Ostatnimi czasy w różnych miejscach został poruszony temat obiektywności recenzji gier planszowych publikowanych w Internecie, także na Games Fanatic. Pojawią się głosy, że recenzenci specjalnie zawyżają oceny, żeby przypodobać się wydawcom. Nie pomogła też legendarna już oferta sprzedaży gier, których stan opisano następująco: „Większość tylko rozpakowana w celu napisania recenzji”. Nie mogę pisać w imieniu wszystkich recenzentów, ale ponieważ co jakiś czas zdarza mi się recenzję napisać, więc postanowiłem podzielić się z Wami moimi doświadczeniami i przemyśleniami.
Na początek chciałbym zrobić dygresję, aby zwrócić Waszą uwagę na pewną specyfikę systemu ocen. Standardowo w recenzji wystawia się ocenę końcową w skali od 1 do 10 (czasem 1–5). Jest wielu przeciwników takiej oceny, ale nie ma się co oszukiwać – jest ona bardzo przydatna do szybkiego zweryfikowania gry i większość czytelników jej oczekuje. Jednak taka skala jest myląca. Patrząc na nią, można pomyśleć, że gra, która dostała 5/10 to ‘gra dobra w 50%’. Nic bardziej mylnego. Bardziej prawidłowa byłaby skala od -5 do +5 z zerem w miejscu oceny 5,5/10. Przy takiej skali 0 punktów oznacza grę neutralną, w zasadzie z pełną równowagą zalet i wad. Jeżeli przestawicie się na takie myślenie, to okaże się, że gra która ma 6-6,5/10 to gra „trochę dobra”, 7-7,5/10 „dobra” itd. Z drugiej strony 5/10 to gra „trochę zła”. Poniższe wykresy ładnie obrazują to, co chcę przekazać.
Wróćmy jednak do meritum…
Prawa statystyki są nieubłagane. Zgodnie z Krzywą Gausa, gier złych powinno być mniej więcej tyle samo, co gier dobrych, a tych przeciętnych najwięcej. Tymczasem w recenzjach ewidentnie widać, że gier dobrych jest znaczna nadpodaż. Niewiele jest recenzji negatywnych, a jeśli już, to są to gry oceniane na około 6/10. Można by zakrzyknąć: „HA! To ewidentny dowód na spisek recenzentów z wydawcami!”. Pomyślmy jednak najpierw, jakie mogą być inne przyczyny tego zjawiska.
Przede wszystkim należy zacząć od prostej i oczywistej konstatacji – droga od opracowania gry do powstania recenzji jest bardzo długa. Przyjmijmy więc założenie, że Krzywa Gaussa odnosi się przede wszystkim do gier opracowanych. Jest bardzo prawdopodobne, że wśród takich gier jest tyle samo przykładów zasługujących na 1/10 oraz 10/10. Później jednak gra musi przebyć pierwszy filtr, czyli musi zostać wydana.
Wydawca to ktoś, kto chce zarobić na wydawaniu gry. Czyli w jego najlepszym interesie jest odsianie gier złych, których wydanie przyniesie mu straty. Oczywiście zdarzają się pomyłki, czy też autorzy wydający swoje gry, ale w szarej masie następuje odcięcie lewej części wykresu.
Dodatkowo na tym etapie często następuje dopracowanie gry, aczkolwiek nie zawsze udane!
To powoduje, że znakomita większość gier trafiających do recenzji zasługuje przynajmniej na ocenę „trochę dobra”. W tym momencie mamy kolejny filtr, który można określić jako „upodobania recenzentów”.
Gry trafiają do recenzji na dwa sposoby. Albo recenzent zainteresuje się jakimś tytułem i zwróci się do wydawcy o jego udostępnienie, albo też wydawca sam zaproponuje redakcji (blogowi itd.) przekazanie egzemplarza do recenzji (oczywiście najczęściej wydawca tego nie zrobi, jeżeli spodziewa się, że recenzja danego tytułu mogłaby być negatywna). W pierwszym przypadku oczywiste jest, że recenzent zwrócił uwagę na grę, która najprawdopodobniej będzie mu się podobać. W drugim przypadku w redakcji pada pytanie – czy ktoś chce tę grę do recenzji? W Games Fanatic grupa recenzentów jest dostatecznie zróżnicowana, aby pokryć szerokie zainteresowania. Więc prawie każda gra może trafić do kogoś, komu potencjalnie będzie się podobać. W ten sposób taki zwolennik gier wojennych jak ja, nie będzie recenzował Pędzących żółwi czy Quadropolis, zaś zwolennik eurogier nie dotknie się do Heroes of Normandie. Czasem jednak, jeżeli nie znajdzie się chętna/y (bo gra nie pasuje, bo czasu mało czy wreszcie – bo gra może być słaba), odmawiamy.
Ale halo! Jak to odmawiamy, bo gra może być słaba? Ano tak to. Nikomu nie chce się poświęcać swojego czasu i energii na ogrywanie i opisywanie gry, co do której jesteśmy przekonani, że nie będzie się nam podobać. Mamy swoje życie, pracę, rodzinę i obowiązki, a do tego najczęściej nie posiadamy syndromu samoumartwiania się. To oczywiste, że wolimy zajmować się grami, które sprawią nam przyjemność.
