W co tym razem udało nam się zagrać?
Zombie 15′. Świetna gra kooperacyjna czasu rzeczywistego. Niski próg wejścia. Fantastyczne figurki. Sporo decyzyjności i adrenalina. Co 60 sekund kolejne zombie pojawiające się na planszy. Trzeba myśleć szybko i jeszcze szybciej działać. Bardzo, ale to bardzo przypadła nam do gustu. Dla odmiany Domek to gra familijna, bez pośpiechu, zamulanie (nie)wskazane. Prosta jak budowa cepa, a jednocześnie dająca sporo frajdy. W każdej z 12 rund zabieramy z planszy jedną komnatę (ups, to nie ta bajka – kartę pomieszczenia zabieramy, w komnatach to mieszkają księżniczki za siedmioma górami) wraz z towarzyszącą jej kartą dodatku (dachu/pomocnika/narzędzia/wyposażenia) i umieszczamy ją w swoim domku. To gra na zbieranie setów – na koniec gry najlepiej punktują pomieszczenia dobrze do siebie dopasowane, z wyposażeniem, złożone z określonej liczby kart, tworzące kombinacje (łazienka + kuchnia + sypialnia, łazienka na każdym z dwóch pięter, ukończony, a najlepiej jednokolorowy dach). Wybory nie są oczywiste, a do tego dochodzi jeszcze walka o znacznik pierwszego gracza. Ta pozycja nie ma prawa się nie podobać.
Hollywood. Sympatyczna gra oparta na mechanice draftu, zbierania setów oraz licytacji. Co jest potrzebne do zrobienia filmu? Scenariusz, reżyser i aktor (aktorka). A co jest potrzebne, aby film został hitem? Kobieta i mężczyzna (ciekawe czy aktywiści gender uznają ten tytuł za homofobiczny ;)) oraz zgodność ekipy pod względem gatunku filmowego. Czy kręcisz romans czy film akcji – to bez znaczenia, byle twoja ekipa zgodnie parła do celu. Inaczej mówiąc – wybieramy jedną kartę, resztę przekazując graczowi obok aż do wyczerpania puli kart (jak w 7 cudach), następnie licytujemy się o karty gwiazd, po czym z tego, co mamy, próbujemy uzyskać najbardziej punktujące sety (czyli nakręcić najlepsze hiciory filmowe). Gra ma kilka zgrzytów (jak choćby rozstrzyganie remisów przy rozdawaniu oskarów), ale w końcowym rozrachunku jest całkiem przyjemna.
Istambuł. Dość oryginalny worker placement, w którym trzeba sobie optymalizować nie tylko, gdzie postawić kupca, ale przede wszystkim ścieżki, po których się poruszamy – poruszamy się bowiem kupcem z grupą pomocników, a wykonać akcję możemy jedynie wówczas, gdy pomocnika pozostawimy na danym kafelku lub po niego wrócimy. Zbyt łatwo można zapędzić się w kozi róg i zostać bez pomocników i daleko od fontanny, przy której ich odzyskujemy. To ponadto nietypowe euro, w którym nie liczymy punktów – wygrywa gracz, który jako pierwszy zgromadzi 6 kryształów.
Miltiuniversum. Ciekawa karcianka, w której karty zmieniają swoją funkcję w zależności od tego, przy którym portalu stoi nasz wysłannik. Jest pięć portali i pięć możliwych akcji na każdej karcie – każda przypisana do innego portalu. Ponadto każda karta może pełnić rolę surowca, a te musimy zbierać, bo potrzebne są do zamykania portali. A zamykamy portale, by zdobywać punkty zwycięstwa oraz kolekcjonować symbole, które na koniec gry, jeśli są umiejętnie zebrane, też przyniosą PZ. Decyzji jest sporo, a akcji do wykonania mało (tylko trzy na turę). Jest nad czym myśleć.
Arka zwierzaków. Siadaliśmy bez przekonania (jak może się podobać gra familijna z elementami memory?), a wstaliśmy zafascynowani, zmęczeni i na dodatek po dogrywce (bo okazało się, że jedna partia to za mało). Graliśmy w ten najbardziej zaawansowany wariant i – uwierzcie – wcale nie było łatwo! Nie było łatwo tak poukładać zwierzęta, aby się nie pozjadały, do tego nie powtarzały się i jeszcze, żeby łajba była dobrze wyważona. Nie wspominając o zjedzonych ziarnach i zbieraniu setów. A to wszystko na czas i bez podglądania, co wcześniej umieściliśmy na arce. Wow!
Odbudowa Warszawy 1945-1980. Z uwagi na brak czasu (zostało już tylko 40 minut do zamknięcia targów) znowu zagraliśmy tylko w trybie familijnym, ale też po raz kolejny się nie zawiedliśmy. Odbudowa Warszawy to praktycznie 2w1. Gra rodzinna jest tak odmienna od zaawansowanej rozgrywki, że można odnieść wrażenie (gdyby nie te same komponenty), że to dwie różne pozycje. W trybie familijnym skupiamy się na tym, by odpowiednio dobrze umieścić nasze budynki i wykonać plan. Tryb zaawansowany to typowy worker placement, w którym, aby te budynki odpowiednio umieścić, musimy sporo planować i podejmować strategiczne decyzje. Do budowania bowiem potrzebne są nie tylko karty, ale i surowce, a to wszystko (plus parę innych akcji) można wykonać jedynie, dobrze planując wysłanie naszych robotników do pracy.
Warszawskie Targi Książki i towarzyszący im festiwal Radość Wygrywania to 4 dni mega zabawy. A przy okazji studnia bez dna, bo trudno wyjść z Targów, nie zakupiwszy ulubionej gry czy książkowej perełki po atrakcyjnych cenach. Dobrze być w tym czasie w Warszawie… do zobaczenia w przyszłym roku!