Twórcami Kanagawy są Bruno Cathala i Charles Chevallier. To gra dla 2-4 graczy, w której wcielamy się w adeptów trudnej sztuki japońskiego malarstwa. Doskonalimy swój warsztat i decydujemy o tym kiedy przekuć teorie w praktykę, kiedy odejść ze szkoły i rozbudować swoje studio (umiejętności) lub namalować kolejny fragment wiekopomnego dzieła.
Szkic zasad
Osnową gry są karty, które będą stanowiły części naszego malowidła oraz uzupełniały nasze umiejętności. Jeśli chodzi o obraz będziemy brać pod uwagę trzy aspekty: typ krajobrazu (rzeka, góry, las lub pustynia), pora roku (lato, jesień, zima i wiosna, oraz burza, która jest jokerem) oraz malowany obiekt – ludzie, zwierzęta, budynki lub drzewa. W grze staramy się namalować najlepszy krajobraz – punkty przyniosą nam zarówno odpowiednie obiekty (punktujemy np. za różnorodność budynków, ludzi lub wręcz przeciwnie np. za trzy takie same postacie) jak też wielkość naszego dzieła.
Karty mogą stać się również naszymi umiejętnościami. Zamiast stać się częścią obrazu – mogą być dołożone do studia (to ten brązowy pasek). Gdy dokładamy kartę do studia – obracamy ją do góry nogami i wsuwamy pod dolną część naszego kafelka startowego. Jeśli chcemy ją namalować – dokładamy ją na górę.
Wszyscy jesteśmy uczniami. Gdy przychodzi twoja kolej w rundzie decydujesz czy zostajesz w szkole, czy też zabierasz manatki i przekuwasz teorię w praktykę. Jeśli to drugie – wybierasz jedną z kolumn kart dostępnych na planszy (może to być dopiero jedna karta, ale jeśli wszyscy wytrzymaliście do końca – będą to nawet trzy) i dokładasz do swojego poletka. Decydujesz teraz w jaki sposób użyć tych kart. Możesz je dołożyć do studia uzyskując np. dodatkowy pędzel, umiejętność przechowania karty na ręku do następnej rundy, dodatkową strzałkę umożliwiającą przesunięcie pędzla w turze itd, a przede wszystkim umiejętność namalowania konkretnego typu krajobrazu. Niektóre z kart możesz chcieć namalować – o ile posiadasz odpowiednie umiejętności. W tym celu musisz przestawić (o ile masz odpowiednią liczbę symboli strzałek w studio) swój pędzel na symbol krajobrazu, który będziesz malować (to te żółte, zielone, brązowe i niebieskie koła). Tak czy owak, nie wszystkie karty uda się namalować, ale wszystkie zawsze można przekuć na umiejętności.
Ci, którzy zdecydowali się zostać, będą wybierać z większej liczby kart – po odejściu części adeptów mistrz (czyli pierwszy gracz) dokłada kolejne karty do kolumn, które pozostały na macie, i ponownie rozpoczyna się faza decydowania – zostaję i uczę się dalej, czy zabieram wybraną kolumnę i tworzę obraz.
Istotny w przebiegu gry jest moment decyzji – czy chcę otrzymać dyplom, na który zasługuję (np. mam namalowane dwa różne budynki) czy też będę się starać o lepszy (w tym przykładzie – trzy albo cztery różne budynki). Ta decyzja jest brzemienna w skutkach, gdyż jeśli zdecyduję się na dyplom nie będę mogła już zdobyć lepszego w tej dziedzinie (tutaj: w dziedzinie budynków). Ale jeśli postanowię walczyć dalej – nie będę mogła w następnych turach wrócić do tego słabszego. Ten moment przeminął. Jeśli inny gracz podbierze mi lepszy dyplom lub po prostu nie uda mi się namalować odpowiednio lepszego dzieła, nie będę mogła zdobyć tego słabszego. Bo już wcześniej odmówiłam. Bo wcześniej zdecydowałam, że uczę się dalej.
Na koniec gry liczymy punkty. Za liczbę użytych kart w namalowanym obrazie, za najdłuższy fragment dzieła przedstawiający tę samą porę roku, za dyplomy oraz za punkty zwycięstwa na kartach (zdarzają się one zarówno na obrazach jak i w części poświęconej umiejętnościom). Zwycięzcą staje się gracz, który zdobył najwięcej PZ.