Powoduje to, że do recenzenta najczęściej trafiają gry, których oczekuje, i które prawdopodobnie mu się spodobają. Oczywiście czasem rzeczywistość rozbiega się z oczekiwaniami. Nadal jednak najczęściej jest to „trochę dobra gra” o tematyce/mechanice zbliżonej do upodobań recenzenta.
To właśnie upodobania osoby oceniającej są ostatnim powodem, dla którego ocena jakiegoś konkretnego tytułu może się rozjeżdżać z odczuciami konkretnych odbiorców. A jak wiemy: O gustach się nie dyskutuje.
Podsumowując – wcale nie potrzeba żadnego spisku czy podlizywania się, aby pozytywne recenzje stanowiły znakomitą większość. Jest to prosta konsekwencja tego, co się dzieje po drodze pomiędzy opracowaniem gry, a jej zrecenzowaniem. Oczywiście mogą być recenzenci z premedytacją zawyżający ocenę, ja osobiście jednak takich nie znam.
Fajnie jest, kiedy pod recenzją znajdują się oceny innych redaktorów/dziennikarzy… to troszeczkę rozmywa wpływ tego, że ocenia grę, kto zakładal, że mu się ona spodoba…
Sam piszę recenzje i samodzielnie najczęściej dobieram gry. Nie chcę pisać o grach słabych tylko o takich które dobrze znam, a że gry słabe łatwo odrzucam to najczęściej zostają tylko dobre. Większość recenzji pisałem dla innych portali, od jakiegoś czasu tworzę je na swoim blogu i uważam że osobiste preferencje blogera znacznie wpływają na ocenę końcową. Nie uwzględniłeś dodatkowo podziału na podkategorie oceny takie jak regrywalność albo jakość wykonania – często, tak jak w przypadku Robinson Crusoe, jakość wykonania może tracić np. na braku wypraski który solidnie daje w kość i wymusza na fanach gry zainwestowanie w dodatkowe pojemniki, jednak regrywalność gry jest znakomita przez wsparcie społecznościowe (fanowskie scenariusze).
To zawiera się w gustach, bo mi np. brak wypraski specjalnie nie doskwiera bo wolę woreczki strunowe.
To przecież jasne
Od 1 do 5 to są gry/filmy/muzyka/gry video niewarte czasu
6 to pozycje które ktoś tam może spróbować
7 to pozycje ok dla większości
8 to gry dobre
9 gry baardzo dobre
10 to legendy, arcydzieła graficzno-mechaniczne
Wszyscy tak oceniają nie ważne czy to gwiazdki czy procenty. Jak ktoś wrzuca ocenę 4/10 to poniosła go fantazja czy tu czy na Gry-Online, filmwebie, hataku, pomidorach, sklepie google
W zasadzie 4/10 oznacza, że gra trafiła do niewłaściwego recenzenta. Znam jeden przypadek gdy recenzent określił grę na 4/10 po bodajże dwóch rozgrywkach, podczas których grał niezgodnie z zasadami.
RAJu, zgadzam się z tym co napisałeś, zwłaszcza na końcu, bo te krzywe i rozważania statystyczne na początku wiele nie wnoszą. Po pierwsze każdy wydawca dba o to by gra zbierała dobre opinie i miała dobre recenzje – i nie ma się tutaj co dziwić, że wydawca jak już daje gry do recenzji to daje je takim instytucjom czy osobom, gdzie może spodziewać się dobrych recenzji. Nie ma co winić wydawcy – trzeba pamiętać, że jego celem jest sprzedanie gry. Myślę, że jeśli doszukiwać się gdzieś winy to po stronie całego systemu i recenzentów. Bo system działa w ten sposób, że recenzowane są zazwyczaj gry, które recenzent dostaje do zrecenzowania. W dawnych czasach jak recenzowaliśmy gry (ja zresztą tak działam w znacznej mierze do dziś) recenzowało się coś co się samemu kupiło i było się wtedy zupełnie niezależnym od wydawcy. Do tego o czym piszesz czyli m.in. tego, że recenzenci starają się recenzować gry, które im się podobają i które mają szansę zrecenzować pozytywnie, dodam jeszcze drugą zależność: jak już ktoś napisze recenzję negatywną to wtedy łatwo może się zdarzyć, że stanie się obiektem ataku: wydawcy, autora i osób ich wspierających, więc przynajmniej część recenzentów może dojść do wniosku, że szkoda się użerać i lepiej skupić się na recenzowaniu gier, które uważają za dobre czy w miarę dobre. Kolejny wątek to oczekiwania odbiorców. Wydaje mi się, że jednak większa część czytelników, zwłaszcza w przypadku tych lightowych pozycji, oczekuje od recenzji, że to będzie tekst, który poleci im jakąś grę, którą warto kupić, a nie będzie o grze, której nie warto kupić.
Po prostu wydawcy wydają same ekstra gry bo nie opłaca się wydawać bubli a recenzenci są tak mili aby nie zniechęcać nabywców piękna gra kooperacyjna. polecam.
Przeczytaj tekst ze zrozumieniem. Polecam.
Fajnie by było jakbyś przedstawił jakieś merytoryczne argumenty w swoich wypowiedziach.