Pokażę wam dziś coś bardzo ciekawego. Zbudujemy zamek! Popatrzcie, mamy już podłogę z tektury i musimy jeszcze zbudować mury: z jednej, drugiej i trzeciej strony. Do otworu w środku dołożymy bramę. Wygląda jak tunel. O, już! A teraz każdy z nas dostanie tekturową skrzynkę. Jakie kolory wybieracie? I jeszcze powrzucamy na dziedziniec zamku drewniane kostki: małe, duże i walcowate w różnych kolorach. To będą drogocenne kamienie, które musimy zdobywać. Zbudowaliśmy Zamek księżniczki Kasteliny! Wygląda pięknie! Zagramy?
A po co ten zamek?
Zamek Kasteliny to prosta gra edukacyjna adresowana dla młodszych graczy od 5 roku, choć i 4-latki w towarzystwie starszych także dadzą sobie z nią radę. Nasze zadanie polega na wyciąganiu przez wąską bramę kostek znajdujących się na dziedzińcu trójwymiarowego zamku, które na początku rozgrywki rozrzucamy w sposób przypadkowy wewnątrz murów. Gracze w swojej turze po kolei spoglądają przez 10 sekund na układ kostek, a następnie przez wąską bramę, już bez patrzenia na zamek, wyciągają jedną kostkę lub walec w swoim kolorze. Jeśli kolor się zgadza, wrzucamy zdobycz do naszej skrzynki (co daje nam punkty) i mamy kolejny ruch, a jeśli kolor był inny, wówczas oddajemy łup graczowi, którego kolor wyciągnęliśmy lub jeśli nie ma gracza w tym kolorze, wrzucamy z powrotem na dziedziniec. W przypadku białych znaczników – kładziemy je na trawiaste miejsce pod naszą skrzynką. Są to tzw. podróbki, które nie dają nam żadnych profitów. Co więcej, jeśli ktoś wyciągnie 3 podróbki, odpada z gry. Jak można się domyślić, wygra ten, kto wyciągnął najwięcej kamieni w swoim kolorze.
A co jest w tym zamku?
Instrukcja jest krótka i napisana prostym językiem, więc dzieci w wieku 7 lat są w stanie same zrozumieć zasady gry. Pomoc dorosłych jest natomiast pożądana przy montowaniu poszczególnych części zamku. Elementy są na tyle solidne, że dzieci szybko nie powinny ich wykończyć, co nie znaczy, że pewnego dnia to nie nastąpi (no, ale trzeba byłoby chyba użyć radzieckiej stali, żeby mieć produkt niezniszczalny). Krawędzie wąskiego tunelu do zamku narażone są wprawdzie na ścieranie, ale bez przesady – gra posłuży na długo. Dzieci z krótszymi rączkami wprawdzie muszą się nagimnastykować, żeby dosięgnąć dalej położonych łupów, ale, jak zaobserwowaliśmy, jest to dodatkowy element urozmaicający zabawę. Ponieważ gry nie będziemy serwować dzieciom poniżej 3 roku, raczej należy założyć, że drobne elementy nie powinny zniknąć w czeluściach przewodu pokarmowego. Brakuje natomiast czasomierza, który precyzyjnie odmierzałby owe 10 sekund, w ciągu których gracz może obserwować układ kostek na dziedzińcu przed swoim ruchem. Dzieci, z którymi graliśmy, po prostu liczyły do 10 (co zazwyczaj zajmowało 7 sekund, ale przynajmniej wszyscy gracze mieli takie same warunki).
A jaki jest ten zamek?
Poza przyjemnymi doznaniami wizualnymi należy podkreślić walory edukacyjne gry. Po pierwsze Zamek Kasteliny ćwiczy sensorykę i z tego powodu zachęcam do grania z dziećmi młodszymi, dla których różnica wielkości i kształtu nie jest jeszcze taka oczywista. Po drugie, gra uczy nas zapamiętywania przestrzennego, ale, co warto podkreślić, w odbiciu lustrzanym. Chodzi mianowicie o to, że patrzymy na układ kostek od tyłu, a następnie odwracamy zamek o 180 st. i teraz dopiero wsadzamy rękę do tunelu. Zatem to, co widzieliśmy po prawej stronie, będzie teraz po lewej. Dla dzieci to nie lada wyzwanie logiczne, dlatego dla młodszych pociech proponuję po prostu przyjąć, że patrzymy na zamek z góry i nie zmieniamy jego pozycji podczas wyciągania kamieni. Wariant zaawansowany, polegający na poszukiwaniu elementu w kształcie wskazanym przez przeciwników, jest nieco bardziej wymagający i wprowadza pewną minimalną interakcję. Nie wystarczy już upatrzyć sobie jednego elementu, ale trzeba zapamiętać lokalizację przynajmniej 3 kamieni. Zasada mówiąca o tym, że po wyciągnięciu trzeciej podróbki gracz odpada, zazwyczaj skutkuje dramatem greckim (szlochy i lamenty). Z tego powodu zdecydowaliśmy się ją zamienić na odejmowanie punktów przy końcowym podliczaniu. Wtedy dzieci do samego końca dobrze się bawią, a jednak mają świadomość, że wyciągnięcie białego to nic dobrego.
A czy ten zamek jest fajny?
Zamek Kasteliny ma ściśle określone cele – ma ćwiczyć pamięć przestrzenną i rozwijać zmysł dotyku, stąd stworzony został z myślą o dzieciach w określonym przedziale wiekowym. Dla 9-latków gra jest zbyt prosta i schematyczna, a dla 3-latków będzie za trudna (i niebezpieczna z racji małych kostek). A czy dorośli mogą grać w nią z dziećmi? Mogą, choć dla lepszego zbalansowania należałoby ograniczyć im czas spoglądania na kostki. Gra wywołuje dużo emocji: nie ma szans, żeby przeciwnicy siedzieli cicho podczas szukania po omacku kamieni. Mogą pojawić się w jej trakcie pewne spory („podglądasz!”, „Wcale nie!”), niemniej spełnia ona swoje zadanie i z pełnym przekonaniem mogę ją polecić jako mądrą pomoc edukacyjną i emocjonującą rozrywkę dla dzieci.
Zdjęcia: wydawnictwo G3