Gry typu Ego nie należą do preferowanego przeze mnie gatunku. Nie tyle nawet nie lubię ich co są mi obojętne. I na dobrą sprawę mogłabym nigdy o tej serii nie usłyszeć gdyby nie fakt, że miałam pokazać studentom pedagogiki jakąś ciekawą planszówkę, którą można byłoby wykorzystać w procesie poznawczym..
Jak dobrze znasz siebie? Jak cię widzą inni?
Ego to nie tyle gra co zabawa. Zabawa, dzięki której mamy szansę lepiej się poznać. Choć oczywiście pewien element rywalizacji jest w niej zawarty. Każdy gracz otrzymuje 20 małych żetonów (punktów), z czego połowę oddaje do wspólnej puli. W swojej turze ciągnie on kartę, czyta na głos pytanie i trzy przedstawione na niej odpowiedzi. Następnie w tajemnicy wybiera jedną z nich i kładzie przed sobą awersem do dołu duży żeton jej odpowiadający. Teraz ocena należy do pozostałych graczy. Próbują oni przewidzieć jaką odpowiedź wybrałeś. W podobny sposób kładą przed sobą swoje żetony a dodatkowo obstawiają wynik – jednym lub dwoma małymi znacznikami punktów. Ten, kto trafił podwaja swoją stawkę (zatrzymuje punkty, które postawił oraz dostaje drugie tyle z puli). Ten, kto się pomylił – oddaje do puli żetony, które postawił. Gracz, który odpowiadał na pytanie otrzymuje z puli po jednym punkcie za każdego gracza, któremu udało się odgadnąć jego odpowiedź.
Jak widać, nie ma tu miejsca na blef, nie warto też mijać się z prawdą. Jeśli jeszcze się nie nie znamy wystarczająco dobrze – to po partii w Ego będziemy się znać lepiej. Gdzie chciałabym spędzić wakacje? wolę plażę nad morzem czy wędrowanie po górach? Nie wiesz? no to od tej chwili będziesz już wiedział :)
Jak dobrze znasz swoją rodzinę?
Ego Family jest utrzymane w podobnym stylu, ale dedykowane bardziej dla rodziny. Wiele pytań dotyczy całej rodziny. Ilu z nas robi to czy tamto? – kiedy czytałam te pytania wydawały mi się bez sensu. Wydawało mi się, że nic – albo przynajmniej niewiele – wnoszą. Ku mojemu zaskoczeniu te pytania inicjowały dyskusje i to właśnie to jest w tej grze najfajniejsze.
I ku mojemu zdziwieniu rodzina bawiła przy tej grze o wiele lepiej niż przy klasycznym Ego.
Jest w tym jednak pewien mankament. Kolory. Żetony wyglądają inaczej niż w wersji klasycznej i niestety Ego Family nie wspiera daltonistów. Najczęstszą formą ślepoty barw jest nierozpoznawanie koloru zielonego i czerwonego – a tego tutaj pod dostatkiem (nie tylko zielony i czerwony, ale jak widać również pomarańczowy i żółty, czyli całe problematyczne spektrum barw). Niemniej, jeśli posiadacie obie wersje gry można temu zaradzić – na szczęście układ na kartach jest zawsze ten sam: 1-zielony, 2-żółty, 3-pomarańczowy, 4-czerwony i niektóre żetony do głosowania można zastąpić tymi z 1-3 kropkami. Albo po prostu coś na nie nakleić. Tak czy owak, jak macie daltonistę w rodzinie – inwencja twórcza spoczywa na waszych barkach.
A może trochę pikantnych szczegółów?
Z kolei Ego Love to propozycja – przynajmniej w/g pudelka – dla par (ale nie dla pojedynczej pary). To dość niewygodne pytania w neutralnym towarzystwie (naprawdę chcielibyście się przyznać do tego, że macie podarte majtki? ;)). To gra dla ludzi, którzy są ze sobą w pewnej zażyłości.
Albo totalnie sobie obcych ludzi ale za to po jednym, a może nawet drugim piwie. Ja, hmm, chyba nie jestem aż tak otwarta i wyluzowana, ani nie pijam tyle piwa ;) ale…. znalazłam jeszcze jedną grupę docelową. Wieczór panieński. Damskie pogaduchy. Nie wiem czy kawalerowie będą się równie dobrze bawić przy Ego Love, ale panie (a już na pewno mężatki) powinny mieć przy tej grze niezły ubaw :)
Parę słów na koniec
Jak już wspomniałam na początku – osobiście nie bardzo dobrze odnajduję się w takich grach. Ale muszę przyznać, że wszyscy moi współgracze – a byla to rodzina, byli studenci, znajomi, harcerze – bawili się świetnie. Chwilami trudno ich było od tego oderwać. Dlatego moja ocena jest taka, jaka jest, czyli 7/10 – to naprawdę świetna zabawa. Nie będzie moją ulubioną, ale doceniam jej wartość i na pewno nie zamierzam się jej pozbyć z domowej kolekcji.
Do jej zalet – mam tu na myśli klasyczne Ego – należy też to, że nie jest ograniczona do 6 pudełkowych graczy. Doświadczenie pokazało, że z powodzeniem można grać i w 9, a nawet w 12 osób (co najwyżej musicie sobie dorobić żetonów). Bo tu nie chodzi o wygraną. Tu chodzi o wzajemne relacje, o poznanie siebie i swoich bliskich, o dobrą zabawę. I na tej płaszczyźnie Ego sprawdza się wyśmienicie.
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.