tak praktyka pokazuje, że wygrywa siła. W Hexxie nie – przy konfliktach natychmiast widać kto był pierwszy – ten, czyj kafelek jest na dole.
A poza tym, pomijając rzeczowe argumenty, Hexx jest po prostu fajniejszy w moim najbardziej osobistym odczuciu ;). A jak ktoś bardzo chce, to nawet może grać w nią solo (np. na czas). Zatem – dobrej zabawy!
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.
Nie ma gry lepszej od Dobble !! .. Chyba … Ech, musze sprobowac :)
Czy pięciolatki dadzą radę? Z opisu wydaje mi się, że tak, ale wolę się upewnić:-)
Nie grałam z pięciolatkami, ale w tym wieku już dziecko powinno kojarzyć kolory a w zasadzie niczego więcej tu nie potrzeba. No może poza liczeniem do 6 (przekazywanie kart) ale jeśli będzie z tym problem, to zawsze można trochę zmodyfikować zasady albo po prostu dorosły pomoże. Formalnie gra jest od 7 lat, ale myślę, że można spróbować.