Mieć ciastko i zjeść ciastko
Kanagawa ma coś co lubię – dwufunkcyjne karty. Chciałoby się malować, zwłaszcza wtedy, gdy udało się zdobyć dobre karty. Ale trzeba też rozwijać swoje umiejętności – by w przyszłości umieć namalować każdy typ krajobrazu, dysponować odpowiednią liczbą pędzli oraz strzałek umożliwiających operowanie tymi pędzlami. Bo nigdy nie wiadomo jaka będzie następna karta…
Co turę stajemy też przed wyborem – brać już to co jest, czy poczekać jeszcze trochę? lepszy wróbel w garści czy gołąb na dachu? Co weźmie przeciwnik? Co nam zostawi? Czy opłaca się ryzykować?
W większości wypadków nie opłaca się ryzykować ostatniemu graczowi, bo jeśli doczeka do końca to zabierze ze szkoły to, czego nie wziął nikt inny. Ale z drugiej strony – im więcej kart, tym więcej umiejętności. Więc jeśli karty są nieszczególne – nie warto wychodzić wcześniej.
Bardzo ważnym elementem punktacji są dyplomy. Cztery rodzaje dotyczą dzieła (malowanych ludzi, budynków, zwierząt oraz drzew), trzy dotyczą umiejętności (liczba pędzli, strzałek, umiejętności malowania krajobrazów). Niektóre bardzo tanie – zaledwie dają 1 punkt, ale np. dyplom za 3 takie same postacie da aż 9 PZ. To sporo zważywszy, że obraz będzie się składał z około 12 części (które dadzą 12 punktów) a najdłuższy fragment z tą samą pogodą raczej będzie krótszy (i też zapunktuje 1 punkt za jedną kartę). Warto więc inwestować w dyplomy, ale trzeba to robić rozważnie, żeby ani nie przegapić sytuacji (gdy już możemy coś zdobyć) ani nie przekombinować (gdy będziemy celować w najlepszy ale zwyczajnie się nie uda, bo karta z ostatnim ludzikiem / budynkiem / zwierzaczkiem nie podeszła. Albo nawet gorzej – została sprzątnięta przez rywala). Im więcej osób gra tym wyścig do dyplomów będzie bardziej odczuwalny. Gra będzie trudniejsza. Ale we dwie osoby też źle nie jest – mniej okazji na wzajemne ubieganie się, ale kombinować i tak trzeba.
Istotnym elementem jest losowość. Co by o niej nie mówić – to właśnie siła napędowa tej gry. To właśnie karty, które będą się pojawiać na macie w sposób losowy wymuszają takie a nie inne decyzje gracza.
Kanagawa jest nie tylko grywalna i regrywalna. Ona jest też śliczna. Przepiękne rysunki na kartach, kubełki z pędzelkami, plansza w postaci zwijanej maty – to wszystko buduje mega klimat i sprawia jeszcze większą frajdę. Nie oszukujmy się – design jest ważny. A tutaj jest on na najwyższym poziomie.
Plusy:
+ dobrze napisana instrukcja
+ proste zasady
+ przepiękne wykonanie
+ sporo różnych decyzji do podejmowania
+ dobra skalowalność i regrywalność
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(10/10):
Ogólna ocena
(8.5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.
Witam
Jak waszym zdaniem wygląda gra na 2 osoby? Napisaliście skalowalność w plusach, ale jakie są odczucia z gry? Na razie mało recenzji tej gry i ciężko coś wywnioskować. Czy warto kupić grę do rozgrywek głównie 2 osobowych?
Ja grałem w każdym składzie.
Przyznaję, że rozgrywka dwuosobowa mi się najmniej podobała, bo był najmniejszy wybór, a w związku z tym najmniej emocji związanych z ryzykiem i niepewnością „weźmie „moją” kolumnę czy nie weźmie?”, „czekać jeszcze czy brać co jest?”.
Ale nie powiem, że się grało źle. Po prostu w większych składach grało się lepiej.
Mam te same odczucia co Ginet. Dobrze się skaluje, jest duża przyjemność z grania we dwie osoby, ale w 3 i 4 jest jeszcze lepiej.