Veridiana
Ode mnie dziś nie tyle gry, w które grałam, ale w które chciałabym zagrać. Oczywiście mowa tu o zaczynających się już za dwa dni Tragach w Essen. Muszę przy okazji zdradzić, że w tym roku możecie liczyć na łamach Games Fanatic na naprawdę wiele recenzji wielu essenowskich nowości! Nasi przedstawiciele wyjechali do Geek Raju już bowiem dziś rano.
Moja osobista lista preferencji powstała bardzo szybko z przeglądu listy gier, które w Essen będą zaprezentowane. Pierwszym kryterium przeglądania zajawek na geek liście był czas rozgrywki. Minimum 90 minut, a najlepiej 120. Przy czym wiadomo, że w naszej grupie domowej oznacza to rozgrywkę co najmniej dwa razy dłuższą. Po drugie, tematyka ekonomiczno – gospodarcza. Najlepiej jeśli można i pouprawiać poletka i pohodować zwierzątka i podbudować budyneczki i coś kupić, aby sprzedać coś gdzieś itp. Wykluczam militaria. Jeśli chodzi o mechanikę, to mile widziany worker placement, zarządzanie kartami, kafelki i licytacja. Pod względem klimatu odpadają zombie (nie wiem, czy cośkolwiek kiedyś uprawiały), wampiry, wilkołaki i inne paskudztwa. Opadają też baje fantasy (troll rolnik czy elf biznesman nie nastrajają mnie do robienia interesów), opowieści pirackie, gry „z humorem”, a także te osadzone w przyciemnionych kolorystycznie epokach resenansu i baroku (kto to może oglądać?). Na koniec pudełko ma być pełne pierdół, zarówno tekturowych jak i karcianych, a gracze powinni dysponować swoją własną planszetką, a bić się o różne rzeczy na planszy głównej.
Gdy określiłam powyższe kryteria, wyszukiwarka wypluła mi bardzo ograniczoną listę tegorocznych premier:
The Colonists – Jak nęci pudełko „epicka gra strategiczna”. No chyba, skoro czas gry to nawet 240 minut! (Muszę zarezerwować całą sobotę.) Z wyglądu przypomina mojego kochanego Keyflowera. Rzecz o początkach kolonizacji Ameryki przez białego człowieka. Wystarczyła mi wzmianka, że gracz zaczyna z jedną wioską i musi się rozbudować oraz słowa kluczowe „szkolenie”, „obywatele”, „miejsca pracy” i już byłam kupiona.
Great Western Trail – Autor mojej kochanej Mombasy tym razem w wersji westernowej. Mieszanka mechanik, na planszy kolorowo i bogato. Tu mę oko zawisło na żetonach pracowników i planszy przypominającej nieco Caylusa. Po tej grze obiecuję sobie chyba najwięcej, ponieważ wiem już na co tego autora stać. Aczkolwiek różnie to bywa z dizajnerską formą…
Mi Tierra: New Era – Sześciosobowa rozgrywka, mnóstwo stylizowanych drewienek, ludziki biegające po planszy na zasadzie „kto pierwszy, ten się szczerzy”, własna plansza gospodarstwa, wspólne targowiska i … fabryka na okładce. No dajcie mi porządnego kopa, jeśli to nie będzie cudowne!
Outlive – Mój ukochany klimat postapokaliptyczny w połączeniu z powyższymi warunkami (no dobra, może nie wszystkimi). Ale jest zbieranie surowców, zabezpieczanie schronienia, adaptacja do otaczających warunków, a wszystko wygląda bardziej euro niż trash, więc łykam. Gra nie będzie jeszcze obecna na targach w swojej finalnej formie, ale jak tylko się ukaże w pierwszym kwartale przyszłego roku, możecie liczyć na moją relację.
Poza tymi większymi pozycjami, mam na oku też parę mniejszych pudełek – dodatków: do Rosyjskich Kolei, Keyflowera i Alchemików. Oby tylko wszystkie te cudowne zakupy udało się bez przeszkód przeprowadzić :)
Kiedy Veridiana (i wszyscy normalni ludzie) czekają z utęsknieniem na Essen…
Pingwin
… ciągle gra jeszcze w rodzime gry ze zwierzętami i dla zwierząt (tak niektórzy czule określają swoje potomstwo ;)).
Owce na wypasie. Totalnie abstrakcyjna gra logiczna, trochę podobna do Hej! to moja ryba!, a to za sprawą odcinania łowisk. O, pardon, pastwisk. Grałam tylko we dwie osoby i przyznam, że całkiem mi się podobało. Taktycznie było. Zaczynamy z jednym stosikiem żetonów owiec i w trakcie gry będziemy go dzielić na mniejsze przemieszczając jednocześnie na inne pola planszy (w podobny sposób, jak przemieszczają się pingwiny w grze Granny, czyli po linii prostej). Sztuka w tym, by tak poprzestawiać swoje zwierzęta, aby zablokować przeciwnika i odciąć od większych fragmentów planszy (po to by samemu umieścić tam swoje owce). Zwycięża osoba, która ma najwięcej zajętych pól. Gra ma już swoje lata – światło dzienne ujrzała we Francji w 2010 roku (Splits), a w 2013 doczekała się owieczek na żetonach i stała się grą o wypasaniu zwierząt. W Polsce wydało je w zeszłym roku FoxGames.
Tornado Ellie to tegoroczna gra wydawnictwa FoxGames. Wbrew pozorom znajdziemy w środku nie tylko tornado. To gra w pewnym sensie o farmie – mamy w swoich zapasach figurki krów, obór i drzewek. A na kartach dodatkowo występują jeszcze inne hodowlane zwierzęta: kurczaki i owce. Zwierzęta będziemy w sprytny sposób dopasowywać do siebie zagrywając te karty. A kiedy nie da się dopasować? O nie, to nie rummikub ani nie remik – nie ciągniemy dodatkowej karty tracąc kolejkę. Wtedy tornado wciąga naszą farmę – ustawiamy taki oto stosik złożony z figurek i kart. A to wszystko jeszcze będzie się kręcić. Kto zniszczy tornado – da sposobność przeciwnikom do odzyskania utraconych figurek. Uważajcie więc by nic nie strącić, bo na koniec gry punktują krowy, obory i drzewka które nam zostały na farmie.
A na Essen też czekam, a co! Tam też będą gry ze zwierzętami: i farma, i ptaszki; kraby, żółwie, ośmiornice; a nawet pies w kosmosie :-)
Veridiana, wspomniałaś o dodatkach do Keyflower – chodzi o Keymelequin czy o coś więcej?
Veridiana nie czeka na nowego Felda? Dziwne…
mbuka – tak, chodzi mi o ten malutki Keymelequin
tomzaq – czekam czekam, ale budżet na Essen nie jest z gumy, a wkrótce polska edycja, więc…
Dziękuję :) dodatków do Keyflower nigdy za dużo