„Dobra gra w dobrej cenie” to sympatyczna seria pomyślana przez wydawnictwo Egmont, aby wprowadzać na rynek gry bardzo proste i bardzo tanie, a jednak ciekawe i po prostu – dobre. Seria, licząca jak na razie 14 części, idealnie nadaje się do wprowadzania w świat gier dzieci i niegrających rodzin. Elementy nie są może super wytrzymałe, ale zawsze przyjemne, kolorowe i czytelne. Gry serii bazują na znanych mechanizmach, odpowiednio jednak zmodyfikowanych lub urozmaiconych. I tak, w grze Na Ratunek mamy do czynienia z klasycznym memory, w którym jednak odnajdywane pary są niesymetryczne. Hmmm, co to znaczy?
Wypadek. Pożar. Bandyta. Brutalna rzeczywistość wkrada się także w dziecięce gry planszowe. Oto w grze Na Ratunek każdy gracz dysponuje brygadą ratunkową, czyli: radiowozem, ambulansem, lawetą i wozem strażackim. W swojej turze gracz odkrywa jeden ze swoich wozów (gdyż leżą one przed nim zakryte) i stara się dopasować do niego zagrożenie odpowiedniego typu. Zagrożenia – w postaci różnorakich kafelków nieszczęść – leżą sobie z kolei zakryte na środku stołu.
Parowanie polega więc NIE na znalezieniu – jak w standardowej grze typu memory – pary takich samych przedmiotów, albo innych, ale jednak dwóch konkretnych; tylko na dopasowaniu do wozu jednego z kilku zagrożeń odpowiedniego rodzaju. Na przykład, odkrywając swój wóz strażacki, musimy zlokalizować pożar albo gniazdo szerszeni albo kotka – łajzę na czubku drzewa. Zadanie jest więc jakby ułatwione.
Ale i edukujące. To bardzo przyjemny aspekt ruszania Na Ratunek (z półki) Dzieci dzięki kolorom nie mają wątpliwości, która służba powinna reagować na które niebezpieczeństwa, a dzięki ich różnych przykładom, uczą się, którym służbom zgłaszać określone nagłe przypadki. (Choć obecnie dąży się akurat do całkowitego scentralizowania zgłoszeń pod numerem 112.)
Element czysto pamięciowy (co gdzie leżało) jest poszerzony o zapamiętywanie kolejności swoich wozów. Gracz może w turze skorzystać z każdego swojego wozu tylko raz. I oczywiście, sięga po następny tylko wtedy, kiedy udało mu się sparować jakieś zagrożenie z poprzednim. Maksymalnie, można więc w ten sposób w jednej turze dobyć 4 kafelki zagrożeń, po 1 na każdy wóz. Żeby tego było mało, wśród kafelków zagrożeń kryją się kafelki fałszywych alarmów, których odkrywania należy unikać, gdyż 5-krotne wysłanie wozu do fałszywego alarmu skutkuje odpadnięciem z gry. (Przecież nikt nie będzie trzymał dyspozytora generującego niepotrzebne koszty.) Nie jest to może najprzyjemniejszy element, szczególnie w grach dla dzieci, ale krótki czas rozgrywki oraz dodatkowe emocje wynikające z ryzyka rekompensują tę niedogodność.
Ostatnią innowacją wprowadzoną do małego pudełka NR są znaczniki zakazu, które eliminują na jakiś czas możliwość użycia konkretnego typu pojazdu. Jest to niewątpliwie ciekawy element, mocno ograniczający pole manewru, w szczególności, jeśli kilku graczy zdecyduje się je wystawić i tym samym zablokować możliwość korzystania nawet z kilku pojazdów naraz. I znajdź tu teraz, człowieku, tego jednego lamera przechodzącego na czerwonym świetle (patrz: zdjęcie wyżej), gdy na środku zostało już tylko kilka kafelków „zwykłych” i same fałszywe alarmy ;)
Podsumowując, Na Ratunek to bardzo fajna propozycja oparta na prostych zasadach memory. Zaskakująco dobra gra w zaskakująco dobrej cenie. Dzieci na świetlicy bardzo szybko podchwyciły zasady i chętnie sięgają po tę pozycję na naszej dość sporej już półce z nowoczesnymi grami planszowymi :)
+ aspekt edukacyjny
+ przyjemne ilustracje
+ proste, ale ciekawe zasady
+/- można odpaść z gry
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(9/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.
Kotek – łajza… ciekawe co na to Tycjan ;)
Że niby kociarz? ;) Ja jestem chyba większą kociarą, więc mam prawo ;p