Bardzo lubię gry na szybkość i spostrzegawczość. Ci, którzy od czasu do czasu czytają moje recenzje, z pewnością już zdążyli to zauważyć. Dziś zaprezentuję Wam kolejny tytuł, który dołączył do mojej kolekcji gier postdobblowskich (czyli takich, które odkryłam po zakochaniu się w Dobble). Przed Państwem Gobbit: Angry Birds.
Lubicie gry na komórki i tablety z serii Angry Birds? Ja bardzo, często marnuję przy nich czas, kiedy jestem w podróży :). W grze Gobbit: Angry Birds spotkamy głównych bohaterów ze wspomnianej serii gier, a więc znienawidzone zielone świnki i ptaki: Czerwonego, Żółtego i Czarnego.
Zasady są bardzo proste: w Gobbicie znajdziemy 56 kart i żeton zamku. Zamek kładziemy na środku, a karty dzielimy po równo między graczy i trzymamy je w zakrytych stosach przed sobą. Każdy gracz po kolei, w kolejności zgodnej z ruchem wskazówek zegara, odkrywa jedną kartę ze swojego stosu i kładzie ją przed sobą. Zasada jest bardzo prosta: świnie łapią ptaki, a ptaki łapią świnie. Ale żeby świnia mogła złapać ptaka, muszą być na stole przynajmniej dwie karty świń. A więc, jeżeli ja odkrywam świnię, gracz po mnie odkrywa ptaka i kolejny gracz znów świnię, to ci, którzy mają świnię, mogą złapać ptaka. Jak? Trzeba po prostu jak najszybciej pacnąć ręką w kartę ptaka – kto pierwszy, ten lepszy. Ale ptak oczywiście może się obronić – jeżeli gracz z ptakiem pacnie swoją kartę przed świnkami, obronił się i zachowuje swoje karty. Ten, kto pacnął pierwszy, zabiera wszystkie odsłonięte karty danego gracza i wkłada pod spód swojej talii. Kto pozbędzie się kart – odpada. Podobnie jest z ptakami – jeżeli chcą one złapać świnię, na stole muszą być przynajmniej dwie karty ptaka w tym samym kolorze, czyli np. dwa czerwone ptaki mogą złapać świnię. Jeżeli ktoś się pomyli i np. pacnie świnię, kiedy na stole są dwa różne ptaki, musi oddać swoje odkryte karty na środek (na żeton zamku).
Gdy pozostanie tylko dwójka graczy, rozpoczynamy pojedynek. Wówczas karty zgromadzone na żetonie zamku stają się wirtualnym trzecim graczem. Gramy według tych samych zasad, jednak ten, kto ostatni pacnie karty na żetonie zamku, musi odłożyć na ten stos swoje odkryte karty (zamiast dokładać je na spód swojej talii). Przegrywa ten, kto pierwszy pozbędzie się swoich kart.
Mamy jeszcze dwa dodatkowe warianty, które możemy wprowadzić albo z nich zrezygnować – wedle uznania. Możemy do naszej talii dołożyć karty jajka. Te każdy może złapać, a więc jeżeli ktoś wyciągnie jajko, musi szybko się obronić, bo wszyscy grający mogą je pacnąć (bez względu na to, czy mają przed sobą świnie czy ptaki). A druga rzecz, to karty wściekłych ptaków. Są takie trzy: wściekły czarny, czerwony i żółty. Kiedy ktoś wyłoży przed sobą wściekłego ptaka, może złapać każdą kartę z wyjątkiem innego ptaka w swoim kolorze (czyli wściekły czerwony nie może złapać zwykłego czerwonego itd.).
Jeśli chodzi o wrażenia, to ja Gobbita: Angry Birds bardzo lubię. Podoba mi się oprawa graficzna, bo zwyczajnie lubię ten temat. Gra zapakowana jest w kartonowe pudełko podobne do Dobbli, ale kiedy je wyjmiemy, naszym oczom ukazuje się eleganckie i zgrabne pudełeczko, które łatwo można wsadzić do torebki i zabrać ze sobą wszędzie. Wygląda to naprawdę ładnie. Jedyny minus jest taki, że trochę zbyt łatwo się rozsuwa i trzeba uważać, żeby karty nie wysypały się nam w torebce czy w plecaku. A co do wrażeń z rozgrywki, to gra jest naprawdę szybka i szalona. Stanowczo spodoba się tym, którzy lubią gry zręcznościowe i na spostrzegawczość, np. fanom Jungle Speeda. Dlatego też i mnie Gobbit urzekł, choć niestety dość często przegrywam (muszę popracować nad moim refleksem). Jak to bywa z tego typu grami, im więcej graczy, tym większa frajda. A ten tytuł przeznaczony jest na 2–8 osób. Wiek na pudełku to 6+. Jeśli chodzi o dzieci, to radzą sobie nieźle, kiedy grają w swoim gronie. Trzeba poświęcić troszkę czasu na to, aby opanowały zasady. Niestety w starciach dzieci z dorosłymi zdarza się, że trzeba dawać młodszym fory. Na pierwsze dwie partie z maluchami, czy też w ogóle z nowymi graczami proponuję odłożyć karty jajek i wściekłych ptaków, aby dobrze opanować podstawowe zasady. Z moich doświadczeń wynika, że osoby, które dotąd nie grywały w żadne gry planszowe, a zwłaszcza tego typu imprezówki, miały trochę problem z zapanowaniem nad tą grą, zapamiętaniem wszystkich zależności (choć przecież nie ma ich dużo) i w pierwszych partiach czuły się nieco zagubione. Ale już po kilku rundach gra ich zachwycała. Czy ma jakieś wady? Ja bym się ich na siłę nie doszukiwała – to taki typ gry, że albo komuś przypadnie do gustu, albo nie, bo zwyczajnie takich nie lubi. Jednak w moim towarzystwie przyjęła się bardzo dobrze.
Gra jest prosta i szybka, więc nie ma co się rozpisywać. A zatem podsumowanie: Gobbit: Angry Birds to świetna pozycja dla tych, którzy lubią gry na szybkość i spostrzegawczość. Z pewnością umili Wam czas na niejednej imprezie i stanie się doskonałym zamiennikiem dla nieśmiertelnych Dobbli. Jeżeli chodzi o tych, którzy za zręcznościówkami nie przepadają, to cóż, Gobbit nie zmieni Waszego życia, nie sprawi, że pokochacie tego typu gry i pewnie nie chwyci Was za serce. Na szczęście ja zdecydowanie jestem fanką tego gatunku, więc z radością witam Gobbita w mojej kolekcji gier postdobblowskich :).
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.